Julia Wróblewska w szczerym wywiadzie: „Przyzwyczajamy się do demonów i stają nam się bliskie”
„Ludziom dookoła pokazywałam cały czas kreację”
Szerszej publiczności dała się poznać, gdy wystąpiła w komedii romantycznej „Tylko mnie kochaj”. Jako ośmioletnia dziewczynka bardzo szybko zdobyła ogromną popularność, która miała niestety swoje ciemne strony… Julia Wróblewska trafiła w zeszłym roku do ośrodka terapeutycznego, teraz powoli dochodzi do siebie. O swoim życiu po diagnozie, trudnościach i planach na przyszłość opowiedziała w najnowszym wywiadzie.
Julia Wróblewska szczerze o chorobie: „Przyzwyczajamy się do tych demonów i stają nam się bliskie”
Od dziecka brylowała w świecie show-biznesu, karierę aktorską rozpoczęła już jako kilkuletnia dziewczynka. Jednak pobyt w specjalistycznym ośrodku oraz diagnoza położyły się cieniem na prężnie rozwijającej się karierze młodej gwiazdy. Leczenie psychiatryczne przyniosło zamierzone efekty, a Julia Wróblewska pochwaliła się, że rozpoczęła pracę jako kelnerka. W obszernym wywiadzie z Plejadą opowiedziała o trudnościach, z którymi musiała się mierzyć w ostatnich miesiącach.
„Nie do końca wiem, kim jest [Julia Wróblewska - przyp. red.], bo ja siebie też znałam głównie ze szklanego ekranu. Jak pracuje się od dziecka, to nie bardzo miałam czas na to, żeby pomyśleć, czego chcę, kim jestem, i czego potrzebuję od życia. Dlatego też zniknęłam na jakiś czas, potrzebowałam trochę uciec, leczyć się, przejść terapię. Nadal ta terapia się ciągnie i będzie się ciągnęła, ale mam już bardziej wyklarowane podejście w życiu” - mówiła podczas rozmowy z Grzegorzem Dobkiem.
Julia Wróblewska dostrzega pozytywne efekty, które przyniosła jej terapia. „Na pewno wiem, że jak coś czuję, jak czuję się niekomfortowo albo czuję się z czymś źle, to staram się w końcu o tym mówić i może tym tropem doprowadzę do tego, że będę wiedziała, co lubię, czego nie lubię, co bym chciała robić”, kontynuowała.
Czytaj także: Najładniejsze bliźniaczki świata mają już 12 lat!
W listopadzie 2021 roku wyznała, że została zdiagnozowana pod kątem zaburzenia osobowości. Rozpoczęła leczenie psychoterapeutyczne i farmakologiczne, wycofała się z show-biznesu i rozpoczęła zupełnie nowe życie w odmienionej rzeczywistości. Jak znosi wszystkie zmiany?
„Trzeba być stabilnym na pewno. To jest kwestia motywacji, podejścia do leczenia, otwartości na leczenie. To może nie jest kwestia stadium choroby, tylko dojrzałości też w tej chorobie i tego, czy w ogóle chcesz z niej wyjść. W tych chorobach trudne jest to, że wielokrotnie przyzwyczajamy się do tych demonów i stają nam się bliskie, i bardzo trudno jest je zostawić. To, że leżysz w łóżku i nie możesz wstać, staje się rzeczywistością. Nie wyobrażasz sobie z niego wyjść, bo wszystko jest straszne dookoła. (...) Mnie z tych nawyków było strasznie trudno wyjść. Jak sobie zdałam z nich sprawę to... do tej pory wciąż z nich nie wyszłam. Działam na automacie. Jestem przyzwyczajona do pewnych mechanizmów i są one wygodne czasami. Już się trochę przyzwyczaiłam do przemocowego charakteru tego zaburzenia, które mam. To cię uzależnia. Trudno z tego wyjść”, stwierdziła.
