Reklama

Pisał o niej w słowach, których pozazdrościłaby jej niejedna kobieta. „Kocham Cię najbardziej na świecie wśród gwiazd i galaktyk, wypełniasz mi wszystkie niepełne i niewypełnione i jesteś słowem rzeczy niewysłowionych. I jesteś mną i ja jestem Tobą i kocham Cię i jestem Twój”. Dla niej był pierwszą wielką miłością, niegasnącą i hołubioną przez całe życie. I chociaż był to trudny związek, miłość go umacniała. Każdego dnia.

Reklama

Dymny pił, gdy wyjeżdżała na plan, wpadał w ciągi alkoholowe. Znikał, ona go szukała, bała się, czy coś mu się nie stało. Czasem zastawała zdemolowane mieszkanie. A jednak Anna Dymna mówiła po latach: „Jak się kocha, to nic nie jest ważne. Żadne kłopoty, żadne złe momenty, a te złe momenty nawet, wręcz odwrotnie, pogłębiają uczucie”. I dzisiaj jest przekonana że gdyby „Wiesiek” żył, byliby nadal razem. Gdy w jej życiu dzieje się coś ważnego zastanawia się, co on by jej powiedział, co doradził, jak się zachował. Ta więź jest dla niej silniejsza niż jego odejście...

Anna Dymna i Wiesław Dymny: historia miłości

„Złączył nas nie przypadek, czy ślepa fascynacja, lecz chyba najprawdziwsza miłość. Wiedziałam to od początku. Mój mąż pozwolił mi uwierzyć, że miłość jest prawdą, a nie jedynie wyobrażeniem i ckliwym uczuciem”. Aktorka skończy 20 lipca 2022 roku 71 lat, przeżyła swojego pierwszego męża o 44 lata! A jednak cały czas jest wierna jego pamięci i tej miłości.

Ich związek wywołał w Krakowie sensację. I to taką, że do rodziców Anny Dymnej przychodziły donosy na wybranka córki. W początku lat 70. Dymny znany był już jako artysta, postać krakowskiej bohemy, ale też awanturnik, pijak. Związany był ze słynnym kabaretem „Piwnicą pod Baranami”, współtworzył jej artystyczno-cyganeryjny klimat. „Niski, krępy, krótko ostrzyżony. Nikt nie wie, skąd przybył i dokąd zmierza. Podobno w czasie wiosennej odwilży spłynął z gór ze śniegiem i wpadł na Akademię Sztuk Pięknych, skąd zstąpił do krakowskiej Piwnicy pod Baranami...” przedstawiał go w radio kolega z „Piwnicy”. Dla kabaretu napisał wiele piosenek m.in. „Czarne anioły”, które pięknie śpiewała ją Ewa Demarczyk. I wiele monologów, w tym sławny „Na przykład Majewski”, w którym parodiował ówczesnego pierwszego sekretarza partii Wiesława Gomułkę. Pisał też opowiadania, scenariusze, malował, był bardzo utalentowany.

Kiedy w początku lat 70. poznał Aniutkę, był 35-letnim żonatym mężczyzną, miał za sobą niejeden romans. Wszyscy wiedzieli, że pije i że po alkoholu potrafi być nieobliczalny i agresywny. Krążyły legendy, że zawsze nosił przy sobie nóż, a jak na kogoś się zdenerwował, groził, że zabije. Anna Dymna była studentką Krakowskiej Szkoły Teatralnej, zjawiskowo piękną dziewczyną, wiotką, delikatną. Naprawdę nazywała się Małgorzata Dziadyk, imię zmieniła na studiach. Nazwisko po ślubie. Obiecali sobie z Wieśkiem, że po ślubie przyjmie jego nazwisko i na nie będą pracować. Jest temu wierna do dzisiaj.

Zobacz też: Dorota Szelągowska odmieniła dom ukochanej mamy. Katarzyna Grochola i jej partner byli w szoku

Smukła, bardzo dziewczęca, z ciemnymi włosami i lekko skośnymi oczami robiła ogromne wrażenie. W latach 70. stała się ikoną polskiego kina. Fot. PAP/Maciej Sochor

Anna Dymna i Wiesław Dymny: burzliwy związek

Po raz pierwszy spotkali się na planie filmu Wandy Jakubowskiej „150 km na godzinę", ale nic między nimi nie się nie wydarzyło. „Zobaczyłam go wtedy pierwszy raz w życiu: blady człowiek o skośnych oczkach. Poprosił mnie, bym po wyjeździe do Krakowa pojechała do jego domu i wzięła od żony rękawiczki”. Do następnego spotkania doszło po roku. Anna Dymna grała w filmie Wiesława Dymnego i Henryka Kluby „Pięć i pół bladego Józka”. Któregoś razu po zdjęciach Dymny z kolegami grał w ping-ponga pod drzwiami aktorki, głośno się zachowywali, przeklinali. „Wreszcie nie wytrzymałam i wyszłam zapytać, czy mogliby przestać grać. Wtedy Dymny podszedł do mnie z butelką i powiedział coś, wplatając słowo »kur*a«. Byłam tak przerażona, że strzeliłam go w łeb, bo myślałam, że to o mnie. A on mi oddał i podbił mi oko”.

Rękoczyny jako początek znajomości nie zapowiadały niczego dobrego, ale kiedy wróciła z Krakowa na plan, wyszedł jej na spotkanie Dymny. „Nic nie powiedział, ja stałam taka zdumiona, on był roztrzęsiony, i wtedy wyciągnął zza pleców bukiet goździków w papierze, trzy kwiatki, i mi to dał. I nic nie powiedzieliśmy, wzięłam goździki, pocałowałam go w policzek, i od tego się wszystko zaczęło”. Potem koledzy obserwowali, jak w ciemnej sali wytwórni, przed jednym z ujęć Ania leżała naga, a Wiesiek malował na jej ciele kwiatki. Patrzyli na to, jak na wyznanie miłości.

Czytaj też: Magda Mołek od 15 lat mierzy się z chorobą. „Problemy wracają, gdy o siebie nie dbam”

Anna Dymna i Wiesław Dymny: ich azyl był w Krakowie

Ślub wzięli w 1971 roku. Anna Dymna mówi, że Wiesław Dymny stworzył ją jako kobietę, wprowadził w świat sztuki i niełatwy świat artystów. Rozkwitła przy nim jako aktorka. W połowie lat 70. stała się jedną z najbardziej pożądanych i uwielbianych gwiazd. Grała nie tylko bardzo współczesną i pełną temperamentu Anię w „Kochaj albo rzuć”, ale też stworzyła wspaniałe role w teatrze Starym i Teatrze Telewizji, m.in. jako Lila w „Ich czworo”.

W krakowskim mieszkaniu na poddaszu stworzyli swój azyl. Dymny zaprojektował i zrobił wszystkie meble. „Nawet łyżkę czy talerz Wiesiu wolał wykonać sam, niż pójść do sklepu i je kupić”. Jak wspominała Anna Dymna, jej mąż robił meble, zegary, torebki, biżuterię z drewna, konstruował reflektory, szył ubrania, malował ściany. „Był samowystarczalny także dlatego, że był wojennym dzieckiem i jego rodzina kiedyś cierpiała nędzę, więc nauczył się, że wszystko trzeba zrobić samemu”. W wolnym czasie robili zdjęcia, czytali. Lubił robić jej zdjęcia, gdy wracała z teatru. Lubił, kiedy ona czytała na głos. Zaczęli od „Zoranego ugoru” Szołochowa. Potem przeczytali w ten sposób całą Biblię, następnie Dostojewskiego, Manna, Faulknera.

Żyłam zafascynowana Wieśkiem. Robiliśmy wszystko razem. Razem stawialiśmy ściany, zbijaliśmy meble, szyliśmy moje stroje, cieszyliśmy się drobiazgami. Jak w transie — nie spaliśmy całymi nocami, ja czytałam mu na głos książki, on uczył mnie rysować. Kochaliśmy się i nic więcej nie miało znaczenia”, mówiła w rozmowie z Aleksandrą Szarłat. Szorstki z pozoru Dymny pisywał listy do ich kotki Kaśki. Prosił ją o odciśnięcie łapki w odpowiedzi, zaznaczając, że nie może się już doczekać chwili, gdy znowu razem zapolują na ćmy. „Aby razem z Kaśką osaczyć maleńkiego owada, potrafił zdemolować cały pokój”, wspominała Anna Dymna.

Robili wycieczki do lasu, który oboje uwielbiali i na którym się znali. „Zawsze wychodziliśmy najedzeni... wiedzieliśmy, co jest gorzkie, co słodkie, co gasi pragnienie... byliśmy jak dwa leśne zwierzaki. Do tej pory, gdy jestem w lesie, żuję sobie słodkie igły modrzewia czy kwaśne listki zajęczej koniczynki”.
Wiesław Dymny niezależnie od tego, w jakim był stanie zawsze, odprowadzał ją do teatru, czasem, czekał do zakończenia spektaklu. Wspominała, że dla wielu osób musieli być zdumiewającą parą. „Ja wyglądałam jak promień słońca, a przy mnie albo za mną szedł wściekły facet, który tylko czekał, żeby dać w łeb komuś, kto będzie usiłował mnie zaczepić. Wiedziałam, że niektórzy niby bardzo mi współczują. Mówili: . Ale z drugiej zazdrościli mi męża, który otacza mnie tak niespotykaną wręcz miłością.

Zobacz też: Aneta Kręglicka odsłoniła płaski brzuch i wprawiła fanów w osłupienie! Ale figura

W krakowskim mieszkaniu stworzyli swój własny świat. Fot: PAP/CAF - Maciej Sochor

Śmierć Wiesława Dymnego

Wiesław Dymny musiał dusić się w PRL-owskiej rzeczywistości, był inwigilowany, prześladowała go cenzura. Gdy wysyłał swoje opowiadania albo wiersze do wydawców, słyszał, że są bardzo dobre, ale mógłby też coś napisać o Hucie Katowice albo Porcie Północnym. Film „Pięć i pół bladego Józka” został zatrzymany przez cenzurę, pokazywał harleyowców, hipisowski styl życia, młodych ludzi dyskutujących o wolności. On sam nie uznawał kompromisów. „Wiesiu był nadzwyczaj uczciwym człowiekiem. Nigdy nie usłyszałam od niego, że trzeba zrobić to i tamto, bo wtedy coś zyskamy”, mówiła Anna Dymna. W 1977 roku mieszkanie Dymnych spłonęło w wyniku wybuchu kineskopu radzieckiego telewizora. Wiesław Dymny cudem uszedł z życiem, w chwili wybuchu był w łazience, przygotowywał kąpiel dla żony. Z Anną Dymną ostatni raz widział się 11 lutego 1978 roku.

Mieli spotkać się na obiedzie, nie pojawił się jednak na spotkaniu, nie odbierał telefonu.... „Na piątym piętrze dopadł mnie szloch Ani. Wiesiek leżał w kuchni... Nie mogli go wynieść, bo miał szeroko rozłożone ręce, jakby bronił się przed takim wyjściem z domu... ten stuk... głuchy dźwięk rozkrzyżowanych sztywnych ramion uderzających o futrynę drzwi!”, wspominała ich przyjaciółka aktorka Elżbieta Karkoszka. Oficjalnie przyczyną śmierci był zawał serca. Ale mówiono też, że zabił go alkohol, a może było to zabójstwo. Sprawę wszczęła i umorzyła prokuratura.

Po latach okazało się, że nie przeprowadzono żadnych badań, odkryła to biografka Wiesława Dymnego – Monika Wąs. Anna Dymna pielęgnuje pamięć o mężu i jego twórczości. Choć założyła nową rodzinę, ma męża, którego kocha i syna, tamto uczucie wciąż jest dla niej żywe. A pierwszy mąż jest ciągle odniesieniem. „Gdy przyjdzie mi podjąć jakąś ważną decyzję, zawsze odruchowo myślę, jak postąpiłby Wiesio. Czy by mu zbladły źrenice, czy by się uśmiechnął i mnie pochwalił? On pozostanie dla mnie niedoścignionym wzorcem uczciwości, pasji, pracowitości – postawy, która jest przecież bardzo rzadka. Zawsze podkreślał, że w życiu trzeba w coś wierzyć, naprawdę kochać i jeśli coś robić, to robić do końca, czasem mimo wszystko”, mówiła w rozmowie z Janem Bończą-Szabłowskim.

Anna Dymna wspomina męża

To była wielka miłość, pełna pasji, ale i strachu. Anna Dymna mimo uczucia, którym darzyła męża, nigdy nie miała pewności, jak będzie wyglądał jej kolejny dzień.

„Wiesiek obracał w koszmar moje życie. Po prostu nigdy nie byłam pewna, czy kiedy wrócę do mieszkania, nie zastanę męża pobitego albo czy nie przepadnie gdzieś na kilka dni”, powiedziała Dymna w wywiadzie „Warto mimo wszystko”.

Alkohol stał się ich codziennością i jednocześnie kwestią nieprzewidywalną. Dymna zasłaniała się uczuciem do męża, jednak niektóre sytuacje wymykały się spod kontroli.

„Nieraz zastawałam mieszkanie kompletnie zdemolowane. Nie było łatwo. Najdziwniejsze było to, że kiedy Wiesiek przestawał pić, natychmiast wybaczałam mu wszystko. Wiedziałam, że pod skorupą agresywnego, pijanego i dzikiego człowieka chował się zrozpaczony, wrażliwy i często przestraszony chłopiec. Kochałam go”, podkreśliła.

I wspominała, że jego śmierć spadła na nią nagle... „Trudno było w to uwierzyć, bo przecież dwie godziny wcześniej widziałam się z nim i był trzeźwy. Pomyślałam sobie, że może coś mu ktoś wstrzyknął?”, mówiła w wywiadzie „Warto mimo wszystko”.

Korzystałam z książek: Anna Dymna, Wojciech Szczawiński „Warto mimo wszystko”, wyd. „Znak”, Kraków 2017 oraz Monika Wąs „Dymny. Życie z diabłami i aniołami”, wyd. „Znak”, 2016.

Reklama

[Tekst opublikowany na Viva Historie 31.03.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama