Ryszard Pietruski, Maria Homerska, lata 60. XX wieku
Fot. Tadeusz Kubiak / Forum, Andrzej Wiernicki / Forum
NIEZWYKŁE HISTORIE

Ryszard Pietruski i Maria Homerska: doczekali się córki, ale związku nie udało im się ocalić. Przyjaźnili się do końca

Ich bliscy byli w szoku, kiedy ogłosili, że się rozstają

Konrad Szczęsny 28 lipca 2023 09:15
Ryszard Pietruski, Maria Homerska, lata 60. XX wieku
Fot. Tadeusz Kubiak / Forum, Andrzej Wiernicki / Forum

On był nazywany etatowym czarnym charakterem polskiej kinematografii. I królem życia, który kochał ludzi i który... został „pochowany za życia”. Był człowiekiem wysokiej kultury osobistej, lubianym i poważanym w środowisku – mówiono o nim, że miał serce na dłoni. Ona grywała wielkie role: dam, arystokratek i kobiet szlachetnie urodzonych z uwagi na świetną dykcję i wyrafinowany styl bycia. Ryszard Pietruski i Maria Homerska wydawali się parą dobraną idealnie. Doczekali się córki Magdaleny. Ich rozstanie było szokiem dla środowiska filmowego, ale do końca zachowali serdeczne relacje i mieli ze sobą świetny kontakt...

Kim była Maria Homerska? Dorastanie, kariera aktorska 

Przyszła na świat 15 lutego 1925 roku w Warszawie. Była córką Stanisława i Janiny Frelichów. Początkowo wcale nie chciała zostać aktorką. O wiele bardziej ciągnęło ją do literatury – w czasie okupacji studiowała  w stolicy polonistykę na tajnych kursach. Podobno rozważała również karierę dziennikarki, nauczycielki lub matematyczki. 

Była tym pokoleniem, którego młodość przypadła na czas drugiej wojny światowej. Należała do Armii Krajowej, w trakcie powstania byłą łączniczką. Po jego upadku została osadzona w obozach Sandbostel i Oberlangen w Niemczech. Gdy zostały one wyzwolone przez aliantów, w 1946 roku przystąpiła do Pierwszej Pierwszej Dywizji Pancernej generała Maczka, w której była telefonistką. I to właśnie w tamtym czasie z polskiej gazety, która przypadkiem wpadła jej w ręce dowiedziała się, że w jej rodzinnym mieście działa Szkoła Dramatyczna, która przyjmuje zgłoszenia od osób, chcących uprawiać zawód aktorski. Miała możliwość studiowania na uniwersytetach w Kolonii lub Paryżu, ale podjęła decyzję o powrocie do kraju i rozpoczęła edukację w prywatnej szkole aktorskiej, którą prowadził z polecenia władz w swoim prywatnym mieszkaniu na Pradze Janusz Strachocki. Zdała egzaminy, została przyjęta.

Był on zresztą ojcem jej sukcesu, dostrzegł w Marii Homerskiej wielki talent i potencjał, którego misji rozwijania podjął się bez wahania. W 1947 roku został dyrektorem Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Namówił swoją podopieczną, by przeniosła się do tego miasta i występowała na tamtejszej scenie – propozycję taką złożył wszystkim swoim uczniom. Zgodziła się. Debiutowała tam jako Diana w „Fantazym” u boku Janusza Strachockiego, który nie tylko wcielił się w tytułową postać, lecz także reżyserował spektakl. Zebrała świetne recenzje, doceniono jej warsztat i talent. 

Czytaj także: Beata Tyszkiewicz romansowała z trzy dekady młodszym aktorem. Wątpiono w ich uczucie, oni marzyli o wspólnym życiu

Maria Homerska, aktorka, Warszawa, lata 60. XX wieku
Fot. Tadeusz Kubiak / Forum

Maria Homerska, aktorka, Warszawa, lata 60. XX wieku

Z czasem zaczęła grywać również w teatrach w Białymstoku, Radomiu, Kielcach czy Szczecinie. Na uwagę zasługuje zwłaszcza rola Kateryny w „Burzy” Ostrowskiego w reżyserii Hugona Morycińskiego na scenie Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach – dzięki tej kreacji z 1949 roku o Marii Homerskiej mówiło całe środowisko. Tak rozpoczęła się na dobre jej wielka kariera – póki co z dala od Warszawy. Dopiero w 1953 roku wystąpiła gościnnie w „Horsztyńskim” (rola Amelii) w reżyserii Edmunda Wiercińskiego na deskach Teatru Polskiego w Warszawie. I z nim była związana przez 20 lat, od 1955 aż do 1975 roku. Rok później została gwiazdą Teatru na Woli, którym zawiadował Tadeusz Łomnicki. W 1981 roku podjęła decyzję o przejściu na emeryturę (pożegnała się z publicznością rolą hrabiny Respektowej w... „Fantazym” Juliusza Słowackiego – w dramacie tym debiutowała ponad 30 lat wcześniej w Olsztynie). Przedsięwzięcia zawodowe podejmowała już sporadycznie. 

