Reklama

Dlaczego to robią? Jedni twierdzą, że z powodu poczucia samotności. Inni, że mają negatywne wzorce dotyczące kobiet. Jeszcze inni spełniają w ten sposób skrywane fantazje seksualne. Moda na silikonowe lalki od kilku lat ogarnia świat. Narodziła się w Japonii. I nic wskazuje na to, by szybko przeminęła...

Reklama

Skąd wzięła się moda na silikonowe lalki jako partnerki? Winna jest temu Japonia

Są wykonane z silikonu. Miękkie w dotyku, z naturalnym owłosieniem w miejscach, w których mają je także kobiety. Można je przebierać, czesać, uprawiać z nimi seks. Są całkowicie bezwolne i milczące. Gumowe lalki to moda, która od kilku lat jest w Japonii absolutnym hitem. Niektórzy mężczyźni kupują je, bo czują się samotni. Inni, bo ich pożycie małżeńskie wymarło a libido nie daje o sobie zapomnieć. Z ich pomocą mogą spełniać najskrytsze erotyczne fantazje. Jeszcze inni twierdzą, że robią to, bo... w związku na pewno nikt nie potrafiłby ich wysłuchać tak pokornie, jak silikonowa piękność.

„Po tym, jak moja żona urodziła, przestaliśmy uprawiać seks i czułem się niezwykle samotny. Ale gdy tylko zobaczyłem Mayu na wystawie, wiedziałem już, że była to miłość od pierwszego wejrzenia”, deklaruje 45-letni fizjoterapeuta Ozaki. Mężczyzna zabiera swoją lalkę na randki, wożąc ją w wózku dla niepełnosprawnych, ubiera ją także w sukienki, peruki, seksowną bieliznę oraz biżuterię (tłumaczenie za serwisem mediumpubliczne.pl).

„Moja żona była wściekła, kiedy po raz pierwszy przyniosłem Mayu do domu. Obecnie ją toleruje, ale niechętnie”, wyjaśnia Ozaki. „Kiedy do mojej córki dotarło, że nie jest to gigantyczna lalka Barbie, przeraziła się i stwierdziła, że jest to obrzydliwe. Ale teraz nawet dzieli się z nią swoimi ubraniami”, zwierzył się w rozmowie z mediami.

Najważniejszym powodem, dla którego 45-latek postanowił kupić sobie silikonową lalkę jest to, że... nie wierzy już w związki z kobietami.

„Japońskie kobiety są zimne, bardzo samolubne, a mężczyźni chcą kogoś, kto by ich wysłuchał bez zrzędzenia, kiedy wracają po pracy do domu”, konstatuje Ozaki.

„Nieważne, jaki mam problem, Mayu zawsze czeka na mnie. Kocham ją mocno i chcę być z nią na zawsze. Nie umiem już sobie wyobrazić powrotu do związku z człowiekiem. Chcę być pochowany z nią i pójść z nią do nieba”, zapewnia.

Jego żona jest bezradna. Płacze, ale twierdzi, że domowe obowiązki pozwalają jej nie myśleć o tym, co mąż robi z silikonową lalką w sypialni. „Wybieram sen zamiast seksu”, mówi ze łzami w oczach bezradna. A przytoczona wyżej historia to tylko jeden z wielu takich przypadków...

Ile kosztuje silikonowa lalka? Ilu Japończyków je kupuje?

Statystyki niektórych szokują, dla innych są potwierdzeniem tego, że to jedynie niewinna moda. Co roku w Japonii sprzedawanych jest około 2 000 lalek (przy 126,8 miliona mieszkańców kraju), po 6 000 dolarów każda. Jak podaje ich producent, mają wymienne części ciała, takie jak palce, głowę czy genitalia.

Hideo Tsuchiya, szef firmy Orient Industry, jednego z głównych producentów silikonowych manekinów zwraca uwagę na proces produkcji, który od lat 70., kiedy to na rynku pojawiły się pierwsze modele, znacznie ewoluował.

