Oscary 2021. Nominowany Paul Raci: „Mam polskie korzenie i jestem z nich dumny”
Aktor podzielił się niezwykłą historią swojego życia
Już za kilka dni przekonamy się, kto otrzyma tegoroczne Oscary. O statuetkę walczy między innymi Dariusz Wolski, autor zdjęć do filmu „Nowiny ze świata”. Okazuje się jednak, że nie jest to jedyny Polak w wyścigu po nagrodę – Paul Raci, nominowany za najlepszą rolę drugoplanową w filmie „Sound of Metal”, ujawnił, że „ma w stu procentach polskie korzenie i jest z nich dumny”. Kim jest charyzmatyczny aktor, który zachwycił swoim talentem widzów i krytyków?
Paul Raci. Amerykański aktor polskiego pochodzenia nominowany do Oscara 2021
Rodzice nominowanego do Oscara aktora są potomkami polskich powojennych emigrantów. „Mam w stu procentach polskie korzenie i jestem z nich dumny”, przyznaje Paul Raci. „Moja mama była z domu Grabowska, a ojciec miał na nazwisko Racibożyński [...] Facet, który w szkole dla niesłyszących oznaczał ubrania nazwiskami, wściekł się, kiedy usłyszał, jak mój ojciec się nazywa. Uznał, że Racibożyński jest zbyt długie i skomplikowane, dlatego skrócił je do Raci”, zdradził w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
„Mój ojciec, Mitchell, urodził się w New Jersey, jego rodzina przybyła do Stanów zaraz po wojnie, pochodzili z Warszawy. Moja mama, Laurel, urodziła się w polskiej rodzinie w Chicago”, wspomina aktor w rozmowie z GW.
Chociaż wychował się w Chicago, w domu rodzinnym pilnowano polskich tradycji. Paul Raci szczególnym sentymentem darzy babcię. „Była świetną kucharką. Robiła przepyszne pierogi z mięsem, szpinakiem, serem, owocami. Z jedzeniem i świętami wiąże się zresztą najwięcej moich polskich wspomnień. Na przykład jak na Wielkanoc szliśmy z koszykami do kościoła święcić pokarmy”, ujawnił.
ZOBACZ: Glenn Close, Olivia Colman, Sacha Baron Cohen... Kto otrzyma Oscara za rolę drugoplanową?
Aktor Paul Raci, nominowany do Oscara, jest dumny ze swoich polskich korzeni
Paul Raci - kim jest Polak nominowany do Oscara?
Paul Raci rolę otrzymał nieprzypadkowo. Wciela się w postać Joe’go, głuchoniemego mentora głównego bohatera, który nagle traci słuch i musi nauczyć się żyć na nowo. Wątki biograficzne aktora były tu bardzo ważne. Według reżysera Dariusa Mardera, Raci wygrał casting dzięki temu, że był sobą – wychował się jako słyszący syn głuchych rodziców i biegle włada amerykańskim językiem migowym.
„Nauczyłem się języka migowego wcześniej, niż zacząłem mówić. Moim pierwszym słowem było „mleko”. To prosty gest jedną ręką, jak dojenie krowy. Komunikowałem w ten sposób, że jestem głodny. Potem doszły kolejne znaki. Angielski był moim drugim językiem. A równocześnie słyszałem, jak dziadkowie mówią po polsku”, ujawnił w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Jak przyznał aktor, był „pośrednikiem pomiędzy rodzicami a resztą świata”. „Kiedy trzeba było negocjować spłatę hipoteki albo zadzwonić do dostawcy energii elektrycznej i wyprosić, żeby nie odcięli nam prądu mimo nieopłaconych rachunków, obowiązek spoczywał na mnie. Kto inny miałby to zrobić? To była ogromna odpowiedzialność dla dzieciaka, który nie rozumiał do końca znaczenia słów, jakie musiał tłumaczyć. Nie mogę oczywiście powiedzieć o sobie, że jestem głuchy, ale czuję się członkiem tej społeczności”, wytłumaczył.
O tegorocznego Oscara dla „Sound of Metal” powalczy nie tylko Paul Raci, ale też Riz Ahmed, wcielający się w rolę głównego bohatera oraz sama produkcja reżysera Dariusza Mardera, która otrzymała nominację w kategorii najlepszy film.
ZOBACZ: Oscary 2021. Gdzie obejrzeć filmy, które wyróżniła w tym roku Akademia?
Paul Raci był żołnierzem marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, służył na pokładzie lotniskowca USS Coral Sea. Nie ukrywa, że był to trudny czas. „Wróciłem z Wietnamu w jednym kawałku, ale w środku mocno poharatany. Problemy z narkotykami zaczęły się jeszcze na miejscu. Przez lata zmagałem się z uzależnieniami. Kiedy uporałem się z własnymi demonami, chciałem przydać się innym. Pracowałem z niesłyszącymi, którzy przechodzili programy odwykowe. [...] Budowałem moją rolę w „Sound of Metal”, odwołując się do tych doświadczeń”, wyznał w wywiadzie.
73-letni dziś aktor nie spodziewał się nominacji do Oscara i bardzo się z niej cieszy, ale przyznaje, że to nie jest najważniejsze. „Moja córka ma 24 lata. Przez całe życie musiała obserwować niepowodzenia swojego ojca: próbowałem i próbowałem, ale nic z tego nie wychodziło. Nie dostawałem szansy, żeby wziąć udział w kluczowych przesłuchaniach. [...] Ile razy słyszałem: „Wiesz co, zdecydujemy się jednak na znane nazwisko”. Jako aktor właściwie nic nie osiągnąłem. Dlatego widzieć, że córka wreszcie jest ze mnie dumna, to nagroda ważniejsza niż Oscar”, wytłumaczył. Oprócz etatu w teatrze w Los Angeles, Paul Raci jest również muzykiem i tłumaczem języka migowego.
Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia!
Źródło: Gazeta Wyborcza, WP
Paul Raci z rodziną – żoną Liz i córką Brittą