Reklama

W latach 70. na estradzie konkurowały nie tylko dwie blondynki, czyli Maryla Rodowicz i Urszula Sipińska, choć trzeba powiedzieć, że ich rywalizacja była spektakularna – piosenkarki prawie pobiły na się na scenie podczas opolskiego festiwalu. Rywalizowały też ze sobą dwie inne gwiazdy — Anna Jantar i starsza od niej o cztery lata Irena Jarocka. Zazdrościły sobie przebojów, kariery, podpatrywały swoje kreacje.

Reklama

Menedżer i pierwszy mąż Ireny Jarockiej, Marian Zacharewicz wspominał: „Anię Jantar postrzegam jako główną jej konkurentkę na rynku piosenkarskim. Wielbiciele Ani twierdzili, że to Irena bez przerwy patrzy, jak Ania ubiera się, jak tańczy, jak śpiewa, że ją naśladuje. Wielbiciele Ireny mówili coś odwrotnego. Bardzo starały się, by jedna była lepsza od drugiej. Walczyły o miejsce na piedestale. Raz jedna wygrywała, raz druga” (cytuję za fakt.pl)

Irena Jarocka i Anna Jantar: dwie wielkie gwiazdy lat 70.

Obie gwiazdy były dosyć podobne. Czasem wydawało się, że wyglądają, jak siostry, miały podobne sylwetki, długie, ciemne falujące włosy, śpiewały melodyjne, wpadające w ucho piosenki. Irena Jarocka wspominała, że czasem mylono je i mówiono do niej „Pani Aniu”. Te pomyłki były drastyczne, po tragicznej śmierci Anny Jantar w 1980 roku, zdarzało się, że ktoś dzwonił do męża Ireny Jarockiej z kondolencjami. Podobno Anna Jantar też nie lubiła, gdy brano ją za koleżankę z estrady.

„W czasie bankietu po imprezie zorganizowanej na zlecenie władz jednego z miasteczek na prowincji podszedł do niej miejscowy notabl i całując w rękę, powiedział: »Bardzo się cieszę, że zechciała pani u nas zaśpiewać, pani Jarocka«. W odpowiedzi usłyszał: »A ja trochę mniej, panie Bierut«", pisał Mirosław Szymański na hi-fi com.pl. Kiedyś na pytanie o podobieństwo z Ireną Jarocką odpowiedziała ze śmiechem: „To ciekawe, bo mój mąż nigdy nas nie pomylił”.

Zobacz też: Historia jednej piosenki: „Jeszcze się tam żagiel bieli” Alicji Majewskiej dawała nadzieję w chwilach niepewności

Irena Jarocka i Anna Jantar: droga do sławy

Irena Jarocka urodziła się w 1946 roku w małej miejscowości Srebrna Góra, pochodziła z biednej rodziny. Dorastała w Gdańsku, gdzie skończyła liceum i studiowała Wychowanie muzyczne w Wyższej Szkole Muzycznej. Już jako dziewczynka śpiewała w chórze przy katedrze oliwskiej. Próbowała swoich sił na różnych przeglądach i festiwalach, m.in. w konkursie dla amatorów „Mikrofon dla wszystkich”. W 1968 roku została wyróżniona na Festiwalu w Opolu — zaśpiewała piosenkę „Gondolierzy znad Wisły”, która była jej pierwszym przebojem.

Młoda piosenkarka zwróciła na siebie uwagę. Na przełomie lat 60 i 70 była na stypendium we Francji, nie zrobiła tam kariery, ale wróciła do Polski, wnosząc na naszą estradę paryski sznyt. W 1973 roku odbyła tournée po Polsce z koncertami pod nazwą „Irena Jarocka zaprasza”, rok później wydała płytę i wylansowała takie przeboje, jak „Motylem jestem”, „Wymyśliłam Cię”, „Nie wrócą te lata”.

Zobacz też: W Warszawie Mieczysław Fogg żył z żoną Ireną, w Szczecinie z kochanką Zofią

PAP/CAF

Anna Jantar urodziła się w 1950 roku w Poznaniu. Miała być pianistką, skończyła średnią szkołę muzyczną, ale nie rozwinęła się w tym kierunku. Nie czuła do tego pasji, miała też do gry zbyt małe ręce. Jako piosenkarka debiutowała w amatorskim zespole „Szafiry”. Miała 19 lat, kiedy jej przyszły mąż Jarosław Kukulski przedstawił ją w zespole „Waganci”. I ogłosił, że będzie wokalistką, a w przyszłości… wielką gwiazdą piosenki. Anna Jantar nagrała z „Wagantami” swój pierwszy przebój „Co ja w Tobie widziałam”. Na festiwalu w Opolu, w 1973 roku zaśpiewała piosenkę „Najtrudniejszy pierwszy krok”, która przyniosła jej ogromną popularność, rok później przyjechała do Opola z piosenką „Tyle słońca w całym mieście”, która stała się wielkim przebojem. Właściwie jest nim do dzisiaj.

Ludzie mówili: „nasza Ania”

Obie wokalistki zdobyły ogromną popularność w latach 70., ale wbrew pozorom wcale nie były takie podobne. Anna Jantar chyba nie bez powodu nazywana jest najpopularniejszą piosenkarką tamtych lat. Nagrała 160 piosenek, kilkadziesiąt z nich stało się przebojami. Można by je długo wyliczać: „Tyle słońca w całym mieście”, „Mój, tylko mój", „Staruszek świat”, „Moje jedyna marzenie" (czyli Przetańczyć z Tobą chcę całą noc), „Jambalaya”, „Nie wierz mi, nie ufaj mi”, „Nic nie może przecież wiecznie trwać” i wiele, wiele innych. Miała bardzo różnorodny repertuar, od popowych, słodkich piosenek po ostrzejsze, rockowe. Miała przede wszystkim bardzo dobry głos – delikatny, ale i mocny, drapieżny w wyższych rejestrach. Długo wydawała się dziewczęca, pełna energii, spontaniczna, miała uśmiech nie do podrobienia, który zjednywał jej sympatie widzów. Była trochę w typie dziewczyny z sąsiedztwa, ludzie lubili ją, mówili „nasza Ania”.

Zobacz też: Krystyna Borowicz w PRL-u zasłynęła jako aktorka drugoplanowa. Odeszła na rękach kolegi z teatru

Irena Jarocka wydawała się nieco inna – delikatniejsza, bardziej eteryczna, kameralna — choć występowała z powodzeniem na dużych festiwalach. Podobnie, jak Anna Jantar próbowała swoich sił w różnorodnym repertuarze, ale chyba najlepiej czuła się w klimatycznych, lirycznych piosenkach typu „Odpływają kawiarenki”. Może Irena Jarocka była bardziej gwiazdą, choć była też uroczą, ciepłą kobietą, ale nikt chyba nie budzi do dzisiaj takiej sympatii, jak Anna Jantar. Fenomenem jest to, że Anna Jantar nie żyła już od kilkunastu lat – jak wiadomo zginęła tragicznie w 1980 roku – a wciąż była zestawiana i porównywana z Ireną Jarocką, jakby była obecna na estradzie. Fani obu gwiazd do tej pory się spierają, która z nich jest królową.

PAP/Ireneusz Radkiewicz

Irena Jarocka: była między nami rywalizacja

Irena Jarocka wspominała w książce „Anna Jantar”: „Kiedy żyła Ania, była między nami jakaś podświadoma rywalizacja, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Pewnie były też pretensje, na przykład, że podrabia moje kostiumy, podobnie się ubiera. Ale to takie ludzkie”, mówiła Irena Jarocka i dodawała: „Mogła mieć pretensje z powodu moich fanów. Fani Ani i moi bardzo ze sobą walczyli. Robili sobie jakieś brzydkie kawały. Czasami, gdy wychodziłyśmy razem z koncertów, dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. Szczerze mówiąc, tę rywalizację odczuwam do dzisiaj”.

Przyznawała, że nigdy nie były bliskimi przyjaciółkami, ale ceniła Anię za muzykalność, umiejętność "śpiewania wnętrzem" i ciekawy głos. „Ponieważ było między nami pewne fizyczne podobieństwo i miałyśmy podobny repertuar, często nas ze sobą porównywano, a nawet mylono, co szczególnie dotkliwie odczułam już po jej śmierci”, wspominała w książce Marioli Pryzwan „Nie wrócą te lata. Autobiografia i listy do męża”.

