„Jesteśmy ze sobą szczęśliwi” – mówił Andrzej Kopiczyński o swoim związku z Moniką Dzienisiewicz
Kochali się do szaleństwa. Odeszli niemal równocześnie
Monika Dzienisiewicz i Andrzej Kopiczyński byli ze sobą blisko 40 lat. Ona zmarła, jadąc do niego do szpitala. Kopiczyński chorował na Alzheimera, w 2016 roku jego stan był tak zły, że Monika Dzienisiewicz nie była już w stanie poradzić sobie z opieką w domu. Jadąc do męża, źle się poczuła, wysiadła z auta, straciła przytomność. Okazało się, że ma rozległy wylew. Lekarze byli praktycznie bezradni, aktorka zmarła 14 lipca. Andrzej Kopiczyński nie wiedział, że jego żona nie żyje, choć być może – po tylu latach związku, przeczuwał, że wydarzyło się coś złego. Zmarł kilka miesięcy po niej. Jak się okazało, żyć potrafili tylko we dwoje. Uchodzili za idealną parę, a kiedy się poznali, nikt nie dawał wielkich szans tej miłości. Oboje mieli bowiem za sobą burzliwe życie.
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 13.10.2024 r.]
Andrzej Kopiczyński i Monika Dzienisiewicz: historia miłości
Pierwszy raz spotkali się w 1977 roku na planie serialu „Życie na gorąco”. Jak wspominała Monika Dzienisiewicz okoliczności tego spotkania były egzotyczne. Serial kręcono w Jałcie, na Krymie, Kopiczyński grał w nim latynoskiego senatora Juana Meraneza, Monika Dzienisiewicz kochankę amerykańskiego szpiega - Elizabeth Nowacki. „Jałta była przepiękna, romantyczna i zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia” - wspominała po latach aktorka.
On był już wtedy słynnym „40-latkiem” z serialu Jerzego Gruzy. Sam uważał tę rolę za przekleństwo, bo przyćmiła cały jego dorobek. Ale przyniosła mu także ogromną popularność. Zawsze podobał się kobietom, był ujmujący, miał mnóstwo czaru. Podobno, gdy jako młody aktor grał jeszcze w Teatrze w Szczecinie, zawsze po spektaklach czekał na niego tłumek wielbicielek. Przez zazdrość i zdrady rozpadło się jego pierwsze małżeństwo ze świetną aktorką Marią Chwalibóg (grała w słynnym filmie Agnieszki Holland „Kobieta samotna”, pamiętacie?). Po przeprowadzce do w Warszawy, do Teatru Narodowego poznał dużo od siebie młodszą, śliczną aktorkę Ewę Żukowską. Uchodzili za świetną parę, wspólnie przeżywali jego sukces „Czterdziestolatka”, doczekali się córeczki Kasi.
Zobacz także: "Było mi dobrze w tym małżeństwie", mówiła Halina Kunicka o związku z pierwszym mężem. Dlaczego odeszła?
Monika Dzienisiewicz: łamaczka serc
Monika Dzienisiewicz zawsze uchodziła za łamaczkę męskich serc. Była seksowna, rudowłosa, miała styl i klasę. Witold Sadowy — aktor i dziennikarz pisał, że nie pamiętał jej ról, ale zapamiętał nazwisko i to, że była bardzo ładna. Jej pierwszym mężem był słynny reżyser Wowo Bielicki. Rzuciła go jednak dla Daniela Olbrychskiego, którego poznała w latach 60. Olbrychski miał wtedy 22 lata, Monika Dzienisiewicz była o 6 lat starsza. I szaleńczo się w nim zakochała.
Zawsze też była o niego zazdrosna. Mówiła po latach: „Byłam w Danielu zakochana, ale jak zaczęliśmy być razem, wiedziałam, że to się źle skończy. Nie umiałam go kochać. A on umiał kochać najbardziej na świecie tylko siebie”. I dodawała: „Nie byłam dla niego dobrą żoną. Robiłam mu sceny zazdrości, bo był ode mnie młodszy. Skoro ja porzuciłam wspaniałego męża, to nikt mi nie mógł zagwarantować, że Daniel nie porzuci starszej od siebie żony” (cytaty za Interia Film). Pobrali się w 1967 roku, ale nigdy nie było w tym małżeństwie spokoju.
Czytaj także: Ryszard Pietruski i Maria Homerska: doczekali się córki, ale związku nie udało im się ocalić. Przyjaźnili się do końca
Monika Dzienisiewicz: historia małżeństwa z Danielem Olbrychskim
Małżonkowie mieli ostre temperamenty, gdy się kłócili, nie zważali na nikogo i na nic. Słynna jest opowieść Daniela Olbrychskiego o tym, jak rozzłoszczona Monika przyjechała do niego na plan filmu. Podeszła i – jak wspomina sam Olbrychski „dała mu w pysk”, a za chwilę on rzucił za nią rowerem. Reżyser Kazimierz Kutz zdążył tylko krzyknąć „Jezu! Bo to był jego rower – połamał się na drzwiach, które z hukiem zatrzasnęła za sobą Monika.