O problemach ze zdrowiem zaczęła mówić otwarcie gdy zrozumiała, że nie chce pokazywać w mediach zakłamanego wizerunku swojej osoby. Postanowiła nie zatajać prawdy, przestać kreować się na perfekcyjną gwiazdę bez skaz. „Zaczęło mi się podobać to, że mogę być w jakiś sposób rozpoznawalna, ale chcę łamać to, co widzę często online. Stereotypy sztuczności, perfekcji, idealnego życia. Ludzie faktycznie myślą, że mamy idealne życie, bo my ich wprowadzamy w ten błąd. Pokazujemy ludziom idealne życie i potem się dziwimy, że myślą, że mamy idealne życie. (...) Mnie się nie podoba ta sztuczność i pokazywanie idealnego życia w mediach, więc tego nie robię”, przyznała, kontynuując: „Generalnie ludziom dookoła pokazywałam cały czas kreację. Starałam się nie być sama. Rzadko byłam sama, bo wtedy tej kreacji nie miałam, więc było pusto. Nie miałam kogo odbijać. Nie miałam jak być lustrem dla kogoś. Moje życie polegało na tym, że byłam lustrzanym odbiciem ludzi, z którymi rozmawiałam”.
Zobacz także: Jaka na co dzień jest Sara James? Nauczyciele i koledzy nastolatki ujawnili prawdę!
Julia Wróblewska o aktorstwie i planach na przyszłość
Choć zakończyła terapię, Julia Wróblewska póki co nie zdecydowała się na powrót do na plany produkcji. Pozostaje aktywna w mediach społecznościowych, gdzie edukuje internautów na temat zdrowia psychicznego. Prywatnie zaś pracuje jako kelnerka w jednej z warszawskich restauracji.
„Jestem na takim etapie, że staram się trochę eksperymentować w życiu. Podjęłam się pracy innej niż ta medialna. Potrzebuję mieć czym zająć sobie dzień. Jestem kelnerką. Ciężka jest ta praca, ale w jakiś sposób mnie wypełnia i jestem z tego zadowolona”, zdradziła Grzegorzowi Dobkowi. „Zazwyczaj mam miłe reakcje. Jeszcze nie miałam jakiejś reakcji złej typu, żeby ktoś nie chciał, żebym go obsługiwała. Raczej to były miłe rzeczy i doceniające. Usłyszałam bardzo dużo miłych słów od ludzi. Śmieję się, że teraz nikt mi nie powie, że nie wiem, jak to jest iść do "normalnej" pracy. Mówili, że wytrzymam miesiąc, już jestem trzy i jest mi tam dobrze. Jest to ciężka praca, ale to nie jest tak, że nigdy nie miałam do czynienia z ciężką pracą”.
W wywiadzie opowiedziała o swojej przyszłości jako aktorki. Ta wiadomość może zasmucić fanów nastoletniej gwiazdy - nie planuje ona bowiem szybkiego powrotu na plany zdjęciowe.
„Póki co nie chcę wracać do aktorstwa, bo aktorstwo jest właśnie tym, o czym mówiłam. Jest udawaniem innej osoby i po prostu trochę miesza mi to w głowie. Staram się wyjść z mechanizmu polegającego na aktorstwie, tylko w życiu. Pracując jako aktorka, prawdopodobnie bym się tylko mocniej w to zatapiała. Mam wrażenie, że przez aktorstwo się tego nauczyłam jako dziecko. Im lepiej grałam, tym bardziej mnie chwalono. To budowało we mnie poczucie, że muszę udawać kogoś innego, bo chcę być wartościowa. To tak weszło w krew w pewnym momencie, że już tak zostało. Nie chcę wracać do aktorstwa, bo nie chcę robić pozytywnych wrażeń związanych z tym mechanizmem”, stwierdziła w wywiadzie
Wyznała również, że odczuwa sporą irytację, gdy ktoś nazywa ją imieniem bohatera, którego odgrywała w serialu lub filmie. „Mam wrażenie, że mi wtedy ktoś odbiera moją osobowość”, podsumowała.
Życzymy Julii Wróblewskiej dużo wytrwałości i sił.
Sprawdź również: Maria Niklińska szczerze o relacjach z matką: „Każdy przechodzi okres buntu i negacji rodziców”