Reklama

Karierę rozpoczynała od lokalnej redakcji TVP we Wrocławiu. Wraz z Krzysztofem Ibiszem prowadziła później show „Dwa światy”. Koniec końców Katarzyna Obara wróciła na antenę Telewizji Polskiej, ale gdy poszła na urlop wychowawczy, już z niego nie wróciła. Powody tej decyzji do dziś wydają się kontrowersyjne, zaś ona nosi w sercu żal. Po zakończeniu medialnej kariery miała jeszcze epizod w polityce. A dziś? Ma 44 lata, żyje na własny rachunek i... jest szczęśliwa.

Reklama

Katarzyna Obara: nosiła mikrofony i kable za kolegami. Trafiła na główną antenę TVP

Przyszła na świat 11 czerwca 1978 roku. Od zawsze była związana z Dolnym Śląskiem. Jak większość osób w tamtych czasach, także ona rozpoczynała pracę w mediach od ośrodka regionalnego TVP3 we Wrocławiu. Wcześniej w mieście tym ukończyła liceum i iberystykę na UWr. Później odbyła staż w lokalnej gazecie i rozgłośni radiowej, ale wiedziała, że mierzy wyżej. Przeszła przez wszystkie szczeble kariery. „Zaczynałam w 1995 r. jako nastolatka-wolontariuszka-stażystka, w programie informacyjnym w ośrodku regionalnym Telewizji Polskiej we Wrocławiu. Zanim trafiłam na antenę, przeszłam długą drogę. Najpierw byłam researcherką i odpowiadałam m.in. za utrzymanie kontaktu ze służbami ratowniczymi na Dolnym Śląsku, potem nosiłam za starszymi kolegami taśmy i mikrofony”, wylicza w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla serwisu Plejada.

Zaznacza, że od zawsze zależało jej na znalezieniu zawodu, w którym dużo by się działo i nie narzekałaby na nudę. Telewizja spełniała to kryterium z nawiązką. Mogła być blisko najważniejszych wydarzeń, takich jak dramatyczna powódź w 1997 roku czy wizyta Jana Pawła II w Polsce. Przez chwilę pracowała nawet w Polsacie, gdzie wraz z Krzysztofem Ibiszem prowadziła słynne show „Dwa światy”. Ostatecznie jednak zdecydowała się powrócić na Woronicza. I wtedy jej kariera nabrała rozpędu...

Na główną antenę TVP trafiła dzięki pewnemu sylwestrowi i... Ninie Terentiew, która ją w jego trakcie wypatrzyła na szklanym ekranie. „Przyjęto mnie do pracy z powrotem i – szczęśliwym zbiegiem okoliczności — zaproponowano prowadzenie sylwestrowego wieczoru. W tamtych czasach TVP organizowała „Sylwestra z Dwójką”, którego formuła polegała na tym, że z warszawskiego studia łączono się ze wszystkimi ośrodkami regionalnymi. Ja nadawałam z Karpacza. I traf chciał, że oglądała to wtedy Nina Terentiew. Spodobałam się jej i poprosiła ówczesną szefową pasma porannego – Bernadettę Bieszczanin, żeby zadzwoniła do mnie i zaproponowała mi pracę”, wspominała w wywiadzie. Zgodziła się oczywiście bez wahania.

Dzięki temu Katarzyna Obara dała się poznać szerszej publiczności. W TVP2 zadebiutowała w 2002 roku. Widzowie kojarzyć mogą ją z takich programów, jak „Ale Dwójka”, „Ale Lato”, „Szansa na sukces”, „Familiada”, „Mój pierwszy raz” czy „Teleexpress Junior”. U boku Macieja Dowbora współprowadziła również uwielbiane do dzień „Pytanie na śniadanie”. Była lubiana. Sympatyczna, ambitna, pracowita. Ale wszystko zmieniło się w 2008 roku...

Czytaj także: Edyta Wojtczak przez lata była ikoną TVP. Później zniknęła. Oto jej słodko-gorzka historia. Jak dzisiaj wygląda jej życie?

Norbert Urbaniak / Forum

Katarzyna Obara, dzień otwarty w TVP, Warszawa, 25.10.2003 rok

Katarzyna Obara została zwolniona w trakcie urlopu wychowawczego. Powód nazywa kuriozalnym

W jego połowie Katarzyna Obara dowiedziała się, że jest w ciąży. Była szczęśliwa i niezwłocznie o fakcie poinformowała swoich przełożonych, w tym Alicję Resich-Modlińską, ówczesną szefową „Pytania na śniadanie”. W kwietniu 2009 roku na świat przyszła córeczka dziennikarki i jej męża Maciej Kowalskiej, której nadali imię Zuzanna.

„W związku z tym, że miałam już ten „złoty róg” telewizyjny, czyli umowę o pracę, przysługiwał mi urlop macierzyński, który w pełni wykorzystałam, a po nim skorzystałam z przysługującego mi prawa do rocznego urlopu wychowawczego. Napisałam wniosek w tej sprawie i prezes Braun wyraził na to zgodę. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku i mam do czego wracać”, zwierzała się Michałowi Misiorkowi.

Ale pod koniec kwietnia 2010 roku, tuż przed weekendem majowym, na jej adres przyszedł list polecony z Woronicza. Na początku myślała, że to zaległa dokumentacja, ale prawda okazała się o wiele bardziej brutalna... W kopercie było pismo, w którym przekazano, że umowa o pracę zostaje rozwiązana z powodu „likwidacji stanowiska”.

Mocno to przeżyłam. Byłam bardzo zaskoczona tą sytuacją, tym bardziej że przebywając już na urlopie wychowawczym, nie stanowiłam dla TVP żadnego obciążenia finansowego, nie byłam też obciążeniem dla np. ZUS-u, bo matka na wychowawczym nie otrzymuje świadczeń pieniężnych. Miałam wtedy pięć dni kalendarzowych, żeby zgłosić do sądu pracy, że nie zgadzam się z tą decyzją i chcę pozwać mój zakład pracy. Ale nie miałam tego głowy, zajmowałam się moim rocznym dzieckiem, poza tym to było tuż przed długim majowym weekendem, administracja pracowała „w kratkę” i… odpuściłam. Nie pomógł mi też pewnie mój charakter – zawzięłam się i pomyślałam: „nie chcecie mnie, to nie”. Prawdopodobnie, gdybym poszła z tym do sądu pracy, wygrałabym sprawę”, stwierdza dziś.

Nie próbowała i nie chciała wrócić, mimo że zgodnie z prawem pracy miała pierwszeństwo zatrudnienia w przypadku „wznowienia przyjęć do pracy w firmie na tym stanowisku”. Ale nie chciała ryzykować, że już nigdy nie zasiądzie ani przed kamerą, ani po jej drugiej stronie a zostanie usadzona przy biurku. Znała takie historie z korytarzy... A inne stacje? Jak wspomina, gdy spotkała się z Edwardem Miszczakiem usłyszała od niego, że „drugiej Magdy Mołek TVN nie potrzebuje”. Później, gdy zmieniła się dyrekcja, próbowała jeszcze wrócić do TVP, ale nic z tego nie wyszło. W jej życiu zaś zmieniły się priorytety. Na pierwszym miejscu znalazła się rodzina.

Zrozumiałam, że bycie dziennikarką stoi mocno w kolizji z życiem rodzinnym. Nie można być na sto procent tu i tu. Zawsze któryś z obszarów cierpi – albo ten prywatny, albo zawodowy”, podkreśla.

Ale na tym nie koniec jej medialnej kariery. Ponieważ z telewizji przeszła do... polityki!

Czytaj także: Czarowała uśmiechem jako pierwsza hostessa w „Kole Fortuny”. Jak dziś wygląda Magda Masny?

Krzysztof Jarosz / Forum

Katarzyna Obara, prezenterka TVP, 14.11.2004 rok

Katarzyna Obara: z telewizji do polityki a później do gastronomii

W 2010 roku w wyborach samorządowych otrzymała mandat do Rady Miejskiej Wrocławia z listy Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza. Jak do tego doszło? „Rafałowi Dutkiewiczowi, ówczesnemu prezydentowi Wrocławia, zależało na tym, by mieć większość w radzie miejskiej i szukał chętnych do startu w wyborach. Albo sam na to wpadł, albo doradzono mu, że ludzie, biorąc do rąk listę kandydatów, zagłosują na to nazwisko, które coś im mówi. Mnie mocno kojarzono wtedy z telewizją, choć już tam nie pracowałam, więc zaproponował mi start w wyborach. Zawsze interesowało mnie to, co dzieje się w moim mieście, lubię być w centrum wydarzeń, więc uznałam, że spróbuję. No i się dostałam”, opisuje.

I mimo że w 2014 uzyskała reelekcję i ubiegała się o nią także w 2018 roku, jej polityczna kariera dobiegła wtedy końca. Jako bezpartyjna kandydatka ubiegała się jeszcze o stanowisko prezydentki Wrocławia – bezskutecznie. W wyborach samorządowych uzyskała trzecią lokatę na 10 kandydatów, uzyskując 7,38% głosów. Dziś nie zamierza wracać do tego świata. Dlaczego? „Z przykrością muszę stwierdzić, że dokładnie to samo, co dzieje się na Wiejskiej, dzieje się też na szczeblu lokalnym. To jest tylko kwestia skali... zysków, które można z tego mieć. Bardzo mnie to rozczarowało. Zawsze byłam zwolenniczką dyskusji, debaty, wymiany argumentów. Naiwnie wydawało mi się, że na tym polega polityka. Otóż nie. Ktoś "na górze" coś ustala, a reszta się temu podporządkowuje. Tak to działa w praktyce”, kwituje.

Od 2012 roku prowadzi nad Odrą we Wrocławiu swoją restaurację. To wymagający biznes, ale ona od zawsze była ambitna. Nie narzeka. Katarzyna Obara lubi brać sprawy w swoje ręce i nad wszystkim czuwać osobiście. „Zależy mi na tym, by moja restauracja działała tak, jak powinna, więc jestem w niej codziennie. Mam oczywiście menadżerkę, która operacyjnie zajmuje się bieżącymi sprawami, ale każdą fakturę opisuję osobiście, każde danie, które wchodzi do karty, omawiam z kucharzem. To praca na pełen etat, a nawet więcej”, mówi. Czy jest szczęśliwa i usatysfakcjonowana? „Na nudę i brak wrażeń zdecydowanie narzekać nie mogę”, stwierdza bez ogródek.

Czytaj także: Elżbieta Sommer była legendarną "Chmurką" z TVP. Jak dziś wygląda jej życie?

Krzysztof Kuczyk / Forum

Katarzyna Obara, Warszawa, 24.03.2007 rok

TRICOLORS/East News

Katarzyna Obara,mąż Maciej Kowalski, Bal Dziennikarzy, Warszawa, 09.02.2013 rok

Magdalena Pasiewicz/East News

Reklama

Katarzyna Obara, Wrocław, 30.08.2018 rok

Reklama
Reklama
Reklama