Irena Jarocka bardzo przeżyła śmierć Anny Jantar, o której dowiedziała się po swoim koncercie w Bydgoszczy. „Nie mogłam uwierzyć, zszokowana zadawałam sobie pytanie: »Dlaczego właśnie ona?«. Nie wiedziałam, co ze sobą począć, czułam wielką pustkę, zupełnie jakby ktoś podciął mi skrzydła. Taka młoda, piękna utalentowana dziewczyna nagle przestała istnieć" - wspominała piosenkarka.

Zobacz też: To on miał zagrać rolę Stanisława Anioła w serialu "Alternatywy 4". Ludwik Pak miał szansę na wielką karierę, zaprzepaścił ją nałóg

Jak się okazało podobieństwa między nimi były na tyle silnie, że Irena Jarocka znalazła się na liście ofiar pamiętnej katastrofy lotniczej samolotu IŁ-62 "Mikołaj Kopernik", który rozbił się nieopodal lotniska Okęcie. Odczuł to przede wszystkim drugi mąż piosenkarki Michał Sobolewski, który akurat był wtedy w USA. „Wielu ludzi było przekonanych, że to ja zginęłam w tej katastrofie. Michał opowiadał, że w Stanach znajomi dzwonili do niego z wyrazami współczucia. Głos Ameryki i Radio Wolna Europa oficjalnie umieściły mnie na liście ofiar. W Warszawie zdenerwowana pani z Radio Taxi nie chciała przyjąć ode mnie zamówienia, pomawiając mnie o żart, bo „przecież Jarocka nie żyje”, jakiś pan na mój widok ze zdziwieniem zapytał: - To pani żyje?! Takich zdarzeń miałam mnóstwo, każde uświadamiało mi, że to rzeczywiście mogłam być ja. Najbardziej jednak współczułam rodzinie Ani nękanej złośliwymi telefonami informującymi, że Ania żyje, że ją gdzieś widziano itd.”.

Zobacz również: Tworzyli duet w życiu prywatnym i zawodowym. Historia miłości Anny Chitro i Jerzego Kryszaka

Jak wyglądały kulisy ich relacji?

Irena Jarocka po śmierci Anny Jantar zaprzyjaźniła się z rodziną Kukulskich. Jarosław Kukulski napisał dla niej wielki przebój "Beatelmania story". W książce „Nie wrócą te lata. Autobiografia i listy do męża” piosenkarka opisywała animozje w rodzinie kompozytora. Dotyczyły głównie Natalii Kukulskiej i drugiej żony kompozytora Moniki Borys. Nie warto do tego wracać, bo to osobiste historie na pewno emocjonalnie trudne, nawet po latach. Relacje między Anną Jantar i Ireną Jarocka ciekawią ludzi na różnych forach do dzisiaj. Tworzą historię, która stale powraca.

Dodają emocji i dramatyzmu do wizerunku obu gwiazd. W gruncie rzeczy obie zrobiły taką karierę, że nie musiały sobie niczego zazdrościć. Napięcia między nimi w pewnym stopniu były też kreacją fanów, którzy kibicowali jednej albo drugiej gwieździe, a czasem... obu. Anna Jantar i Irena Jarocka były chyba bardziej rywalkami niż koleżankami, ale doceniały się i darzyły szacunkiem. Irena Jarocka przeżyła Annę Jantar o 32 lata, ale w latach 80. i 90. nie była już taką gwiazdą.

Reklama

Pojawiło się nowe pokolenie rockowych artystów: Brygada Kryzys, Republika, Kora z Maanamem, Perfect, Dezerter, Lombard i wiele innych i to oni zagospodarowali scenę muzyczną. Oczywiście Irena Jarocka miała swoją publiczność (do dzisiaj ma fanów), koncertowała, ale funkcjonowała już trochę inaczej niż kiedyś. W przeciwieństwie do Natalii Kukulskiej, jej córka nie poszła w ślady mamy. Monika Sobolewska mieszka w USA, ma syna Radleya, Irena Jarocka zdążyła się jeszcze ucieszyć wnukiem. Zmarła też przedwcześnie, bo w wieku 66 lat, na raka

Reklama
Reklama
Reklama