Nina Andrycz pozbyła się sobowtórki z teatru. Przerwana kariera Danuty Urbanowicz
Uderzające podobieństwo do Niny Andrycz stało się jej przekleństwem
- Marek Teler
Danuta Urbanowicz była piękną młodą aktorką, której przepowiadano wielką sceniczną przyszłość. Uderzające podobieństwo do Niny Andrycz stało się jednak jej przekleństwem – podobno to właśnie królowa sceny Teatru Polskiego zniszczyła karierę młodszej koleżanki.
Ostatnia aktualizacja tekstu: 31.01.2024; VUŻ 11.11.2024
Danuta Urbanowicz: kim była?
Danuta Romana Urbanowicz przyszła na świat 14 czerwca 1926 r. w Wilnie jako córka urzędnika Wilhelma Urbanowicza i Marii z Krupowiczów. W 1939 r. skończyła szkołę powszechną w Wilnie i w mieście tym spędziła również okres II wojny światowej.
Uczyła się wówczas w Gimnazjum Realnym i jednocześnie kształciła w tajnym Studiu Teatralnym i grupie operetkowej. Już wtedy wiedziała, że chce zostać popularną i cenioną aktorką. Podobną drogę zawodową obrał zresztą jej starszy brat Ryszard Urbanowicz, który występował m.in. na scenach w Warszawie, Poznaniu, Opolu i Kielcach.
Od sierpnia 1944 r. Danuta występowała w zespole Polskiego Teatru Dramatycznego, a tuż po zakończeniu wojny w teatrach w Gdyni i Olsztynie. W 1947 r. rozpoczęła studia na Wydziale Aktorskim w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej w Warszawie, które ukończyła z wyróżnieniem w 1949 r.
Szkoliła swoje zdolności pod okiem wybitnego reżysera i pedagoga Aleksandra Zelwerowicza, który był pod ogromnym wrażeniem jej talentu. W latach 1947–1953 występowała na deskach stołecznego Teatru Nowego, po czym przez cztery lata grała kolejno w teatrach w Białymstoku i Rzeszowie.
5 kwietnia 1951 r. w Warszawie wyszła za mąż za znacznie od niej starszego Włodzimierza Stępniewskiego, filozofa z wykształcenia, lecz ich małżeństwo okazało się wyjątkowo nieudane. W filmie Maska i korona reżyserka Mieczysława Wazacz opowiadała o ich relacji: „[Danuta] myślała, że będzie miała opiekuna, tymczasem Włodzimierz zawiódł ją bardzo. Nie pracował, całymi dniami stawiał pasjanse. Mówił, że tyle chamstwa dookoła, że nie można wychodzić na ulice.
Na swój sposób Danutę kochał, bo kiedy go wyrzuciła, zszedł się z jakąś kobietą, ale ciągle przychodził do Danuty i mówił, że tamtej nie lubi”. Rozwiedli się w 1962 r., a aktorka nie zdecydowała się na kolejne małżeństwo – cała jej uwaga była już wówczas skupiona na pogłębiających się zawodowych problemach.
- Czytaj również: Nauczyła go empatii i wrażliwości. Tak wyglądała relacja Xawerego Żuławskiego z mamą, Małgorzatą Braunek
Danuta Urbanowicz: zbyt podobna do Andrycz
W latach 1957–1958 Urbanowicz występowała w Teatrze Klasycznym, po czym na początku 1959 r. dołączyła do zespołu Teatru Polskiego, w którym największą gwiazdą była Nina Andrycz, prywatnie żona premiera Polski Ludowej Józefa Cyrankiewicza. Andrycz od samego początku nie pałała do swojej młodszej o czternaście lat koleżanki po fachu sympatią.
Danuta była nie tylko bardzo do niej podobna, ale też – zdaniem części artystów – bardziej urodziwa. „Przepowiadano jej piękną przyszłość, bo ona była nie tylko posągowo piękna, ale też była naprawdę utalentowana” – opowiadał o niej w filmie dokumentalnym Dramat w obrazach z 1997 r. Witold Sadowy. W styczniu 1960 r. zagrała u boku Niny Andrycz w sztuce Don Carlos – największa gwiazda Teatru Polskiego wystąpiła w roli królowej Elżbiety Valois, a Urbanowicz wcieliła się w jedną z dam dworu, hrabinę Fuentes.
