Jak wyglądają relacje Tomasza Komendy z mamą? Jego była narzeczona zabrała głos
To nie wszystko, co miała do przekazania...
Była narzeczona Tomasza Komendy zaskoczyła opinię publiczną nowymi wyznaniami na jego temat. Według Anny Walter mężczyzna odsunął się od swoich bliskich — wliczając w to grono ukochaną mamę, która przez wiele lat walczyła o dobre imię syna. Co jeszcze przekazała mediom? Właśnie wydała osobiste oświadczenie, w którym ostro wypowiedziała się o ojcu swojego dziecka. Padły poważne oskarżenia oraz słowa o śmiertelnej chorobie Komendy.
Tomasz Komenda toczy batalię sądową z byłą narzeczoną
Parę lat temu walczył o sprawiedliwość oraz uznanie niewinności, dziś toczy batalię z byłą narzeczoną o synka oraz wysokość alimentów… Tomasz Komenda nie miał łatwego życia. Wydawało się, że u boku Anny Walter uda mu się zaznać szczęścia i spokoju, ale również założyć rodzinę... I jego marzenia były o jeden krok od ziszczenia się. Jednak rzeczywistość zweryfikowała ich związek zaledwie rok po narodzinach syna Filipa.
CZYTAJ TAKŻE: Tomasz Komenda przerwał milczenie! Walczy z byłą partnerką o syna i wysokość alimentów
Okazało się, że byli partnerzy nie mogą dogadać się w kwestii opieki nad synem oraz wysokości płaconych przez Tomasza Komendę alimentów. W najnowszej rozmowie z Super Expressem oboje potwierdzili, że obecnie trwa sprawa w sądzie. Teraz na jaw wychodzą kolejne fakty, których nikt się nie spodziewał. Okazuje się, że mężczyzna bardzo poważnie zaniedbał kontakty z najbliższymi.
Tomasz Komenda, Anna Walter, Warszawa, 12.09.2020
Zobacz także
Tomasz Komenda zerwał kontakt z mamą? Zaskakujące doniesienia
Teresa Klemeńska była jedną z nielicznych, którzy całym sercem wierzyli w niewinność Tomasza Komendy. Trwała u boku syna, on wykonał w więzieniu dedykowany jej tatuaż. Napis brzmi: Kocham cię mamo. Ich więź miała jednak zostać w ostatnim czasie wyraźnie nadwyrężona. Takie informacje przekazała mediom Anna Walter, podkreślając, że sama utrzymuje z kobietą znacznie częstszy kontakt, niż jej były narzeczony.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Dziecko było spełnieniem ich marzeń. Tak wyglądała historia miłości Joanny Krupy i Douglasa Nunesa
„Mamy ze sobą kontakt, widujemy się, wspiera mnie. Widuje się z wnusiem, ale bardzo rzadko. Nie jesteśmy pokłócone. [...] Tomek zerwał kontakt praktycznie ze wszystkimi. Z częścią rodziny utrzymuje, a część rodziny odrzucił, w tym właśnie mamę” — wyznała była partnerka mężczyzny na łamach Super Expressu.
To nie wszystko, co postanowiła ujawnić. Kilkanaście godzin temu w sieci pojawiło się bardzo mocne oświadczenie kobiety. Ponownie poruszyła temat jego mamy, lecz to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Przede wszystkim dowiadujemy się z niego, jak naprawdę wyglądał jej związek z Komendą...
Tomasz Komenda, Teresa Klemańska
Oświadczenie byłej partnerki Tomasza Komendy
W oświadczeniu przekazanym portalowi Pudelek.pl Anna Walter wystosowała długi list. Przyznała, że zdecydowała się przerwać milczenie, gdyż bolą ją komentarze internautów sugerujące, że pławi się w luksusie oraz pieniądzach swojego byłego partnera. Jednak wiele emocji budzi fragment, w którym opisała swoje życie u boku Komendy. Okazuje się, że mężczyzna w ogóle nie interesował się rodziną, a wolny czas spędzał na imprezowaniu. Wspomniała również o używkach.
„Nie miałam na żłobek, opłaty czy mieszkanie. Kiedy Tomek wydawał pieniądze na kupno apartamentów, które stoją puste lub zamieszkują tam członkowie rodziny, na narkotyki i alkohol, kiedy rozdawał pieniądze na lewo i prawo wszystkim swoim kolegom, jego syn mieszkał w zadłużonym mieszkaniu obrośniętym grzybem. Bo Tomek zostawił mnie ze wszystkimi problemami. Po prostu przestałam mu być potrzebna. Tylko dzięki mamie, przyjaciołom i fundacji braci Collins nie skończyliśmy na ulicy. Fundacja opłaciła nam na kilka miesięcy mieszkanie, zorganizowała żłobek dla syna i dała samochód, którym mogłam go, do niego dowozić. Filip od swojego ojca otrzymywał uwagę jedynie od święta, obcy ludzie byli ważniejsi, a Tomek sobie hulał" — opisywała Anna Walter.
To nie wszystko. Miała również doświadczać z jego strony przemocy... Interwencje policji w ich mieszkaniu były bardzo częstym zjawiskiem. Proponowała jednak polubowne rozwiązanie sprawy ze względu na śmiertelną chorobę Tomasza.
„Chcę dodatkowo podkreślić, że gdy jeszcze mieszkaliśmy z Tomkiem, do naszego mieszkania wzywana była policja, ponieważ Tomasz był agresywny, a świadkami tej przemocy wielokrotnie były dzieci, sąsiedzi wszystko słyszeli. Ludzie piszą, że ja z nim dla pieniędzy się związałam. To nieprawda. Ja po przejściach i on też, chciałam zbudować dom i myślałam, że on też, tak mi się zdawało... Tomek ma ograniczone prawa rodzicielskie, złożyłam zawiadomienie na policję, bo groził uprowadzeniem dziecka, które jednak w późniejszym czasie wycofałam ze względu na poważną chorobę Tomka – w sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali, ale on miał zlewkę i traktuje ludzi z góry", tłumaczyła.
Na koniec powróciła do tematu jego mamy. Po raz kolejny potwierdziła, że syn pani Teresy od jakiegoś czasu zaniechał z nią kontaktów. „Tomek nie ma nawet teraz kontaktu z własną mamą, pomimo że ona wiele razy starała się z nim rozmawiać. Zmienił się totalnie".