Reklama

Mimo że przynależność do dworu gwarantuje wysoką pozycję społeczną i wiele przywilejów, wiąże się także z obowiązkami. Reprezentowanie monarchii na zewnątrz to tylko jeden z nich. Większość kobiet łączy je z tymi macierzyńskimi. Oczywiście mają do pomocy nianie, ale bycie matką to dla nich nieodłączny element wizerunku i wielka potrzeba serca. Swoim dzieciom starają się zapewnić jak najbardziej normalne dzieciństwo, co w obliczu ich pozycji i popularności nie jest łatwe... Przypominamy tekst, który ukazał się w wydaniu VIVA! Mama.

Reklama

Kino, teatr i opera

Niestety, idealny sposób na wychowanie przyszłych monarchów bądź monarchiń nie został zawarty w królewskiej księdze obok zasad protokołu czy savoir-vivre’u. Dla każdej kobiety bycie mamą to wyzwanie, z którym musi poradzić sobie po swojemu. Księżne nie stanowią tu żadnego wyjątku. Dla Kate macierzyństwo stało się nieodłączną częścią jej wizerunku przyszłej królowej, dla Meghan – jednym ze sposobów realizowania siebie. A jak to jest w przypadku innych członkiń rodzin królewskich w Europie? Te coraz rzadziej oddają dzieci pod opiekę niań i przejmują pałeczkę w ich wychowywaniu. I tak hiszpańska królowa Letycja na pierwszym miejscu stawia u swoich córek na kulturę. Kino, teatr, opera – 15-letnia infantka Sofia i 17-letnia infantka Eleonora nie mogą narzekać na brak rozrywek. Choć mają świadomość swojej roli i tego, co ich czeka, ich mama robi wszystko, by miały poczucie normalności. W kraju o ich bezpieczeństwo dba ochrona, obie uczą się w prywatnej szkole na przedmieściach Madrytu. Są wychowywane surowo, ale Letycja nie szczędzi im czułości. W przeciwieństwie do dzieci Kate i Meghan o wiele łatwiej jest im jednak wieść życie normalnych nastolatek. Gdy zależy im na większej prywatności, po prostu wyjeżdżają za granicę.

Królewska drużyna

W duńskiej rodzinie królewskiej jest podobnie. Wspólnie oglądają telewizję i kłócą się o to, jaki program obejrzeć. Chodzą razem na zakupy czy do restauracji, a w niedzielę do późna siedzą w piżamach. Księżna Mary, żona następcy tronu Danii, w dzieciństwie uprawiała hokej, grała w koszykówkę, pływała i biegała. Nic dziwnego, że swoje zamiłowanie do sportu przekazała dzieciom. 17-letni książę Christian, 15-letnia księżniczka Isabella oraz 11-letnie bliźnięta – księżniczka Josephine i książę Vincent – jeżdżą konno i często udają się na rowerowe wycieczki. „Staramy się dać naszym dzieciom normalne wychowanie w miarę możliwości, ale jednocześnie uświadamiamy im, kim są, co znaczą w tradycji i w historii. Mamy nadzieję, że będą ciągle się rozwijać, i jesteśmy bardzo dumni z tego, kim są”, mówił książę Fryderyk w jednym z wywiadów. Wszystkie dzieci Mary i Fryderyka chodzą więc do publicznych edukacyjnych placówek, a po powrocie ze szkoły cała rodzina zawsze zasiada do wspólnego posiłku. Gdyby nie królewskie tytuły i zobowiązania, wydawaliby się być rodziną, jakich wiele.

Zobacz: Wielka Brytania. Co robi księżna Kate, czyli czym się zajmuje na co dzień?

Wspaniała czwórka

Gdy duńska royal family uczy swoje dzieci życia w sportowym duchu, belgijska rodzina królewska stawia na wszechstronność. Królowa Matylda osobiście nadzoruje edukację swoich dzieci. Pobierają one lekcje tańca, uwielbiają gotować i czytać książki. 21-letnia księżniczka Elżbieta jako wolontariuszka pomaga dzieciom z trudnościami w nauce, a w wolnym czasie, tak jak młodszy o dwa lata brat, gra na fortepianie. 19-letni książę Gabriel uprawia także hokej, a na jego meczach i treningach często można spotkać kibicujących mu rodziców. 17-letni książę Emmanuel i 14-letnia księżniczka Eleonora, w przeciwieństwie do starszego rodzeństwa, są oazą spokoju – on uwielbia naturę, uprawia żeglarstwo i gra na flecie, a ona uczy się języka niderlandzkiego i gra na skrzypcach. Belgijska królowa w pełnym wymiarze korzysta z przywilejów, jakie daje jej pozycja, i bardzo ambitnie podeszła do wychowywania dzieci. I trzeba przyznać, że ma powody do dumy. Nic dziwnego, skoro jej pociechy nazywa się „wspaniałą czwórką”.

Czas na technologię

W przeciwieństwie do innych dworów królewskie dzieci w Szwecji bardzo wcześnie angażowane są do oficjalnych obowiązków. Ich rodzice starają się więc zapewnić im normalne dzieciństwo, na ile to możliwe. Zarówno następczyni tronu, księżniczka Victoria, jak i jej rodzeństwo: księżniczka Madeleine i książę Carl Philip mają świadomość tego, że nie uchronią dzieci przed blaskiem fleszy. Na przekór mediom sami publikują więc ich zdjęcia w sieci. Facebook i Instagram to obecnie ich priorytety. Dzięki temu wiemy, że dzieci Madeleine – ośmioletnia Eleonore, siedmioletni Nicolas i czteroletnia Adrienne oraz dzieci Carla Philipa – sześcioletni Alexander i pięcioletni Gabriel uwielbiają długie spacery po lasach i zabawy w pałacowych ogrodach.

Niedawno zostały pozbawione przynależności do dworu królewskiego. Tym samym stali się zwykłymi obywatelami Szwecji. W przyszłości mogą sami decydować o wyborze szkoły czy pracy. W wychowywaniu dzieci Szwedzi idą na całość, szczególnie następczyni tronu wraz z mężem, księciem Danielem. Victoria uchodzi za jedną z najbardziej zapracowanych arystokratek dzisiejszej Europy. Nie wahała się więc tuż po porodzie powrócić do obowiązków, a dzieci zostawić pod opieką męża, który przeszedł na urlop tacierzyński. Dla dziesięcioletniej księżniczki Estelli i sześcioletniego księcia Oscara już teraz nie ma rzeczy niemożliwych. Z rodzicami chodzą na mecze futbolu, a na koncie mają nawet przejażdżkę metrem!

Zobacz także: Meghan i Harry zabrali Archiego na paradę. Po uroczym maleństwie nie ma już śladu!

Ciągła kontrola

Dzieciństwo królewskich dzieci nie zawsze wygląda jednak tak beztrosko. Holenderskie księżniczki: 19-letnia Catharina-Amalia, 17-letnia Alexia i 15-letnia Ariane mogą korzystać z wszelkiego rodzaju rozrywek – jeżdżą konno, grają w hokeja, uczą się języków i interesują się muzyką i sztuką. W ten sposób ich rodzice, król Wilhelm i królowa Maksyma próbują im zrekompensować bycie pod stałym nadzorem. Dziewczyny chodzą do publicznej szkoły, ale ciągle towarzyszy im ochrona. Choć pozwolono im dojeżdżać do szkoły rowerem, umundurowani mężczyźni ani na chwilę nie spuszczają ich z oczu. Królowa Maksyma robi, co może, by zapewnić córkom chwile normalności.

Widać, że ma z nimi świetny kontakt. Ale, podobnie jak w przypadku innych królewskich potomków, nic nie wynagrodzi im ciągłego poczucia kontroli nad ich życiem. Obecność paparazzich, nieustanny nadzór, świadomość, że każdy błąd, który popełnią, natychmiast staje się wiadomością dnia w całym kraju. To wcale nie sprawia, że ich dzieciństwo jest łatwiejsze. Dlatego ich mamy robią wszystko, by ułatwić swym dzieciom życie na świeczniku. Bo nieważne, czy jest się księżniczką, księżną czy królową. Jako matka nie masz wyjścia. Poprawiasz koronę i idziesz dalej.

Reklama

Czytaj również: Jazmin Grimaldi: czym zajmuje się nieślubna córka księcia Alberta II z Monako?

Reklama
Reklama
Reklama