„Miałam wytyczony cel: osiągnąć sukces albo odejść. Żadnych półśrodków”. Anja Rubik kończy 34 lata!
1 z 6
Jako modelka osiągnęła wszystko. Dla niej to za mało. Wciąż jest w branży. Nauczyła się by nie przejmować się krytyką, ma grubą skórę. Rozwija się, tworzy nowe projekty. „To moja pasja. Mój biznes, o który dbam”, mówi Anja Rubik. Top modelka kończy 34 lata!
Zobacz też: „Gdy kobieta jest atrakcyjna, przeraża jeszcze bardziej”. Dlaczego mężczyźni boją się Anji Rubik?
Swoje dorosłe życie rozpoczęła w wieku 15 lat. Chociaż w branży mody trudno się dorasta. Moda była dla niej furtką na świat, pasją, biznesem. Wiadomo, to jest „tylko” moda, rodzaj zabawy, a nie jedna z fundamentalnych rzeczy, bez której nie mogłaby przeżyć. Ale mimo wszystko dla niej stała się bardzo istotna. Nieważne, czy pracowała dla „Vogue'a” z najlepszym fotografem świata, czy robiła zwykły katalog. Zawsze dawała z siebie wszystko. Zrozumieją to jedynie wszyscy, którzy w modzie zaszli na szczyt i utrzymują się na topie.
Anja Rubik: Wyjechałam wtedy do Paryża i byłam kompletnie sama. Ludzie, którzy mnie otaczali w szkole czy w agencji modelek, byli z innego świata. To właśnie tam wybudowałam taką ścianę wokół siebie, żeby przetrwać. Wiesz, że z tamtych czasów mam tylko jednego przyjaciela? Znamy się 16 lat, ja wiem o nim wszystko, a on o mnie wystarczająco dużo, żeby mnie rozumieć. Przez lata nie miałam nikogo innego. Dopiero teraz, od dwóch, trzech lat, mam przyjaciółki, uczę się budować z nimi bliskość, przestaję się tego bać.
Po latach Jej nazwisko jest silną marką. A kim jest dziś ona sama? Jakie przeszkody musiała pokonać, żeby zrobić tak oszałamiającą karierę. Jak wyglądały jej początku w USA? I co uważa za swoje największe osiągnięcie?
Z okazji urodzin supermodelki, przypominamy ekskluzywny wywiad, którego udzieliła Beacie Nowickiej w 2016 roku.
Zobacz też: Sesja, która powstała z miłości do mody. Supermodelka Anja Rubik prezentuje wiosenne trendy
2 z 6
Jak zdefiniowała modę Diana Vreeland, pierwsza wielka naczelna amerykańskiego „Vogue'a”. Podoba mi się ta definicja. Ubrania wymyślają projektanci, ale to redaktorki naczelne wielkich magazynów tworzą modę. Czym dla Ciebie jest moda?
Rodzajem ekspresji, wyrażania siebie. Moda stanowi bardzo dużą część mojego życia. Jest sposobem na życie. „Moda to jest zbroja, którą zakładamy na siebie każdego dnia, żeby walczyć z codziennością”, powiedział kiedyś Bill Cunningham, 85-letni ojciec fotografii ulicznej, który od ponad pół wieku dokumentuje styl ubierania się mieszkańców Nowego Jorku. Jego prace zamieszczane są w magazynie „New York Times”. To fantastyczny człowiek, pełen uroku, pasji, zawsze uśmiechnięty, radosny. Totalnie zakręcony i zakochany w modzie.
– Miałaś 15 lat, kiedy sama wyjechałaś do Paryża. Nie wiedziałaś wtedy, bo nie mogłaś tego wiedzieć, że moda zaprowadzi Cię na szczyt. Ale to będzie trudna droga. Zostało w Tobie coś z tej nastoletniej dziewczynki?
Oczywiście zmieniłam się przez te 17 lat, wielu rzeczy doświadczyłam. Mam nadzieję, że jestem mądrzejsza (śmiech). Ale to wciąż jestem ja, nie przeszłam totalnej metamorfozy. Te początki, które nie były łatwe, sprawiły, że mam grubszą skórę. Kiedy zaczęłam moją przygodę z modą, tak naprawdę nie wiedziałam, w co się pakuję, nie miałam pojęcia, czym jest prawdziwy świat mody. W tej chwili dziewczyny, które debiutują w modzie, wiedzą o niej wszystko, bo mają przez internet dostęp do informacji. Ja jechałam w świat całkowicie nieznany. Pamiętam, wycinałam zdjęcia z kolorowych magazynów, oglądałam teledyski George’a Michaela, obserwowałam, jak rusza się Linda Evangelista, byłam zafascynowana Naomi Campbell. W tamtych czasach pokazy Miss Świata czy Miss Universum były jeszcze prestiżowe, więc z całą rodziną zasiadaliśmy przed telewizorem. To była moja wiedza o świecie mody. Drobne skrawki.
– Co pozwoliło Ci wejść na ten szczyt?
Wiara w to, że mi się uda. Żeby osiągnąć sukces, trzeba zawsze przejść przez małe piekiełko, bo w życiu nie ma nic za darmo. Sądzę, że nie ma nic gorszego, niż od razu się poddać, nie próbować, a potem tego żałować. Ja wolę żałować, że coś zrobiłam, nawet kiedy wiem, że to był błąd, ale przynajmniej czegoś doświadczyłam, wyciągając lekcję. Żałowanie, że czegoś nie zrobiłam, doprowadza mnie do szału.
– Zawsze była w Tobie taka silna determinacja?
Chyba tak, ale przede wszystkim miałam bardzo dużo pasji do tego zawodu. Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku i przez pierwsze pół roku średnio mi szło, umówiłam się sama ze sobą, że daję sobie półtora roku. Jeśli nie odniosę takiego sukcesu, z którego mogłabym się cieszyć, nie zrobię ważnego pokazu, dużej kampanii, dzięki którym naprawdę przebiję się w świecie mody, idę na studia.
Zobacz też: „Nagość jest jedyną sytuacją, kiedy naprawdę jesteśmy sobą”. Anja Rubik i Joanna Krupa szokują
3 z 6
– To był Twój plan B? Alternatywa dla mody?
Tak. Miałam jasno wytyczony cel: osiągnąć topowy sukces w świecie mody albo odejść. Żadnych półśrodków. Pytałaś, co mi pomogło? Rodzina bardzo mi pomogła, bo zawsze mnie we wszystkim wspierali, wierzyli we mnie, wiedziałam, że mogę w każdej chwili na nich liczyć. Od samego początku rodzice mi ufali, a ja czułam się wręcz przyduszona tą odpowiedzialnością za siebie. Kiedy wyjechałam do Paryża, musiałam nagle wszystko robić sama: wynająć mieszkanie, zapisać się do szkoły, pamiętać o rachunkach, sprzątać, gotować, uczyć się i pracować, a nie mówiłam po francusku. To wszystko razem było tak skomplikowane i tak mnie przygniotło, że w pewnym momencie chciałam wracać do domu. Ale z drugiej strony ten lęk, żeby nie zawieść samej siebie, nie rozczarować tych, którzy dali mi szansę, sprawił, że zacisnęłam zęby i nie wróciłam.
– Potem, w Nowym Jorku, znowu miałaś pod górkę.
Pamiętam, że zostawiłam w mojej agencji listę najlepszych fotografów na świecie, z którymi chcę pracować. Na początku pukali się w czoło i mówili: „Dziewczyno, ciesz się tym, co masz. Wyluzuj, odpuść”. A ja im powtarzałam, że stać mnie na więcej. Lubię pchać się w sytuacje mniej wygodne, gdzie muszę nad sobą popracować. Wtedy, jak w szachach, analizuję kilka ruchów naprzód. Uważnie obserwowałam ten biznes, interesowałam się tym, jak funkcjonuje ten świat: jakie koneksje są istotne, gdzie, do kogo, w jaki sposób można dotrzeć i prosiłam w agencji, żeby mi pomogli. To mnie kręciło.
– Dziś przyjaźnisz się z najlepszymi fotografami, stylistami, modelkami, prawą ręką Anny Wintour, Markiem Holgate'em.
Jak osiągniesz sukces w świecie mody, masz poczucie, że sama coś kreujesz, a nie tylko pozujesz. Trzeba lubić to, co się robi. Ludzie, którzy nie lubią tego zawodu, bardzo szybko się wypalają. Musisz utrzymywać bardzo dobre relacje z osobami, z którymi pracujesz. Zawsze szalenie o to dbałam. Zresztą zazwyczaj mam ogromny szacunek dla tych osób. Są artystami, inspiruje mnie to, co robią, i cieszę się, że mogę być częścią ich projektu, brać w tym udział. Mam poczucie, że na mnie również ciąży odpowiedzialność, żeby ich inspirować, na przykład na poziomie rozmowy, moich pomysłów, propozycji, skojarzeń. Moda otworzyła mi bardzo wiele drzwi. To dzięki niej nauczyłam się mnóstwa rzeczy, zaczęłam podróżować, poznałam niesamowitych ludzi, zainteresowałam się sztuką.
Zobacz też: Półnagie modelki wywołują skandal na Festiwalu w Wenecji. Pamiętacie inne słynne „nagie sukienki"?
4 z 6
– Masz tak silną pozycję, że teraz to Ty możesz pomóc komuś zaistnieć w tym ekskluzywnym świecie. Stałaś się osobą wpływową. I wybrałaś Anthony'ego Vaccarello.
Poznałam go przez wspólnego znajomego. Nie miał jeszcze swojego studia, więc poszłam się z nim przywitać u niego w domu. Pokazał mi kilka swoich projektów, które bardzo mi się spodobały. Zaczęliśmy rozmawiać, zaskoczyło mnie, że tak młoda osoba ma tak jasno ukształtowaną wizję mody. Tego, co i jak chce w tej modzie osiągnąć. On miał już gotowe DNA swojej marki. Bardzo rzadko ludzie w tym wieku potrafią zdecydować, co lubią, a czego nie, co jest „jego”, a co nie jest. A on wiedział. Powiedziałam mu wtedy: „Powinieneś zrobić swój pokaz. Jesteś gotowy”. Odpowiedział, że myślał o tym, ale nie ma budżetu. Obiecałam, że pogadam z paroma osobami i zobaczymy, jak można mu pomóc. Skontaktowałam go z Alexem de Betak, który jest producentem pokazów mody. On również uwierzył w Anthony'ego i wspólnymi siłami doprowadziliśmy do tego, że ten pokaz się odbył. Namówiłam kilka ważnych w branży modelek, żeby zaczęły go wspierać.
– Przełomowym momentem była Twoja biała suknia na czerwonym dywanie na Met Gali w Nowym Jorku, najważniejszym wydarzeniu modowym na świecie, organizowanym przez „Vogue'a” i Annę Wintour. Na kilku sukienkach z jego najnowszej kolekcji zostało nadrukowane Twoje zdjęcie, wykonane przez artystkę Collier Schorr. Piękny ukłon projektanta w Twoją stronę.
Było mi miło, bo w jakimś sensie czuję się jego muzą. Bardzo w niego wierzę i szanuję. Pytałaś, dlaczego on? Bo jest człowiekiem niezwykle skromnym, a przy tym obdarzonym ogromnym talentem. Ma genialną łatwość tworzenia. I jakiś wewnętrzny blask. Uwielbia, kiedy kobiety wyglądają pięknie, seksownie, ale nie odsłaniają za dużo. Pokazują tyle, ile trzeba. Lubi kobiety, które są silne, zaradne, pewne siebie, nie boją się podejmować ryzykownych decyzji modowych. On przede wszystkim ubiera kobiety, a nie przebiera. Kiedy noszę ubrania jego projektu, mam poczucie, że jestem silna i wolna. Czuję się sobą, nie mam wrażenia, że jestem przebrana w strój z wybiegu. Uwodzi mnie jego nowoczesne podejście do mody, jej czyste graficzne linie. Jest w tym jakiś rodzaj minimalizmu, ale podany w bardzo seksowny sposób.
– Powiedziałaś, że moda jest integralną częścią Ciebie. To widać na Twoim Instagramie, na którym rejestrujesz swoje życie. Podobało mi się zdjęcie, na którym zasnęłaś na kanapie, zmęczona po konferencji prasowej, w pastelowych szpilkach od Valentino, albo inne, na którym w białej kurtce od Chloé bawisz się z małymi lwami. Haute couture wkracza do codzienności.
To są zdjęcia z Meksyku. Pojechałam tam na promocję swoich perfum Original. Wcześniej usłyszałam, że działa tam Black Jaguar-White Tiger Foundation, która zdołała ocalić ponad 200 lwów, tygrysów, jaguarów i panter. Bardzo mnie to zainteresowało, chciałam dowiedzieć się, jak to funkcjonuje, dlaczego biznesmen i filantrop Eduardo Serio je założył i jak mogłabym mu pomóc. Nasz wspólny znajmy, Evan Spiegel, założyciel snapchata skontaktował nas ze sobą. Między wywiadami udało mi się wymknąć na godzinę i z nim spotkać. Wyjazdy związane z pracą pozwalają mi doświadczyć czegoś innego, co nie ma nic wspólnego z modą, choć paradoksalnie dzięki mojej pozycji w modzie mam do tego dostęp. Moda jest wspaniała, ale warto poszerzać swoje horyzonty.
Zobacz też:„Nagość jest jedyną sytuacją, kiedy naprawdę jesteśmy sobą”. Anja Rubik i Joanna Krupa szokują
5 z 6
– Instagram jest formą sztuki?
Nie traktuję tego tak poważnie. To jest raczej rodzaj komunikacji, sposób, w jaki dzielę się ze światem tym, co robię, co mnie interesuje, gdzie jestem. Uważam, że dla modelki to jest wspaniałe narzędzie, ponieważ kiedyś modelka była jedynie „ładną buzią” na zdjęciach. I tyle. A w tej chwili każda dziewczyna może pokazać swoją osobowość: co czyta, czego słucha, co ogląda, co robi. Ta „ładna buzia” staje się pełnowymiarową kobietą, odkrywa swoją oryginalność.
– Najważniejsze osoby, które spotkałaś na swojej drodze i które Cię zainspirowały?
Jest cała armia, która mnie inspiruje z różnych stron. Na przykład Inez van Lamsweerde i Vinoodh Matadin, para fotografów, z którymi pracuję od samego początku. Mają w sobie niesamowitą oryginalność. Diana Vreeland, o której wspomniałaś, była dla mnie ogromną inspiracją. Obejrzałam film dokumentalny o jej życiu, przeczytałam jej biografię i bardzo dużo się od niej nauczyłam. Christy Turlington, która angażuje się w liczne akcje charytatywne. Moja dobra znajoma fotografka Paola Kudacki. Najbardziej interesują mnie osoby, które wychodzą poza schematy, podejmują ryzyko zawodowe, które pozwala im rozwinąć skrzydła.
– Gdy rano otwierasz szafę, na jakiej zasadzie decydujesz, które ubrania dziś wybierzesz?
Zależy, co mam zaplanowane tego dnia. Czy będę dużo chodzić, czy raczej jeździć, czy mogę założyć szpilki, czy płaskie buty. Czy są to spotkania związane z modą, czy na przykład z moim magazynem albo załatwianiem prywatnych spraw. Czy będę miała czas, żeby się przebrać na kolację? Podchodzę do tego w praktyczny sposób. Jak mam spotkania związane z modą, podkręcam swój styl, zakładam bardziej wyraziste rzeczy niż wtedy, gdy idę do lekarza czy na zakupy.