Po latach mówi się o takich scenach, że były barwne. Ale dla ich związku było to na pewno niszczące. Nie pomogły nawet narodziny długo oczekiwanego dziecka – syna Rafała (1971 rok). Krążyły legendy o związku Moniki Dzienisiewicz ze słynnym reżyserem teatralnym i dyrektorem Teatru „Ateneum” w Warszawie Januszem Warmińskim. W tym teatrze grała żona Warmińskiego – Aleksandra Śląska, która trzymała wszystko twardą ręką. Monika Dzienisiewicz szybko zastała więc z niego wyrzucona.
To był czas, kiedy naprawdę źle jej się wiodło. Olbrychski w 1973 roku poznał Marylę Rodowicz i zaczął uczyć ją jazdy konnej, z czego wywiązał się głośny romans. Monika siedziała w domu z małym dzieckiem.
Zobacz też: Pola Raksa poświęcała związki dla macierzyństwa. Przyznała, że nie nadawała się na żonę
Andrzej Kopiczyński, 1989 r.
Monika Dzienisiewicz i Andrzej Kopiczyński: nikt nie wierzył w ten związek
Nie myślała, że spotka jeszcze miłość swojego życia. Kiedy się poznali, on miał 44 lata, ona 39. Zresztą związek z Andrzejem Kopiczyńskim też zaczął się w atmosferze lekkiego skandalu. Znajomi z aktorskiego środowiska mieli Kopiczyńskiemu za złe, że zostawił żonę i dziecko. Ale Andrzej Kopiczyński i Monika Dzienisiewicz uważali, że są sobie pisani. W tym małżeństwie wszystko wreszcie się ułożyło. Monika Dzienisiewicz okazała się wspaniałą żoną, wspierającą, dbającą o męża. Uważała, że jest idealny: „Jest w nim trochę ojca, trochę przyjaciela, trochę kochanka, trochę męża”, zwierzała się.
Gdy zaczął chorować na serce, żeby go wesprzeć, podjęła pracę pedagoga w łódzkiej Filmówce. Andrzej Kopiczyński polubił dom, gotowanie, wędkował. To nie znaczy, że nie było między nimi żadnych spięć. Kopiczyński opowiadał, że jego żona jest osobą, która chce dominować. A on też potrafi być uparty. „Najczęściej dochodzimy jednak do kompromisu. Choć nie zawsze było łatwo, udało nam się w życiu. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi”, mówił w jednej z rozmów. Musiał być dobrym ojczymem dla Rafała Olbrychskiego, skoro ten, po śmierci mamy przejął opiekę nad jej partnerem.
Nie wszystko jednak wyglądało tak idealnie – przede wszystkim nie najlepiej układały się relacje Andrzeja Kopiczyńskiego z córką. Podobno bliżej mu było do przybranego syna niż własnej córki. Niektórzy jego znajomi nie wiedzieli nawet, że ma dziecko. Katarzyna Kopiczyńska nie poszła w ślady rodziców, jest weterynarzem, ma czworo dzieci. Żyje własnym życiem.
Monika Dzienisiewicz i Andrzej Kopiczyński: rozdzieliła ich śmierć
Witold Sadowy przyjaciel pary napisał, że Monika Dzienisiewicz nie zrobiła takiej kariery jak jej trzeci mąż, ale była cenionym pedagogiem. „W łódzkiej Szkole Filmowej wszyscy ją znali i lubili. Jej uczniami byli między innymi Piotr Polk, Wojciech Malajkat i Iza Kuna. Była osobą niezwykle atrakcyjną i towarzyską. O szerokich zainteresowaniach”. I podkreślał, że związek z Andrzejem Kopiczyńskim było jej najtrwalszym, najszczęśliwszym i najdłuższym małżeństwem.
Małżonkowie chcieli być pochowani razem, ale tak się nie stało. Monika Dzienisiewicz spoczęła na Starym Cmentarzu w Łodzi. Andrzej Kopiczyński na Powązkach w Warszawie, taka była wola jego córki, która wzięła na siebie sprawę pogrzebu ojca. Katarzyna Kopiczyńska zapowiadała postawienie na grobie aktora, choćby skromnego pomniczka, ale przez długi czas ta obietnica nie została zrealizowana. Przez pięć lat od śmierci aktora jego grób był bardzo skromny - drewniany krzyż i usypana ziemia otoczona kamieniami. Na nagrobek brakowało pieniędzy. Córka aktora nie chciała przyjąć finansowego wsparcia ze strony Ministerstwa Kultury, argumentując, że ojciec nie zgadzał się z poglądami PIS-u. „Nie mogę i nie przyjmę pomocy ze strony rządu, którego nie akceptuję. Mój tata z pewnością również by sobie tego nie życzył, nawet gdyby miało to oznaczać spoczywanie pod świerkową gałązką przez lata”– mówiła (cytat za wp.pl). „Grób jest zadbany. Przychodzę ja, przychodzą moje dzieci” – mówiła Katarzyna Kopiczyńska. W 2021 roku, przed 5. rocznicą śmierci Andrzeja Kopiczyńskiego na Powązkach pojawił się wyjątkowy nagrobek. To biała rzeźba, przedstawiająca przydrożną kapliczkę, w której widnieje postać Chrystusa.