Fałszywe informacje o orgii Donalda Trumpa z rosyjskimi prostytutkami podbiły internet
W środę rano amerykańska telewizja CNN i portal BuzzFeed (powołując się na źródła w CIA) podały, że istnieje kompromitujący Donalda Trumpa raport, który został przygotowany przez byłego pracownika MI6. Według dokumentu Rosja posiada nagrania, na których przyszły prezydent USA uczestniczy w orgii z rosyjskimi prostytutkami i nie zachowuje się jak na prezydenta elekta przystało. Donald Trump ostro zaprzeczył tym rewelacjom, mówiąc, że są „haniebne i fałszywe”.
Polecamy też: Słowa Donalda Trumpa o Brigitte Macron wywołały skandal. Prezydent USA jest seksistą i mizoginem?
Właśnie okazało się, że Donald Trump miał rację. Raport jest fałszywy, mimo że za wiarygodny uznała go największa agencja wywiadowcza świata. Do spreparowania raportu przyznali się użytkownicy ze słynnego forum 4chan, którzy zrobili to dla zabawy. Wysłali go do republikanina Ricka Wilsona, który nie przepadał za Donaldem Trumpem. Ten wysłał dokumenty do CIA oraz do CNN.
Ciężko się dziwić, że w doniesienia 4chana uwierzyło pół świata - w końcu Donald Trump słynie z licznych seksskandali.
Oto szczegóły fałszywego raportu, o którym napisaliśmy w środę rano.
Polecamy też: Rasista, mizogin, populista. Podczas ostatniej debaty prezydenckiej Donald Trump znów wywołał skandal
Raport w sprawie Trumpa
W środę w całej Ameryce wybuchła afera związana z Donaldem Trumpem. Ujawniono raport prywatnej agencji, należącej do byłego oficera brytyjskiego wywiadu. Został on rok temu wynajęty przez kontrkandydatów miliardera w wyborach oraz zwolenników Hillary Clinton. Miał dokładnie zbadać, jakie są powiązania Donalda Trumpa z Rosją i na ile kraj ten mógł wpłynąć na wyniki wyborów prezydenckich. Jego wyniki wzbudziły ogromne zainteresowanie mediów. Warto jednak zaznaczyć, że tezy w nim zawarte są trudne do zweryfikowania i wszyscy, którzy na ów raport się powoływali zastrzegli, że nie są w stanie sprawdzić, na ile zawarte w nim informacje są zgodne z prawdą. Choć tożsamość autora nie została ujawniona, media za oceanem podają, że to człowiek o nieposzlakowanej opinii i niezwykle kompetentna osoba, jeśli chodzi o politykę rosyjską. Kreml ponoć „zdecydowanie preferował” wybór Donalda na prezydenta i w tym celu zarządził przeprowadzenie kampanii wywierającej wpływ na wynik wyborów w USA.
Donald Trump widział raport
W miniony piątek prezydent elekt spotkał się z szefami amerykańskich agencji wywiadowczych: nadzorcą amerykańskich służb wywiadowczych Jamesem Clapperem, dyrektorem CIA Johnem Brennanem i dyrektorem FBI Jamesem Comey'em. Przedstawili mu oni wyniki śledztwa w sprawie rosyjskich prób wpływania na wybory w USA. Powołali się także na rzeczony raport, w którym autor podkreśla, że Rosjanie od pięciu lat rozpracowywali Trumpa. Powołuje się przy tym na liczne wizyty miliardera w tym kraju i spotkania z przedstawicielami jego władz. Warto przypomnieć, że prezydent elekt prowadził w Moskwie m.in. finał konkursu Miss Universe oraz liczne negocjacje biznesowe.
Donald Trump i rosyjskie prostytuki
Okazuje się, że Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji miała ponoć podsyłać miliarderowi w ich trakcie prostytutki, m.in. do słynnego prezydenckiego apartamentu w moskiewskim hotelu Ritz Carlton.
Zainstalowane w nim kamery i mikrofony nagrały podobno w 2013 roku orgię z udziałem polityka. Jej punktem kulminacyjnym był tzw. złoty deszcz, tzn. prostytutki, aby usatysfakcjonować go seksualnie, miały oddawać mocz na łóżko, na którym wcześniej spali Obamowie (kiedy prezydent przyjechał z oficjalną wizytą do Moskwy).
Źródła, którymi posiłkował się autor, pozostają anonimowe. Jednak twierdzi on, że byli nimi głównie pracownicy rosyjskiego rządu oraz hotelu Ritz Carlton. Donald Trump miał korzystać z usług pań do towarzystwa wielokrotnie, także przy okazji wizyt w innych miastach, jak Petersburg.
Co ciekawe, Rosjanie nie wykorzystywali nagrań do szantażu, wręcz przeciwnie! Starali się za wszelką cenę wkupić w łaski miliardera, zapewniając mu kolejne rozrywki przy okazji jego wizyt w tym kraju. Od wczoraj pełny raport dostępny jest dla każdego pod adresem internetowym, pod którym zamieścił go BuzzFeed.
Donald Trump o raporcie FSB
Donald Trump nie mógł nie skomentować medialnego szumu. Na swoim profilu na Twitterze odniósł się do zarzutów stawianych mu w raporcie. Oczywiście twierdzi, że całe przedsięwzięcie jest wynikiem politycznych rozgrywek.
„FAŁSZYWE NEWSY - TOTALNE POLITYCZNE POLOWANIE NA CZAROWNICE!” - napisał.
Rosja wypłynęła na wyniki wyborów w USA?
W raporcie przeczytać można również o tym, jak rosyjscy hakerzy, działający na polecenie rosyjskiego wywiadu GRU, włamali się do komputerów polityków Partii Demokratycznej i wykradli stamtąd e-maile, które potem zostały opublikowane przez portal Wikileaks (w założeniu miały skompromitować Hillary Clinton i jej otoczenie i uniemożliwić jej zwycięstwo w wyborach). Co więcej można w nim przeczytać o dwóch spotkaniach polityków rosyjskich z ludźmi Donalda Trumpa przed wyborami. Carter Page, doradca miliardera, który swego czasy wykonywał usługi dla Gazpromu, spotkał się ponoć w tajemnicy w Moskwie z Igorem Sieczinem, szefem Rosnieftu i zaufanym człowiekiem Putina, oraz z niejakim Igorem Diwjekinem z kremlowskiej administracji. Mieli oni zaproponować Amerykaninowi układ: w zamian za pomoc w kampanii wyborczej, czyli podrzucenie materiałów szkodzących Clinton, Trump miał się zgodzić, że jako prezydent zniesie sankcje nałożone na Rosję w związku z agresją na Ukrainie. Diwiejkin zasugerował ponadto, że Kreml dysponuje wspomnianymi wyżej materiałami, które mogą skompromitować Trumpa w oczach opinii publicznej. Co ciekawe, Page ani nie przyjął, ani nie odrzucił propozycji. Drugie tajne spotkanie odbyło się w sierpniu 2016 r. w stolicy Czech. Wtedy to Michael Cohen, prawnik Trumpa, rozmawiał tam z bliżej nieokreślonymi wysłannikami Kremla. Co prawda po wybuchu afery w mediach Cohen opublikował na Twitterze zdjęcie swojego paszportu i podkreślił, że nigdy nie był w Czechach, jednak to niczego nie dowodzi, gdyż podróżowanie w strefie Schengen jest swobodne. Wystarczyło zatem, że przyleciał do innego państwa w Europie, zaś do samej Pragi dotarł samochodem lub pociągiem.
Donald Trump o Hillary Clinton i kobietach
To nie pierwszy seksskandal z udziałem Donalda Trumpa. Miliarder, który w grudniu 2016 r. oficjalnie zdobył większość głosów elektorskich w wyborach na prezydenta USA, jest postacią niezwykle kontrowersyjną: jego poglądy wielokrotnie szokowały i wprawiały w konsternację Amerykanów oraz świat. Zdarzyło mu się m.in. powiedzieć o Hillary Clinton „Co za paskudna kobieta!” (zarzucał jej zresztą brak urody kilka razy), zaś o kobietach w ogóle powiedział, że są „grubymi świniami, psami, niechlujami i odrażającymi zwierzętami”.
Małżeństwa Donalda Trumpa
Miliarder był żonaty trzy razy. Pierwsze małżeństwo zawarł z Czeszką Ivaną Zelníčkovą w 1977 r. W 1993 r. poślubił z kolei Marlę Maples, zaś w 2005 (na tym ślubie pojawiła się m.in. Hillary Clinton z mężem) Melanię Knavs. Łącznie Trump doczekał się piątki dzieci: trójki z pierwszego małżeństwa (Erica, Ivanki oraz Donalda Jr.) oraz po jednym z drugiego i trzeciego (córeczki Tiffany oraz syna Barrona). Jednak nikt nie ma wątpliwości, że miliarder wprost uwielbia flirtować z młodymi kobietami - a nawet więcej!
Polecamy też: O gustach się nie dyskutuje. Trump sprzedaje swój Biały Dom. Czyżby był pewien wyborczego zwycięstwa?
Seksskandale Donalda Trumpa
W październiku „The Washington Post” ujawnił fragment rozmowy, w której Trump przyznał się do tego, że całuje i obmacuje kobiety bez pytania. „Można łapać je za ci**i”. Robić wszystko. Gdy jesteś gwiazdą, pozwalają na to”.
Co prawda owa rozmowa miała miejsce aż 11 lat wcześniej i była całkowicie prywatna, jednak i tak wywołała za oceanem niemały skandal.
Oczywiście po jej wycieku Trump stanowczo zaprzeczył, że kiedykolwiek molestował przedstawicielki płci pięknej. W jego obronie stanęła nawet żona Melania, która podkreśliła, że od czasu wygłoszenia tych słów jej mąż znacznie się zmienił.
Donald Trump molestował?
Oliwy do ognia dolał jednak fakt, że kilka kobiet oskarżyło go publicznie o molestowanie seksualne. Wśród nich była m.in. dziennikarka magazynu „People”, która zwierzyła się, że w trakcie jednego z wywiadów miliarder zaczął obmacywać ją i miał nawet powiedzieć: „Wiesz, że będziemy mieć romans, prawda?”. A to tylko wierzchołek góry lodowej!
Przy okazji przypomniano również zarzuty, jakie stawiano Donaldowi Trumpowi w przeszłości. Kilka lat temu o gwałt oskarżyła go pierwsza żona, Ivana, z czego później się wycofała. Trump miał również pocałować w usta byłą miss stanu Utah i został oskarżony, że w 1994 roku odbył stosunek z 13-latką. Jednak to zaledwie kilka z jego domniemanych ofiar.
Ofiary Donalda Trumpa
Lista kobiet, które twierdziły, że Donald Trump je molestował, jest bardzo długa. Do jego domniemanych ofiar zaliczają się m.in.
1. Jessica Leeds twierdziła, że miliarder dotykał jej piersi podczas wspólnego lotu samolotem. "Był jak ośmiornica. Jego ręce były wszędzie" - ujawnia kobieta.
2. Summer Zervos oskarżała Trumpa z kolei o obmacywanie i całowanie, które miało mieć miejsce w 2007 roku.
3. 46-letnia Kristin Anderson wyznała natomiast, że kandydat na prezydenta dotykał jej sfer intymnych podczas imprezy w klubie na Manhattanie na początku lat 90-tych.
4. Rachel Crooks w 2005 roku miała 22 lata. Donald Trump miał ponoć... napaść ją podczas jazdy w windzie!
5. Mindy McGillivray asystowała fotografowi, który pracował dla Trumpa w 2003 roku. Miliarder również miał obmacywać ją w trakcie pracy!
6. Natasha Stoynoff z kolei przeprowadzała wywiad z Melanią i Trumpem w posiadłości miliardera. Trump chciał podobno „pokazać jej jedno z pomieszczeń”. Po zamknięciu drzwi rzucił się na Natashę, przygniótł do ściany i całował.
7. Cassandra Searles została w 2013 r. Miss Washington. Twierdziła, że Trump traktował uczestniczki konkursu „jak bydło”. Kandydat na prezydenta USA miał złapać ją za pośladki i zapraszać do hotelowego pokoju. Inną uczestniczką konkursu, która również padła podobno ofiarą miliardera, była Temple Taggart. Trump miał całować ją w usta.
8. Cathy Heller wyznaje, że miliarder całował ją bez pozwolenia w 1997 roku podczas imprezy w klubie w Palm Beach na Florydzie.
Po tych wszystkich oskarżeniach Donald Trump twierdził oczywiście, że „mają one zatruć umysły wyborców” i oczernić go. Wielu obserwatorów i internautów podkreśla jednak, że taka mnogość zarzutów wobec kandydata na prezydenta z pewnością nie wynika jedynie z chęci szkodzenia jego kampanii. Czy faktycznie kontrowersyjny miliarder wygra wyścig o fotel prezydencki? Tego dowiemy się już w najbliższych dniach!
Polecamy też: Donald Trump: „Jako prezydent zrobiłbym kawał dobrej roboty”. Wywiad z milionerem i jego żoną Melanią