Polecamy też: Anja Rubik broni prawa do aborcji! Zobacz, co napisała w mocnym liście do Beaty Szydło
6 z 6
– Kiedy tworzyłaś „25 Magazine”, wymyślałaś perfumy Original by Anja Rubik, miałaś poczucie, że to stanowi część mody?
Od 17 lat żyję w tym świecie, więc każdy projekt zaczynam, biorąc pod uwagę mój status w świecie mody. To on otwiera mi wiele drzwi. W moim magazynie moda przeplata się ze sztuką, z muzyką. W perfumach przewijają się modne nuty. Kiedy je wybierałam, wiedziałam precyzyjnie, czego szukam. Z jednej strony chciałam, żeby były kobiece i stąd element kwiatów, sensualność. Z drugiej strony chciałam, żeby pojawił się element uniseksu, czyli siły. W dzisiejszych czasach bardzo dużo oczekuje się od kobiet, często przejmujemy męskie role, więc uznałam, że takim zapachem jest zielona herbata. Moja mama zawsze używała korzennych zapachów, dlatego kojarzą mi się z moim osobistym DNA, więc dodałam również troszeczkę żywicy. Na samym końcu doszedł pieprz różany, bo chciałam, żeby był element zaskoczenia, spontaniczności.
– Moda jest zazdrosna? Trzeba się jej poświęcić, oddać część duszy?
Sądzę, że tak. W tej chwili z racji tego, że mam już inną pozycję, mogę wybierać, przebierać w tym, w co się angażuję, z kim pracuję, więc mam więcej czasu i mogę robić swoje własne rzeczy. I muszę przyznać, że troszeczkę bałam się, jaka będzie reakcja osób ze świata mody, od których w jakiś sposób moja kariera nadal jest uzależniona. Takim najbardziej wrażliwym momentem była praca nad „25 Magazine”. Musiałam współpracować z fotografami, dyrektorami artystycznymi, którzy zazwyczaj zatrudniali mnie. Teraz role się odwróciły, to ja im mówiłam, jaka jest moja wizja i czego oczekuję. Ciężar władzy został przesunięty, a to wymagało z mojej strony wielkiej delikatności i dyplomacji. Weszłam nagle w cudze buty. Ale udało mi się. Niektórzy na tę moją nową rolę zareagowali lepiej, inni gorzej, ale wszyscy, na których najbardziej mi zależało, bardzo mnie wspierali.
– Czerpiesz z życia pełnymi garściami, to widać na Twoim Instagramie, w magazynie, czuć w Twoich perfumach. Masz umiejętność doznawania życia wszystkimi zmysłami. Moda nie jest dla Ciebie tylko konceptem, ale elementem codzienności. Jest w Twoim krwiobiegu.
Moda była dla mnie furtką na świat. Poza tym jest to moja pasja, mój biznes, o który dbam, który jest precyzyjnie zaplanowany, każda decyzja jest podjęta z moją agencją, moją agentką. Budowałam go powoli, ciężką pracą. Czuję za niego ogromną odpowiedzialność. Wiadomo, to jest „tylko” moda, rodzaj zabawy, a nie jedna z fundamentalnych rzeczy, bez której nie moglibyśmy przeżyć. Ale mimo wszystko dla mnie było bardzo istotne, żeby nie rozczarować ludzi, z którymi pracuję. Nieważne, czy pracowałam dla „Vogue'a” z najlepszym fotografem świata, czy robiłam jakiś zwykły katalog, bo zawsze dawałam z siebie 100 procent. Rozumieją to wszyscy, którzy w modzie zaszli na szczyt i utrzymują się na topie.
Polecamy też: Anja Rubik broni prawa do aborcji! Zobacz, co napisała w mocnym liście do Beaty Szydło