Reklama

W 2016 roku życie Katarzyny Dacyszyn zmieniło się na zawsze. To właśnie wtedy modelka i projektantka została oblana kwasem siarkowym. Mężczyzna, który to zrobił, prześladował ją aż jedenaście lat! Warto wspomnieć, że dokonał tego czynu na sądowym korytarzu w Łodzi. Sprawca trafił do więzienia na 25 lat! Jak dzisiaj wygląda życie modelki i projektantki? Jakiś czas temu odwiedziła studio Dzień Dobry TVN, w którym opowiedziała o swoich bolesnych przeżyciach i o tym, jak poradziła sobie z traumą.

Reklama

Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie oprawcy Katarzyny Dacyszyn

Decyzja Sądu Najwyższego jest ostateczna: Robert W., który oblał fotomodelkę Katarzynę Dacyszyn kwasem w 2016 roku, spędzi w więzieniu 25 lat. Orzeczenie wydane zostało w środę 22 lipca 2020 roku. Według wymiaru sprawiedliwości, mężczyzna „godził się na wystąpienie skutku śmiertelnego u kobiety”.

Tym samym sąd oddalił skargę kasacyjną obrony w tej sprawie. Domagała się ona uchylenia wyroku sądu apelacyjnego skazującego stalkera na 25 lat więzienia i chciała ponownego rozpoznania sprawy. Ponadto obrońca chciał zmiany kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na ciężkie obrażenie ciała pokrzywdzonej.

W uzasadnieniu postanowienia sędzia Piotr Mirek wskazał, że oskarżony musiał mieć świadomość możliwości każdego skutku swojego czynu, jeśli szukał informacji o najbardziej żrących substancjach i wylał ją ofierze na twarz z bliska. Według sądu, prawdopodobieństwo dostania się kwasu do dróg oddechowych lub pokarmowych poszkodowanej było bardzo duże i sprawca godził się z tym.

„Pokrzywdzona została ograbiona z dotychczasowego życia. Z cierpieniem psychicznym i fizycznym będzie zmagała się do końca życia”, podkreślał sędzia Mirek.

CZYTAJ TAKŻE: Oprawca Katie Piper wyszedł na wolność. Przed laty oblał modelkę kwasem

Katarzyna Dacyszyn o wyroku Sądu Najwyższego

Z ostatecznego wyroku cieszyła się pokrzywdzona. Katarzyna Dacyszyn zamieściła wówczas na swoim profilu na Instagramie emocjonalny wpis.

„Kochani!!!!! Jestem szczęśliwa! Wzruszona i bezpieczna na kolejne 20lat! WYGRALIŚMY!!!! Bezapelacyjnie w Sądzie Najwyższym! Pan mecenas Bartosz Tiutiunik jest nieoceniony! Pierwszy taki prawomocny wyrok w kraju zostawał podtrzymany!!! Jestem bezpieczna. Mogę żyć dalej i planować przyszłość. Dziękuję Wam za wasze wsparcie!!! Jesteście wielcy!!!! Daliście mi wielkie ❤❤❤❤”, podkreślała wzruszona.

Historia Katarzyny Dacyszyn

Koszmar modelki i projektantki bielizny rozpoczął się w 2005 roku. Otrzymała wiadomość, która wydawała się pomyłką. „Pierwsza wiadomość była wyznaniem miłości, ale tak bardzo dziwnym i tak dziwnym językiem pisanym, że ona była wręcz przerażająca. Ja pomyślałam, że to jest jakaś pomyłka, bo ja tego człowieka nie znam i od razu zablokowałam tę osobę", mówiła kilka lat temu w rozmowie z TVN24. To nie była pomyłka, a kobieta była obserwowana.

Najprawdopodobniej mężczyzna mieszkał w tym samym bloku. „Napisał mi, że jest jedna osoba na świecie, która się go nigdy nie pozbędzie i to ja jestem ja, a on jest moim diabłem stróżem”, mówiła dla TVN24. Katarzyna Dacyszyn zmagała się z atakami paniki, szukała pomocy u psychologa. SMS-y i wiadomości od Roberta W. przychodziły z fałszywych profili, były pełne agresji. Sprawca miał umieszczać wpisy i komentarze w internecie, a także wysyłać obraźliwe e-maile, SMS-y i dzwonić do kobiety.

