Selma Blair kończy 50 lat. Tak walczy z nieuleczalną chorobą: „Doszłam do punktu krytycznego"...
Jak obecnie czuje się aktorka?
W najnowszym filmie dokumentalnym Netflixa „Introducing, Selma Blair”, który premierę miał kilka miesięcy temu, popularna aktorka szczerze opowiada o życiu ze stwardnieniem rozsianym. O tym, jak przyjmuje chorobę i jak się czuje po przeszczepieniu komórek macierzystych. Na wizji nie unikała też tematów rodzinnych m.in. trudnej relacji z matką i partnerem, a także przyznała się do nadużywania alkoholu. Jej życie jest pełne wzlotów i upadków, jednak Selma Blair nie poddaje się i walczy do końca. W dniu jej 50. urodzin, przypominamy, jakie wyzwania stawiał przed los...
Selma Blair zmaga się z poważną chorobą
Aktorka znana z takich filmów, jak „Szkoła uwodzenia” czy „Legalna blondynka”, po raz pierwszy podzieliła się swoją diagnozą SM na Instagramie w 2018 roku. Blair przyznała, że ujawnienie się ze swoją chorobą wiele znaczyło dla innych, w tym dla jej fanów. Wielbiciele tłumnie przybyli na media społecznościowe gwiazdy, aby wesprzeć ją dobrym słowem i dodać otuchy w walce z chorobą. „To, co zobaczyłam, gdy ludzie pojawili się na moim Instagramie - wiele to dla mnie znaczyło. To poruszyło mnie bardziej niż poruszyły mnie inne rzeczy, które osiągnęłam w życiu lub zrobiłam”. Dokument, pokazuje widzom, skąd decyzja Selmy Blair o przeszczepieniu komórek macierzystych, pokazuje jej obawy związane z otrzymaniem procedury, która wciąż jest eksperymentalna, a także przedstawia intensywne cykle chemioterapii, które aktorka musiała wykonać, aby pomóc „zrestartować” układ odpornościowy. Jak sama przyznała: „Doszłam do punktu krytycznego, mój system nerwowy i więcej objawów i nie mogłam nie zasnąć” (…) „Całe życie śmiertelnie bałam się chemii. Jestem kimś, kto zawsze postępuje holistycznie, kiedy tylko może”.
Jednocześnie dodała, że po jednej dawce chemii mówiła już wyraźnie i stan zapalny zaczął się zmniejszać. Obecnie jej mózg jest wolny od tworzenia nowych zmian, ale ma utratę objętości w niektórych obszarach mowy i ruchu oraz uszkodzenia przedczołowe. Codziennie zażywa leki, jak tłumaczy: „Wybrałam to jako wyznacznik w moim życiu, aby chcieć żyć, chcieć być osobą, która może pokazać innym ludziom z przewlekłą chorobą, niepełnosprawnością, kontuzją, której nie mogli przezwyciężyć, że da się”. „Po prostu dostałam cios. A my przyjmujemy ciosy. I ta odporność jest możliwa”, powiedziała.
Jeśli chodzi o aktorstwo, ma nadzieję, że kiedyś będzie mogła do niego wrócić. Na razie robi wszystko krok po kroku i znajduje radość. „Musimy dbać o siebie i uzbroić się w cierpliwość”, przyznaje z optymizmem, dodając, że na tę chwilę czuje się świetnie.
Czytaj także: Poruszające wyznanie Selmy Blair: „Cierpię, ale muszę i chcę wyzdrowieć”
Od dzieciństwa Selma Blair odczuwała ogromny ból
Dla Blair wielkim wyzwaniem było dowiedzieć się, co tak naprawdę się z nią dzieje. Od dzieciństwa odczuwała niewyjaśniony ból wielu w częściach ciała. „Nawracające neuralgia nerwu trójdzielnego (przeszywające bóle twarzy), dystonia, praca dentystyczna, ciągły ból szyi i nerwów, w dole nogi, w stawach, plus afekt pseudoopuszkowy – to tylko niektóre rzeczy, które przyczyniły się do obniżenia mojego poziomu komfortu w życiu”, przyznała w dokumencie. Nigdy nie doświadczyła radości przed diagnozą. Teraz już wie, czym to mogło być spowodowane.
Jej ukochany syn Artur urodził się 11 lat temu i to wtedy kobieta zaczęła pomału podupadać na zdrowiu. Lekarze nie mogli zrozumieć, dlaczego znieczulenie podczas porodu działało tylko po jednej stronie jej ciała: „Nic nie łączyło, nic się nie zgadzało”, wspomina po latach Selma. Pogarszające się zdrowie psychiczne po porodzie wskazywało na depresję poporodową, jednak nikt nie zasugerował badania rezonansem magnetycznym.
Czytaj także: „Mój syn upewnia się, że to wciąż jestem ja”. Selma Blair o walce ze stwardnieniem rozsianym!
Selma Blair z synem, 2019
Selma Blair: problem alkoholowy
Selma Blair w dokumencie szczerze wyznaje, że miała ogromne problemy z nadużywaniem trunków wysokoprocentowych. Nigdy nie radziła sobie dobrze z alkoholem i używała go do samoleczenia bólu. „Nie byłam kimś, kto pił na planie i urządzał przyjęcia. Byłam kimś, kto poszedł w izolację po lampkę zapomnienia. Naprawdę miałam problem z zachowaniem trzeźwości”.
Jej związek z Jasonem Bleickiem, z którym ma syna Arthura, rozpadł się dość wcześnie. Sprawa wyszła na jaw, gdy udali się na rodzinne wakacje do Meksyku w 2016 roku. Tam doszło do przykrego incydentu. „Jason i ja przeszliśmy przez bardzo, bardzo trudne mediacje w sprawie opieki. Wiesz, naprawdę staraliśmy się jak najlepiej, oboje, ale brakowało nam swobodnego bycia ze sobą. Kiedy pojechałem na tę wycieczkę, nie piłam, ale moje zdrowie było naprawdę okropne. I miałem te szalone ataki paniki, czuła się bardzo źle w własnej skórze”. Aktorka została umieszczona w apartamencie prezydenckim, który ku jej przerażeniu, okazał się „cudowną pijalnią”. Otóż miał pełny barek. „I jak tylko zaczął mi się ból i zaczął padać deszcz, pomyślałam, że będę miała tylko jeden zastrzyk, by złagodzić ból twarzy. Byłam bardzo zdesperowana. Patrząc na Jasona pomyślałam: „Zaufaj mi, wiem, co robię”. Nie chciałam dawać mu więcej powodów, by mi nie ufał, ale byłam na skraju wytrzymałości”, wspomina moment upojenia się w hotelowym pokoju.
Niestety przed lotem powrotnym doszło do dramatycznej sytuacji. Kobieta została eskortowana z samolotu na noszach, a materiał filmowy z incydentu został przedrukowany przez wszystkie amerykańskie brukowce. Kiedy wróciła do domu, zadzwonił jej prawnik, pytając, czy potrzebne są usługi w celu ochrony dzieci. „Pomyślałem, o mój Boże, do czego to doszło?!”. Przysięgła sobie, że nigdy więcej nie będzie pić. I słowa dotrzymała. W programie The Talk powiedziała: „Naprawdę próbuję sobie to wybaczyć”.
Czytaj także: Stan zdrowia Selmy Blair drastycznie się pogorszył...
Selma Blair: trudne relacje z matką
W końcu, pewnego wieczoru o godzinie 22:00, wykonano jej rezonans magnetyczny. O 23:00 lekarz powiedział jej, że ma wiele zmian na całym ciele i że musiała je mieć od lat. Blair ma uszkodzony mózg, okazuje się, że jej matka miała coś podobnego przed śmiercią. „A moja matka bardzo chroniła swój mózg. Jej mózg był genialny. (…) Utrata jej była gorsza niż stwardnienie rozsiane. To była najstraszniejsza i najtrudniejsza rzecz, przez którą przeszłam. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo kocham i uwielbiam moją matkę. Nieustannie”. Z filmu dowiadujemy się również, że jej matka była wobec niej bardzo krytyczna, zdolna do wielkiej nieuprzejmości.
Z perspektywy czasu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. „Myślę, że to ja byłam okropną córką. Widzę, jakie musiałam robić straszne rzeczy. Widzę wszystkie listy, które do mnie pisała i nie sądzę, żeby pisała również do moich pozostałych sióstr. Pewnie nie czytałam ich słowo w słowo, chociaż myślałam, że tak, ale teraz już czytam je słowo w słowo. Wiem, że była niesamowitą matką. Nie taką, jaką chciałam, aby była, ale kochała mnie zaciekle. Tęsknię za nią każdego dnia, rozmawiam z nią i nie obchodzi mnie, co inni o tym myślą. Zapalam papierosa i po prostu pozwalam mu się palić, bo tak właśnie ona by zrobiła”, wyznała aktorka.
Czytaj także: „Dławię się od bólu tego, co straciłam”. Poruszające słowa Selmy Blair o walce z chorobą
Selma Blair z synem
Selma Blair nagrała film, aby wesprzeć innych chorych
W filmie Selma Blair wspomina też Williego Garsona, niedawno zmarłego aktora, który grał Stanforda w „Seksie w wielkim mieście”. „Willie przynosił uśmiech i życzliwość na plan zdjęciowy. Nie pozwalał ludziom takim jak ja, którzy nie wyglądali zbyt idealnie, aby myśleli, że nie mają szans zostać aktorką”. Aktorka nie ma zamiaru krytykować Hollywood za kult pięknego ciała „Spójrzmy prawdzie w oczy, kochamy piękne ciało, ponieważ zwykle oznacza to, że jest zdrowe. Dobrze działa”, przyznaje.
Po postawieniu diagnozy zbliżyła się do aktora Michaela J Foxa i pamięta, gdy mówiła mu, jak niesamowite było to, że robił serial o chorobie Parkinsona. Na co ten jej opowiedział: „Tak, jedynym problemem jest…że sam mam chorobę Parkinsona”. To poniekąd zainspirowało Selmę do zrobienia filmu o swojej chorobie.
Selma Blair stworzyła film o sobie, ponieważ chciała w ten sposób przybliżyć proces przeszczepienia komórek macierzystych. Dodatkowo uważa, że inni ludzie, którzy również cierpią na stwardnienie rozsiane mogliby z niego czerpać wiedzę i otuchę. „Czekałam na ten poranek, kiedy, o mój Boże, budzę się i czuję się jak wszyscy inni. A ten poranek nie nadszedł”. Na szczęście nowe zmiany chorobowe u kobiety nie tworzą się i nie ma też przerzutów. Zastanawia się, czy ludzie będą się z niej śmiać, lecz nagle dochodzi do wniosku, że film jest dla innych przewlekle chorych, aby zobaczyli w nim kogoś, kto ich przypomina. „Wiesz, to nie był dla mnie wyrok śmierci. Wszyscy mamy go zapisane gdzieś w gwiazdach. I miejmy nadzieję, że wszyscy nauczymy się żyć, zanim dosięgnie nas ten prawdziwy wyrok śmierci”, stwierdziła. „Kocham mojego syna i kocham tę Ziemię i kocham Hollywood. Chciałbym zobaczyć, jak zmienia się, prawie niezauważalnie”, dodała.
Film dokumentalny pt. „Introducing, Selma Blair” opowiadający o zmaganiach aktorki z nieuleczalną chorobą wciąż można obejrzeć na platformie Netflix. Przy okazji 50. urodzin gwiazdy życzymy jej wiele siły.
Czytaj także: Selma Blair cieszy się życiem mimo nieuleczalnej choroby...