Krzysztof Kiljański walczył o Eurowizję, śpiewał z Kayah. Tak dziś wygląda jego życie
W tym roku skończy 55 lat
Stroni od błysku fleszy. Od zawsze wolał skupiać się na pracy niż na bywaniu. Wraz z Kayah wylansował w pierwszej dekadzie XXI wieku wielki hit „Prócz ciebie, nic”. Walczył również o reprezentowanie Polski na Eurowizji. Prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem. W 2011 roku przeżył wypadek, który zmienił w jego życiu wszystko. Krzysztof Kiljański w tym roku skończy 55 lat. Jak bardzo się zmienił? Jakie tajemnice skrywa jego życie prywatne? To naprawdę nietuzinkowy i wielki artysta!
Krzysztof Kiljański: od poezji do popu i Eurowizji. Tak wyglądała jego droga na szczyt
Przyszedł na świat 5 listopada 1967 roku w Nowej Soli. Od dziecka wykazywał talent muzyczny, ale – jak sam przyznał – z pewnością nie mógł sobie wyobrazić, gdzie ta droga go zaprowadzi... W czasach szkolnych swoją ścieżkę związał z poezją śpiewaną i piosenką aktorską. W latach 80. to głównie im poświęcał siły. Wziął również udział w kilku przeglądach, m.in. w Krakowie i Olsztynie. Kiedy poczuł, że to jego powołanie? Podaje, że było to dokładnie we wrześniu 1990 roku. „Wtedy moja pasja stała się również moją profesją. Zacząłem pracę na zawodowej scenie”, podkreślał w rozmowie w 2018 roku.
W latach 90. współpracował ze Śląską Estradą Wojskową we Wrocławiu, zaś od 1998 roku angażował się już w te projekty, w których królował jazz. Krzysztof Kiljański to artysta wszechstronny, swobodnie poruszający się w różnych stylistykach. Ma znakomity warsztat. Jego głos jest hipnotyzujący, z łatwością potrafi stworzyć intymny, refleksyjny nastrój. Kwestią czasu było aż odniesie komercyjny sukces. Z jazzu swobodnie przeszedł do muzyki popularnej.
Od 2003 roku tworzył materiał na debiutancki album. Nie spieszył się. Wiedział, że ma czas oraz co chce na nim przekazać i jakie kompozycje nagrać. Dla wielu dosyć niespodziewanie zgłosił się do Krajowych Eliminacji przed 49 Konkursem Piosenki Eurowizji, który w 2004 roku odbywał się w Stambule. W finale widowiska, zorganizowanym w siedzibie TVP 24 stycznia, zaśpiewał utwór „Stay”, z którym uplasował się na 10. miejscu na 15 uczestników. Później zaszył się w studio, by szlifować krążek, który miał być jego wielkim debiutem. Ten nastąpił 24 stycznia 2005 roku i nosił tytuł „In the room”.
Płytę zwiastował utwór „Prócz ciebie, nic”, zaśpiewany w duecie z Kayah. Liryczna kompozycja z niezwykle osobistym tekstem z miejsca podbiła serca słuchaczy. Wspięła się na szczyty list przebojów, w Opolu została nagrodzona Superjedynką. „To piękny utwór. Cała sekwencja zdarzeń związana z nagraniem i wydaniem debiutanckiej płyty, współpraca z Kayah są dla mnie absolutnie istotne. Dzięki Kasi debiutowałem fonograficznie i był to bardzo dobry debiut”, mówił po latach w rozmowie z Karoliną Filarczyk dla portalu „Muzykoholicy”.
Ten utwór otworzył Krzysztofowi Kiljańskiemu drzwi do ogólnopolskiej kariery. Album, który wydał, doczekał się reedycji i pokrył platyną. Sprawił, że wówczas 38-letniego wokalistę zaczęto zapraszać jako gościa do różnych programów, takich jak „Co tu jest grane?” czy „Mój pierwszy raz”. Na początku września 2005 roku wystąpił jako jeden z artystów w konkursie o Bursztynowego Słowika i Słowika Publiczności w ramach festiwalu w Sopocie. Kompozycja „I Don’t Know Where Life’s Going” nie przypadła jednak do gustu ani jurorom, ani publiczności i uplasowała się poza czołówką.
W marcu 2006 roku otrzymał dwa Fryderyki: „Prócz ciebie, nic” uznano za piosenkę roku, zaś sam Krzysztof Kiljański otrzymał statuetkę jako wokalista roku. A później coś się zmieniło...
Czytaj także: Rodzina jest dla niego na pierwszym miejscu. Tak dziś wygląda życie Janusza Radka
Krzysztof Kiljański, przyjęcie noworoczne w Hotelu Rialto, 22.01.2004 rok
Krzysztof Kiljański: życie po spektakularnym sukcesie. Dlaczego usunął się w cień?
Gdy wydawało się, że ma szansę na stałe zagościć w show-biznesie, zaczął usuwać się w cień. Nie wydawał kolejnych płyt, mimo sukcesu debiutanckiego krążka. Na kolejny album fani musieli poczekać aż do 2012 roku. W międzyczasie zaangażował się w trasę koncertową „Projekt Grechuta”. Na jego drugim longplayu znalazły się utwory z tekstami autorstwa Jonasza Kofty. Później wydał jeszcze albumy: „Powrót” (kwiecień 2013), „Duety”, na którym znalazły się utwory zaśpiewane z takimi artystami, jak Grażyna Szapołowska, Anna Serafińska czy Halina Mlynkova (listopad 2014), „Przybora” (październik 2015), zaś jego dorobek płytowy kończy krążek „Więcej” z 2018 roku.
Dlaczego zniknął z show-biznesu? Wydaje się, że mimo flirtu z muzyką popularną, nadal ceni sobie poezję i jazz. Ale – jak sam przyznaje – unika szufladkowania. „Nie potrafię wyróżnić tego jednego gatunku. Nie szufladkuję muzyki, której słucham, którą tworzę, czy współtworzę. Dla mnie muzyka, to przestrzeń bez barier. To twórcy, artyści, a tych, którzy mnie inspirują jest całe mnóstwo…”, wyjaśnia. Wie również, że na pewno nigdy nie zaśpiewa o... polityce i politykach! „Jest dużo wdzięczniejszych wątków”, kwituje.
Czytaj także: Pamiętacie wykonawcę przeboju Kroplą deszczu? Oto jak zmienił się Gabriel Fleszar!
Krzysztof Kiljański, Kayah, nagroda w kategorii Przebój. SUPERJEDYNKI. Festiwal w Opolu. 11.06.2005 rok
Krzysztof Kiljański: życie prywatne. Żona, dzieci
W wywiadach bardzo rzadko mówi o swojej rodzinie. Nie można nawet znaleźć imienia jego ukochanej w żadnych źródłach. Wiadomo, że poślubił ją w czerwcu 1995 roku we Wrocławiu i wcześniej byli ze sobą przez dłuższy czas w związku. Jaka jest według artysty recepta na udaną relację? „Myślę, że trzeba uczyć się na błędach, wyciągać wnioski, zabiegać i starać się tak samo, jakbyśmy dopiero co się poznali. W związku długoletnim warto pamiętać o tej drugiej osobie”, mówił w rozmowie z Sergiuszem Królakiem dla serwisu Plejada w 2017 roku.
Zdradził również, jak wyglądał dzień ślubu! Okazuje się, że uroczystość była naprawdę nietuzinkowa... „Był bardzo nietypowy dzień. To był poniedziałek. Rano przez dwie godziny biegałem po Wrocławiu w poszukiwaniu białej róży. Po latach okazało się, że to symbol nienawiści. (śmiech) Moja żona chciała jednak tę różę, a nie cały bukiet do ślubu. Niełatwo było znaleźć, ale po dwóch godzinach zdobyłem tę różę. Dwie lub trzy godziny później staliśmy już na ślubnym kobiercu. Pamiętam tę tremę. Było to zdenerwowanie, zwłaszcza jeśli chodzi o włożenie obrączki. Nie byłem zdecydowany, którą z obrączek mam włożyć na palec żony. Jeszcze dochodzi do tego dziesięć palców do wyboru… (śmiech) Nie zapomnę tego dnia, nie tylko ze względu na to, że to był poniedziałek. To był czerwiec, było słonecznie, ale nie upalnie. Jeśli dobrze pamiętam, to ok. 24 stopni. Gdyby były cztery stopnie wyżej, to pewnie bym cierpiał. Ale nie cierpiałem”, żartował.
Okazuje się jednak, że para nie zorganizowała wesela! Dlaczego? „Nie mieliśmy wesela, bo oboje nie zgadzaliśmy się z jego formułą. Nie pragnęliśmy wesela. Nie chcieliśmy, żeby świętować zaślubin z pompą. Woleliśmy kameralne przyjęcie w formie obiadu, jedynie z udziałem świadków i bardzo bliskiej rodziny, ale też nie wszystkich. Taką formułę sobie wymyśliliśmy i wcale tego nie żałujemy”, deklarował.
