Reklama

Był gwiazdą polskiego fitnessu. Sukces przyszedł szybko - stał się rozpoznawalny, stworzył sieć popularnych klubów. Niestety zaliczył bolesny upadek. Dubaj miał być szansą na lepsze życie. Wszystko zmieniło się, gdy poznał Anioła, księcia Abu Zabi. Po trzynastu miesiącach w emirackim więzieniu, gdzie przeżył prawdziwe piekło, dziś dzięki sile i determinacji próbuje na nowo ułożyć sobie życie.

Reklama

Jak dziś wygląda życie Artura Ligęski?

Bity, gwałcony, głodzony i przetrzymywany w nieludzkich warunkach. Artur Ligęska spędził w więzieniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich trzynaście miesięcy. A wszystko tylko dlatego, że nie odwzajemnił miłości, którą zapałał do niego syn szejka. Nie tracił jednak nadziei na powrót do kraju. Z pomocą ruszyły polskie władze: MSZ, konsul i Ambasada Polski. Dzięki ich wsparciu niedawno wrócił do Polski. Wyrwał się z piekła i choć przerażające wspomnienia na zawsze z nim pozostaną, wyniósł z tego trudnego doświadczenia cenną lekcję.

„Doszedłem do tego, pisząc w więzieniu pamiętnik i rozmyślając o wielu rzeczach. Uważam, że jestem dobrym człowiekiem, ale ten dobry człowiek też miał w życiu prawo do popełniania błędów, a tych zrobiłem mnóstwo. Należy do nich brak odwagi w mówieniu prawdy, gdy trzeba ją było wykrzyczeć komuś prosto w oczy. Kłamałem, ale robiłem to w dobrej wierze. Jednak moim największym błędem było to, że uwierzyłem w swoje niewyczerpane moce. Wydawało mi się, że jestem specjalistą od wszystkiego. To mnie w końcu musiało doprowadzić do załamania i choroby. Wpadłem też w poważny nałóg. Wyszedłem z niego dzięki pomocy świetnego psychoterapeuty z Rzeszowa i księdza”, pisze Artur Ligęska w swojej książce Inna miłość szejka.

Będąc w więzieniu Artur Ligęska uświadomił sobie, jak niewiele od niego w życiu zależy i że od teraz musi nauczyć się stawiać na siebie. Dziś mimo okrucieństwa, jakie przeżył, pisze, że doświadczył także wielu pozytywów: „Nauczyłem się spędzać czas sam ze sobą, a przecież zawsze panicznie się bałem samotności. Czasami wręcz płaciłem za to, żeby ktoś ze mną spędzał czas. Zawsze za wszystkich płaciłem, zapraszałem do restauracji, na wakacje. To była choroba wynikająca z samotności. Dziś uświadomiłem sobie, że nic nie może mnie zaskoczyć ani zniszczyć. Dowiedziałem się o sobie bardzo wiele”, pisze w książce.

Reklama

Okazuje się, że teraz Artur Ligęska chce zostać mówcą motywacyjnym: „Chciałbym mówić o prawach człowieka na Półwyspie Arabskim”, mówi. Mamy nadzieję, że jego marzenie się spełni.

Facebook @Artur Ligęski
Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama