Reklama

Rafał Miszkiel siedem lat temu uległ wypadkowi, w wyniku którego stracił rękę i trafił na wózek inwalidzki. Pomimo tragedii 27-latek nigdy się nie poddał! Po latach determinacji i ciężkiej pracy właściwie samodzielnie nauczył się wieść życie na nowych zasadach. Dzisiaj gra na pianinie, przemierza na wózku dziesiątki kilometrów czy nawet uprawia sporty ekstremalne. Prowadzi też kanał na YouTube, gdzie pokazuje, jak wygląda jego codzienność oraz dzieli się z widzami pozytywną energią. Ostatnio szczerze opowiedział o swoim tragicznym wypadku.

Reklama

"Nie chciałem tam iść, ale zrobiłem to dla niej". Rafał Miszkiel o tragicznym wypadku

Rafał Miszkiel wychowywał się w Suwałkach. Pomimo dorastania w kochającej i wspierającej się rodzinie, chłopak nie miał łatwo. Jak sam przyznaje, był cichym dzieciakiem bez przyjaciół. Najtrudniej było mu w podstawówce i gimnazjum, gdzie był gnębiony przez swoich rówieśników. Niemal codzienne doświadczanie przemocy wywarło ogromny wpływ na jego psychikę. Wykształcił przez to agresywny, wybuchowy charakter. "Jak ktoś mnie bił, to chwytałem takiego człowieka i waliłem nim o ścianę", przyznaje.

Liceum dla Rafała Miszkiela było czasem przemiany. Zaczął trenować sztuki walki oraz dbać o swoje zdrowie i sylwetkę, dzięki czemu zyskał pewność siebie. W końcu udało mu się odnaleźć w otaczającym go środowisku. "Prowadziłem życie jak przeciętny nastolatek - trochę imprezowałem, spotykałem się ze znajomymi, miałem dziewczynę, jakoś to szło", wspomina.

Kolejny kryzys nastąpił w 2013 roku, gdy miał niecałe 20 lat. Rafała przytłaczały nawarstwiające się obowiązki szkolne oraz nauka przed egzaminem na prawo jazdy. Do tego dochodziły problemy w związku. "Od zawsze byłem dużym wrażliwcem. Bardzo mocno przeżywałem wszystkie kłótnie, bądź rozstania". Kulminacja emocji nastąpiła podczas imprezy urodzinowej jednej z przyjaciółek dziewczyny Rafała. "Nie chciałem tam iść, bo tam było takie dosyć patologiczne towarzystwo, ale zrobiłem to dla niej i poszedłem", wspomina. Dowiedział się wtedy, że dziewczyna go zdradziła, więc postanowił zakończyć toksyczny związek. "Ona nie potrafiła się z tym pogodzić, coś nagadała tym wszystkim ludziom i... no pobili mnie".

Kumulacja silnych emocji związanych ze stresem, zawodem miłosnym oraz brutalnym pobiciem sprawiła, że chłopak postanowił targnąć się na własne życie. Rafał Miszkiel wspomina, że to był impuls. Wspiął się na słup linii wysokiego napięcia, po czym złapał za przewód elektroenergetyczny.

"Życie na Wózku". Rafał Miszkiel opowiada swoją historię

"Pamiętam tylko przebłyski. Jechaliśmy karetką. Podnoszę tą zwęgloną, czarną dłoń i mówię: o, zregeneruje się. Miałem wewnętrzną nadzieję, że jeszcze z tego wyjdę, ale niestety, prawda była brutalna", wspomina Rafał Miszkiel. Po wypadku chłopak został przywieziony do szpitala w Suwałkach, gdzie lekarze rozkładali ręce. Po interwencji i nacisku rodziców, Rafała przetransportowano do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Przeszedł tam szereg operacji. Na szczęście lekarze stanęli na wysokości zadania, choć to nie było łatwe.

"Wielopoziomowe złamanie kręgów z porażeniem kończyn dolnych, zwęglenie ręki prawej, złamane żebra, złamane nogi, oparzenie ramienia i przedramienia lewego trzeciego stopnia, obustronna odma opłucnowa, oparzenie skóry twarzy i uda lewego", czyta Rafał Miszkiel w swojej dokumentacji medycznej. Jego stan był krytyczny. Przez pewien czas chłopak był w stanie śmierci klinicznej, na szczęście lekarzom udało się przywrócić akcję serca.

Gdy odzyskał świadomość nie mógł się ruszać, a podłączony respirator uniemożliwiał mu też mówienie. Przez pierwsze tygodnie karmiony był przez sondę do żołądka. Po sześciu miesiącach pobytu w szpitalach, Rafał Miszkiel wrócił do domu. "Początkowo nie potrafiłem się odnaleźć. Gdy lądujesz na wózku, to na nowo musisz nauczyć się wszystkiego - jeść, pić, przebierać się, myć. Jesteś takim bobasem", wspomina. Chłopak jednak nie miał zamiaru się poddać. Po latach ciężkiej pracy stał się samodzielny. Od dwóch lat mieszka w Warszawie, pracuje, prowadzi kanał Życie na Wózku na YouTube, sam gotuje, gra na pianinie, uczęszcza na strzelnicę, jedną ręką składa i rozkłada broń, na wózku pokonuje dystanse nawet 100km, skacze ze spadochronem i lata szybowcem. Krótko mówiąc - żyje pełną parą!

Reklama

Rafał Miszkiel na swoim youtubowym kanale pokazuje widzom, jak wygląda codzienność osoby niepełnosprawnej, ale przede wszystkim głosi ważny przekaz. "Porażki są częścią naszego życia, ale najważniejsze jest to, żeby uczyć się na błędach. Pamiętajcie, że nikt za was wszystkiego nie zrobi. Musicie wziąć się w garść i walczyć o swoje. Ograniczenia są tylko w naszych głowach", mówi w jednym ze swoich filmów.

Reklama
Reklama
Reklama