Mama Roberta Biedronia ujawniła prawdę o rzekomym pobiciu przez syna!
Kto chce zaszkodzić liderowi „Wiosny”?
Od wczoraj Polska żyje sprawą rzekomego pobicia, jakiego względem swojej mamy miał dopuścić się 19 lat temu lider ugrupowania Wiosna, Robert Biedroń. W rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleskiej polityk wraz z Heleną Biedroń odniósł się do tych mocnych oskarżeń. „To są kłamstwa”, mówi ze spokojem były prezydent Słupska. „Do uderzenia nie doszło, tylko do potrącenia”, ujawnia z kolei jego mama. Jaka jest prawda o ich relacjach?
Robert Biedroń znęcał się nad mamą i bratem? Sprawa sprzed 19 lat
Według informacji podanych wczoraj przez Super Express, Helena Biedroń 19 lat temu wniosła do Sądu Rejonowego w Krośnie akt oskarżenia przeciwko synowi. Prokurator postawił przyszłemu politykowi zarzuty z art. 157 i art. 207 kk – o znęcanie się nad mamą i bratem oraz spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu.
Proces jednak nigdy nie doszedł do skutku, koniec końców Helena Biedroń wycofała pozew, sprawa została warunkowo umorzona. W takim wypadku jednak, jak wyjaśnił w rozmowie z tabloidem karnista prof. Piotr Kruszyński, „przy warunkowym umorzeniu sędzia uznaje winę oskarżonego”. Formalnie jednak polityk jest osobą niekaraną. Według informatora dziennika, inicjatorem przypomnienia całej sprawy była osoba związana ze środowiskiem Koalicji Europejskiej.
Jak całe zdarzenie po niemal dwóch dekada komentuje mama byłego prezydenta Słupska?
„To był straszny czas. Mąż nie żyje od ośmiu lat. Przemoc z jego strony w naszym domu była na porządku dziennym. Nasz dom przypominał wtedy piekło, a nie normalny, kochający się dom. Robiłam wtedy, co musiałam, żeby chronić siebie, Roberta i resztę rodziny przed mężem”, skomentowała mama lidera Wiosny w rozmowie z Super Expressem.
Robert Biedroń zaznaczył natomiast, że dla niego jest to element walki politycznej i choć był przygotowany, że w trakcie kampanii wyborczej sprawa powróci, nie spodziewał się, że inicjatorem całego medialnego zamieszania będzie osoba związana z Koalicją Europejską.
„Gdy zakładałem partię, wielu ostrzegało mnie, że będę musiał liczyć się z atakami, ale nie myślałem, że można posunąć się tak daleko. Te informacje nie wypłynęły przecież przypadkowo. Wiele mogę znieść, ale nie ataki na moją mamę”, podkreślał polityk.
Robert i Helena Biedroniowie o sprawie rzekomego pobicia sprzed 19 lat
W rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską dla Faktów TVN lider Wiosny wraz z mamą opowiedzieli, co tak naprawdę stało się 19 lat temu. Okazuje się, że całe zajście miało miejsce w trakcie jednej z rodzinnych awantur. „W ogóle do uderzenia nie doszło, tylko do potrącenia. Mąż robił często awantury, dzieci stanęły po stronie ojca. Za ojcem były”, wyjawiła Helena Biedroń. „Moja mama nie mogła znieść, że ja staję po stronie ojca. Jak się jest synem alkoholika i kocha się swojego ojca i matkę tak samo, to się nie wie często, po której stronie stanąć”, dodał Robert Biedroń.
Jednocześnie oboje zwierzyli się, że sytuacja rodzinna była dla nich koszmarem, do którego woleliby nie wracać.
„Nas była czwórka w domu (...) Mój ojciec był alkoholikiem, był przemocowcem. Nikt nie wie, jak czuje się dziecko, które jest katowane każdego dnia przez ojca alkoholika, które musi brać opiekę nad najmłodszym rodzeństwem, kiedy moja mama szła do pracy, a mój ojciec wracał pijany i nas katował”, mówił przed kamerą wyraźnie poruszony polityk.
Niestety, wszystko uległo pogorszeniu, gdy były prezydent Słupska wyznał rodzicom, że jest gejem.
„Wszystko skupiło się w jeden punkt jakby... Mój mąż nie mógł się z tym pogodzić, że mamy w rodzinie kogoś, kto jest innej orientacji. Dzień w dzień. Nie do wytrzymania. Dzieci miały dość. Najmłodsza córka miała 6 lat”, wspomina poruszona pani Helena w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.
Dlaczego zatem zdecydowała się złożyć pozew przeciwko synowi do sądu w Krośnie? Z perspektywy czasu mówi, że chciała w ten sposób przerwać spiralę przemocy w rodzinie.
„Ten dramat, jaki się wtedy przydarzał... To było z nieporozumień rodzinnych”, zaznacza.
Faktem jest, że akta sprawy sprzed 19 lat zaginęły. Jej szczegóły pozostają nieznane. Natomiast oboje – matka i syn – podkreślają, że gdy na sali sądowej doszło do pojednania, znacznie się do siebie zbliżyli. Dzisiaj ich relacja pełna jest miłości i wzajemnego szacunku.
„To wszystko się odwróciło w taką drugą stronę. Między nami powstała taka miłość, że tego się nie da opisać”, podkreśla Helena Biedroń. „I mama, i ja dostałem nowe życie. Ja nigdy nie byłem przez to na grobie mojego ojca. Nigdy. Nie wiem, jak wygląda grób mojego ojca. Dlatego że mam taką traumę”, zwierzył się polityk.
Rodzeństwo Roberta Biedronia - co się dzieje z jego braćmi?
Przy okazji lider Wiosny ujawnił, jak negatywnie sytuacja rodzinna odbiła się na jego dwóch braciach: najmłodszy jest alkoholikiem i narkomanem, drugi uciekł z domu.
„Nigdy nie chcieliśmy do tego wracać. Po prostu. I dzisiaj to się rozgrzebuje wszystko. Po 20 latach wracanie do tego jest dla nas też koszmarem”, podkreśla Robert Biedroń.
W jego opinii wracanie do tego, co wydarzyło się niemal dwie dekady tematu, ma wymiar wyłącznie polityczny, chodzi o walkę międzypartyjną. „Pozwólcie nam to przeżywać na takich regułach, na jakich my chcemy. Ja nie miałem nigdy problemu, żeby o tym opowiadać. Ja o tym opowiadałem w wielu wywiadach. To kosztowało ogromne emocje moją mamę, która na początku też tego nie akceptowała. Ale ja wiedziałem też, że krok po kroku tę historię trzeba opowiedzieć, żeby już nikt nigdy nie przeżywał tego koszmaru”, grzmi polityk.
Wyraził również wraz z mamą nadzieję, że ta rozmowa raz na zawsze uciszy wszelkie plotki i spekulacje na temat tego, co działo się 20 lat temu w ich rodzinnym domu...
Robert Biedroń z partnerem Krzysztofem Śmiszkiem, sesja dla VIVY!:
Robert Biedroń twierdzi, że przypominanie sprawy sprzed 19 lat jego elementem walki politycznej: