Reklama

Scenarzystka i producentka Ilona Łepkowska walczy nie tylko o popularność swoich filmów. W jej najnowszym Miszmasz czyli Kogel Mogel 3 bohater sprowadza holenderską marihuanę, a ją zaatakowały... holenderskie ślimaki! W dwutygodniku VIVA! scenarzystka opowiada o swoich niecodziennych przygodach na wsi:

Reklama

Życie w domu na wsi daje ogromną przyjemnością, ale czasami zdarzają się rzeczy frustrujące. W tym roku mieliśmy inwazję ślimaków. Bez skorupowych, ohydnych. Napisałam na Facebooku, że mąż się denerwuje, bo te ślimaki wyłażą wieczorem i trzeba z latarką chodzić i je wyłapywać.

Wielkie, krwiożercze ślimaki?

Żeby pan wiedział. Potrafią krzaczek dalii zjeść do ziemi w ciągu jednej nocy. To jest inwazja. Przybyły do Europy Środkowej z Holandii z sadzonkami. Urządziły sobie w naszym warzywniku stołówkę. Po wpisie na Facebooku dostałam dużo rad. Wśród nich taką, że kaczki biegusy indyjskie są jedynymi zwierzakami, które je jedzą. Sławek stwierdził, że natychmiast trzeba kupić. Poczekaj, wstrzymywałam, dowiedzmy się więcej. Ale już wieczorem Sławek przywiózł pierwszą parę. Kaczki natychmiast zorientowały się, że mamy bardzo przyjemne jeziorko. Nie chciały wychodzić z wody, nasze ślimaki w warzywniku ich nie interesowały. Sławek się wkur... „Lenie paskudne. Trzeba kupić nowe kaczki”. Więc przywiózł dwie następne, które najpierw zamieszkały koło warzywnika, ale szybko zostały zdemoralizowane przez te dwie pierwsze, więc teraz cztery były w spa. Sławek mówi, że trzeba kupić więcej tych kaczek.

Nie lepiej zasypać staw?

Zamówiliśmy przez internet dziesięć małych kaczek. W nadziei, że jak je wychowamy od małego, to będą jeść TE ślimaki. Maluchy znalazły sobie płytszą sadzawkę. Wyszłam któregoś dnia rano z domu, wszystko obsrane, rabaty zdeptane, kaczki piją z miski mojego psa, strasznie chlewią, biedny nie ma wody do picia. Mam dosyć. Ale co z tym zrobić? Pomyślałam, że nie po to chodzę na terapię i biorę proszki, żeby mi się pogorszyło z powodu kaczek. Pomyślałam sobie, że napiszę o tym wszystkim książkę w stylu Geralda Durrella „Moja rodzina i inne zwierzęta”. Gdy o tym powiedziałam, Sławek zastygł z jajecznicą w pół drogi do ust i mówi: „Może powinnaś się spytać swojego terapeuty czy to będzie dla ciebie dobre?”. Akurat był jego syn, który jest doktorem psychologii i mówi ze śmiechem: „Tato to jest bardzo dojrzała forma terapii - sublimacja”. Więc teraz co pewien czas Sławek pyta: „Piszesz?”.

Reklama

W najnowszym dwutygodniku VIVA!, na rynku 0d 7 lutego 2019, Ilona Łepkowska opowiada o tym, że była ofiarą przemocy, komu układała skarpetki i dlaczego poszła na terapię…

Olga Majrowska
Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama