Monika Krzywkowska o walce z nowotworem: „To był szok, zderzyłam się z płytą nagrobną”
„Poza lękiem pojawiała się niezgoda na to, że to może być koniec”
Monika Krzywkowska ma za sobą niezwykle trudny czas. Kiedy była u szczytu popularności, jej życie w jednej chwili legło w gruzach. Widzowie pokochali ją za rolę Teresy w serialu Polsatu, „Samo życie”. Gdy serial dobiegł końca aktorka niespodziewanie zniknęła. Nikt nie miał pojęcia, z jakim dramatem zmaga się na co dzień. Lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór złośliwy. Rozpoczęła się ciężka walka o życie. „To był szok, zderzyłam się z płytą nagrobną. Śniłam wyłącznie czarne scenariusze”, wyznała. Kobiecie brakowało sił do walki z chorobą. Była bliska załamania. Czuła się osamotniona. „Poza lękiem pojawiała się niezgoda na to, że to może być koniec”. Oto dramatyczna historia Moniki Krzywkowskiej. Jak dziś czuje się gwiazda?
Monika Krzywkowska zachorowała na nowotwór
Monika Krzywkowska to popularna aktorka, znana z licznych seriali, filmów i sztuk teatralnych. Widzowie pokochali ją za role w takich produkcjach jak: „M jak miłość”, „39 i pół tygodnia”, „Odwróceni. Ojcowie i córki”, „Za marzenia” czy „Druga szansa”. Najbardziej jednak zapadła w pamięć jako Teresa w serialu „Samo życie”. W polsatowskiej produkcji grała od 2002 roku do 2010 roku. Kiedy serial dobiegł końca aktorka niespodziewanie zniknęła. Jak się później okazało, zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2011 roku zdiagnozowano u niej czerniaka, będącego złośliwym nowotworem skóry.
Jak przyznała gwiazda, to dzięki audycji telewizyjnej, zdecydowała się udać do specjalisty, aby ten pomógł jej zbadać niepojące znamię. „Prasując rano przed telewizorem, oglądałam „Dzień dobry TVN” z panią dermatolog, która mówiła o różnych rzeczach, na które trzeba uważać. Zauważyłam, że mam znamię, które podpada pod ten niedobry opis. Wasz program sprowokował mnie do tego, żeby wyruszyć i zbadać, co to jest. Wtedy okazało się, że to niestety jest złośliwe, nie było ku temu wątpliwości”, wyznała w programie „Dzień Dobry TVN”.
Czytaj także: Los nie oszczędzał Christiny Applegate. Walka z rakiem piersi, stwardnienie rozsiane...
Monika Krzywkowska na planie programu "Dzień Dobry TVN", Warszawa, 13.10.2019 rok
Monika Krzywkowska przeszła przez piekło. Była bliska załamania
W pierwszej chwili, gdy usłyszała diagnozę lekarską, nie mogła w to uwierzyć. „To był szok, zderzyłam się z płytą nagrobną. Śniłam wyłącznie czarne scenariusze. Na szczęście chorobę wykryto we wczesnym stadium i trafiłam do najlepszego specjalisty w kraju, profesora Rutkowskiego”, wyznała w jednym z wywiadów.
W szpitalu aktorka mogła liczyć na profesjonalną pomoc. W obliczu tragedii, aktorka zaczęła doceniać najdrobniejsze sprawy. „Kiedy dowiedziałam się o tym, że jestem chora i co to jest, to poza tym lękiem, który się pojawił, dosyć szybko dostałam pomoc. Wielkie szczęście i wielka wdzięczność. Natomiast nawet jak już ją dostałam, to wciąż nie byłam pewna, co dalej ze mną. Pamiętam, że wyglądałam przez okno w szpitalu na ludzi na przystanku, którzy gdzieś jadą albo wracają z siatkami z zakupami i wydawało mi się to największym szczęściem, że mogą sobie na tym przystanku stać i że robią sobie zakupy”, dodała na antenie TVN.
Aktorkę przebywającą w szpitalu napadały wyłącznie czarne myśli. „Zanim znalazłam się na stole operacyjnym, przeszłam wszystkie etapy: niedowierzania, przerażenia, złości, rozpaczy, kalkulowania, ile się ma jeszcze życia, bo wtedy snułam wyłącznie czarne scenariusze”, wyznała w miesięczniku „Pani”. Brakowało jej sił do walki z chorobą. Była bliska załamania. Czuła się osamotniona. „Miałam poczucie, że brak mi siły. Jakkolwiek człowiek by się do tego nie przygotował, jakie by nie było wsparcie przyjaciół, rodziny, bliskiego człowieka, i tak ma się poczucie, że jest się w tym wszystkim osamotnionym”, opowiadała.
Czytaj także: Pierwsza żona Jana Englerta jest nieuleczalnie chora. Barbara Sołtysik przebywa w specjalistycznym ośrodku
Monika Krzywkowska, próba spektaklu "Zbrodnie serca", Warszawa Teatr Współczesny, 04.04.2018 rok
Monice Krzywkowskiej udało się pokonać nowotwór
Dzięki szybkiej reakcji lekarzy i ich profesjonalnej pomocy artystce udało się uniknąć trudnej terapii. Pomimo że nowotwór był złośliwy, udało się go wyleczyć już na wczesnym etapie. „Skończyło się szczęśliwie dla mnie. To było tak wcześnie odkryte, że nie zdążyłam doświadczyć najgorszych stron walki z rakiem. Ten czerniak jest czymś tak okropnym, ale można przez to przejść, jak jest szybciutko wykryty, a można go też nie przeżyć”, wyznała aktorka w programie „Dzień Dobry TVN”.
Gwiazda nie ukrywa, że miała ogromne szczęście. Jak to często bywa w krytycznych momentach, choroba zmieniła jej podejście do świata i ludzi. „Zrozumiałam, jak życie jest kruche. I piękne. Kiedy okazało się, że to już za mną, ogarnęła mnie euforia. Że nie leżę w szpitalu, mogę pojechać na wakacje, pójść do kina, nieść siatkę z zakupami, sama umyć okna. Dosłownie każda najdrobniejsza rzecz i czynność dziś mnie cieszy. Miałam, a raczej mam szczęście!”, stwierdziła w rozmowie z tygodnikiem „Życie na gorąco”.
Dziś Monika może z pełną świadomością powiedzieć, że wygrała z chorobą. „Odpukać w niemalowane, dziś jestem zdrowa. Miałam w swoim życiu doświadczenia zdrowotne, ale to jest sprawa sprzed lat i mam nadzieję, że nie wróci. Wszyscy możemy zachorować, ale na szczęście też zdarza nam się szczęśliwie wyzdrowieć i o tym nie myśleć”, wyznała Krzywkowska w rozmowie z „Super Expressem”.
Aktorka jest dobrej myśli i wierzy, że najgorszy etap ma już za sobą. Jednak nie straciła czujności. Nadal bada się profilaktycznie. „Mam nadzieję, że tę gorszą część życia mam za sobą, ale nigdy nie można powiedzieć, że... Badam się jak każdy i staram się pilnować swojego organizmu, ale nie muszę być pod stałą kontrolą”, zdradziła w tabloidzie.
Czytaj także: Agnieszka Chylińska ma problem ze zdrowiem przez „Mam Talent!”. Z czym się zmaga?
Monika Krzywkowska na planie programu "Dzień Dobry TVN", Warszawa, 13.10.2019 rok
Monika Krzywkowska: życie po chorobie
Aktorce w pokonaniu choroby pomogli najbliżsi, zaś czarne myśli odgoniła za pomocą pracy. „Dobra opieka, rodzina, przyjaciele... A także intensywne skupianie się na zwykłych czynnościach - jak pranie, sprzątanie, gotowanie. Odkryłam wtedy, jakim szczęściem jest ta codzienność. No i pomagała mi praca - dzięki niej po prostu zapominałam o złych rzeczach”, opowiadała w rozmowie z portalem „Pomponik”.
Kobieta nie ukrywa, że panowała w niej niezgoda i bunt na to co się jej przydarzyło. Bała się, że jej koniec jest bliski. „Poza lękiem pojawiała się niezgoda na to, że to może być koniec. Nie robiłam jednak podsumowań życia, nie rzucałam wszystkiego, żeby nagle pojechać do Australii, którą zawsze chciałam zobaczyć. Doceniałam ten rodzaj parasola, jaki miałam, dzięki swojej rodzinie i przyjaciołom. Nie pozwalali na myślenie, że będzie źle”, podkreśliła.
Dziś Monika czuje się już dobrze, odzyskała siły i wróciła z nową energią do pracy. „Pokonałam chorobę. Pozbyłam się swoich kompleksów, godzę się z tym, że moje ciało nie zmieni się na lepsze. Uważam, że nie jest z nim aż tak źle, ale też nie katuję się ćwiczeniami, dietami. Mam większą tolerancję dla samej siebie i swoich słabości. Ćwiczę, bo chcę się czuć dobrze, być aktywną, ale nie po to, żeby mieć "kaloryfer" na brzuchu... Ten rodzaj akceptacji pojawił się, gdy skończyłam 40 lat. Lepiej znoszę zmiany niż dekadę temu, i apeluję do innych dziewczyn, żeby też nie robiły wszystkiego ponad swoje siły”, podkreśliła w rozmowie z „Pomponikiem”.
Aktorka ma nadzieję, że jej wyznanie o chorobie pomoże innym kobietom w szybkim zdiagnozowaniu nowotworów. Aktualnie gwiazdę można podziwiać w serialu „Mecenas Porada”. Życzymy Monice Krzywkowskiej dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Sprawdź również: Skradł serca widowni jako Rudy ze „Złotopolskich”. Co słychać u Arkadiusza Janiczka?
Monika Krzywkowska, konferencja prasowa serialu "39 i pół tygodnia", Warszawa, 03.09.2019 rok