Reklama

Byli nierozłączni, ten związek miał przetrwać każdy kryzys. I choć uchodzili za niezwykle piękny i zgrany duet, ich relacja skrywała wiele mrocznych sekretów. Taylor Swift miała mieć oparcie w Joe Alwynie. Miał być lekiem na całe zło. Teraz, wraz z premierą płyty — The Tortured Poets Department", dowiedzieliśmy się, że ich związek nie był opowieścią jak z bajki.

Reklama

O czym Taylor Swift śpiewa w najnowszej płycie — „The Tortured Poets Department"?

Przed premierą płyty Taylor Swift zostawiła swoim fanom wiele wskazówek, które sugerowały, o czym może opowiadać nadchodzący album. Na Apple Music stworzyła pięć playlist, do których dodała wybrane piosenki z poprzednich krążków. Okazało się wówczas, że płyta Lover nie opowiadała o najpiękniejszej miłości i związku marzeń. Artystka zasugerowała, że okres, w którym tworzyła tę płytę, był dla niej trudny, lecz była tak zaślepiona miłością, że nie analizowała wad swojego partnera. W dodatku fani doszukali się ukrytego dna w piosence „Call it what you want" z „Reputation". Dlaczego? Sama Taylor niejednokrotnie mówiła, że jej były chłopak nigdy nie chciał się określać, nie planował z nią przyszłości, nie zaręczył się. Żyli z dnia na dzień, lecz ona chciała stabilizacji, której nigdy nie otrzymała. Wiele lat temu jej zwolennicy zastanawiali się nawet, dlaczego nazwała płytę „Lover" (tł. Kochanek). Być może to było głównym powodem i też nie chciała nazywać go wprost miłością swojego życia.

We wcześniej wspomnianych playlistach Taylor Swift zostawiła dla swoich fanów wskazówki. Fani odkrywali słowa, które miały stworzyć jedno zdanie. Dzień przed premierą poznaliśmy więc całe hasło: „We Hereby Conduct This Post Mortem", co oznacza: „Niniejszym przeprowadzamy sekcję zwłok". Nie jest to przypadkowe zdanie, gdyż w ostatni singiel wokalistki, który pochodzi z płyty Midnights kończy się następującymi słowami: „Przestań (przestań, przestań), tracisz mnie/ Przestań (przestań, przestań), tracisz mnie/ Nie mogę znaleźć tętna/ Moje serce już nie zacznie bić", śpiewała w You're Losing me. Wywnioskować więc można, że piosenkarka "zmarła" po rozstaniu z Joe Alwynem, więc kolejny album jest pewnego rodzaju sekcją zwłok przeprowadzaną na tym związku. Piosenkarka szuka więc przyczyny rozpadu tej miłości.

„The Tortured Poets Department" obfita jest w wiele ciekawych wątków z życia Taylor Swift, takich jak aluzje do romansu z Matty'm Healy'm. Nie zabrakło też uderzenia w Kim Kardashian w piosence „ThanK you aIMee". Wokalistka nie gryzie się w język i śpiewa wprost: „Napisałam tysiąc piosenek, które uważasz za niefajne/ Zbudowałam dziedzictwo, którego nie można cofnąć/ Ale kiedy liczę blizny, jest chwila prawdy/ Że nie byłoby tego, gdyby nie było ciebie", grzmi 34-latka. „Nie sądzę, żebyś bardzo się zmieniła/ I tak zmieniłam twoje imię i wszystkie prawdziwe wskazówki/ I pewnego dnia, twoje dziecko wraca do domu, śpiewając/ Piosenkę, o której tylko my dwoje będziemy wiedzieć, że jest o tobie, bo...", dodaje. W tym samym utworze artystka wspomina też o swojej mamie: „Wszyscy wiedzą, że moja mam jest świętą kobietą/ Ale nawet ona życzyła Ci śmierci", kwituje.

CZYTAJ TEŻ: Poznali się na uczelni, pobrali się tuż po studiach. Kim jest żona Alberta Bachledy-Curusia, jednego z „książąt Podhala”?

Neilson Barnard/Getty Images for The Recording Academy

Taylor Swift i Joe Alwyn — historia miłości

Najnowszy krążek ulubienicy Amerykanów jest rozliczeniem się z mroczną przeszłością. Mimo że piosenkarka podkreśla, że wszystkie wydarzenia, o których wspomina ma już dawno przepracowane, wciąż poruszają jej słuchaczy. Pierwsza piosenka zatytułowana „Fortnight" opowiada o tęsknocie i utraconych marzeniach. Artystka w rozmowie z Iheartradio przyznała, że fatalizm przewija się w całej płycie. W dodatku w utworze z Post Malonem wokalistka przyznała również, że miała problemy z alkoholem.

Najczęściej jednak wspomina o byłym partnerze. Przypomnijmy, że związek z Joe Alwynem trwał sześć lat od 2016 roku do kwietnia 2023 roku. Na samym początku oboje ukrywali tę miłość, ponieważ nie chcieli budować swojego związku w błysku fleszy. Unikali medialnego zgiełku, nie publikowali w sieci wspólnych zdjęć. Z dokumentu Miss Americana wynikało, że byli dla siebie ukojeniem. Gdy Taylor zniknęła na rok z przestrzeni publicznej, ukochany był przy niej. „Mieli ze sobą wiele wspólnego i zakochali się będąc w bańce, gdy ona wycofała się ze świata po wydaniu 'Reputation'. Potem wybuchła pandemia i zostali zamknięci, więc mogli dalej rozwijać swój związek w izolacji. Ale tak naprawdę on jej 'nie znał' poza tą bańką", informował magazyn People.

Podobnie było z ich rozstaniem, o którym media zaczęły huczeć, gdy ulubienica słuchaczy wyruszyła w trasę koncertową — „The Eras Tour". „Rozstanie było polubowne i nie było dramatyczne". Później magazyn People przyznał wprost: „Joe nie radził sobie ze sławą Taylor i uwagą, jaka była na nich przez to skupiona. To oraz różnice w ich osobowościach stały się trudne do dalszego ignorowania. Z tego względu postanowili się rozstać. Kilka miesięcy wcześniej Taylor i Joe poważnie rozmawiali o małżeństwie. Niestety, Tay nie widziała już przyszłości tej relacji i stąd nagły koniec związku", czytaliśmy.

Czytaj także: Wszyscy zatajali przed nią prawdę. Pierwsze małżeństwo Katarzyny Skrzyneckiej zakończyło się w atmosferze skandalu

Christopher Polk/NBC/NBCU Photo Bank

Wraz z nową płytą dowiedzieliśmy się, że ich relacja była przepełniona goryczą. „Jestem po prostu wściekła jak cholera, bo pokochałem to miejsce [...] Dwa groby, jeden pistolet. [...] Tak długo w Londynie. Myślałeś o tym, ile smutku we mnie było? [...] Znajdziesz sobie kogoś", kwituje w piosence „So Long, London".

Natomiast w piosence „Ioml" nawiązała do braku stabilizacji w tej relacji. „Pieprzyłeś głupoty pod stołem, mówiłeś o pierścionkach i kołyskach. Chciałabym zapomnieć o tym, że prawie mieliśmy to wszystko", kwituje. Co więcej, w utworze „I Can Do It With a Broken Heart" wspomina czasy, gdy była świeżo po rozstaniu, lecz musiała robić dobrą minę do złej gry podczas trasy koncertowej. „Światła, uśmiech do kamery, nawet gdy chcesz umrzeć [...]. Wszystkie kawałki mnie rozpadły się, gdy tłum skandował: „Więcej!", słyszymy.

W „The Smallest Man Who Ever Lived" Taylor Swift również nie gryzie się w język: „Nawet nie chcę, żebyś wrócił. Chcę po prostu wiedzieć, czy Twoim celem było zniszczenie mojego błyszczącego lata. Nie tęsknię za tym, co mieliśmy, ale czy mógłby ktoś przekazać wiadomość do najmniejszego człowieka, jaki kiedykolwiek żył?", grzmi. „Powiesiłeś mnie na swojej ścianie, dźgnąłeś mnie swoimi pinezkami. Pokazałeś mnie publicznie, potem popadłeś w kamienne zapomnienie. W żadnej mierze nie dorównałeś prawdziwemu mężczyźnie", kontynuuje.

Najmocniejszym fragmentem utworu jest jednak ten, w którym wokalistka sugeruje, że Joe Alwyn ją zdradzał. „Czy za 50 lat to wszystko zostanie odtajnione? Przyznasz się do tego, co zrobiłeś, a ja powiem "dobranoc" [...]. Umarłabym za twoje grzechy, zamiast tego po prostu umarłam w środku [...] Zniszczyłeś moją imprezę i swój wynajęty samochód. Mówiłeś, że normalne dziewczyny są nudne, a rano już cię nie było. Jesteś tym, co zrobiłeś", podsumowuje.

Sprawdź też: Łączy ich przyjaźń, wzajemnie się inspirują. Najstarszy syn Tamary Arciuch wyrósł na prawdziwego przystojniaka!

Jackson Lee/GC Images
Christopher Polk/NBC/NBCU Photo Bank
Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 27.07.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama