Reklama

Gdy się poznali, jej gwiazda błyszczała już bardzo jasno. Violetta Villas w latach 60. miała na koncie m.in. wielki przebój „Dla Ciebie miły”. Budziła emocje. Dla jednych była objawieniem, dla drugich synonimem tandety. Nikt jednak nie potrafił przejść obok niej obojętnie. Robiła wrażenie – takie lub inne. „Kochałam naprawdę tylko raz, byłam wierna naprawdę jednemu mężczyźnie, tyle że on był okropnie zazdrosny…”, opowiadała po latach diwa. Janusz Ekiert był wówczas znany z telewizji. Występował m.in. jako ekspert w popularnym teleturnieju „Wielka gra” Stanisławy Ryster. Był autorytetem, poważanym i cenionym muzykologiem, specjalistą od twórczości Fryderyka Chopina, pisał książki. „Miałem z nią kolorowy fragment życia, bo była to bardzo kolorowa postać” (cyt. za książką „Villas" Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza), wspominał po latach. Powiedział też, że nie mogli być razem, bo „unieszczęśliwiliby się nawzajem”. Jak zostali parą oraz dlaczego im nie wyszło? Oto ich burzliwa, skomplikowana historia...

Reklama

Violetta Villas: jak potoczyła się jej kariera?

Violetta Villas urodziła się jako Czesława Cieślak w czerwcu 1938 roku w Belgii, w rodzinie górniczej. Miała 8 lat, gdy rodzina wróciła do Polski i zamieszkała w Lewinie Kłodzkim. Violetta miała świetny słuch, od dzieciństwa uczyła się gry na instrumentach, fortepianie, skrzypcach i…puzonie. Jako młoda dziewczyna pobierała też lekcje śpiewu, wróżono jej karierę śpiewaczki operowej, miała sopran koloraturowy czterooktawowy.

Edukację zakończyła jednak na trzeciej klasie średniej szkoły muzycznej. Potem kształciła głos prywatnie. Była taka legenda, że pseudonim znalazł jej słynny kompozytor Władysław Szpilman. Ale to nieprawda, wymyślili go dwaj muzycy Polskiego Radia – nazwisko Villas znaleźli w książce telefonicznej. Uznali, że pasuje do imienia.

Zobacz też: Dla Joanny Szczerbic rodzina była najważniejsza. Nie poradziła sobie ze śmiercią ukochanego syna

Erazm Ciolek / Forum

Janusz Ekiert, krytyk muzyczny, autor wielu książek z dziedziny muzyki

W początku lat 60 wylansowała m.in. przebój „Dla Ciebie miły". Fot: Janusz Sobolewski/Forum

Debiutowała na początku lat 60. w bardzo popularnej radiowej audycji „Podwieczorek przy mikrofonie”. Szybko zrobiła karierę, była jeszcze wtedy sobą – blondynką średniego wzrostu z naturalnymi włosami i niebieskimi oczami. Można by powiedzieć, że była kimś w rodzaju polskiej Dalidy i może taką by pozostała, gdyby tak bardzo nie przerysowała swojego wizerunku. Kiedy poznała Janusza Ekierta, straciła dla niego głowę. Iza Michalewicz, współautorka książki „Villas”, mówiła w jednej z rozmów, że piosenkarka była w nim „wręcz śmiertelnie, obsesyjnie zakochana”.

Violetta Villas i Janusz Ekiert: historia miłości

Był starszy od niej o 7 lat, świetnie wykształcony. Był pianistą, ale ukończył też muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim. Miał wielką wiedzę, był znaną i cenioną postacią. Oboje zrobili na sobie wrażenie: on mówił po latach: „kto spojrzał na Villas, stawał jak wryty. (…) Fascynowała nie tylko mnie, ale wszystkich. Całe tłumy chciały położyć się z nią do łóżka”. Trzeba też pamiętać, że Violetta Villas mogła fascynować nie tylko jako kobieta, ale też jako wokalistka. Dzięki możliwościom głosowym nazywana była „białym krukiem wokalistyki światowej”, porównywano ją do słynnej Ymy Sumac, niezwykłej peruwiańskiej śpiewaczki.

