Reklama

Maria Jarema, wybitna artystka, rzeźbiarka i malarka i Kornel Filipowicz, uznany poeta i powieściopisarz. Poznali się, gdy oboje mieli po dwadzieścia kilka lat, on studiował wtedy biologię, a ona była w związku z 20 lat starszym od siebie mężczyzną. Gdy jej ówczesny partner chciał się żenić, Maria czuła, że to nie dla niej, że te małżeńskie konwenanse ograniczą ją jako artystkę. Ale kiedy między nią a Kornelem pojawiło się uczucie, wiele zmieniło się także w samej Marii. Zdecydowała, że zostanie i żoną i matką. Artyści przeżyli u swojego boku 23 lata, od pierwszego spotkania na balu po ostatnie chwile życia artystki. Tak wyglądała ich historia.

Reklama

Kim była Maria Jarema?

Maria Jarema przyszła na świat 24 listopada 1908 r. w Starym Samborze w licznej, kochającej się rodzinie. Jej mama była z wykształcenia muzykiem, udzielała lekcji gry na fortepianie, a ojciec pracował w kancelarii adwokackiej. Miała bardzo liczne, a przy tym uzdolnione artystycznie rodzeństwo: siostrę bliźniaczkę Bronisławę, którą nazywano Nuną lub Nusią i sześciu braci: Władysława, Józefa, Aleksandra, Adama, Romana i Macieja. W domu Jaremów panowała iście artystyczna atmosfera, ale dopiero gdy starszy od Marii o osiem lat Jóżef zdecydował, że zostanie malarzem i poszedł w tym celu na Akademię Sztuk Pięknych, jego młodsza siostra poczuła się zainspirowana. Swoje pierwsze farby miała podobno dostać od jednego z kolegów ze studiów brata.

W 1930 roku zainspirowana europejską sztuką awangardową Maria Jarema zapisała się do pracowni rzeźby prowadzonej przez Xawerego Dunikowskiego, na co z boku patrzono, jak na bardzo odważną i nietypową decyzję. Rzeźbę studiowali głównie mężczyźni, a dodatkowo nowy nauczyciel Marii znany był ze swojego trudnego charakteru. Ona jednak od samego początku wykazywała wielką motywację i gotowość do pracy, czym zaimponowała Dunikowskiemu. Wspominał, że na zajęciach bardzo szybko opanowała teorię i przeszła od razu do praktyki. Pracowała ciężko, zostawała po godzinach, dopiero po pewnym czasie wsiąknęła również w studenckie życie towarzyskie.

Czytaj również: Życie boleśnie doświadczyło Ewę Morelle, pierwszą polską celebrytkę… Śmierć syna, zawiła relacja z wnuczką

Maria Jarema i Kornel Filipowicz: historia miłości

"Przecież Filipowicz nie miał biografii. Pisał, łowił ryby i był outsiderem. Co w tym ciekawego?", twierdziła o nim Justyna Sobolewska, autorka opowieści biograficznej "Miron, Ilia, Kornel". Tymczasem wydawało się, że począwszy od swoich młodzieńczych lat, Kornel ciągle gdzieś pędził – ze spotkania na spotkanie. W czasie wojny był w konspiracji, po wojnie udzielał się w Związku Literatów Polskich, zakładał Towarzystwo Kursów Naukowych, w stanie wojennym zajmował się rozdzielaniem stypendiów i pieniędzy, które napływały z PEN Clubu i od Jerzego Giedroycia. Był socjalistą w starym, przedwojennym tego słowa znaczeniu.

Urodził się w Tarnopolu 27 października 1913 roku. Studiował biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, nie myślał wtedy jeszcze o pisaniu jako sposobie na życie, ale obracał się już wtedy w towarzystwie artystów. Tak właśnie poznał "Jaremiankę". Po raz pierwszy spotkali się na balu karnawałowym zorganizowanym przez plastyków na początku 1935 r. Zrobiła na nim wrażenie, od początku tak bardzo pewna wyznawanych przez siebie wartości, artystka awangardowa, chociaż w kwestii prywatnej nie umiała być równie zdecydowana.

Kiedy poznała Kornela, była wówczas w związku z dojrzałym mężczyzną, starszym od niej o 20 lat lekarzem, Gabrielem Gottliebem. Miał on wobec Marii Jaremy poważne zamiary, chciał się żenić, ale ona na te plany nie zareagowała entuzjastycznie, bała się, że utraci swoją wolność i niezależność.

I właśnie wtedy w jej życiu pojawił się student biologii o bardzo ciekawym spojrzeniu na życie. Już wtedy lubił pisać, ale pierwszy tomik poezji, który powstanie zresztą przy pomocy Marii, wyda podczas okupacji. Kornel Filipowicz bardzo szybko określił się, co do swoich pragnień i podszeptów serca. Jeszcze zanim wybuchła wojna, zrozumiał, że w jego życiu liczą się dwie wielkie miłości: Maria i literatura. O samej wojnie też miał bardzo wyrobioną opinię, sądził po prostu, że nie nadejdzie.

Kornel Filipowicz i Maria Jarema, kamieniołomy w Zagnańsku, 1940 rok

Podczas ostatniej rozmowy ze swoim chorym ojcem przedstawił mu z powagą swój punkt widzenia. "Z rachunku produkcji stali i ropy naftowej wynika, że Niemcy tej wojny wygrać nie mogą", powiedział, a w odpowiedzi zobaczył, że ojciec się uśmiecha. "Wojnę nie zawsze zaczynają ci, którzy mają przewagę, przeważnie są to ci, którzy chcą", usłyszał od niego.

W lipcu 1939 roku Kornel dostaje wezwanie na szkolenie wojskowe. Już wtedy czuje, że jeśli rzeczywiście przyjdzie wojna, to nie będzie mu ona straszna, bo w międzyczasie wygrał coś znacznie ważniejszego: miłość Marii. Podczas ich chwilowej rozłąki ukochana śle mu listy, a pod jego nazwiskiem zapisuje: starszy strzelec z cenzusem, pułk strzelców, Sanok. Jest w nich dużo czułości i wyznań, na które Kornel czekał od dawna.

"Jakiś robociarz kładł mi kabałę i powiedział, że będę z pewną brunetką dwadzieścia lat. Nie powiem Ci, co ma się potem stać", napisał do niej, a w odpowiedzi otrzymał: "Tęsknię za Twoją wojskową bluzą, jestem dla Ciebie zawsze. Pewna paniusia mi wywróżyła, że jest inna kobieta. Gwiżdżę na nią i na inne kobiety. Trochę piję".

Cztery dni przed wybuchem wojny dostaje od Marii list, dzięki któremu wie, że to, co między nimi, to na poważnie i na zawsze: "Chcę Ci tylko jeszcze prędko powiedzieć, że Cię kocham, tylko po to, żebyś wiedział".

Zobacz też: Stracił cały dobytek w pożarze, założył własny kościół… Tak wyglądało życie Kazimierza Mazura

Maria Jarema i Kornel Filipowicz: życie podczas wojny

W czasie okupacji Kornel Filipowicz chwytał się kilku zarobkowych zajęć, pracował m.in. jako urzędnik w kamieniołomach pod Kielcami, a także w krakowskim antykwariacie i biurze budowlanym. Był to dla niego również płodny czas pod względem jego twórczości - w konspiracyjnych wydawnictwach wydawał wiersze. Wtedy też po raz pierwszy ukazał się jego tomik poezji "Mijani", do którego ilustracje stworzyła jego ukochana Maria.

W przypadku twórczości Marii było zupełnie odwrotnie. Wojna odebrała jej wolność i warunki do tworzenia. Aby się utrzymać, dorabiała jako kelnerka, a potem szatniarka w kawiarni plastyków. Nie miała siły ani warunków na rzeźbienie, zamiast tego malowała małe akwarele, które rozdawała znajomym. Kiedy zaczęła malować obrazy z kwiatami, okazało się, że jest w ciąży. Uznała, że malowanie natury uwrażliwi też dziecko. „Bo bardzo chciałam wtedy, żeby ono [dziecko] było wrażliwe na wszystko w życiu”, mówiła (cytat za niezlasztuka.net).

Kiedy pod koniec października 1943 r. na świat przyszedł syn Marii Jaremy i Kornela Filipowicza, Aleksander, zwykła, codzienna egzystencja stała się jeszcze większym wyzwaniem. Maria skupiła wszystkie swoje siły wokół obowiązków domowych i opieki nad Alem, jak zwykli go nazywać bliscy. W międzyczasie wojna zbierała swoje żniwo. Bliscy artystów znikali z pola widzenia, w pewnym momencie zabrakło także samego Kornela, który w 1944 roku trafił do obozów koncentracyjnych: najpierw Gross-Rosen, potem Sachsenhausen-Oranienburg. Kiedy udaje mu się z nich wrócić, namawia Marię na ślub.

Po wojnie narzucono w sztuce tzw. realizm socjalistyczny, co dla takich artystów, jak Maria i Kornel, oznaczało tworzenie "do szuflady" i praktycznie żadnych przychodów. Sztuka miała być zrozumiała dla mas, a awangarda odchodziła do lamusa. Maria nie miała już swojego stypendium ani perspektyw na tworzenie dzieł na zlecenie. Mieszkała z Kornelem w mieszkaniu-pracowni, dzieląc je z innymi współlokatorami, a w tym czasie ich syn był pod opieką babci. Jedyne pocieszenie odnajdowali w tamtym czasie w spływach kajakowych, które organizowali z Kornelem dla swoich przyjaciół-artystów i rodzeństwa Marii.

Zobacz także: Iwona Katarzyna Pawlak i Adam Marjański: choć na ekranie zostali parą, zaraz po premierze ich ścieżki się rozeszły

Maria Jarema

Historic Collection/ALAMY LIMITED

Maria Jarema: najlepsze i najgorsze lata

Filipowicz pisał o swojej żonie, że „[…] wojna odebrała jej pięć lat, stalinowska tyrania – sześć. Jedenaście lat niemal pustych w krótkim życiu artysty – to bardzo dużo […]” (cytat za niezlasztuka.net). Ale Maria Jarema nigdy nie zrezygnowała z tworzenia. Czasami zamykała się w pracowni i robiła coś tylko dla siebie, dla samej satysfakcji tworzenia, a czasami miała w głowie większe twórcze projekty, które pragnęła rozwijać. Lata 50. przyniosły długo wyczekiwaną wśród awangardowych artystów odwilż i na ten okres przypada ogromny rozwój Jaremianki, który obfitował w kilka bardzo świeżych i oryginalnych prac. Artystka zaprezentowała je w 1955 roku na tak zwanej Wystawie Dziewięciu.

Ten sam rok przyniósł też Marii Jaremie dramatyczną diagnozę. Dowiedziała się, że choruje na białaczkę. W tamtych czasach był to właściwie wyrok śmierci. Artystka, która nagle dowiedziała się, że ma coraz mniej czasu, postanowiła pracować jeszcze więcej. Najlepszy okres twórczości Marii Jaremy przypadł de facto na ostatnie lata jej życia.

Kornel Filipowicz nieustannie towarzyszył ukochanej w jej życiowej wędrówce. Był przy niej do samego końca... Maria Jarema zmarła 1 listopada 1958 r. Kilka miesięcy później, w marcu 1959 r. zmarła jej siostra bliźniaczka. Pisarz po śmierci żony ożenił się po raz drugi. Jego wybranką została Maria Próchnicka, z którą doczekał się syna Marcina. Ostatni etap życia pisarz spędził u boku Wisławy Szymborskiej.

Czytaj też: Po rozwodzie rodziców córka odcięła się od Elżbiety Góralczyk. Nie zmieniła tego nawet śmiertelna choroba

Kornel Filipowicz, 1980 r.

Piotr Jaskow / Forum/Historic Collection/ALAMY LIMITED
Reklama

Źródła: niezlasztuka.net, lubimyczytac.pl, dzieje.pl, fragmenty książki "Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu" Justyna Sobolewska (wyd. Iskry)

Reklama
Reklama
Reklama