Reklama

Choć wydawać by się mogło, że życie Roberta Lewandowskiego jest idealne, to sportowiec ma za sobą trudne doświadczenia. Mowa o śmierci jego ojca, Krzysztofa Lewandowskiego, który zmarł w 2005 roku. Piłkarzowi trudno było się z tym pogodzić. „Byłem zamknięty na świat, ciężko było coś ze mnie wydobyć’’, mówił w rozmowie z Olivierem Janiakiem dla magazynu ElleMan w marcu 2018 roku. Z kolei w wywiadzie dla TVN24 w 2021 roku zdecydował się opowiedzieć nieco więcej o ojcu. Piłkarz zadedykował mu wówczas zwycięstwo w finale Ligi Mistrzów. Wcześniej podkreślał, że dedykuje mu również każdy gol, który zdobywa. Jaką panowie mieli relację?

Reklama

Krzysztof Lewandowski - kim był ojciec Roberta Lewandowskiego?

Po raz pierwszy o śmierci ojca Robert Lewandowski opowiedział w rozmowie z Magdą Mołek dla programu W roli głównej. „Miałem 16-17 lat. Tata miał problemy z sercem, dopóki się ruszał, wszystko było w porządku, potem się zaniedbał, musiał brać leki, ale raz zapomniał i okazało się, że nie ma go z nami’’, wspominał.

Przypomnijmy, kim był ojciec Roberta Lewandowskiego. Krzysztof Lewandowski uprawiał judo i grał w piłkę w Hutniku Warszawa, uczył w szkołach WF-u, był trenerem. Jego strata odcisnęła bolesne piętno na życiu młodego sportowca, który rzadko wypowiada się na temat ojca w mediach.

Nieco więcej zdradziła mama Roberta, Iwona Lewandowska, w rozmowie z Przeglądem Sportowym:„Zachorował na nowotwór, kiedy Robert miał 17 lat. Po operacji zabrałam go ze szpitala i wróciliśmy do domu. Mąż źle się czuł, byliśmy zmęczeni. Poszliśmy spać przed 22. Krzysiek zawsze pochrapywał. Obudziłam się w środku nocy, w pokoju była absolutna cisza. Zapaliłam światło, a on był już siny. Zaczęłam krzyczeć... Złapałam za telefon, zadzwoniłam na pogotowie, a oni powolutku zadawali kolejne pytania. Nie rozumiałam, co się dzieje. Po prostu wiedzieli, że do martwego nie muszą się spieszyć. Okazało się, że miał wylew. Dobrze, że Roberta nie było w domu. Razem z córką następnego dnia pojechałyśmy na Bielany, czekałyśmy, aż wróci ze szkoły. Tego dnia miał ważny turniej. Wszedł, kazałam mu usiąść. Przyjął to spokojnie: „przeczuwałem to’’, wyznała matka piłkarza.

CZYTAJ TEŻ: Anna Lewandowska opublikowała wzruszające i wyciskające łzy nagranie. „Czas nie goi ran”

Krzysztof Lewandowski - jakim był ojcem dla Roberta?

Krzysztof Lewandowski bardzo mocno wierzył w sukces syna. Jako jego pierwszy trener pomógł mu w podjęciu odpowiedniej drogi na sam szczyt. Zaangażowanie ojca piłkarza dostrzegały wszystkie bliskie im osoby.

W interaktywnym reportażu „Projekt: Lewy” o Robercie Lewandowskim mogliśmy usłyszeć wypowiedź Jolanty Doleckiej, przyjaciółki jego matki Iwony: „Na pewno wielka jest zasługa ojca w tym, że Robert osiągnął taki sukces. Był taki jak Iwona – towarzyski, wszędzie go było pełno. Były momenty, że przy stole się przekrzykiwali. On zawsze mówił: „Zobaczycie, jakim Robert będzie zawodnikiem”. Żal, że tego nie zobaczył. A byłby na pewno bardzo, bardzo dumny”, podkreślała.

Trener Krzysztof Sikorski również wypowiadał się o ojcu Roberta w rozmowie z TVP Sport. „Lubił dogadywać Robertowi: Bobek, z ciebie to nic nie będzie! A gdy Bobek dyskutował, ucinał: Co ty tam będziesz gadał! A Robert się wtedy denerwował”, wspominał.

Czytaj też: Anna Dymna w radości i smutku jest przy swoim mężu. Oto historia miłości aktorki oraz Krzysztofa Orzechowskiego?

Robert Lewandowski z tatą

AGENCJA SE/East News

Robert Lewandowski o tacie: był dla niego wsparciem

Ojciec był dla Roberta Lewandowskiego ogromnym wsparciem i pierwszym trenerem. Gdy odszedł, wszystko spadło na jego głowę: „Po jego śmierci szybko musiałem stać się dorosły. Zawsze wiedział, że będę grał za granicą. Mówił, że dlatego dał mi na imię Robert, aby nikt nie mylił mojego imienia. Wielokrotnie żałowałem, że z nim o czymś nie porozmawiałem, że mu czegoś nie powiedziałem. Najbardziej żałuję, że nie zobaczył mojego pierwszego meczu w seniorach i że nie może być na moich meczach na żywo. Mam nadzieję jednak, że patrzy na mnie z góry i mi pomaga w tym wszystkim. Wierzę w to. I wiem, że te spojrzenia z góry są i czuwa nade mną’’, mówił piłkarz.

W wywiadzie dla TVN24 w rozmowie z Anitą Werner dodawał potem wprost: „Nie ma co ukrywać, że była to osoba bardzo ważna w moim życiu, która pomagała mi wielokrotnie. Dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem. Zawsze moim marzeniem było to, żeby tata zobaczył kiedyś mój mecz na żywo. To się niestety nie udało, ale mam nadzieję, że patrzy na mnie z góry i dostrzega jeszcze więcej szczegółów”. Po czym dodawał: „A mama ogląda każdy mój mecz, podchodzi bardzo emocjonalnie do każdej sytuacji z moim udziałem”.

Ostatnie lata to pasmo sukcesów kapitana reprezentacja Polski. Zwycięstwo w finale Ligi Mistrzów i zdobycie tytułu Piłkarza Roku UEFA było ukoronowaniem ciężkiej pracy piłkarza. Trudno więc się dziwić, że po końcowym gwizdku w sierpniu 2020 roku z jego oczu popłynęły łzy radości. „Trudno mi powiedzieć, co czuję. Radość jest ogromna. Ciężko pracowaliśmy i w końcu się udało. Przeszliśmy do historii, wygraliśmy wszystkie mecze. Jestem dumny z tego, jaki futbol prezentowaliśmy. Nadal to do mnie nie dociera i brakuje mi słów”, powiedział wówczas wzruszony Lewandowski.

Wspomniał także o zmarłym ojcu: „Spełniłem swoje marzenie. Od dziecka chciałem unieść ten puchar. Tyle lat minęło i marzenie się ziściło”, powiedział. Polak dodał, że taki sukces czyni go spełnionym, a zarazem jeszcze bardziej zmotywowanym. „To mnie jeszcze bardziej nakręca i pokazuje, żeby ponownie ciężko pracować. Doceniam to, co udało nam się zrobić. Teraz będziemy się bawić i świętować. Puchar dedykuję mojej rodzinie, żonie, dzieciom i świętej pamięci tacie. Wiem, że na mnie patrzył i we mnie wierzy”. Robert Lewandowski podziękował też w tamtym czasie kibicom, którzy nie mogli świętować zwycięstwa z drużyną na stadionie.

Kilka słów tacie napastnik poświęcił też przy innej okazji w 2020 roku, czyli gdy odbierał na gali tygodnika Piłka Nożna nagrodę dla najlepszego piłkarza roku. „Zawsze będę żałował, że tata nigdy nie widział moich występów na żywo. Odszedł, kiedy stawiałem pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Mam nadzieję, że teraz patrzy na moje mecze z góry", słyszeliśmy wtedy.

Z kolei jeszcze wcześniej, bo w 2013 roku mówił natomiast: „Wszystkie bramki dedykuję tacie. Mam nadzieję, że on cały czas nade mną czuwa”. To dlatego po każdym strzelonym golu wznosi ręce ku górze. Jest to gest wdzięczności za opiekę i wszystko, co tata dla niego zrobił...

Czytaj też: Syn Aliny Janowskiej we wspomnieniach o rodzinie: "Nigdy nie miałem poczucia, że jestem dzieckiem niezwykłych rodziców"

Robert Lewandowski o tacie w podcaście WojewódzkiKędzierski

Robert Lewandowski po raz kolejny do trudnych wydarzeń z przeszłości powrócił w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim. Piłkarz przypominał, że musiał szybko dorosnąć. W wieku 16 lat nie był przygotowany na tak potężny cios. „Musiałem się wtedy stać mężczyzną. Czy byłem gotowy, to nie wiem, ale musiałem się stać, bo byłem jedynym chłopakiem, mężczyzną w rodzinie. Wiedziałem, że muszę ich wspierać i pomagać, byśmy dali radę”, mówił piłkarz w rozmowie z WojewódzkiKędzierski.

Rodzice starali się zapewnić mu wszystko, co najlepsze. Robert Lewandowski nigdy się nie buntował, ponieważ dawano mu wolność. Po stracie taty przechodził za najtrudniejszy okres w swoim życiu. Wtedy poszukiwał adrenaliny i brakowało mu osoby, z którą mógłby porozmawiać na męskie tematy.

„Po śmierci taty miałem taki okres, gdzie w wolnym czasie szukałem adrenaliny, szukałem zaczepki. Chodziliśmy z kumplami i byliśmy mocno nabuzowani. Byłem chłopakiem, który się nie bał. Czułem się mocny, choć pozory były zupełnie inne, że "cicha woda", ale jak przychodziło co do czego, to potrafiłem się postawić. Tamtemu Robercikowi w wieku 16 lat brakuje męskiej osoby, z którą mógłby pogadać na męskie tematy”, dodawał.

Wierzymy, że Krzysztof Lewandowski byłby dumny z syna, tym bardziej że kilka miesięcy temu Robert otrzymał we Francji prestiżową nagrodę im. Gerda Muellera przyznawaną piłkarzowi z największą liczbą goli w klubie i reprezentacji. Gratulujemy jeszcze raz!

Reklama

Poniżej możesz zobaczyć zdjęcia obu panów.

Reklama
Reklama
Reklama