Katarzyna Dowbor o starzeniu się. Porównała się do Fiony ze „Shreka”!
„Po menopauzie jestem taką samą kobietą, jaką byłam”, podkreśla
Uwielbiana dziennikarka z niezwykłą klasą. Prowadząca program „Nasz nowy dom”, który odmienia życie najbardziej potrzebujących. Matka, babcia i kobieta, dla której nie ma tematów tabu. W najnowszym wywiadzie Katarzyna Dowbor opowiedziała o przemijaniu, upływie czasu, samoakceptacji, menopauzie a także o swoim rodzinnym domu i rozmawianiu na trudne, wymagające tematy.
Katarzyna Dowbor o koleżankach z branży: szarpanina kończyła się czasem nieakceptowaniem siebie, depresją
Zaczynała karierę w 1982 roku w Programie III Polskiego Radia. I to nie jako dziennikarka a... montażystka! Pewnego dnia wypatrzyli ją jednak koledzy z Telewizji Polskiej. Kręcili materiał o ludziach z rozgłośni, tzw. przebitki. Po jego zrealizowaniu Katarzyna Dowbor odebrała od nich telefon, że „kamera ją lubi” i powinna zmienić miejsce pracy. Tak też się stało...
Mimo że regularnie komentowano jej wygląd, zwłaszcza rude włosy, ona nie dała się złamać. Tym bardziej, że mogła liczyć na pomoc legendarnej prezenterki TVP, Edyty Wojtczak. Ona była jej mentorką, wzięła pod swoje skrzydła i nauczyła wszystkiego.
Nie wszystkie koleżanki były jednak tak życzliwe. W najnowszym wywiadzie, udzielonym Agnieszce Urazińskiej dla „Wysokich Obcasów” prezenterka przyznała, że presja perfekcyjnego wyglądu była dla niektórych z nich nie do zniesienia. W związku z tym korzystały z dobrodziejstw chirurgii plastycznej i za wszelką cenę chciały zatrzymać upływający czas.
„Gdy z wiekiem zaczynały tę urodę - w swoim przekonaniu - tracić, wpadały w panikę. Kompletnie sobie nie radziły. Była tragedia, płacz, naprawianie rękami chirurgów plastycznych tego, co zepsuł czas. Gdy kończyły się pieniądze, to szło się do kogoś, kto nie był lepszy, ale był tańszy. Obserwowałam, jak się dziewczyny szarpały. I ta szarpanina kończyła się czasem nieakceptowaniem siebie, depresją. Ja miałam dużo szczęścia, bo wygląd nigdy nie był dla mnie priorytetem”, podkreśliła.
Nawiązała również do problemu braku akceptacji, który dotyczy wielu osób. „Czasem nawet trudno wyjść w dresie, a co dopiero utyć albo się zestarzeć”. Dodała także, że zmiany są absolutnie naturalne i nikogo nie powinny paraliżować... „Przecież ta zmiana może stać się naszym atutem. Szkoda, że tak o tym nie myślimy. (…) Uważam, że trzeba się cieszyć czasem, który się ma. To, że tak nam ucieka, to jest ogromna wartość. Daje doświadczenie, kształtuje”, wylicza Katarzyna Dowbor.
Czytaj także: Katarzyna Dowbor wspomina pracę w TVP. Gdyby nie Edyta Wojtczak nie wiadomo jak potoczyłaby się jej kariera
Katarzyna Dowbor, Warszawa, 16.02.2018 rok
Katarzyna Dowbor o upływie czasu: „zaakceptowanie się w skórze Fiony zabrało mi trochę czasu”
A jak ta kwestia wygląda w jej życiu? Przyznała, że upływ czasu sprawił, że zmieniła się na lepsze, nie walczy z tym, że się starzeje, zauważyła również, że stała się łagodniejsza.
„Jestem wyrozumiała dla siebie. I dla innych też. Z mojego punktu widzenia sprawę ułatwia fakt, że zmiany są powolne. To nie tak, że rano człowiek budzi się piękny, a po zachodzie słońca robi się z niego pani Shrekowa. Starzejemy się powoli”, zaznacza gospodyni programu „Nasz nowy dom”. „Jest czas, by się przyzwyczaić do zmieniających się gabarytów, przyrastających kilogramów, do tego, że ciało robi się mniej sprężyste, mniej młode. U mnie też nie było tak, że każdą zmianę od początku akceptowałam i witałam z entuzjazmem. Nie wszystko mi się podobało. Ta akceptacja, pogodzenie się ze sobą i zaakceptowanie się w skórze Fiony zabrało mi trochę czasu. Nie ma sensu zamartwiać się tym, na co nie ma się wpływu”, apeluje.
Ta afirmacja życia i niechęć do pogoni za młodością sprawia, że Katarzyna Dowbor nie obawia się patrzeć w lustro. „Widzę fajną dojrzałą babkę, która ma dystans do siebie i sporo luzu. Choleryczkę, która czasem się wkurza i wyrzuca złość z siebie, ale nie chowa do ludzi urazy. Kobietę z poczuciem humoru, która lubi ludzi. I siebie”, zapewnia na łamach „Wysokich obcasów”.
Czytaj także: Katarzyna Dowbor pokazała na okładce „Forbesa” swoją córkę!
Katarzyna Dowbor, Warszawa, 08.09.2014 rok
Katarzyna Dowbor o seksie, menopauzie i tematach tabu
Dziennikarka wyznała także, że miała szczęście dorastać w domu, w którym nie istniały tematy tabu. „Miałam mądrych rodziców. Tata był biologiem. Nie robili tabu z seksualności i kwestii związanych z ciałem. W moim domu mówiło się o miesiączce, o seksie, a menopauza nie była nigdy ani trudnym słowem, ani trudnym zagadnieniem. Ze swoimi dziećmi też otwarcie rozmawiam o cielesności”, zwierzyła się dziennikarka.
Poruszyła również temat tak trudny dla wielu kobiet, czyli menopauzy. Zaapelowała, by nie traktować jej jako końca i nie świadczy ona o utracie kobiecości. „Wiele kobiet tak ciężko przechodzi menopauzę, że załamuje się psychicznie. Miewają przekonanie, że oto skończyła się młodość i życie się kończy. A przecież po menopauzie jestem taką samą kobietą, jaką byłam”, zadeklarowała.
I dodała, że upływ czasu nie wyklucza seksapilu i i czucia się atrakcyjną. „Ciało jest starsze, może słabsze, ale wciąż mogę być atrakcyjna, mogę prowadzić udane życie seksualne. Mogę pracować i odnosić sukcesy. Uważam, że każdy wiek ma swoje dobre strony”, podkreśliła.
I trudno się z nią nie zgodzić!
Czytaj także: Katarzyna Dowbor o zmianie miejsca pracy: „Zawsze będę miała sentyment, mimo że jest, jak jest”
Katarzyna Dowbor w sesji dla magazynu „VIVA!”, styczeń 2017