We wrześniu 1960 r. Danuta Urbanowicz została zwolniona z Teatru Polskiego, podobno wkrótce po tym, jak ktoś przy włączonym głośniku powiedział: „Nie ma Andrycz? Nie szkodzi, zastąpi ją Danka, młodsza i ładniejsza!”. Podobno sama Nina Andrycz najpierw zasugerowała młodszej koleżance, aby przeniosła się do jakiegoś prowincjonalnego teatru, a gdy ta odrzuciła propozycję, doprowadziła do wyrzucenia jej z zespołu.
Oficjalnie zwolnienie Urbanowicz miało się jednak dokonać „w związku z ogólną linią zmniejszania ilości kobiet w teatrach warszawskich”. Młoda aktorka odwołała się od tej decyzji, uważając pracę w tym teatrze za spełnienie swoich marzeń i artystycznych ambicji.
Danuta Urbanowicz, lata 50.
Choć odwołanie zostało rozpatrzone pozytywnie – przywrócono Danutę do zespołu i przedłużono umowę o rok – nie powierzano jej żadnych ról w kolejnych sztukach Teatru Polskiego. Po wygaśnięciu umowy przeniosła się więc do Teatru Narodowego, do którego należała w latach 1961–1964, lecz grywała tam wyłącznie epizody.
W 1965 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki zasugerowało jej, aby zatrudniła się w Teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu, gdzie występował jej starszy brat. Aktorka spędziła tam jednak tylko rok, ponieważ za wszelką cenę chciała wrócić na sceny warszawskie. Jej starania były bezskuteczne – za każdym razem dostawała odpowiedź, że w stołecznych teatrach nie ma miejsca dla nowych artystów.
W końcu postanowiła wykorzystać w swojej sprawie protekcję premiera Józefa Cyrankiewicza, z którym – jak utrzymywała – odbywała „półprywatne spotkania” w jego mieszkaniu przy alei Róż. Napisała do niego list, rozpoczynający się poufale: „Drogi Józku!”. Dalej pisała: „Ponieważ miałam szczęście, że życzliwie zajmowałeś się moją osobą i powziąłeś decyzję o moim losie – ustabilizowania się, ustawienia w Teatrze Narodowym – muszę obecnie w tej chwili tą drogą przekazać ci, że dzieje się zupełnie coś wręcz przeciwnego.
Ciebie uważam za swego najlepszego przyjaciela, to, co nas łączyło, było na pewno zachwytem kobiety mężczyzną, ale również na pewno było podziwem dla ludzkiej szlachetności i sprawiedliwości. Pokochałam twoje człowieczeństwo. Proszę Ciebie, wyrwij mnie z ramion tego koszmaru, pozwól widzieć się ze sobą i wybacz, że zmuszona jestem tą drogą szukać wyjścia z sytuacji (bez wyjścia)”. List kończyła słowami: „Całuję najserdeczniej, łącząc wyrazy szacunku, Danuta”.
Kiedy prywatna korespondencja z premierem nie przyniosła rezultatu, w styczniu 1971 r. aktorka napisała do Cyrankiewicza list otwarty, który przesłała między innymi do ambasad i redakcji zachodnich pism. Dwa miesiące później została tymczasowo aresztowana i oskarżona o „poniżenie w opinii publicznej i narażenie na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji państwowej” Józefa Cyrankiewicza, którego jakoby „pomówiła o nadużywanie władzy, kłamliwe przyrzeczenia i oszustwa”.
Umieszczono ją następnie w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Pruszkowie, gdzie spędziła rok. „Był to dla nas szok, ponieważ nie wydawała się nigdy, przynajmniej dla nas, osobą chorą psychicznie” – wspominała jej bratowa Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz w dokumencie Dramat w obrazach.
- Zobacz też: Wielki tancerz Michaił Barysznikow uciekał z ZSRR w dramatycznych okolicznościach. Biegłem po życie, mówił
Nina Andrycz, 1948 r.