Oboje byli już w innych związkach. Janusz Ekiert był już wtedy związany z utalentowaną pianistką Lidią Grychtołówną, o czym Violetta Villas nie wiedziała. Ona miała za sobą małżeństwo z pogranicznikiem Piotrem Gospodarkiem (rozwiedli się w 1958 roku), była mamą kilkuletniego syna Krzysztofa. Wydawało się, że romans między Violettą Villas i Januszem Ekiertem na dobre się rozwinie, ale piosenkarka dostała wtedy zaproszenie na koncerty do Las Vegas. Miały być dla niej przepustką do światowej kariery.

Zobacz też: To on śpiewa hit „Beata z Albatrosa”. Tak wygląda życie Janusza Laskowskiego

Violetta Villas z ukochanymi psami, koniec lat 60. Fot: Henryk Rosiak/Forum

Violetta Villas: umierała z zazdrości i miłości

Pobyt Violetty Villas w Las Vegas rozłączył kochanków, ale nie do końca. Piosenkarka pisała do ukochanego listy. Wydawało się, że dobrze jej się tam powodziło i w dużej mierze tak było. Śpiewała na tej samej scenie, co Frank Sinatra i Paul Anka, występowała w duecie z Barbrą Streisand. Nosiła suknie z brylantami i boa, wjeżdżała na scenę Cadillakiem, była gwiazdą show, w którym towarzyszyło jej stu tancerzy. Ale w listach do Janusza, które pisała bardzo często, skarżyła się na samotność, na to, że nie zna języka i czasem nawet nie potrafi zamówić sobie jedzenia. Co z tego, że mieszkała w pięknych hotelach, skoro prawie z nich nie wychodziła. Myślała o dniu, w którym skończy się kontrakt, a ona wróci do Polski w glorii artystki, która zrobiła karierę i zarobiła miliony. Chciała zrobić wrażenie na ukochanym.

Gdy dowiedziała się, że Ekiert wozi jej samochodem dziewczyny po Warszawie, wpadła w szał. Przerwała pobyt i wróciła do kraju. Jak mówiła jej biografka Iza Michalewicz: „umierała z zazdrości i miłości”. Janusz Ekiert wspominał: „najpierw pisała do mnie te wściekłe listy, że ją zdradzam, a potem przyjechała to sprawdzić”. Oficjalnie powodem wcześniejszego powrotu była choroba matki. Prawdziwym powodem był ON, ukochany Janusz. Jak opowiadała Iza Michalewicz: „gdy (Villas) śpiewała w piosence „Po drogach moich/będę chora na ciebie/chora na ciebie o kochany mój”, myślała o Januszu Ekiercie.

Czytaj także: Maria Juszkiewiczowa: podkochiwał się w niej Roman Dmowski, wybrała Józefa Piłsudskiego

Gwiazda w wersji codzienno-domowej, koniec lat 60. Fot: Henryk Rosiak/Forum

Violetta Villas i Janusz Ekiert: jak wyglądał ich związek?

Schodzili się i rozchodzili. Miał dla niej mnóstwo cierpliwości. Potrafił czekać wiele godzin, aż zrobi się na bóstwo i wreszcie wyjdzie. „Ona jak kochała, to kochała maniakalnie, ale jak wpadała we wściekłość, to gotowa była rzucić się z nożem. Najczęściej z zazdrości. A potem na klęczkach błagała o przebaczenie”, wspominał. Violetta Villas nie nadawała się do wspólnego, codziennego życia. Zajmowała się głównie sobą – godziny spędzała przed lustrem. Nie prowadziła domu, nie gotowała, wykładała najwyżej gotowe produkty, szynkę albo śledzie, które sama uwielbiała.

Po pobycie w USA i występach miała zmieniony rytm dnia, kładła się rano, wstawała popołudniem. Janusz Ekiert mówił: „zawsze była w pewnym sensie sobą: dziewczyną, która żyła w swojej wyobraźni, jak w bajce, i widziała siebie jako królewnę. A gdy zderzała się z rzeczywistością, następowały zgrzyty. Bo ona tę bajkę chciała przenieść w rzeczywistość i sprzedawać ją ludziom. Na przykład przerysowania z Las Vegas próbowała wtłoczyć do szarego PRL-u. Żadnych rad nie słuchała. Widziała w sobie wielką artystkę” (podaję za książką „Villas”).

Była zazdrosna, oskarżała Janusza Ekierta, że podrywa koleżanki jej syna. Ciągle podśpiewywała „Nie ma miłości bez zazdrości”. Widział też, jak robi się coraz bardziej nienaturalna, zmienia się: na piękne, gęste włosy nakładała treskę, na rzęsy – wystarczająco ładne – doklejała sztuczne.

Czytaj także: Syn Seweryna Krajewskiego przez dziesięć lat nie utrzymywał kontaktu z ojcem

Janusz Ekiert móiw o romansie z Violetą Villas „Niczego nie żałuję", na zdjęciu 2009 rok. Fot: Piotr WYGODA/East News

Janusz Ekiert o związku z artystką

Gdy po raz kolejny wyjechała do Ameryki, on ożenił się Lidią Grychtołówną. Po powrocie Violetta Villas błagała go, by do niej wrócił. Byli ze sobą jeszcze przez kilka miesięcy. Ona była już wtedy wystylizowana na wielką divę, w balowych strojnych sukniach. Na scenie królowała, w życiu prywatnym gubiła się. Zaczęła ujawniać się jej bigoteria, w piwnicy willi w Magdalence zrobiła kapliczkę, gdzie godzinami się modliła.

Zmyślała, a Janusz Ekiert gubił się w jej kłamstwach, nie potrafił w końcu odróżnić, co jest prawdą, a co wymysłem. Być może w pewnym momencie nie potrafiła tego odróżnić sama Violetta Villas. W domu przybywało stado psów, którym piosenkarka nocami gotowała pożywienie. Był alkohol, środki pobudzające, narkotyki. W pewnej chwili Janusz Ekiert uznał, że odchodzi.

Rozstali się „dosyć burzliwie, chyba w 1973 roku. Nad ranem wsiadłem do samochodu i wyjeżdżałem, nie chcąc prowokować żadnych sytuacji. Ale się obudziła, przybiegła z płaczem i chciała mnie zatrzymać. Nie udało jej się. Powiedziałem, że podjąłem decyzję i jej nie cofnę”, mówił w książce. I dodawał: „Niczego nie żałuję. Tak musiało być, bo unieszczęśliwilibyśmy się nawzajem. Miałem z nią kolorowy fragment życia, bo była to bardzo kolorowa postać. Pod każdym względem nietypowa, wyjątkowa i fascynująca. Wielka przygoda i – nie da się ukryć – przerwa w moim małżeństwie”.

Violetta Villas i Janusz Ekiert: chciała do niego wrócić

Podobno to o nim zaśpiewała piosenkę „Tylko Tobie” z 1986 roku. „Najzwyklejszy dzień z marzeń zwierza się Tobie, tylko Tobie/Z zagubionych wysp noc wysyła list Tobie, tylko Tobie/Choć całuję Cię, samym tylko snem życie z niego zrobię/Wszystkie moje dni zwiążę w bukiet i podaruję Ci.” Po kilku latach od ich rozstania Violetta Villas znów zadzwoni do Ekierta. Będzie chciała go nakłonić do powrotu. Powie, że zostawił u niej ważne dokumenty, żeby przyjechał zobaczyć. Będzie naciskała, ale on odmówi.

Jak wspominał: „więcej już nie wszedłem do tej rzeki”. Niektórzy jej fani uważają, że to z powodu nieszczęśliwej miłości do Janusza Ekierta przeniosła swoje uczucia z ludzi na zwierzęta. Ale czy tak było? Po rozstaniu z muzykologiem wyszła jeszcze za mąż za Teda Kowalskiego. Miała nadzieję, że z nim będzie szczęśliwa. Ale ten związek okazał się totalną pomyłką. Violetta Villas zmarła w 2011 roku, Janusz Ekiert przeżył ją o 5 lat.

Zobacz też: Dopiero po śmierci Darii Trafankowskiej Waldemar Dziki wyznał, że nigdy nie przestał jej kochać

Violetta Villas, lata 60. Fot: Janusz Sobolewski/Forum
Reklama

Korzystałam z książki Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza „Villas”, wyd. W.A.B., 2019 rok

Reklama
Reklama
Reklama