Reklama

Długie nogi, włosy najlepiej blond. Nienaganny wizerunek i pełna kontrola nad emocjami. Życie w luksusie w zamian za zgodę na przemoc, nawet gwałt. „Westalki w świątyni pieniądza”, pisze o nich autorka skandalizującej książki o najważniejszych kobietach w życiu 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ivana, Marla, Melania – trzy żony Donalda Trumpa. Dlaczego zdecydowały się żyć u jego boku? Przypominamy ich historię przy okazji 75. urodzin byłego prezydenta USA.

Reklama

Kobiety Donalda Trumpa

Kobieciarz i awanturnik, który wychował się wśród przemocy”, tak określa Trumpa Nina Burleigh, amerykańska dziennikarka, autorka wydanej w październiku ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych książki „Kobiety Donalda Trumpa. Życie w złotych kajdankach”. Według Burleigh Trump preferuje ściśle określony typ kobiet, które muszą być piękne i uległe, tak, by on mógł kształtować je niczym Pigmalion. Historia jego małżeństw dowodzi jednak, że mimo oczywistej przewagi ekonomicznej i fizycznej, z których nie waha się korzystać, nie zawsze osiąga zamierzony cel. Dwa z trzech jego małżeństw zakończyły się rozwodami, o kryzysie w trzecim nie milkną plotki. A biorąc pod uwagę jego przywary, jakie opisuje amerykańska dziennikarka, dziwne, że w ogóle udaje mu się utrzymać jakikolwiek związek.

Donald, tak jak jego ojciec Fred, ma obsesję na punkcie czystości. Przerażają go kobiece funkcje fizjologiczne, przede wszystkim menstruacja i poród. Dlatego z trzecią żoną, Melanią, mają osobne łazienki. Druga, Marla, wyznała, że Donald tak bardzo wstydzi się tłuszczyku na brzuchu, że rozbiera się wyłącznie pod kołdrą. A po rozwodzie z pierwszą, Ivaną, powiedział w wywiadzie dla „New York Post”, że nie lubi uprawiać seksu z matkami. „Znany jest z tego, że widok niemowlęcia karmionego piersią budzi jego odrazę”, pisze Burleigh. Ciąża natomiast mu tak bardzo nie przeszkadza, bo wtedy kobietom rosną piersi. „Nosi w sobie przeświadczenie, że naturalne funkcje kobiece powinny być tabu”, podsumowuje Burleigh.

„Jego życie emocjonalne można opisać jako szereg transakcji”, pisze Nina Burleigh. „Przedmioty są dla niego po prostu dekoracjami pomagającymi w prowadzeniu biznesu. W podobny sposób traktuje kobiety”.

Ivana

Spośród żon Donalda Trumpa, który zdobył fotel prezydenta USA między innymi dzięki obietnicy budowy muru przeciw imigrantom, dwie to właśnie imigrantki. Jego pierwsza żona, Ivana, była narciarka i modelka, pochodzi z Moraw. „Jeśli nie wyjdziesz za mnie, zrujnujesz sobie życie”, miał powiedzieć Donald, gdy zabiegał o względy będącej wtedy w innym związku Ivany. Postanowiła więc, że życia nie zrujnuje, i zgodziła się wyjść za potentata na rynku nieruchomości.

Przed ślubem, który odbył się w kwietniu 1977 roku w Nowym Jorku, za radą słynnego prawnika Roya Cohna Trump wymógł na Ivanie podpisanie intercyzy, co doprowadziło ją do wściekłości. Według jednego z zapisów miała w przypadku rozwodu oddać wszystkie prezenty, jakie otrzyma od Donalda. Niewiele brakowało, a do ślubu by nie doszło. Ivana pokazała, jak bardzo zdeterminowana potrafi być w walce o swoje interesy. Robiła to zresztą często. Podczas obiadu, jaki ojciec Trumpa, Fred, wydał na cześć narzeczonych, zamówiła rybę, choć cała rodzina wybrała stek. Fred miał powiedzieć wówczas: „Ona też zje stek”. Ale Ivana zjadła to, na co miała ochotę, wprawiając w konsternację całą rodzinę Trumpów, w której nikt dotychczas nie odważył się przeciwstawić ojcu nawet w tak błahej sprawie, jak obiadowe menu. Fred nigdy do końca jej nie zaakceptował także z tego powodu, że nosiła zbyt krótkie spódniczki i dekolty pokazujące rowek między piersiami.

