Reklama

Nie ma chyba do dzisiaj pary wokalistek, które byłyby tak uwielbiane i tak ze sobą konkurowały. Urszula Sipińska i Maryla Rodowicz królowały w polskiej piosence w latach 70. Obie piękne i utalentowane, Sipińska bardziej w typie ślicznej dziewczyny, bardziej liryczna, na koncertach siadała do fortepianu. Miała ładny aksamitny tembr głosu. Rodowicz – folkowa, hipisowska, z opaską na włosach, w długich spódnicach, koralikach. Z gitarą w ręku.

Reklama

Zobacz też: Nie zawsze łączyła je bliska więź. Jak dziś wyglądają relacje Maryli Rodowicz i jej córki?

Obie zadebiutowały na Festiwalu w Opolu, bo tak się wtedy robiło karierę. Urszuła Sipińska w 1967 roku zaśpiewała piosenkę „Zapomniałam twoje oczy, zapomniałam twoje usta”. Utwór od razu stał się przebojem, a w mediach zaczęły się dyskusje, czy słowa są poprawne, i czy powinno być: zapomniałam (co) twoje oczy, czy zapomniałam ( czego) twoich oczu, twoich ust. W taki sposób festiwalowy hit przyczynił się do spopularyzowania gramatyki języka polskiego. Maryla Rodowicz dwa lata później zaśpiewała wielki hit „Jadą wozy kolorowe”, zdobyła nagrodę i podbiła serca widzów. Obie miały podobną sytuację, Sipińska — poznanianka (ur. 1947) studiowała wtedy jeszcze architekturę wnętrz. Maryla Rodowicz urodziła się we Włocławku (w 1945 roku), studiowała na AWF w Warszawie. Obie zresztą swoje studia skończyły.

Urszula Sipińska i Maryla Rodowicz: odwieczne konkurentki

Agnieszka Osiecka opowiadała w jednym z programów, że Maryla przychodziła do niej i myszkowała, szukając, gdzie poetka pochowała najlepsze teksty. Wtedy też narzekała: „Najlepsze piosenki dajesz Uli”. Konkurowały o wszystko, repertuar, kreacje, uczesania, np. o grzywkę. Oskarżały się o małpowanie swojego stylu. „Miałam wrażenie, że zaczyna mnie naśladować, że zmienia swój estradowy styl laleczki i zaczyna kupować ciuchy w tym samym sklepie w Berlinie zachodnim. I nagle patrzę, a ona ma długie postrzępione spódnice, bluzki, kapelusze w stylu country – wspominała Maryla Rodowicz. Obie nie znosiły, kiedy je mylono, co często się zdarzało.

Urszula Sipińska w latach 70. była absolutną idolką. To ona miała jeden z pierwszych w Polsce prawdziwych fanklubów, dziewczyny jeździły za nią na koncerty, pomagały jej przygotować się na scenę, wiedziały o niej wszystko. Bardzo się podobała, miała mnóstwo wdzięku, własny styl. Zresztą do dzisiaj jest fanklub Urszuli Sipińskiej. Wokalistka kojarzona po latach z piosenkami „które śpiewa się na każdym weselu”, np. „Cudownych rodziców mam”, w tamtych latach miała nieco inny repertuar. Śpiewała pięknie liryczną piosenkę „Nim zakwitnie tysiąc róż”; urokliwe „Poziomki”; oryginalną kompozycję „Urszula Kochanowska”, przebojowy „To był świat w zupełnie starym stylu”. Maryla Rodowicz nie była może aż taką idolką, ale była gwiazdą, w bardziej współczesnym wydaniu. Była wyrazista, kolorowa, stale coś się wokół niej działo. Głośne były jej romanse z Danielem Olbrychskim i synem ówczesnego premiera, rajdowcem Andrzejem Jaroszewiczem. Głośne były ekstrawaganckie kreacje, które bardzo wyróżniały ją w szarym PRL-u. Rodowicz miała też świetny repertuar i „Małgośkę” – hit stulecia.

Zobacz też: Romans Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego wstrząsnął PRL-em!

Urszula Sipińska była absolutną idolką, to ona miała pierwszy w Polsce fanclub. Fot. Andrzej Wiernicki/Forum

Sceny jak z Hollywood. Gwiazdy biją się kapeluszami

W 1977 roku znany reżyser Kazimierz Kutz postanowił wykorzystać popularność obu gwiazd i zrobił z nimi telewizyjne show „Nareszcie razem”. Bawiły się tam swoją rywalizacją, parodiowały. Identycznie ubrane, w takich samych blond perukach zaśpiewały piosenkę, że góra z górą się nie zejdzie, a one jednak tak. I że są nareszcie razem, we dwie. Przed kamerą wszystko wyglądało pięknie, ale za kulisami obie nie szczędziły sobie złośliwości. Do prawdziwego wybuchu doszło na festiwalu w Opolu w 1979 roku, na nobliwym koncercie piosenek Jonasza Kofty. Sipińska, dotychczas występująca samotnie, wzorem konkurentki pojawiła się na scenie w towarzystwie dwóch chórzystek.

Maryla Rodowicz wyszła ze swoimi chórzystkami i zaczęła ją naśladować. Do tego dołączyli panowie: Wojciech Młynarski, Wiesław Gołas i Jonasz Kofta, którzy świetnie się bawili, podobnie jak publiczność. Ale kiedy Urszula Sipińska skończyła swój występ, doszło niemal do bójki. Wspomina Maryla Rodowicz: „Pamiętam, że Urszula, która śpiewała przede mną, małpowała jakby mój styl i nagle wystąpiła z dwiema chórzystkami, których nigdy nie miała, i zaczęły wykonywać takie „taneczki” w moim stylu. Jak skończyła śpiewać, zdjęła swój biały kapelusz, zamachnęła się nim na mnie, a ja wzięłam swój i zaczęłyśmy się okładać tymi kapeluszami jak na szpady. W tym momencie pękł jej rękaw w białej marynarce” (cytuję za Dziennik.pl). Rozdzielał je Wojciech Młynarski, uspakajał Wiesław Gołas, potem jednak doszło jeszcze do rzucania w siebie owocami i Sipińska w końcu wyszła. Czy było to spontaniczne, czy zaplanowane przez Agnieszkę Osiecką show, nie wiadomo, bo obie piosenkarki różnie o tym mówiły. Ale bójka na kapelusze przeszła do historii polskiego show biznesu.

Zobacz też: Zofia Nasierowska i Janusz Majewski byli razem 50 lat. Ich miłość rozdzieliła śmierć

Zejść ze sceny, czy jednak nie

Ale to nie koniec wzajemnych animozji. W roku 1998 Maryla Rodowicz nagrała płytę z piosenkę „Weselne dzieci”. Urszula Sipińska oskarżyła ja o kradzież piosenki, którą wcześniej to ona śpiewała (oba wykonania są na youtubie, można porównać). „Między nami nie było konfliktu, chociaż nam go przypisywano. Drażniło mnie tylko, że ściągała ze mnie pomysły, na przykład na kostiumy”, mówiła Maryla Rodowicz. „Jasne, że ze sobą konkurowałyśmy. Polska była wtedy podzielona, jedni kochali mnie, drudzy Rodowicz”, wspominała Urszula Sipińska w swojej książce „Gdybym była aniołem”. Po kilku latach zasugerowała, że Rodowicz ma obsesję na jej punkcie. „Nie będę się odnosić do bzdur opowiadanych od lat przez Panią Marylę Rodowicz! Jestem architektem, nie psychiatrą i nie posiadam stosownych kompetencji, by snuć rozważania o zawiłościach ludzkich obsesji. A właśnie taka obsesja na mój temat dopadła nasz 'narodowy' skarb: Pannę Madonnę RWPG", pisała w oświadczeniu dla „Na żywo”, w 2013 roku. Rodowicz wróciła wtedy do wspomnień z Opola. Pięć lat później Maryla Rodowicz zaproponowała pojednawczo wspólny występ, ale zostało to przyjęte „bez komentarza”.

Reklama

W latach 90. Urszula Sipińska wycofała się z estrady. Mówiła, że po 1989 roku postanowiła zaryzykować i zacząć od nowa, podkreślała, że dobrze jest wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym, wróciła do swojego zawodu architekta wnętrz, założyła biuro projektowe. Od ponad 40 lat jest żoną kompozytora Jerzego Kondrata, mieszka w Poznaniu. Maryla Rodowicz w tym czasie okrzyknięta została królową polskiej piosenki, wciąż jest na scenie. Z tej perspektywy można powiedzieć, że tę rywalizację wygrała

Maryka Rodowicz okrzyknięta została królową polskiej piosenki. Już zapowiada koncerty na jesień. Fot. VIPHOTO/East News
Reklama
Reklama
Reklama