Była osadzana w rolach kobiet wysoko urodzonych, arystokratek. Jej uroda powalała, dykcja była doskonała, wręcz nieskazitelna. Roztaczała wokół siebie aurę damy, z niezwykłą klasą, silną osobowością, z wysoką kulturą osobistą. Jej dorobek artystyczny to zresztą rownież role w Teatrze Polskiego Radia i Teatrze Telewizji oraz w filmach, takich jak „Głos z tamtego świata” (profesorowa Choberska), „Spóźnieni przechodnie” (Karolina), „Rachunek sumienia” (żona Romana Mareckiego), „Wierna rzeka” (księżna Odrowążowa) czy „Znachor” (hrabina Czyńska). Jej głos można również usłyszeć w filmach dubbingowanych, m.in. w „Miejscu na górze” (Alice Aisgill, w którą wcielała się Simone Signoret).

Ale Maria Homerska była kobietą wielu talentów. Pracowała m.in. jako redaktorka w wydawnictwie Michalineum oraz przez wiele lat była terapeutką w Poradni Zdrowia Psychicznego. Była też osobą niezwykle empatyczną i ciepłą, której bliska była działalność społecznikowska. Udzielała się w „Solidarności” oraz w Prymasowskim Społecznym Komitecie Pomocy Rodzinom Więzionych, w którym odpowiadała za przygotowywanie paczek dla rodzin internowanych działaczy. Była związana również ze społecznością kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu – w trakcie mszy za ojczyznę czytała fragmenty utworów poetyckich. Przyjaźniła się także z księdzem Jerzym Popiełuszką.

Od 1996 roku przebywała w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Sześć lat później przeniosła się do Domu Pomocy Społecznej „Kombatant" w Legionowie. Jej stan zdrowia sukcesywnie się pogarszał: z czasem przestała się poruszać, leżała przykuta do łóżka. Mimo tego wspierała swojego wnuka z niepełnosprawnością, zawsze chętnie przekazywała datki na ubogie dzieci oraz schroniska dla zwierząt. 

Zmarła 6 lipca 2010 roku w Legionowie. Spoczęła na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Czule pożegnał ją m.in. Witold Sadowy we wspomnieniu opublikowanym przez Fundację Generał Elżbiety Zawackiej. „Pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Żegnaj droga, kochana Marysiu. Śpij spokojnie. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy”. Dodał, że była ona „cudownym człowiekiem, wspaniałą aktorką i przemiłą koleżanką”. Marię Homerską określił mianem „delikatnej, czułej i serdecznej”. 

A w życiu prywatnym? Liczyli się właściwie dwaj mężczyźni. Tym pierwszym był wielki aktor, niezwykły człowiek i osobowość – Ryszard Pietruski...

Czytaj także: Agnieszka Osiecka i Jerzy Giedroyć: zrezygnowanie z tej miłości było najtrudniejszą rzeczą w jej życiu

Maria Homerska, Teatr Telewizji, sierpień 2008 roku. „Noc czerwcowa”, reż. Andrzej Wajda
Fot. Ireneusz Sobieszczuk/TVP/East News

Maria Homerska, Teatr Telewizji, „Noc czerwcowa”, reż. Andrzej Wajda

Ryszard Pietruski: dzięki aktorstwu poznał Marię 

Przyszedł na świat 7 października 1922 roku w Wyszecinie koło Wejherowa. Wychowywał się i pierwsze lata życia spędził z rodziną we Lwowie. Kształcił się m.in. w tamtejszym Państwowym III Gimnazjum Męskim im. Króla Stefana Batorego.

W trakcie wojny imał się różnych zajęć i... konsekwentnie umykał śmierci. Gdy pracował jako kelner w jednej z restauracji tylko dla Niemców, nagle z kieszeni wypadła mu broń. Na szczęście nikt tego nie zauważył... Z kolei w trakcie odśnieżania dachu jednego z budynków (wysokość trzeciego piętra) poślizgnął się na lodzie, stracił równowagę i zaczął spadać. Uratował się tylko dlatego, że cudem chwycił się gzymsu. Na tym jednak nie koniec.

Gdy w 1944 roku Armia Czerwona powtórnie zajęła miasto, wstąpił do Czwartej Dywizji Piechoty Wojska Polskiego. Brał udział w wyzwoleniu Warszawy oraz bitwie o Kołobrzeg. Ten okres jest o tyle ważny, że wojsko uznało go za poległego w działaniach na Wale Pomorskim w lutym 1945 roku. Prawda była jednak taka, że został po prostu ranny i trafił do szpitala. Ale zdjęcie symbolicznego nagrobka w Złotowie z datą śmierci 2 lutego 1945 roku i swoim imieniem i nazwiskiem przechowywał przy sobie do końca. 

Wydarzenie to miało duży wpływ na to, jak żył. Co prawda w wywiadach często żartował, że przeżył własną śmierć i nieprędko ponownie położy się w trumnie, ale wydaje się, że z pełną mocą docenił czas, jaki mu dano. 

Wojaczka była również niejako pretekstem do rozpoczęcia kariery. Ryszard Pietruski najpierw występował w Teatrze Domu Wojska Polskiego w Warszawie. Edukację w tym kierunku rozpoczął w 1945 roku w... Miejskiej Szkole Dramatycznej Janusza Strachockiego. Eksternistyczny egzamin aktorski zdał w 1948 roku. Występował na scenach teatralnych w Szczecinie, Kielcach, Krakowie i Olsztynie. Z tym pierwszym miastem wiąże się pewna anegdota. Ryszard Pietruski pracował w nim przez pięć lat i podobno przez cały miesiąc był wożony przez taksówkarzy „na kreskę”. Gdy otrzymywał wypłatę, wychodził przed gmach teatru, przed którym ustawiała się długa kolejka wierzycieli. Aktor wychodził do nich i oddawał całą gażę, mówiąc: „podzielcie się, panowie” (cytat za portalem Interia).

To właśnie rozpoczęcie kariery aktorskiej sprawiło, że jego drogi skrzyżowały się z Marią Chomerską. Debiutował w połowie lat 50. Mimo że przez dłuższy czas grywał role drugoplanowe, jego twarz jest doskonale znana widzom. Pojawił się w tak znaczących dla polskiej kinematografii produkcjach, jak „Popiół i diament”, „Skąpani w ogniu”, „Popioły”, „Polowanie na muchy”, „Rejs”, „Brunet wieczorową porą”, „Europa, Europa”, „Psy” czy „Wirus” z 1996 roku (premiery tego obrazu już nie doczekał). Ale Ryszard Pietruski dla wielu to też aktor serialowy. Pojawił się m.in. w „Stawce większej niż życie”, „Wakacjach z duchami”,  „Doktor Ewie”, „Czterdziestolatku” (niezapomniany szef inżyniera Karwowskiego, dyrektor Powroźny), „Alternatywach 4” (przedstawiciel spółdzielni mieszkaniowej w pierwszych odcinkach) czy „Czterdziestolatku. 20 lat później”. 

W kolei na początku lat 70. wraz z Antonim Guzińskim napisał scenariusz do serialu „Czarne chmury” (emisja w latach 1973-1974). W produkcji wcielił się w wachmistrza Kacpra Pilcha. Fabuła była skupiona wokół trudnych walk o utrzymanie Prus Książęcych przy Polsce w drugiej połowie XVII wieku. „Rysio był bardzo zaangażowany w ten serial, a jako współautor scenariusza miał wpływ na obsadę. Był niezwykle ambitny. Na planie, mimo obecności doświadczonych kaskaderów, chciał tak jak i ja, wszystko robić sam. Reżyser miał z nami utrapienie”, wspominał w jednym z wywiadów Leonard Pietraszak, prywatnie przyjaciel Ryszarda Pietruskiego, który w „Czarnych chmurach” odgrywał rolę pułkownika Krzysztofa Dowgirda (cytat za Kultura.Onet.pl).

Przez 10 lat (od 1978 roku do 1988) był dyrektorem Operetki Warszawskiej (dziś Teatr Muzyczny Roma). Wówczas miał miejsce nieprzyjemny incydent: w 1981 roku w kilku miejscach w Warszawie rozwieszono kopie jego dyplomu z dosyć niskimi ocenami. Miało go to zdyskredytować w oczach stołecznej społeczności. „Nie wiem, komu zależy, żeby mnie zdyskredytować i nie dbam o to. Robię swoje”, uciął w jednym z wywiadów. Plan się nie powiódł. Wręcz przeciwnie: publiczność tłumnie zaczęła zjawiać się wówczas na spektaklach. Z miejscem tym wiąże się zresztą kolejna anegdota: podobno Ryszard Pietruski marzył swego czasu o karierze śpiewaka. Udał się nawet na przesłuchanie wraz z Andrzejem Hiolskim i jego bratem Włodzimierzem Hiolskim-Lwowiczem. „Będę cię uczyć. Ich za darmo, a ty będziesz płacił za trzech”, usłyszał po nim.

Był zresztą człowiekiem lubianym i cenionym w środowisku. Mimo że z uwagi na warunki fizyczne i głos obsadzano go często w rolach czarnych charakterów (gangsterów, oszustów), prywatnie był ciepłym człowiekiem, pełnym empatii i zrozumienia dla innych. Nieobca była mu również autoironia, z każdej, nawet najgorszej sytuacji, potrafił wyprowadzić dobro. „Był fantastycznym facetem z sercem na dłoni, aktorem o ogromnej charyzmie i człowiekiem, który — choć życie nie szczędziło mu kopniaków — zawsze miał uśmiech na twarzy”, pisał o nim Jerzy Gruza. „Lubił, gdy się o nim mówiło, ale też śmiał się ze swoich słabostek. Niekwestionowany mistrz anegdoty i błyskotliwej riposty. Nieobca mu była autoironia”, przeczytać mogliśmy w cytowanym przez Wirtualną Polskę materiale, opublikowanym na łamach „Życia na gorąco”.

W 1977 roku stworzył m.in. spektakl „Artyści dzieciom”, w który zaangażowani byli czołowi polscy aktorzy. Na jeden wieczór zmieniali się oni w artystów cyrkowych. Dzięki temu widzowie mogli zobaczyć Igę Cembrzyńską wykonującą akrobacje pod kopułą cyrku, Polę Raksę tresującą lwy, Piotr Fronczewskiego w trakcie woltyżerki, Jana Kobuszewskiego tresującego słonie czy Wiesława Gołasa jako klauna. W przedsięwzięciu brały udział same gwiazdy. Co więcej, dyrektorzy najznamienitszych teatrów... zamiatali  arenę. Dochód był przeznaczony na budowane wówczas Centrum Zdrowia Dziecka.

Czytaj także:  Żonę poznał dzięki muzyce. Poznaj niezwykłą historię miłości Marka i Urszuli Sierockich

Ryszard Pietruski jako Johnny Pope w sztuce „Kapelusz pełen deszczu” w Teatrze Klasycznym (Rozmaitości), Warszawa, 1960 rok
Fot. Andrzej Wiernicki / Forum

Ryszard Pietruski jako Johnny Pope w sztuce „Kapelusz pełen deszczu” w Teatrze Klasycznym (Rozmaitości), Warszawa, 1960 rok

Warto również pamiętać, że to w czasie, w którym Ryszard Pietruski był opiekunem Klubu Aktora SPATiF, miejsce przeżywało rozkwit. Bywali tutaj wszyscy. W nim doszło też do tragicznego wypadku: w kwietniu 1988 roku Jonasz Kofta niespodziewanie spadł z krzesła i stracił przytomność. Wszyscy zgromadzeni tylko się zaśmiali – sądzili, że to żart, kolejny dowcip pod wpływem alkoholu. Ale prawda okazała się o wiele bardziej brutalna. To właśnie Ryszard Pietruski pierwszy zauważył po kilkunastu minutach, że jego kolega zaczyna sinieć. Wezwano pogotowie, które przybyło na miejsce dosyć szybko. Wyszło wówczas na jaw, że mężczyzna zakrztusił się kawałkiem mięsa. Mimo podjęcia prób reanimacji, nie udało się uratować poety...

Później, gdy Pietruski odszedł ze SPATiFu, miejsce straciło dawny blask, przygasło. Aktor kontynuował karierę, ale gdy w 1992 roku skończył 70 lat, zaczął podupadać na zdrowiu. Mówiono, że cierpi na chorobę nowotworową, ale informacji tych nigdy nie potwierdził. Gołym okiem widać było jednak, że słabnie.

Po raz ostatni pojawił się na planie filmu „Wirus” w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego z Cezarym Pazurą i Pauliną Młynarską w rolach głównych, który premierę miał 11 października 1996 roku. Ryszard Pietruski zmarł 14 września, nie dożył 74 urodzin, które wypadały niespełna miesiąc później.

Przyczyną śmierci był rozległy zawał. W jednym z wywiadów Jerzy Gruza miał stwierdzić, że „pękło mu serce”. Jego szczątki spoczęły na Powązkach w Warszawie. „Ryszard Pietruski był jednym z tych aktorów, których twarz i niepowtarzalny głos widzowie kojarzą, lecz nazwisko już może mniej. Zagrał ponad sto ról filmowych i wiele teatralnych, ale wśród nich nie było głównych. Był mistrzem dalszego planu, który pozwalał się zauważyć i dobrze zapamiętać. Nigdy nie dostał szansy, by awansować do „pierwszej ligi” aktorskiej, zagrać główną rolę. Obsadzano go w rolach urzędników, czarnych charakterów, ale także „twardych facetów”, stwierdziła w rozmowie z PAP Katarzyna Wajda z Filmoteki Narodowej.

A jaki legendarny aktor był prywatnie?

Maria Homerska i Ryszard Pietruski: historia miłości 

Poznali się we wspomnianej Miejskiej Szkole Dramatycznej Janusza Strachockiego w Warszawie. Oboje młodzi, ale już po przejściach. Czy wpadli sobie od razu w oko? Tego nie wiadomo. Nie ma wywiadów, w których mówiliby o swoim uczuciu.

Witold Sadowy we wspomnieniu o Marii Homerskiej zdradził, że Ryszard Pietruski oświadczył się jej już w Olsztynie, z którym oboje byli związani od 1947 roku. Wzięli ślub, doczekali się córki Magdaleny, która scementowała ich relację. Przyjaciołom i rodzinie wydawali się idealnie dobraną parą. Nie do rozdzielenia. Wszyscy przeżyli więc szok, gdy wyszło na jaw, że małżeństwo nie przetrwało próby czasu i oboje zdecydowali się rozstać.

On ułożył sobie życie u boku architektki Hanny Buczkowskiej-Pietruskiej, którą pojął za żonę. Ona wyszła za mąż za Aleksandra Długosza, z którym doczekała się córki Doroty. Żadna z pociech Marii Homerskiej nie poszła w ślady sławnej matki. Zawsze była z nich dumna i zapewniała o swojej miłości w rozmowach z przyjaciółmi. Równie silnym uczuciem darzyła wnuczęta: Halkę i Olesia.

Maria Homerska i Ryszard Pietruski mimo rozstania nie żywili do siebie urazy. Utrzymywali serdeczne i bliskie relacje. Mieli ze sobą kontakt do końca i wiedzieli, że mogą liczyć na swoje wsparcie... I udowodnili, że przyjaźń po rozstaniu jest możliwa.  

Czytaj także: W sądzie walczyły o prawo do używania nazwy zespołu. Teraz wydały kolejne oświadczenie. 

Ryszard Pietruski na planie serialu „Alternatywy 4”,  1981-1982, odcinek 1. Reżyseria: Stanisław Bareja
Fot. WOJCIECH JASTRZEBOWSKI/Inplus/East News

Ryszard Pietruski na planie serialu „Alternatywy 4”, 1981-1982, odcinek 1. Reżyseria: Stanisław Bareja

Źrodło: UMK.pl, Kultura.Onet.pl, Film.Interia.pl, Film.Wp.pl, DziennikTeatralny.pl. Dzieje.pl

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Maciej Musiał zadzwonił do Dagmary Kaźmierskiej z przeprosinami. Wcześniej zamieścił w sieci niestosowny komentarz

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

FILIP CHAJZER w poruszającej rozmowie wyznaje: „Szukam swojego szczęścia w miłości, w życiu, na świecie…”. GOŁDA TENCER: „Ludzie młodzi nie znają historii. Patrzą do przodu (…). A ja robię wszystko, by ocalić pamięć”, mówi. JAN HOLOUBEK i KASPER BAJON: reżyser i scenarzysta. Czego nie nakręcą, staje się hitem. A jak wyglądają ich relacje poza planem filmowym? MONIKA MILLER od lat zmaga się z depresją i chorobą dwubiegunową, ale teraz za sprawą miłości pierwszy raz w życiu jest szczęśliwa.