Spotkanie ze stalkerem zapamięta do końca swoich dni. W 2016 roku odbył się proces, który raz na zawsze miał dać jej wolność. Okazało się, że mężczyzna, który ją prześladował, posiadał dwie tożsamości.

Robert W. w poprzednim życiu miał spędzić kilka lat w więzieniu. „Zrozumiałam, że człowiek, który mnie obserwuje, zmienił imię i nazwisko, a przedtem miał bardzo bogatą przeszłość kryminalną. Wtedy poczułam realne zagrożenie. Zrozumiałam, że nie mam do czynienia z osobą, która chce się karmić moim lękiem, tylko osobą, która chce mi zrobić krzywdę”, mówiła w wywiadzie dla Fakt24.

CZYTAJ TAKŻE: Jej „W domach z betonu...” śpiewała cała Polska. Jak potoczyły się losy Martyny Jakubowicz?

Katarzyna Dacyszyn oblana kwasem

W sierpniu 2016 roku w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia spotkała się ze swoim prześladowcą. Nikt nie przewidział, że będzie chciał się na niej zemścić.

„Nie czułam się bezpiecznie zupełnie, byłam totalnie przerażona. Usiadłyśmy w drugim końcu korytarza, z dala od ludzi. W którymś momencie coś uśpiło moją czujność, już tak ze zdenerwowania wyjęłam telefon i zaczęłam sprawdzać wiadomości. W tym momencie zobaczyłam przed twarzą słoik z cieczą i usłyszałam jakiś przerażający głos”, relacjonowała tamte wydarzenia w rozmowie z dziennikarką TVN24 w 2017 roku.

W pojemniku był żrący kwas siarkowy. Został wniesiony do budynku sądu w słoiku po kawie. Gdy mężczyzna próbował wziąć zamach i wylać na nią ciecz, odwróciła się szybko w bok. To miało uratować jej życie. Środek żrący poranił 25% jej ciała i spowodował u modelki rozległe poparzenia twarzy, oka, klatki piersiowej i tułowia. Katarzyna Dacyszyn trafiła do szpitala, stamtąd przetransportowano ją do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kobieta przeszła serię zabiegów i operacji. Miała operację wzroku i przeszczepy skóry w dwunastu miejscach. Dopiero po tygodniu odzyskała wzrok, ale tylko częściowo.

CZYTAJ TAKŻE: Natasza Urbańska szczerze o relacji z nastoletnią córką. „Ja tej pępowiny nie chcę odcinać”

Walka o życie Katarzyny Dacyszyn i wyrok dla oprawcy. Kasacji nie będzie

Emocje są wciąż żywe. Katarzyna Dacyszyn wybaczyła swojemu stalkerowi. Mężczyzna trafił do więzienia, gdzie odsiaduje wyrok. Pod koniec października 2017 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał mężczyznę na 25 lat więzienia - karę surowszą niż tę, o którą wnioskowała prokuratura. Zasądził również 12-letni zakaz zbliżania się do ofiary na mniej niż 100 metrów. Według sądu sprawca działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia kobiety, bo miał świadomość, że kwas może być groźny dla życia. Tym samym sprawa została zakwalifikowana jako usiłowanie zabójstwa, a nie uszkodzenie ciała. Sąd apelacyjny utrzymał ten wyrok w mocy.

Od wyroku sądu apelacyjnego kasację do Sądu Najwyższego wniósł obrońca skazanego. W skardze tej wniesiono o uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Adwokat W. chciał zmiany kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na ciężkie obrażenie ciała pokrzywdzonej, które jest zagrożone karą do 15 lat więzienia. Według obrony sprawca nie miał pełnej świadomości tego, że jego działanie może skutkować śmiercią poszkodowanej. Pełnomocnik i prokuratura zgodnie wnieśli o oddalenie kasacji.

Modelka i projektantka dziś ma w sobie więcej siły. Z perspektywy czasu zdaje sobie sprawę, że mogła wywalczyć sobie ochronę, ale nie chciała wyjść na histeryczkę. W dodatku wszyscy próbowali uspokajać ją.

„Mam świadomość, że w tej sytuacji nie sprawdziły się niektóre służby, że jako ofiara mogę mieć poczucie żalu. Zrozumiałam też, że w niektórych sprawach mogę polegać tylko na sobie i czuć się odpowiedzialną za podjęte decyzje i za to, co robić dalej”, mówiła w wywiadzie Mariuszowie Sobocie dla Fakt24.

Katarzyna Dacyszyn opisała dokładnie proces swojego leczenia. Wiele razy zdarzyło jej się zwątpić. Zaznaczyła, że nie jest kobietą ze stali. W tamtym momencie myślałam, że to już koniec. „Problem w tym, że moje ciało było już tak zmęczone, że zamiast się goić, pojawiały się rany. To był ten najgorszy moment, gdy przestałam mieć nad nim kontrolę. Pomyślałam, że już mnie nie słucha. (…) Później pojawiły się momenty, że nie wiedziałam, czy będę miała twarz, a przez tydzień w ogóle nic nie widziałam. Tu jednak miałam pewność, że w końcu odzyskam wzrok. Bo to przecież niemożliwe, nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Chociaż słyszałam takie szepty, że „ona chyba nie będzie widzieć”. Kluczem do wszystkiego jest pozytywne myślenie”, mówiła w rozmowie z Fakt24.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Patryk Galewski był bandytą. Teraz jest szefem kuchni, szczęśliwym mężem i ojcem

Jak dziś wygląda życie Katarzyny Dacyszyn?

Cały czas była aktywna zawodowo. Gdy jej marka miała podpisaną umowę z Playboyem na pokaz bielizny, kobieta otrzymała dodatkową siłę i determinację do działania. Katarzyna Dacyszyn postanowiła napisać książkę, by pomóc ludziom w trudnej sytuacji. W dodatku kobieta odnalazła w sobie tyle sił, by wybaczyć oprawcy.

„Dostaję od nich dużo pozytywnych wiadomości, dużo ciepła i zrozumienia, a także dobrej energii. Od pewnego czasu dużo się w Polsce mówi o hejcie. (…) Pytają też mnie, jak znalazłam w sobie siłę, by wybaczyć człowiekowi, który mnie skrzywdził. A przecież tak właśnie się stało. Nie mogę do końca życia o nim myśleć i o tym, co mi zrobił. Jak żyć, jeśli nie mamy żadnej nadziei i wszystkiego mamy już dosyć”, mówiła. W książce jest wiele szokujących momentów, jak chociażby ten, w którym Katarzyna Dacyszyn pokazuje sposób traktowania ofiary przez biegłego psychiatrę sądowego. „Rozumiem, że musiałam zostać przebadana psychiatrycznie, ale sposób, w jakim to się odbyło, był skandaliczny”, wyznała.

Mimo swoich doświadczeń Katarzyna Dacyszyn wszędzie stara się szukać pozytywów. Kobieta odzyskała upragnione poczucie bezpieczeństwa. „Przez to, co się stało, zmieniło się podejście w polskim prawodawstwie do tego typu ataków. Chciałam, by moje cierpienie nie poszło na marne. Doszłam do wniosku, że warto się nim podzielić, by uświadomić ludziom, że stalking może być śmiertelnie niebezpieczny, a ludzie z obsesjami na czyimś punkcie potrafią być niebezpieczni”, mówiła dla Fakt24.

Kobieta wróciła do swojej pasji i dalej projektuje, a także angażuje się w akcje poświęcone walce ze stalkingiem. „Zdaję sobie sprawę, że przeszłam bardzo długą drogę i w pewnym momencie upadłam na kolana. Ale wstałam, podniosłam się i idę dalej”, dodała.

Katarzyna Dacyszyn radzi, aby pokochać siebie

Katarzyna Dacyszyn 14 lutego 2022 roku była gościem walentynkowego wydania programu „Dzień Dobry TVN”, w którym szczerze przyznała, że „posiadanie drugiej połówki nie powinno być warunkiem szczęścia”. Najpierw trzeba zacząć od zaakceptowania siebie i znalezienia poczucia własnej wartości.

W trakcie programu projektantka wróciła pamięcią do dramatycznych chwil, jakie rozegrały się przed laty. Będąc u szczytu kariery, w jednej chwili jej życie zamieniło się w koszmar. „Odnosiłam sukcesy. Byłam u progu kariery, wszystko zostało opisane w książce „Kobieta z blizną”. Zostałam zaproszona na pokaz w Nowym Jorku, później znalazłam inwestora w Hongkongu. Miałam wrażenie, że spełniają się moje wszystkie zawodowe marzenia. W pewnym momencie zderzyłam się ze ścianą. Było to wstrząsające. W młodym wieku walczyłam o życie, lekarze powiedzieli, że nie wiedzą, czy będę miała twarz”, wspominała modelka w rozmowie z prowadzącymi.

Kobieta mimo bolesnych przeżyć postanowiła się nie poddawać. Tygodnie spędzone w szpitalu zupełnie przewartościowały jej życie. Najważniejsze było pozytywne myślenie oraz chęć do dalszego działania. „Wiara była we mnie od samego początku, bo budowałam tożsamość i poczucie własnej wartości nie na wyglądzie. Postawiłam sobie cel. Kiedy w szpitalu byłam w toku leczenia, musiałam mieć pozytywne nastawienie. Lekarze powiedzieli, że to jest kluczowe. Trzeba doceniać w życiu to, co jest pozytywne, to co nam się udaje. Na tym należy się skupić” stwierdziła.

Po wyjściu ze szpitala Katarzyna Dacyszyn wydała książkę pt. Kobieta z blizną, w której opisała swoje traumatyczne doświadczenia związane z atakiem stalkera. Jak wczęsniej podkreślaliśmy, zajęła się edukacją w obszarze stalkingu. Jednocześnie przyznała, że wiara w siebie i swoje możliwości jest podstawą zbudowania osobistego sukcesu. „Musimy zbudować siebie i docenić. Zaakceptować wszystkie mankamenty, żeby sobie pomóc i osiągnąć sukces. Należy siebie wesprzeć, znaleźć najlepsze strony i dokonywać całe życie samorozwoju, tego, żeby być lepszym człowiekiem. To jest proces. Całe życie spotykają nas różne doświadczenia, one są potrzebne, żeby nas ukształtować wewnętrznie”, podsumowała na antenie TVNu. Katarzyna Dacyszyn działa również na rzecz ofiar ataków kwasem. Zaangażowała się także w organizację warsztatów Bezpieczne KobieTY, by walczyć o ich bezpieczeństwo. Wspólnie z Mateuszem Orczykowskim i Fundacją To Się Uda utworzyli cykl szkoleń.

„Pierwsza to jest sprawa, w której my, intuicyjnie wyczuwamy sytuację. Mnie intuicja dużo wcześniej podpowiadała, że być może ta sytuacja będzie niebezpieczna. [...] Znalazłam się w sądzie. W budynku teoretycznie chronionym, bezpiecznym nie powinno dojść do zdarzenia, do którego doszło. Natomiast powinnam zachować zasadę czujności, a ja niestety sprawcę straciłam z oczu. Zresztą świadomie. Opuściłam wzrok i nie kontrolowałam sytuacji. No i podstawowa zasada ograniczonego zaufania [...], która polega na tym, że nawet w teoretycznie bezpiecznym miejscu, może dojść do sytuacji, która zagraża naszemu życiu”, mówiła w listopadzie 2022 roku Katarzyna Dacyszyn.

Życzymy wszystkiego, co najpiękniejsze!

CZYTAJ TEŻ: Tak wygląda żona Pawła Golca. Ich wspólne zdjęcia to rzadkość!

Reklama

Instagram @ktarzyna.dacyszyn
Reklama
Reklama
Reklama