Emilian Kamiński walczył do samego końca. Justyna Sieńczyłło o ostatnich chwilach wybitnego aktora
„Nie mógł uwierzyć, że jego życie się kończy”
Kilka dni temu minęło pięć miesięcy od śmierci Emiliana Kamińskiego. Aktor zmarł po bardzo długiej i wyczerpującej walce z nowotworem. Justyna Sieńczyłło bardzo przeżyła stratę męża... Na początku roku wdowa po artyście ujawniła, co obiecała mu na łożu śmierci. Z kolei z najnowszego wywiadu dowiadujemy się, jak Emilian Kamiński radził sobie ze śmiertelną chorobą. Jej wyznanie łamie serce...
Justyna Sieńczyłło o ostatnich chwilach Emiliana Kamińskiego
26 grudnia 2022 roku niespodziewanie całą Polskę obiegła niespodziewana wiadomość o śmierci kolejnej wybitnej postaci ze środowiska artystycznego. Dopiero później wyszło na jaw, że Emilian Kamiński walczył z nowotworem przez pięć ostatnich lat, robiąc równocześnie wszystko, aby jego zmagania nie wyszły na światło dzienne. Żona aktora — Justyna Sieńczyłło oraz dwójka synów wciąż nie pogodzili się z odejściem ukochanego męża i ojca. Wdowa zdecydowała się udzielić wywiadu dla Dzień Dobry TVN. W rozmowie z Dorotą Wellman zdecydowała się na szczere wyznanie. "Wyobrażam sobie, jakby wyjechał na tournée ze swoimi spektaklami. My jak zwykle przejmujemy pałeczkę" — mówiła.
CZYTAJ TAKŻE: Pogrzeb Kacpra Tekielego. Justyna Kowalczyk pożegnała tragicznie zmarłego męża. Była gotowa na najgorsze
Okazuje się, że Emilian Kamiński poznał diagnozę przy okazji 10-lecia Teatru Kamienica. Zadecydował wówczas, że o walce z nowotworem dowiedzą się jedynie najbliżsi. "Okazało się, że jest bardzo groźnie. Nie będąc palaczem, miał raka płuc. Powiedział jedno: "Nie chcę, żeby ktokolwiek się martwił. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nikt nie może wiedzieć", kontynuowała wdowa po aktorze. Wtórował jej syn, Kajetan Kamiński. O diagnozie ojciec poinformował go osobiście, ostatni dowiedział się młodszy syn Cyprian. "Tata przyszedł i już sugerował wcześniej, że coś jest nie tak. Było widać po nim, że coś jest nie tak".
Emilian Kamiński, Justyna Sieńczyłło, Warszawa, 2.04.2016
Zobacz także
Emilian Kamiński walczył do samego końca
Rodzina zmarłego aktora opowiedziała o jego przygotowaniach do roli. Przy raku płuc chorym bardzo często brakuje tchu — Justyna Sieńczyłło zapewniła jednak, że Emilian Kamiński dawał z siebie wszystko i bardzo ciężko pracował przed każdym występem. Ta dokuczliwa przypadłość stawiała przed nim dodatkowe wyzwania. "On był warsztatowcem. Nie było jednego spektaklu, żeby nie siedział w garderobie i żeby nie powtarzał całej roli i nie przygotowywał sobie oddechu" — mówiła Dorocie Wellman.
ZOBACZ TAKŻE: Wychowała go samotnie. Dziś przebywa w domu opieki. Relacja Piotra Kraśki z mamą
Kajetan Kamiński dodał, że występy przed publicznością były dla jego ojca źródłem życiodajnej energii. "On żył za pięciu. Uważał, że dożyje setki. Od dziecka był przyzwyczajony do bardzo ciężkiej pracy. Zaczynał od fizycznej pracy, którą wykorzystał przy budowie teatru, czyli w budowlance, jako nastolatek. Potem jeździł pracować do Anglii, wszytko wykorzystał, budując to miejsce. Poświęcił temu miejscu 20 lat swojego życia i całe swoje zdrowie".
W pewnym momencie syn aktora musiał podjąć ważną decyzję. Ojciec poprosił go, aby zajął się teatrem. "Mogłem zostawić to wszystko, robić swoje. Wybrałem teatr. Chodzi też o tę grupę ludzi, która tu pracuje", tłumaczył. Teraz to on przejął pałeczkę i przed każdym spektaklem wita się z publicznością.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Trudne dzieciństwo Waldemara Obłozy... Po śmierci mamy aktor trafił do domu dziecka
Pod koniec rozmowy Justyna Sieńczyłło powróciła wspomnieniami do ostatnich chwil ukochanego. Choć Emilian Kamiński był świadomy, że nadchodzi najgorsze, do samego końca nie mógł się pogodzić ze śmiercią... "On nie umierał, on walczył do ostatniej chwili. On nie mógł uwierzyć, że jego życie się kończy" — przyznała. Lekarze dawali aktorowi zaledwie trzy miesiące od momentu diagnozy. On zaś, na przekór wszystkiemu i wszystkim, przeżył prawie pięć lat. Gdy nadchodził koniec, jego żona miała tylko jedno życzenie. "Odchodził na swoich warunkach. Moja prośba była, żeby dotrwał wigilii. [...] To było wyreżyserowane do ostatniej chwili".