Marlene Dietrich i Zbigniew Cybulski. Niezwykła znajomość dwóch legend kinematografii
„Do dzisiaj prześladuje mnie ta śmierć”
Ona była symbolem XX wieku. Ekscentryczna, utalentowana, hipnotyzująca, o silnej osobowości. Marlene Dietrich nazywana była Królową Świata, miała realny wpływ na rozwój kinematografii, modę, urodę, jak również... miłość. Zbigniew Cybulski – polski James Dean – nie miał sobie równych, jeśli chodzi o rodzime kino. Tajemniczy, niepokorny, niezwykły. Mimo że zmarł tragicznie i młodo, trudno wyobrazić sobie bez niego kulturę XX wieku w Polsce. Jego znajomość z gwiazdą światowego kina była naprawdę nietuzinkowa...
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 03.11.2024 r.]
Marlene Dietrich: życie miłosne
O związkach Marlene Dietrich mówiło się częściej niż o jej nowych rolach. Doskonale wiedziała, czego pragną mężczyźni, więc tracili dla niej głowę. Według licznych biografii aktorki, jej urokowi ulegli m.in. Erich Maria Remarque, Ernest Hemingway, Jean Gabin, Gary Cooper, Joseph Kennedy (ojciec Johna F. Kennedy), Kirk Douglas, Frank Sinatra...
Romansowała też z Edith Piaf i amerykańsko-kubańską poetką Mercedes de Acostą, która przez długi czas związana była z inną legendą kina, Gretą Garbo.
Kochankowie Dietrich nie potrafili wyjaśnić, na czym polega jej „magia” uwodzenia. Hemingway powiedział kiedyś: „Każde spotkanie z Marlene napełnia moje serce radością i uszczęśliwia. Nie wiem, jak ona to robi, to jej tajemnica”. Para spotykała się sporadycznie, ale przez wiele lat pisała do siebie listy.
Przy tym wszystkim, Dietrich nigdy nie rozwiodła się ze swoim mężem Rudolfem Sieberem, producentem filmowym, którego poślubiła w 1923 roku. Rok później urodziła córkę Marię, znaną później jako Maria Riva. Małżeństwo formalnie trwało do śmierci Siebera w 1976 roku, ale małżonkowie mieszkali razem tylko przez pięć lat.
Czytaj też: Kiedy Grażyna Łobaszewska myślała, że umiera, prosiła Boga, by dał jej jeszcze przeżyć miłość
Spotkanie Marlene Dietrich i Zbigniewa Cybulskiego
W latach 60. XX wieku Marlene Dietrich poznała genialnego polskiego aktora, który zachwycił ją swoją rolą w przełomowym filmie Popiół i diament w reżyserii Andrzeja Wajdy. Zbigniew Cybulski był młodszy od niej o 26 lat, miał trudny charakter i często znajdował ukojenie w alkoholu, podobnie jak ona. Jak twierdzą niektórzy biografowie, Marlene zakochała się w nim bez pamięci już po pierwszym spotkaniu.
W 1966 roku Dietrich zagrała kilka koncertów w Europie, w tym w Polsce. Będąc we Wrocławiu, zatrzymała się w hotelu Monopol. Na miejscu spotkała ją pierwsza niespodzianka w postaci bukietu róż i liściku od aktora. „Droga Pani! Robię błędy, gdy piszę po francusku — dlatego piszę po polsku. Jestem niezmiernie szczęśliwy — że mogę Panią tu powitać. To nie jest banał — ale najszczersza prawda. Zbyszek" — napisał do niej aktor. Wieczorem, w hotelowym barze, Dietrich czekała na spotkanie z Cybulskim. Jak ujawnia jedna z biografii aktorki, siedziała i czekała, aż przyjdzie, chociaż było to do niej niepodobne. Spóźniała się na pociąg do Warszawy, ale nie zwracała na to uwagi. „Nigdzie nie jadę, czekam na Zbyszka”, miała oznajmić.
Kiedy w końcu się pojawił, bez krawata i w pomiętej białej koszuli, witali się jak starzy znajomi. Cybulski przywitał międzynarodową gwiazdę iście po polsku — postawił przed nią butelkę wódki i w nieoględny sposób polecił: "Masz, pij". Dietrich pociągnęła łyk prosto z butelki i jak wspominały potem osoby z obsługi hotelowej, aktorzy udali się do pokoju Marlene. Przez całą noc dostarczano im alkohol, ale nikt tak naprawdę nie wie, co działo się za zamkniętymi drzwiami.
Po rozstaniu pisali do siebie listy, aż w końcu aktor postanowił polecieć do Paryża. Zameldował się w jednym z hoteli i przez kilka dni próbował dodzwonić się do Dietrich. Miał wielkie plany związane z tą znajomością, również filmowe, ale podobno nikt nie przekazał legendzie kina, że Cybulski próbuje się z nią skontaktować.
Zobacz także: W groźnym wypadku Anna Dymna omal nie straciła życia. Ale dzięki niemu poznała drugiego męża
Zbigniew Cybulski: tragiczna śmierć aktora
Zbigniew Cybulski na trwałe zagościł w historii polskiej kinematografii. Zadebiutował w Pokoleniu Andrzeja Wajdy, a później przyszedł czas na tak kultowe dziś filmy, jak Popiół i diament, Niewinni czarodzieje, Do widzenia, do jutra, Rękopis znaleziony w Saragossie, czy Salto.
W 1960 roku ożenił się z Elżbietą Chwalibóg, a kilka miesięcy po ślubie na świat przyszedł ich syn Maciej. Żona Cybulskiego nie ukrywała, że aktor nie potrafił odnaleźć się w roli męża i ojca. „Prawie go nie widywałam. Jeśli w ogóle wracał, to późno. W końcu przestałam reagować. Musiałam się przyzwyczaić. Dopóki nie wzięliśmy ślubu, żyliśmy bardzo dobrze i zgodnie”, mówiła po latach.
8 stycznia 1967 roku Zbigniew Cybulski próbował wskoczyć do rozpędzającego się pociągu, odjeżdżającego do Warszawy. Nie udało mu się. Wpadł pod koła i doznał ciężkich obrażeń głowy oraz klatki piersiowej. Pomimo starań lekarzy, zmarł we wrocławskim szpitalu około 5 rano.
O śmierci aktora mówiono różne rzeczy. Jedna z teorii głosi, że Cybulski nie wracał z planu zdjęciowego, jak oficjalnie się uważa, ale prawdopodobnie spóźniał się na pociąg po nocy spędzonej z kochanką. Jak wspomina portal WP, była to Ewa Warwas, solistka Wrocławskiego Teatru Pantomimy, z którą spotykał się od jakiegoś czasu.
Natomiast w biografiach Marlene Dietrich często pojawia się stwierdzenie, że w pociągu, do którego próbował dostać się Cybulski, była właśnie ona – i to z legendarną gwiazdą aktor spędził ostatnie chwile swojego życia. Podobno chciał jej zrobić niespodziankę po spotkaniu i wyruszyć z nią do Paryża.
Jeszcze inną wersję przedstawiła sama Dietrich. „W wydanej pod koniec życia autobiografii napisała, że Cybulski chciał się z nią spotkać, gdy skończył zdjęcia do filmu, ale wpadł pod koła tego samego pociągu, którym ona odjeżdżała kilka dni wcześniej do Warszawy. To była romantyczna wersja, ale nieprawdziwa, bo wypadek miał miejsce kilka miesięcy później”, wytłumaczyła Dorota Karaś, autorka książki Podwójne salto o życiu Zbigniewa Cybulskiego.
Kiedy Marlene dowiedziała się o jego śmierci, zapisała w dzienniku: „Do dzisiaj prześladuje mnie ta bezsensowna śmierć wielkiego człowieka i wielkiego artysty. Nigdy przed nim nie było aktora, który potrafiłby grać bez użycia oczu, i wiem, że nigdy więcej takiego nie będzie. Tym lepiej! Cybulski nie zostanie zapomniany, czego o większości aktorów nie można powiedzieć”.
Czytaj także: Anna Nehrebecka wierzyła, że będzie z pierwszym mężem na zawsze. Zostało jej po nim tylko nazwisko
Źródło: Radio Wrocław, mobilni.pl, WP, BBC