Danuta Urbanowicz: ucieczka w kosmos
W czasie pobytu w szpitalu Danuta Urbanowicz zaczęła malować obrazy, które odzwierciedlały jej lęki i dokumentowały postępującą chorobę psychiczną. Izolowała się od ludzi, a kiedy spotykała na ulicy dawnych kolegów z teatru, często reagowała na ich widok agresją. „Jak ją zobaczyłem, podszedłem do niej i mówię: »Danusia!«. Wtedy zobaczyłem, że coś jest z nią niedobrego. Rzuciła się na mnie i chciała mi wydrapać oczy” – wspominał po latach Witold Sadowy.
W ostatnich latach życia w ogóle przestała wychodzić z domu i całkowicie pogrążyła się w chorobie. Twierdziła, że jest potomkinią dynastii Jagiellonów i utrzymuje stały kontakt z kosmosem, powierzającym jej jakoby kolejne filmowe role.
Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz wspominała: „Była bardzo nieszczęśliwa, ale i… szczęśliwa, bo nagle znalazła sobie wyjście z tej swojej niezałatwionej sprawy. Znalazła wyjście w kosmos i to jej nagle otworzyło szeroki świat. Kiedy przychodziłam do niej i mówiłam: »Danka, co ci jeszcze ugotować? Nie masz kartofli?«, to ona odpowiadała: »To nieważne. Zaangażowali mnie do filmu kosmicznego Strategiat. Ja tam gram główną rolę. Ty rozumiesz, co to jest?«”.
Zajmowała się też wypisywaniem wyroków śmierci na osoby, które zaszkodziły jej w rozwoju artystycznej kariery, między innymi na członków Ministerstwa Kultury i Sztuki. „Siedziała przy stole, miała pióro zatkane na wkład długopisowy, pisała datę i wyrok.
Kiedy powiedziałam jej, że umarł dyrektor szpitala psychiatrycznego Kaczanowski, to Danka odpowiedziała: »Ja wiem, wydałam na niego wyrok, bo on mi zniszczył oczy. Ładowali mi leki zupełnie niepotrzebnie«” – opisywała ten proceder jej bratowa.
- Czytaj też: Krzysztof Komeda kochał swoją żonę Zosię, ale w USA romansował z młodą artystką z Izraela
Od lewej: Danuta Urbanowicz i Mieczysława Ćwiklińska, lata 50.
Danuta Urbanowicz zmarła na zawał serca 15 marca 1989 r. w Warszawie w wieku 63 lat. W 1996 r. powstał film telewizyjny Mieczysławy Wazacz Maska i korona, w którym przedstawiono przejmujące losy aktorki i przypomniano jej konflikt z Niną Andrycz. Wielka gwiazda warszawskiej sceny odpowiedziała wówczas na łamach „Expressu Wieczornego”:
„To schizofreniczny bełkot, a zarazem z dużej chmury mały deszcz. Wszystko jest nieprawdą. […] Nigdy w życiu nie zamieniłam z nią ani słowa na żaden temat. Ani na scenie, co sugeruje film, ani tym bardziej poza sceną. Mam na to świadków. Tę nieszczęśliwą kobietę zwolnił z pracy ówczesny dyrektor teatru Stanisław Witold Balicki. Poza tym, jakie mamy świadectwo na to, że bohaterka filmu była w łóżku mojego męża? Jest tylko jej oświadczenie. Osoby chorej psychicznie”.
Chociaż początkowo Andrycz chciała wraz z Teatrem Polskim wytoczyć proces Telewizji Polskiej za pokazanie kłamliwego jakoby dokumentu, ostatecznie odstąpiła od tego pomysłu. Na łamach prasy tak tłumaczyła zmianę decyzji:
„Żal mi tej chorej, nieszczęśliwej osoby. Dlatego też nie wytoczymy procesu ani telewizji, ani pani Mieczysławie Wazacz. Co nie znaczy, że chciałabym, aby telewizja powtarzała go kiedykolwiek i gdziekolwiek, bo mogłabym się wtedy naprawdę zdenerwować”.