W październiku 2006 roku para doczekała się syna, któremu nadali imię Michał. I być może to przyjście dziecka na świat sprawiło, że Krzysztof Kiljański na jakiś czas ograniczył zawodową działalność i zniknął z show-biznesu. „Wciąż uczę się funkcji ojca i wierzę, że z roku na rok jestem dla Michała coraz mądrzejszym i roztropniejszym tatą. Nie mam wyboru, bo w przypadku dziecka inne wymagania są wobec niemowlaka, inne wobec nastolatka. Trzeba poświęcać dużo czasu, być, rozmawiać, obcować”, wyliczał. Dodał również, że być może syn pójdzie w jego ślady!
„Na szczęście dobrze się uczy, ma dobre wyniki w nauce, ale będę musiał go pewnie bezustannie motywować. Jest bardzo pracowity, wykazuje też zainteresowanie muzyką. Trzy lata temu dostał keyboard z głośnikami, ale jeszcze do niego nie dojrzewa. Gra za to na flecie, ćwiczy granie przed snem. Może niebawem podsunę mu gitarę? Bardzo nie chciałbym na siłę narzucać mu żadnego instrumentu. Poza tym ma słuch muzyczny, co bardzo dobrze rokuje. Odróżnia dźwięki, lubi pośpiewać, czym czasem mnie zaskakuje, śpiewając oldskulowe przeboje z lat 80. Ostatnio na przykład śpiewał hit "Eye of the Tiger", który znalazł w sieci”, zwierzał się Krzysztof Kiljański w rozmowie z dziennikarzem Plejady w 2017 roku. Nie wykluczył również, że w przyszłości na jednej z jego płyt znajdzie się duet z synem. „Będę mu podsuwał jakieś wzorce, zachęcał do słuchania różnych gatunków muzycznych, by nie zamykał się na żaden styl”, zapewnił.
Wiadomo, że artysta wraz z bliskimi mieszka w jednej z miejscowości pod Warszawą.
Krzysztof Kiljański: wypadek zmienił w jego życiu wszystko
O Krzysztofie Kiljańskim ponownie zrobiło się głośno w listopadzie 2011 roku. Wówczas w drodze do Poznania na koncert „Zostań Gwiazdą Kabaretu” uległ wypadkowi samochodowemu. Trafił do szpitala. W dwa lata później udzielonym „Grazii” wywiadzie nie wypierał się odpowiedzialności.
„Jestem głównym winowajcą tego, co się stało. To ewidentnie była moja wina. (...) Ten wypadek był skutkiem mojej niefrasobliwości”, zaznaczył. Samego momentu zdarzenia jednak nie pamięta. „Straciłem przytomność i obudziłem się w szpitalu, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to było. Wiem, że spędziłem tam miesiąc. Wróciłem tam jeszcze na trzy dni, wiosną 2012 roku, ale mam nadzieję już nigdy nie bywać gościem szpitalnym”, deklarował.
Podkreślał, że zdarzenie zmieniło jego życie i sprawiło, że wiele rzeczy przewartościował. Przestał spożywać alkohol, nabrał pokory, uspokoił się. Docenił to, co ma, w tym dom i rodzinę.
„Zazwyczaj nie uświadamiamy sobie tego, jak często zbieramy żniwo własnych zachowań. Nawet nie jesteśmy świadomi tego, że popełniamy błąd. Od czasu do czasu trzeba się zastanowić nad skutkami własnych poczynań. Fizycznie i metafizycznie się nie zmieniłem. Jestem wciąż tym samym facetem, tylko poważniej myślę o życiu, o sobie - jako o mężu, ojcu...”, zapewnił.
Z kolei w rozmowie z Sergiuszem Królakiem z 2017 roku wyznał, że po tym zdarzeniu nie spotkał się z ostracyzmem ze strony przyjaciół. „Nie doświadczyłem żadnych złych sytuacji w związku z odwracającymi się ode mnie ludźmi po wypadku. Ludzie się zmieniają, moi przyjaciele także. Wszystko się zmienia, show-biznes, podejście do artystów. To nie są lata 80. czy 90. Mam wrażenie, że kiedyś było bardziej spontanicznie”, stwierdził.
Dziś nadal koncertuje. Kocha to, co robi. Z wiekiem nauczył się dystansu do siebie i zawodu, który wykonuje. I za wszelką cenę stara się doceniać to, co ma.
Czytaj także: 10 lat temu Alan Andersz walczył o życie. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie
Źródło: Plejada, Pomponik, Muzykoholicy
Krzysztof Kiljański, Łomianki, koncert, 05.04.2018 rok
Krzysztof Kiljański, koncert „Ocalić od zapomnienia” w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, 27.10.2021 rok