Reklama

Mija rok od tragicznej katastrofy... W niedzielne popołudnie, 26 stycznia świat obiegła smutna wiadomość o śmierci legendy NBA, Kobego Bryanta. Lecąc śmigłowcem na trening do jego Mamba Academy, zginął wraz ze swoją 13-letnią córką Gigi oraz siedmioma innymi osobami. Sportowiec osierocił trzy trójkę pociech i pozostawił żonę, która była miłością jego życia. Jak każdy z nas, koszykarz skrywał jednak mroczne sekrety. Co o nich wiadomo?

Reklama

Mroczne sekrety Kobego Bryanta

Choć był gwiazdą NBA, nie miał łatwego życia. Głowa rodziny, Joe Bryant, również grał w kosza i zaszczepił pasję w swoim synu. W 1984 roku, kiedy Kobe miał 6 lat, musieli przenieść się do Włoch, gdzie ojciec zaczął grać w zespołach z tamtejszej ligi. Mimo tego, że przyzwyczaił się do nowego stylu życia i nauczył się mówić biegle po włosku oraz hiszpańsku, Kobe zawsze czuł się „inny” i wykluczony z grona rówieśników. Nie usprawiedliwia to niektórych jego późniejszych zachowań, ale pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy.

Swoją frustrację i żale Kobe Bryant wylewał na boisku. Sport był jego terapią. Mieszkał w obcym kraju i uczęszczał do szkół, w których nigdy nie był po prostu „jednym z dzieciaków”. Zanim dostał się do liceum, był fenomenem koszykówki gotowym wstąpić do NBA natychmiast po ukończeniu szkoły. Gdy już to się stało, Bryant był albo świetnym kolegą z drużyny, albo bardzo trudnym - w zależności od tego, kogo się pytano. Choć z niektórymi miał dobre relacje, istniała również ciemna strona. Kobe miał momenty wyobcowania, wyzywając członków zespołu w pozornie dziecinny sposób. Największy konflikt miał z Shaquille O'Nealem, ale spierał się z wieloma zawodnikami.

Równocześnie dla miłości poświęcił swoją rodzinę. Rodzice nie akceptowali jego związku z kobietą, która nie jest Afroamerykanką, przez co Kobe zerwał z nimi kontakt, a także zamknął własną firmę rozrywkową, w której ich zatrudniał, czym... pozbawił ich dochodów. Wiadomo, że bywał bezwzględny i roszczeniowy, nawet względem najbliższych.

Jego małżeństwo również nie było idylliczne. Choć dla Vanessy Laine poświęcił wiele i końcowo spędzili ze sobą ponad 20 lat życia, głośno było o jego zdradach. Najgłośniejszy przypadek miał miejsce w lecie 2003 roku, kiedy Kobego aresztowano w związku z dochodzeniem w sprawie napaści seksualnej na 19-letnią pracownicę hotelu, Katelyn Faber. Sportowiec przebywał w nim w oczekiwaniu na operację kontuzjowanego kolana. Kobieta oskarżyła Bryanta o gwałt w pokoju hotelowym dzień przed zabiegiem. Wówczas Bryant przyznał, że doszło do stosunku, jednak zaprzeczył oskarżeniu o napaść. Choć po wszystkim przeprosił Katelyn, wygłaszając publicznie oświadczenie, potwierdził: „Po miesiącach analizowania wydarzenia, wysłuchania jej adwokata, a nawet osobistych zeznań, rozumiem teraz, jak się czuje i wiem, że nie wyraziła zgody na to spotkanie”.

Choć jego związek z Vanessą to przetrwał, w 2011 roku po raz kolejny przechodzili kryzys i kobieta złożyła pozew o rozwód z powodu „różnic nie do pogodzenia”. Mówiło się o kolejnych zdradach znanego sportowca, lecz udało im się to przepracować i dwa lata później doszli do wniosku, że jednak nie mogą bez siebie żyć. 11 stycznia 2013 roku ogłosili w mediach społecznościowych, że odwołują rozstanie i zostają razem.

Media pisząc o tragicznej śmierci koszykarza, nie zapominały i o tych wydarzeniach. New York Times wspominając sportowca, napisał: „Reputacja Bryanta była bardziej skomplikowana, niż sugerowałyby to wszystkie jego pochwały”, Los Angeles Times opis zarzutu gwałtu poprzedził twierdzeniem, że „agresja i zwinność Bryant'a na boisku, również przyniosła ciemniejszą stronę w życiu”, a Washington Post w delikatny sposób podsumował, że „kariera NBA Bryanta nie była pozbawiona kontrowersji”.

Reklama

Pamiętajmy jednak słowa samego Kobego Bryanta: „Bohaterowie przychodzą i odchodzą, ale legendy są wieczne”. A on niewątpliwie przejdzie do historii, jako jedna z największych legend NBA.

Reklama
Reklama
Reklama