Małżeństwo z Donaldem uczyniło Ivanę jedną z najbarwniejszych postaci amerykańskiej elity finansowej lat 80. Urodziła trójkę dzieci i została sprawną bizneswoman, kierując budowanymi przez Donalda inwestycjami i zajmując się z różnym efektem dekoracją wnętrz. Biznesowe zapędy żony nie do końca podobały się Donaldowi. „Najwyraźniej chciał, abym wydawała się posłuszna. Było to dla niego ważne, choć miało szkodliwy wpływ na mnie i na dzieci”, powiedziała podobno podczas głośnego rozwodu. Burzliwe rozstanie pary nastąpiło tuż po 40. urodzinach Ivany. Wtedy była już po operacjach plastycznych, które miały ratować jej przemijającą urodę. Powiększyła też sobie piersi, ale skarżyła się koleżankom, że Donald nie lubi ich dotykać. Para przestała ze sobą sypiać, a jak się wkrótce okazało, Trump miał już wtedy kochankę, z którą planował się związać.

Nina Burleigh w swojej książce przytacza szokujące szczegóły rozwodu Ivany i Donalda. Powołując się na książkę Harry’ego Hurta „Lost Tycoon: The Many Lives of Donald J. Trump”, opisuje zeznania Ivany dotyczące gwałtu, którego miał się dopuścić na niej mąż w 1989 roku, gdy ich małżeństwo rozpadało się. Według złożonych pod przysięgą zeznań Donald wpadł w szał z powodu bólu po operacji redukcji łysiny, jakiej miał się poddać u tego samego chirurga plastycznego, który operował Ivanę. Podobno bardzo cierpiał. „Twój pieprzony lekarz mnie zniszczył”, miał krzyknąć, po czym złapał żonę za włosy i zaczął je wyrywać, a następnie brutalnie ją zgwałcił. Opis zdarzenia znalazł się w książce Hurta, jednak prawnicy wymogli na nim, żeby zamieścił też oświadczenie Ivany, że wycofuje zeznania i ogranicza się do stwierdzenia, że to zbliżenie z mężem było inne niż zwykle, bo brakowało w nim miłości. „Nie ma wątpliwości, że podejście Donalda do przeciwnej płci zawiera w sobie agresywny i niezwykle fizyczny element”, podsumowuje Nina Burleigh.

Po rozwodzie w 1992 roku Ivana otrzymała między innymi 25 milionów dolarów oraz wartą 14 milionów dolarów posiadłość w Connecticut i 49 procent udziałów w rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie.

CZYTAJ TEŻ: Gra pozorów czy prawdziwe uczucie? Najnowsze zdjęcia Trumpów zdradzają prawdę o ich związku

Marla

Aktorka Marla Maples, która została kolejną panią Trump, twierdzi, że była szalenie w Donaldzie zakochana. Podobnie jak wszystkie żony obecnego prezydenta USA opowiadała, że połączyła ich niezwykła energia. „Fantazja oparta na tym, że obie strony czuły się wyjątkowe”, pisze Nina Burleigh. Związek trwał zdaniem Marli od 1985 roku, choć inne źródła podają, że para poznała się na przyjęciu z okazji wydania przez Trumpa książki „The Art of the Deal”. Podobno od razu zaiskrzyło, czego nie zauważyła obecna tam również Ivana. Donald i Marla wzięli ślub w 1993 roku i to był gwóźdź do trumny tego związku, który funkcjonował znakomicie tylko wtedy, gdy kochankowie musieli się ukrywać, i ostatecznie rozpadł się w 1999 roku. Para doczekała się córki Tiffany, w wychowaniu której Trump przez lata w ogóle nie uczestniczył. Drugi rozwód Trumpa Nina Burleigh określa jako „bardziej paskudny, ale dużo tańszy niż pierwszy”.

Marla jak lwica walczyła o pieniądze, ale niewiele była w stanie ugrać, bo Donald powoływał się na umowę przedślubną. Wynajęty przez niego prawnik Jay Goldberg skwitował to zdaniem: „Marla wiedziała, z czego rezygnuje. Wiedziała również, co dostaje”. Ona sama po rozwodzie przede wszystkim zdjęła buty na obcasie, których nie cierpiała, i wskoczyła w legginsy i wygodne bluzy. Ale rozstanie przypłaciła załamaniem. Trzy lata po rozwodzie opowiadała, że „odeszła od Donalda, bo było to najciemniejsze i najbardziej puste miejsce, w jakim była”. W 1999 roku, gdy Trump zaczął planować polityczną karierę, mówiła, że to człowiek, którego „napędza ego”, oraz postanowiła wydać książkę pod wiele mówiącym tytułem „Nie wszystko złoto, co się świeci”.

Wtedy znów wkroczył prawnik Donalda, który zagroził wstrzymaniem alimentów. Choć było to bezprawne i Marla ostatecznie dostała czek na półtora miliona dolarów, przestała się wypowiadać o byłym mężu. Książka przepadła ze względu na klauzulę poufności – kolejny wymóg, który Trump stawia swoim żonom, hojnie za niego płacąc. „Marla jest dobrą dziewczyną i dobrze wspominam małżeństwo z nią”, powiedział po wszystkim Trump. „Problem polega na tym, że po prostu cholernie się nią znudziłem”.

Melania

W poczcie kobiet Trumpa, zwanych przez autorkę „królowymi Trumplandii”, jedną z najważniejszych ról pełni dziś trzecia żona, Melania. Choć mówi się, że większymi wpływami cieszy się „pierwsza córka” – Ivanka, która ma w Białym Domu oficjalne stanowisko, często pokazuje się i wypowiada publicznie. W przeciwieństwie do Melanii nosi skromne ubrania, a nie rzeczy od wielkich projektantów, ale w sondażu przeprowadzonym rok temu przez tygodnik „Economist” 48 procent obywateli przyznało, że to na Melanię patrzy przychylnym okiem. „Wyglądała dobrze i nie robiła absolutnie nic. Okazało się, że tego właśnie chcą ludzie”, podsumowała Nina Burleigh.

Wynik wyborów prezydenckich miał być dla niej traumą – podobno płakała, gdy okazało się, że Donald zostanie prezydentem. „Potrafi pięknie wyglądać przed kamerami. Sprawia jednak wrażenie, jakby nie czuła się zbyt komfortowo w swojej skórze niezależnie od tego, czy jest naga, czy ubrana”, zauważa autorka. „Nie lubi w zbyt dużym stopniu ujawniać swojego wnętrza i zawsze trzyma fason”. Burleigh sugeruje też, powołując się na znajomych Melanii z Nowego Jorku, że Donald zapłacił Melanii, aby z nim została. Melania dementowała te doniesienia. Zaprzeczała też, jakoby mąż miał opłacić apartament dla jej rodziców, z którymi jest bardzo związana.

Niezliczoną ilość plotek wywołał fakt, że nie chciała się przeprowadzić do Białego Domu. Oficjalnie z powodu syna Barrona, który chodził do szkoły w Nowym Jorku i nie chciał przerywać nauki. Później sensację wywołało zniknięcie Melanii. Była nieobecna przez wiele tygodni, a administracja nie umiała wytłumaczyć, dlaczego przy prezydencie nie ma pierwszej damy. W końcu ujawniono, że musiała przejść operację nerki.

ZOBACZ TEŻ: Melania i Donald Trumpowie rozwodzą się? Zagraniczne media mają dowody

Jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej odpierała zarzuty o to, że nie broni kobiet, gdy Donald oskarżany jest o seksualne molestowanie. Jest krytykowana właściwie za wszystko, ocenia się jej miny, stroje, gesty i nieliczne wypowiedzi. Jednego na pewno jej się nie odmawia – wyjątkowej urody. Była modelką, pojawiała się w różnych czasopismach. Nie tylko dla panów, także w amerykańskiej edycji „Vogue’a”, kiedy w 2005 roku brała ślub z miliarderem Donaldem Trumpem. W ślubnej sukni uśmiechała się wtedy z okładki pisma. Od kiedy jednak jej mąż został 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych, redaktor naczelna biblii mody nie zaproponowała jej sesji ani wywiadu, mimo że w „Vogue’u” występowały poprzednie pierwsze damy – Hillary Clinton i Michelle Obama.

Ostatnio natomiast Anna Wintour powiedziała coś, co wywołało wrzenie w otoczeniu Melanii. „W naszym magazynie honorujemy kobiety, które reprezentują sobą coś wartościowego, są liderkami, działaczkami. Owszem, te wybory bywają polityczne, ale uważam, że czasy, w których żyjemy, wymagają od nas tego, by jeszcze dosadniej przeciwstawiać się pewnym rzeczom”, powiedziała Wintour. W myśl przysłowia: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą” natychmiast głos zabrała rzeczniczka Melanii, Stephanie Grisham. „Pani Trump nie potrzebuje znaleźć się na okładce »Vogue’a«, by wiedzieć, kim jest i co dobrego robi. Zresztą już gościła na jego okładce, i to na długo przed tym, zanim została pierwszą damą. Pani Trump przywykła już do tego typu komentarzy pod swoim adresem i nie robią one na niej wrażenia”. Ale czy rzeczywiście?

Melania dba o to, żeby na światło dzienne nie wychodziły sekrety z jej przeszłości – początków kariery modelki w Słowenii i w Stanach Zjednoczonych i szczegóły życia z Donaldem Trumpem. Za publikacje o sobie zaskarżyła już dwa brytyjskie dzienniki. „Daily Mail” musiał zapłacić odszkodowanie za artykuł, w którym napisał, że w latach 90. świadczyła usługi wykraczające poza zwykły modeling. „Daily Telegraph” zamieszczał przeprosiny, bo opublikował informacje z książki Niny Burleigh.

Reklama

„Widziałem kobiety, które manipulowały mężczyznami za pomocą jednego drgnięcia powieki – albo innej części ciała”, napisał Donald Trump w jednej ze swoich książek. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, czy Melania manipuluje, czy jest manipulowana. Wielkie pieniądze lubią ciszę. A Donald dba, aby pieniędzy jemu i jego żonom nie zabrakło...

Reklama
Reklama
Reklama