Polska miliarderka, która była na ustach całej Ameryki. Powstała książka o Barbarze Piaseckiej Johnson
Barbara Piasecka Johnson była filantropką, historyczką sztuki i kolekcjonerką. Do dziś uważana jest za najbogatszą Polkę w historii, która poślubiła przedsiębiorcę Johna Sewarda Johnsona. Dzięki temu po jego śmierci odziedziczyła znaczną część wycenianej na miliardy dolarów fortuny i chętnie wspierała wiele instytucji. Jej życiorys skrywa jednak wiele tajemnic i do dziś wzbudza kontrowersje...
Działalność dobroczynna Barbary Piaseckiej Johnson
Zmarła w kwietniu 2013 r. w Sobótce. Jednak dla wielu osób życiorys Barbary Piaseckiej Johnson stanowi wielką zagadkę aż do dziś. Jedni uważają, że była osobą niezwykle wyrachowaną, dzięki czemu udało jej się pomnożyć majątek. Inni podkreślają jej zasługi dla wielu instytucji pożytku publicznego oraz działalność na rzecz innych ludzi. Warto pamiętać, że wśród tych najważniejszych działań znajduje się m.in. założenie w 1974 r. The Barbara Piasecka Johnson Foundation, finansującej edukacyjne pobyty polskich naukowców i studentów w USA, ufundowanie Domu Matki i Dziecka w Gnieźnie oraz gdańskiego Instytutu Wspomagania Rozwoju Dziecka (pomagającego dzieciom chorym na autyzm) oraz współfundowanie legnickiego ośrodka diagnostyki onkologicznej. Barbara Piasecka Johnson przekazała również dzieła sztuki, które gromadziła przez całe życie, na rzecz Zamku Królewskiego, finansowała także kaplicę klasztoru Jasnej Góry.
Kolekcja i majątek Barbary Piaseckiej Johnson
Barbara Piasecka Johnon wyjechała z Polski w 1967 r. Miała wtedy powiedzieć do przyjaciół: „Jeśli wrócę, to tylko rolls-roycem”. Słowa dotrzymała. W 1971 r. została żoną potentata branży kosmetycznej, Johna Sewarda Johnsona. Był od niej starszy o 40 lat, ona zaś była jego trzecią małżonką. Małżeństwo trwało 12 lat. Bitwę o majątek pomiędzy Polką i dziećmi Johna śledził cały świat. Proces zakończył się ugodą, na mocy której Barbarze przyznano 350 milionów dolarów, zaś dzieciom nieżyjącego przedsiębiorcy po 30 mln dla każdego. Po jego zakończeniu zdobiła ona okładkę Vanity Fair. Jej życie jest więc gotowym materiałem na książkę lub film. Nie dość, że ziścił się jej amerykański sen, to jeszcze miała na koncie jeden z najgłośniejszych rozwodów w historii świata i majątek, dzięki któremu w 2001 „Forbes” zaliczył ją do 20 najbogatszych kobiet na świecie. Natomiast w 2011 Barbara Piasecka Johnson znalazła się na 393. miejscu wśród najbogatszych ludzi na świecie według tego samego czasopisma. Jej majątek szacowany był na 2,9 miliarda USD. Ogromne zainteresowanie budziła jej posiadłość w Princeton, którą po śmierci męża przebudowała i nazwała Jasna Polana. Kolekcja dzieł sztuki, którą zbierała przez całe życie, zawierała prawdziwe perełki. Wśród nich warte uwagi są m.in. obraz Święta Prakseda przypisywany J. Vermeerowi, obrazy Atremisii Gentileschi, Fra Filippo Lippi. Części tej kolekcji były prezentowane na wystawach muzealnych, m.in. dwukrotnie w Zamku Królewskim. Właśnie powstaje książka o jej życiu.
Biografia Barbary Piaseckiej Johnson
„Kim była Barbara Piasecka Johnson? Kochającą męża wielką kolekcjonerką i filantropką czy przebiegłą łowczynią majątków? Dobrodziejką, która chciała uratować upadającą Stocznię Gdańską, czy kapryśną bogaczką z ciągłymi napadami furii? To bajka o współczesnym Kopciuszku czy o Królowej Śniegu, która nie uznaje kompromisów?” – te pytania postawiła sobie autorka pierwszej biografii Barbary Piaseckiej Johnson, Ewa Winnicka. Skontaktowała się ona z jej byłymi współpracownikami, służącymi i znajomymi. Wszystko po to, aby porter był kompletny i pełny.
„Od ubogich polskich imigrantów po jeden z najsłynniejszych rodów, którego żadne pieniądze nie zdołały ocalić przed skandalami i nieszczęściem – reporterka pokazuje, jak zaskakująco spełnia się czasami amerykański sen” – zapowiada wydawca.
VIVA! w domu Barbary Piaseckiej-Johnson
VIVA! gościła w Jasnej Polanie w 2003 r. Oprowadzała nas po niej wówczas sama właścicielka. Skąd nazwa posiadłości? Zmarły w latach 80. mąż Polki, John S. Johnson poprosił ją, by nadała rezydencji polską nazwę. „Trudne to było, bo dla Anglosasów język polski nie jest przyswajalny. Pomimo to Amerykanie wymawiają tę nazwę poprawnie, po polsku. Naturalne ukształtowanie terenu samo ją nasunęło. Teren na szczycie pagórka przeznaczony na dom trzeba było obniżyć, bo sąsiadka – wprawdzie mieszkająca daleko – skarżyła się, że „nieswojska” architektura europejska w stylu włosko-polskim psuje jej widok” – mówiła wówczas. O życiu w Ameryce mówiła natomiast: „Za Ameryką właściwie nie tęsknię. Przyjeżdżam tu wtedy, kiedy jest taka potrzeba. Jeśli chodzi o piękno przyrody, moje serce jest w Europie - w Polsce, Włoszech, Francji, Anglii i... na Galapagos, bo tam są najbardziej niezwykłe zwierzęta. Jeśli chodzi o sztukę i cywilizację, pierwsze miejsce w moim sercu zajmuje Italia”. Pytana o swoje wymarzone miejsce, mówiła: „Jest piękne architektonicznie, pełne dzieł sztuki, małe, przytulne, ciepłe, z ogrodem i w otoczeniu dobrych i przyzwoitych ludzi”.