Największą sławę zdobył występując w zespole Niebiesko-Czarni. Tam Wojciech Korda poznał miłość swojego życia - Adę Rusowicz. Zakochani doczekali się dwójki dzieci: syna Bartłomieja i córki Ani Rusowicz. Jednak szczęście rodziny nie trwało długo, a idyllę przerwał tragiczny wypadek... Po śmierci wokalistki, relacja pomiędzy ojcem a córką stałą się niezwykle skomplikowana. W marcu Wojciech Korda skończył 78. lat, niestety, w ostatnim czasie znacznie podupadł na zdrowiu. Artysta zmaga się z konsekwencjami sześciu udarów i potrzebuje specjalistycznej pomocy. Kontakt z nim jest utrudniony. W leczeniu i rehabilitacji znanego muzyka pomaga Polska Fundacja Muzyczna, która udzieliła w ostatnich dniach informacji o aktualnym stanie zdrowia Wojciecha Kordy.

Reklama

Tragiczny wypadek, 6 udarów, brak kontaktu z córką. Trudne życie Wojciecha Kordy

Przyszedł na świat 11 marca 1944 roku w Poznaniu. Szybko okazało się, że ma talent, który doceniają również inni. Śpiewał m.in. w chórze chłopięcym Stefana Stuligrosza. Nie przeszkodziło mu to jednak w edukacji. Wojciech Korda ukończył Zespół Szkół Geodezyjno-Drogowych w rodzinnym mieście. Być może po to, by w razie czego mieć alternatywę do muzyki...

Polska usłyszała o nim za sprawą zespołu Niebiesko-Czarni. Występował z nim od 1964 roku aż do rozwiązania w 30 czerwca 1976 roku. Nie tylko grał na gitarze, lecz także udzielał się wokalnie. W nim właśnie poznał królową big-beatu, Adę Rusowicz. Między nimi zaiskrzyło. Przyjaciele i znajomi wiedzieli, że z pewnością nie będzie to przelotny romans... Nie mylili się. Para doczekała się dwójki dzieci. W 1977 roku na świat przyszedł syn, któremu nadali imię Bartłomiej. Sześć lat później, w 1983 roku, urodziła się Ania. Zapewne rodzice nie podejrzewali wówczas, że w dorosłym życiu zdecyduje się pójść w ślady mamy...

Sprawdź też: Wiele lat temu zagrała córkę Karwowskich w „Czterdziestolatku”. Co dzisiaj robi Mirella Olczyk-Kurkowska?

Jerzy Płoński/Forum

Wojciech Korda, Ada Rusowicz, prawdopodobnie lata 70. XX wieku

Zobacz także

Niestety, sielankę pary przerwał tragiczny wypadek. Doszło do niego w drodze z koncertu w Warszawie 1 stycznia 1991 roku. Wojciech Korda siedział na miejscu pasażera. Ani on, ani Ada Rusowicz nie znali dobrze osób, z którymi wsiedli do auta. Dlaczego zdecydowali się na tę podróż? Prawdopodobnie nie uśmiechało im się wracać w zimie pociągiem, w którym ogrzewanie było loterią. Potraktowali to jako okazję. Skąd mogli wiedzieć, że dla jednego z nich będzie to ostatnia podróż...

Zginęli pod Poznaniem. Wszyscy poza Wojciechem Kordą.

Sprawdź też: Andrzej Kopiczyński nie miał trzech, a cztery żony. Dlaczego pierwszej się wyparł?

Henryk Rosiak/Forum

Wojciech Korda i Ada Rusowicz. Prawdopodobnie lata 60. XX wieku

Wojciech Korda przez lata nie miał kontaktu z córką

Co stało się później? Według relacji Ani Rusowicz – ojciec ją porzucił. Wokalistkę wychowywało jej wujostwo. Z Wojciechem Kordą nie mieli kontaktu, porozumiewali się praktycznie tylko za pośrednictwem mediów i kolejnych, sensacyjnych oświadczeń...

„Prawda jest taka, że przez całe moje dzieciństwo i młodość miałam ojca. Był nim mój wujek, do którego mówiłam "Tato" (...) Z moim biologicznym ojcem do dzisiaj nie mam kontaktu i tym bardziej bulwersuje mnie fakt, że komunikuje się ze mną poprzez media dopiero teraz, kiedy coś mi się w życiu udało i stałam się osobą publiczną”, ujawniła Ania Rusowicz w 2012 roku.

Wiadomo, że muzyk związał się później z inną kobietą. W 2019 r. Wojciech Korda wyznał poruszająco na łamach mediów, że chciałby pojednać się z córką. Wyjaśnić to, co było złe, nawiązać kontakt. Do sensacyjnego spotkania miało dojść na przełomie 2020 i 2021 roku w domu lidera Niebiesko-Czarnych w Poznaniu...

Na łóżku zobaczyła człowieka, który od dłuższego już czasu toczy walkę o życie. Sześć udarów mózgu wywołało ogromne i nieodwracalne spustoszenie w jego organizmie. (...) Dla Ani był to bardzo przykry widok. Był czas, że czuła do ojca wiele żalu, ale teraz myślała jedynie o rzeczach, których nie zdążyli sobie powiedzieć”, relacjonował pod koniec stycznia „Dobry tydzień”.

Sprawdź też: Umierał na nowotwór, lecz do końca nie zrezygnował z kobiet i aktorstwa. Leon Niemczyk odszedł 16 lat temu

Bartek Wieczorek/LAF

Ania Rusowicz w sesji dla „Urody Życia”, 2018 rok

Wojciech Korda: stan zdrowia muzyka uległ pogorszeniu

Kilka lat temu Wojciech Korda doznał pierwszego udaru. W 2015 roku przeszedł kolejne dwa i rozpoczął walkę o normalne funkcjonowanie, tym bardziej że pojawiły się duże problemy z poruszaniem się, wystąpił częściowy niedowład ciała. Przeszedł długą i żmudą rehabilitację w Piaskach. Jego stan uległ znacznej poprawie, pojawiła się nadzieja, że zacznie wracać do normalności.

Niestety, w marcu 2017 trafił ponownie do szpitala. Diagnoza? Czwarty udar. Do 2021 roku przeszedł ich jeszcze dwa. Nie może chodzić, ma niesprawne mięśnie tułowia i przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Jest zmuszony korzystać z aparatu na bezdechy. Każdy dzień to dla niego walka o życie. Do tego potrzebne są niezwykle drogie leki...

„Wojtek cierpi na postępującą niewydolność oddechową w przebiegu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc i przewlekłego zespołu poudarowego. Dodatkowo ma cukrzycę i nadciśnienie tętnicze. Przebył tracheotomię. Chorobom towarzyszą także objawy zespołu parkinsonowskiego. Ponowne incydenty udarowe spowodowały postępujące spowolnienie psychoruchowe. Nieustannie jest pod stałą opieką i konsultacją wspaniałych lekarzy”, ujawnił w Super Expressie menedżer artysty, Andrzej Pakuła.

Więcej szczegółów na temat zdrowia znanego muzyka zdradziła Polska Fundacja Muzyczna. „Przez kilka lat Wojciech przeszedł co najmniej 6 udarów, co spowodowało upośledzenie wnętrza organizmu. Dlatego w wyniku tracheostomii oddycha przez respirator, odżywia się przez PEG do żołądka i kolejną rurką bezpośrednio jelitowo – nad tym wszystkim co dzień panuje pani Aldona, bo jeden błąd i płyny lub gazy się mieszają lub kumulują – można się zadławić i udusić – taki kryzys mieli latem zeszłego roku. Wojtek ma poza tym parkinsonizm poudarowy, czyli sztywne kończyny. Wymaga codziennej rehabilitacji, bo mimo pozycji leżącej musi się co dzień obracać, by pobudzać krążenie w całym organizmie”, napisano na Facebooku fundacji.

Jak widać, muzyk potrzebuje stałej opieki. Ponadto jego leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne. Dlatego w pomoc włączyła się Polska Fundacja Muzyczna, która apeluje o przekazanie 1 procentu podatku na rzecz Wojciecha Kordy oraz jego żony Aldony, która od 7 lat dzielnie zajmuje się schorowanym mężem.

„Nie wszyscy może wiedzą, ale od tamtego czasu jest przy nim codziennie jego żona Aldona, która dla nas jest niezwykłą osobą, prawdziwą bohaterką walki o codziennie życie Wojtka. (...) Pani Aldona nie pracuje, ma maleńką emeryturę, nie ma czasu, jest całodobowym serwisem medycznym i pogotowiem ratunkowym – jest cichą bohaterką codziennej walki o zdrowie i życie. Staramy się od lat w Fundacji zbierać na ich mozolne i trudne życie, zeszłoroczny 1% dał tyle, że na kilka kolejnych miesięcy wynajęliśmy łóżko medyczne do korzystania domowego, wsparliśmy zakupy niezbędnych rzeczy, opału – to wystarczy do lutego. Pani Aldona nie ma siły, żyje praktycznie z dnia na dzień, ale dalej będzie bieda, jeśli nie pomożemy", zaapelowała kilka miesięcy temu Polska Fundacja Muzyczna.

Stan muzyka od tamtego czasu niestety nie uległ poprawie... Szczegółowych informacji na temat zdrowia Wojciecha Kordy udzielił Plejadzie Tomasz Kopeć z Polskiej Fundacji Muzycznej: "Pan Wojciech już tylko leży, kontakt z nim jest utrudniony. Jako Polska Fundacja Muzyczna wspieramy go od siedmiu lat — od początku, kiedy pojawił się u niego pierwszy udar. Opiekuje się nim pani Aldona, małżonka. Jej samozaparcie i wiedza na temat osoby chorej jest godna podziwu".

Żona muzyka, choć ubiegała się o dotację, nie otrzymuje od państwa żadnych dodatkowych środków. Na szczęście fundacja jest w stanie zapewnić jej różnego rodzaju zakupy, m.in. odżywki, środki higieniczne czy opał na zimę. Niebawem sytuacja pani Aldony odmieni się na lepsze, fundacja będzie bowiem mogła objąć regularną pomocą finansową osoby, których przychody są poniżej regulaminowego progu.

"Pani Aldona radzi sobie sama. Mieszka pod Poznaniem, ale jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Fundacja dla różnych podopiecznych wynajmuje rehabilitantów, opiekunów, pomaga zorganizować pielęgniarkę środowiskową. Spełniamy różne role, w zależności od potrzeb", powiedział Tomasz Kopeć.

Sprawdź też: Dzieli ich 15 lat. Tak kochają się Emilia Komarnicka-Klynstra i Redbad Klynstra

Pawel F. Matysiak/Polska Press/East News
Reklama

Wojciech Korda, Poznań, 31.07.2018 rok

Reklama
Reklama
Reklama