Reklama

W piątek 18 września na ekranach kin pojawił się film o jego historii - 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia za zbrodnię, której się nie dopuścił. „Długo myślałem, czy pokazać moje piekło całemu społeczeństwu, które życzyło mi źle. Żeby uderzyli się w pierś, bo jestem osobą niewinną, a to moje życie”, mówił w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Tomasz Komenda po 18 latach wyszedł na wolność i w końcu zaczął układać swoje życie na nowo. Nie było mu łatwo. Walczy z demonami przeszłości, traumatycznymi doświadczeniami. Dziś jest szczęśliwy, chociaż zdarzają się trudne momenty. Tomasz Komenda opowiedział w jednej z rozmów, jak wyglądało jego życie po wyjściu na wolność... ,,Jakoś żyję i próbuję funkcjonować jak reszta społeczeństwa. Uważam, że jestem zwykłym chłopakiem, który przeszedł przez tragedię. Nie patrzę w tył, bo bym zwariował”, dodaje w nowym wywiadzie.

Reklama

Tomasz Komenda o wyjściu na wolność

Tomasz Komenda nie ukrywa, że jego życie po wyjściu z więzienia nie było łatwe. Trudno było mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Na szczęście zawsze może liczyć na wsparcie najbliższych.

,,Teraz całkowicie liczy się pieniądz. Nie ma szacunku do drugiego człowieka, co mnie najbardziej boli, bo ja pamiętam, jak był. Jestem dwa i pół roku na wolności i cały czas jestem nalepką", mówi Tomasz Komenda w rozmowie z magazyn.wp.pl.

Mężczyzna opowiedział teraz, jak próbował od początku budować swoje nowe życie. By zarobić pieniądze zatrudnił się na myjni samochodowej. Kiedy ludzie dowiedzieli się, gdzie pracuje, zaczęli tłumnie przyjeżdżać do zakładu, żeby zobaczyć mężczyznę, o którego historii rozpisywały się wszystkie media. Proszono go o zapozowanie do wspólnego zdjęcia, o autografy. Inni chcieli z nim po prostu porozmawiać. Tomasz Komenda był traktowany jak wizytówka tego miejsca.

„Kiedy rozeszło się, gdzie pracuję, ludzie zaczęli tam masowo jeździć, żeby mnie zobaczyć. I jak się okazało, że przyciągam klientów, to nie wolno mi było zejść ze stanowiska, nawet żeby iść do łazienki. Musiałem się pytać pana kierownika, czy mogę zjeść śniadanie, zrobić sobie kawę, zapalić papierosa. Nic mi nie było wolno”, zwierzył się Tomasz Komenda w wywiadzie dla magazyn.wp.pl.

Tomasz Komenda nie mógł wychodzić na przerwy. Próbował wymykać się niezauważony, kiedy potrzebował skorzystać z toalety inaczej musiał się ze wszystkiego tłumaczyć.

„Nieraz musiałem uciekać, żeby skoczyć do toalety, bo szef chciał, żebym przez dziesięć godzin był na swoim miejscu i pokazywał się ludziom. Inni mogli sobie schodzić ze stanowiska, kiedy chcieli, a ja musiałem się ze wszystkiego spowiadać. Często nie dostawałem zgody, na przykład, żeby iść po kawę. Tłumaczono mi, że jest za dużo pracy. Inni mogli bez problemu ”, dodał Tomasz Komenda.

Dla pracodawcy liczył się zysk, a nie to, jak ta sytuacja wpływa na mężczyznę. Tomasz Komenda odszedł. ,,To nie pierwszy raz, kiedy tak próbowano mnie wykorzystać. Tak jest od pierwszego dnia na wolności", podkreślił.

Zapytany przez dziennikarza czy nie myślał o wyjeździe i zmianie nazwiska odpowiedział: ,, Nic nie zrobiłem, żeby zmieniać nazwisko czy uciekać od tego społeczeństwa. Jestem tym samym chłopakiem, którym byłem. Z tą różnicą, że najpiękniejsze lata swojego życia spędziłem tam, a nie tu. To nie jest powód, żebym musiał zmieniać nazwisko albo bać się ludzi. To ludzie powinni się wstydzić, że przez osiemnaście lat określali mnie mordercą, pedofilem i gwałcicielem. A dzisiaj, po trzech latach na wolności, te same osoby są miłe, przyjazne, troszczą się o mnie. Albo ja nie nadążam za nimi, albo oni za mną", dodał.

Reklama

Źródło i cały wywiad pod tym LINKIEM.

East News
Reklama
Reklama
Reklama