Reklama

Walijska artystka Aimee Anne Duffy znana powszechnie jako po prostu Duffy zniknęła na kilka lat z show-biznesu. Pod koniec lutego 2020 roku 35-latka przyznała, że przerwa od kontaktu z fanami była spowodowana traumatycznym przeżyciem. Wykonawczyni hitu Mercy promowanego dekadę temu miała na myśli porwanie i gwałt. Kilkanaście godzin temu piosenkarka opowiedziała o przykrym zdarzeniu, przez które chciała odebrać sobie życie.

Reklama

Duffy o gwałcie i porwaniu – co dokładnie się stało?

Artystka zamieściła na specjalnie stworzonej stronie internetowej długi wpis, którym chce rozliczyć się z przeszłością. Duffy podkreśliła w nim, że przez traumę związaną z gwałtem i porwaniem straciła aż 1/3 życia. Decyzja o ujawnieniu całej sprawy była dla Walijki trudna… „Myślałam, że publiczne ujawnienie mojej historii całkowicie zniszczy mi życie emocjonalnie, ale ukrywanie tego znacznie bardziej mnie niszczy. […] Muszę po prostu być silna, ujawnić to wszystko i stawić czoła każdej mojej obawie”, napisała 35-latka we wstępnie.

Dalej ujawniła szokujące kulisy gwałtu i porwania. „To był dzień moich urodzin. Zostałam odurzona narkotykami w restauracji. Potem podawano mi je jeszcze przez 4 tygodnie. Następnie wywieziono mnie do obcego kraju. Nie pamiętam ani podróży samolotem, ani tego, jak znalazłam się na tyle auta. Potem zostałam zamknięta w jakimś pokoju hotelowym, w którym sprawca mnie gwałcił”, napisała wokalistka na stronie internetowej i dodała, że następnie powróciła z oprawcą do Wielkiej Brytanii, ale i tak nie potrafiła nikomu zwierzyć się z tego, co się stało.

Co więcej, mężczyzna groził jej śmiercią. „Bałam się, że na policji może coś pójść nie tak, a potem o wszystkim dowiedzą się media. Wiem, że wtedy on by mnie zabił”, zdradziła Duffy. Ktoś z bliskich zauważył, że kobieta dziwnie się zachowuje i nie wychodzi z domu, ale – jak relacjonuje gwiazda – osoba ta nie chciała wtrącać się za bardzo w jej sprawy… Niestety trauma zaprowadziła wokalistkę do myśli samobójczych. „Nie widziałam żywej duszy nawet przez kilkanaście dni. Z nikim się wtedy nie spotykałam. Na okrągło chodziłam w piżamie. Nie czesałam się, a moje włosy wyglądały przerażająco. Tak, że aż w końcu postanowiłam je całkowicie ściąć. Byłam wtedy bardzo bliska samobójstwa. […] Odizolowana i samotna pozwoliłam, aby gwałt stał się moim towarzyszem. Przyzwyczaiłam się już do tej myśli”, dopisała Duffy.

Reklama

I choć gwiazda myślała nawet o zmienia tożsamości połączonej z wyjazdem do innego kraju, to w końcu znalazła w sobie siłę, by rozliczyć się z przeszłością. Mijały kolejne lata, aż wczoraj w sieci pojawił się cytowany przez nas wpis. „Teraz jestem wolna”, tymi słowami zakończyła swoje emocjonalne oświadczenie.

Reklama
Reklama
Reklama