Ta historia jest niezwykle poruszająca. Choć fotografie psów Elke Vogelsang wywołują uśmiech na twarzy, zapoczątkowała je tragedia w życiu osobistym. W 2009 roku ta niemiecka artystka musiała zaopiekować się chorującą na demencję teściową. W międzyczasie w wyniku pęknięcia tętniaka jej ukochany mąż zapadł w śpiączkę. Wówczas postanowiła poświęcić się zajęciu, które pozwoli jej zapomnieć o ciężkiej codzienności, a ponadto będzie dziennikiem dla jej partnera.
Sama w jednym z wywiadów opowiadała: „Zdecydowałam się rozpocząć projekt, mimo że mój mąż był w szpitalu, a raczej właśnie z tego powodu. Chciałam zachować odrobinę normalności i mieć coś w rodzaju wizualnego pamiętnika dla mojego męża z tego okresu, gdy był w śpiączce, a także, kiedy później nie miał pamięci krótkotrwałej przez wiele miesięcy. (...) Na szczęście w pełni wyzdrowiał, ale opieka nad chorymi i starszymi krewnymi trwała. Wówczas fotografia zamieniła się w moją pasję i nie chciałam przestać robić zdjęć. Coraz więcej osób pytało mnie, czy mogę też sfotografować ich psa”.
Od 2011 roku traktuje to jako zawód. Porzuciła pracę jako tłumacz techniczny i teraz spełnia się jako profesjonalny fotograf specjalizujący się w portretowaniu zwierząt domowych. Jej zdjęcia zyskały międzynarodową popularność - pokazywano je m. in. w programie Good Morning America oraz w czasopismach, takich jak: National Geographic, The Daily Telegraph, The Huffington Post czy La Repubblica.
Wiele z jej ujęć jest niezwykle komicznych i potrafią rozbawić do łez. Elke Vogelsang zdradza, że podczas sesji każdy z czworonogów wykazuje się własną osobowością. By wykonać odpowiednie zdjęcie, niektóre z nich potrzebują zachęty do zabawy, która ich trochę rozrusza i wprowadzi w dobry nastrój, natomiast inne muszą się wyciszyć i uspokoić. Jak mówi: „Kluczem do sukcesu jest cierpliwość, zaufanie i… mnóstwo przekupstwa”.
Zobaczcie sami w naszej galerii!
