Roman Polański zaprzecza oskarżeniom o gwałt: „Próbuje się ze mnie zrobić potwora”
Reżyser komentuje zarzuty Monnier
Roman Polański nie ma ostatnio łatwego czasu. W listopadzie francuski dziennik Le Parisien opublikował historię fotograf Valentine Monnier, która po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć publicznie o gwałcie, jakiego miał się wobec niej dopuścić reżyser. Kobieta utrzymuje, że do zdarzenia doszło w 1975 roku, gdy miała 18 lat. Przyznała, że nie zdecydowała się pójść na policję przed laty, ale teraz zebrała się na odwagę przy okazji premiery jego najnowszego filmu Oficer i Szpieg. Roman Polański w najnowszym wywiadzie dla francuskiego Paris Match mówi wprost: „To jest nieprawdziwa historia”.
Roman Polański o zarzutach Valentine Monnier
„Jej twarz na opublikowanych zdjęciach coś mi mówi, ale nic poza tym. Ona twierdzi, że przyjaciel zaprosił ją do spędzenia kilku dni ze mną, ale nie pamięta nawet, kto to był! Łatwo jest rzucać na kogoś oskarżenia, gdy minęły dziesięciolecia i gdy jest pewne, że żadna procedura sądowa nie może mnie z tego oczyścić”, mówi wprost Roman Polański w wywiadzie dla Paris Match. To tylko początek wywiadu. Przypomnijmy, że Valentine Monnier na łamach Le Parisien opisała, że w 1975 roku, gdy miała 18 lat, Polański miał ją najpierw pobić, a później zgwałcić: „To była skrajna przemoc”, wyznała wówczas. Z reżyserem oraz grupą przyjaciół przebywała w alpejskim kurorcie Gstaad w Szwajcarii, gdzie wspólnie jeździli na nartach. W pewnym momencie Polański w wulgarny sposób zaproponował Valentine seks. Modelka twierdzi, że się nie zgodziła, ale przyszła do jego rezydencji, gdzie mieli być też jej znajomi.
Reżyser miał ją przywitać wówczas nago, rzucić się na nią i pobić. Według jej relacji chciał ją też zmusić do połknięcia niezidentyfikowanej pigułki, a później doszło do gwałtu. Kobieta początkowo nie chciała informować o tym opinii publicznej: „Mówiłam sobie: to Roman Polański, nie może ryzykować, że ktoś się o tym dowie, więc będzie musiał mnie zabić”, mówi dla Le Parisien. Monnier twierdzi, że opowiedziała o tym po latach, bo dopiero ujawnienie afery Harveya Weinsteina dodało jej odwagi. Skłoniła ją także do tego zbliżająca się premiera najnowszego filmu Polańskiego Oficer i szpieg.
Teraz w wywiadzie dla Paris Match Polański odpowiada na zarzuty: „To szalone, nie biję kobiet! Prawdopodobnie zarzuty gwałtu nie są już sensacją, więc trzeba było dodać inną warstwę”, broni się ujawniając kilka szczegółów ich wspólnego spotkania. Jego zdaniem Monnier kłamie, mówiąc że rzekomo na wyciągu krzesełkowym w dosadnych słowach zadał jej pytanie w języku angielskim, czy ma ochotę na seks: „Dlaczego miałbym pytać się o to po angielsku”, odpowiada Polański.
W wywiadzie dla Paris Match wytyka też Monnier, że ta jako świadków przywołała dwoje jego nieżyjących przyjaciół, a dziennikarz opisujący sprawę nie dotarł do Elizabeth Brach, ostatniej, która mogłaby potwierdzić zdarzenia sprzed 40 lat: „Ona przywołuje na świadków trzech moich byłych przyjaciół - mojego asystenta Herculesa Bellville, Gerarda Bracha i jego żonę Elizabeth, którzy rzekomo byli z nami w tym domku. Pierwsze dwie osoby już nie żyją, więc to dla Monnier wygodne, bowiem nie mogą ani potwierdzić jej słów, ani im zaprzeczyć. Natomiast pani Brach dziennikarz nie odnalazł”, mówi reżyser.
Roman Polanski postanowił podsumować także kilka ostatnich lat swojego życia i mówi wprost: „Przez lata robi się ze mnie potwora, przyzwyczaiłem się do oszczerstw, moja skóra zgrubiała, stwardniała jak pancerz. Ale dla moich dzieci, dla Emmanuelle (Seigner, jego żona - przyp. red.) jest to przerażające. (…) Media rzucają się na mnie z niesamowitą siłą. Wykorzystują każde nowe fałszywe oskarżenie, nawet absurdalne i pozbawione treści, ponieważ pozwala im to ożywić historię. To jak powracająca klątwa i nie mogę nic na to poradzić”.
Reżyserowi nie grozi jednak żaden proces, gdyż zgodnie z francuskim prawem sprawa uległa przedawnieniu.