„Teraz wyglądają niesamowicie prawdziwie, a w dotyku mają skórę, jak człowiek. Coraz więcej mężczyzn kupuje te silikonowe lalki, bo czują, że mogą się lepiej skomunikować z nimi”, wyjaśnia mężczyzna.

Niestety, nowa moda nie wpływa pozytywnie na przyrost naturalny w Japonii, dla której stanowi to od kilku lat coraz większy problem. Mniejsza liczba urodzeń ma związek z rezygnacją z szybkiego tempa życia przez mieszkańców kraju, frustracją, wynikającą z rozwoju technologicznego i rywalizacji na rynku pracy. To z kolei negatywnie oddziałuje na relacje i więzi rodzinne. Część mężczyzn wybiera więc silikonową lalkę zamiast budowania relacji z kobietą...

Kryzys męskości, tradycyjne pojmowanie roli kobiety

Jest jeszcze inna kwestia, która może mieć wpływ na taki stan rzeczy. Emancypacja kobiet przy jednoczesnym kultywowaniu tradycyjnych wzorców. Dla przeciętnego Japończyka rolą małżonki jest dbanie o dom, gotowanie i sprzątanie. Te jednostki, które do tej nie przystają, są często piętnowane, marginalizowane, borykają się z niezrozumieniem. Dodać należy, że z biegiem czasu coraz mniej kobiet wpasowuje się w tradycyjne pojmowanie ich roli społecznej.

„Lalki, znane jako datch waifu (holenderskie żony), pojawiły się w latach 30. XX wieku, a stworzono je w prostym celu: dla zaspokojenia potrzeb japońskich marynarzy. Wtedy nie były one specjalnie wyszukane, a dziś? Dziś są one w stanie zaspokoić każdą potrzebę fizyczną i psychiczną. Jeśli jesteśmy gotowi wydać kilka tysięcy dolarów, otrzymamy dziewczynę nie tylko realistycznie zrobioną, ale i piękną. Do wyboru są lalki o różnych rysach twarzy, kolorach oczu i włosów”, czytamy w serwisie Figeneration.pl.

Wachlarz jest szeroki, nic dziwnego, że niektórzy mężczyźni mają całe kolekcje lalek: o różnych kolorach włosów, zróżnicowanej posturze, z mniej lub bardziej wydatnym biustem.

To fenomen, na temat którego powstały już filmy. Zgłębiają go również psychologowie, socjolodzy i antropolodzy. To także trend, który rozprzestrzenił się na cały świat i w każdym zakątku globu można znaleźć jego zwolenników.

A rewolucja wciąż trwa. Producenci zapowiadają, że w niedługim czasie na rynku będą dostępne modele, które śmieją się, reagują na bodźce a nawet... potrafią udawać orgazm.

„Ekspert od sztucznej inteligencji, David Levy, uważa, że przyszłe odpowiedniki lalek, czyli roboty, będą w przyszłości partnerami ludzi i w życiu, i w łóżku. Jego zdaniem najdalej za 40 lat będziemy uczyć się od nich seksu i zwierzać im się z naszych tajemnic. Pojawią się bowiem maszyny o cechach ludzkich, z którymi będziemy dzielić się wszystkim”, zauważa wspomniany wyżej serwis.

Reklama

Naukowcy twierdzą, że fenomen silikonowych lalek może wynikać z postępującego poczucia wyobcowania i samotności. To substytut więzi z drugą osobą i proteza miłości. Mężczyźni często są wobec sztucznych piękności niezwykle opiekuńczy, jednocześnie podkreślają, że chcą tacy być, bo wiedzą, że lalka ich nie zrani i nie zawiedzie. Wydaje się, że nie jest przesadą stwierdzenie, że kult gumowych piękności to przerażający obraz naszych czasów i symptom choroby XXI wieku, jaką jest samotność

Reklama
Reklama
Reklama