Kora we wspomnieniach najbliższych. "Kora nigdy nie ustąpiła. To nie było w jej charakterze, żeby ustąpić"
Tak o zmarłej artystce mówił jej ostatni mąż oraz synowie
Żyła, tak jak chciała. Rozkochała w sobie tłumy fanów, tworzyła hity wszech czasów. Kilka tygodni temu minęła 72. rocznica urodzin Kory. Z kolei w sobotni wieczór 24 czerwca zorganizowano wielki koncert upamiętniający wybitną artystkę. Swój hołd złożył także program Uwaga!, który przygotował poruszający reportaż o Oldze Jackowskiej. Wspomnieniami podzielili się jej najbliżsi — synowie oraz ostatni mąż, Kamil Sipowicz.
Kora we wspomnieniach swoich synów, Mateusza i Szymona
Wokalistki Maanamu nie ma już wśród nas od niemal pięciu lat. W historii zapisała się jako legenda muzyki rockowej, a także kobieta walcząca o prawa osób LGBT, chorych na raka i szeroko pojętą wolność. To samo starała się wpajać swoim synom. Mateusz to owoc jej małżeństwa z Markiem Jackowskim. "Nauczyła mnie szacunku, tolerancji, otwartości i walki o swoje, swoje prawa" — mówił przed kamerami TVN-u najstarszy syn wokalistki. I dodał: "A do tego, w jaki sposób żyła, trzeba mieć niesamowitą siłę. Dbała o siebie, praktycznie nie piła alkoholu. Oczywiście paliła papierosy i nie tylko. Czasami zastanawiałem się, czy ona jest człowiekiem, czy kimś więcej".
Kora z synami: Mateusz Jackowski i Szymon Sipowicz, VIVA! 2004 rok
Los okrutnie doświadczyło Korę. Trudne dzieciństwo, pobyt w domu dziecka, molestowanie seksualne, narkotyki — to wszystko miało wpływ na to, jakim człowiekiem się stała. W życiu prywatnym i na scenie. Doświadczenia przelewała na papier, pozostawiła po sobie gigantyczną spuściznę artystyczną. "Miała olbrzymią energię do twórczości. Nawet jak odpoczywała, to czytała książki, malowała Madonny, obrazy, pisała teksty. Nienawidziła bezczynności" — wspominał z kolei drugi syn artystki, Szymon Sipowicz. Jego ojciec to Kamil Sipowicz, ostatni mąż Kory.
CZYTAJ TAKŻE: Nigdy nie ujawniła, kto jest jego ojcem. Tak Dorota Stalińska mówiła o relacji z synem Pawłem
Wyciszała się w pewnym konkretnym miejscu. Tam nabierała sił do dalszego tworzenia. "Dużo czasu spędzała nad jeziorem na Warmii. Tam potrafiła wyłączyć się na dwa, trzy miesiące. Pływać w jeziorze, tak spędzać czas, żeby nic jej nie obciążało, to był głęboki relaks" — opowiadał Mateusz Jackowski.
W dalszej części reportażu młodszy syn opowiedział o wadach mamy. Jakim człowiekiem była w jego oczach? "Była bardzo dużą pedantką, więc wymagała od ludzi czystości, dbania o siebie. Taki perfekcjonizm. Nienawidziła też sprzeciwu. Jak poprosiła, żeby ktoś nie ściągał butów w domu, to jak ściągnął, bez względu na to kto to był, to był już przekreślony", przyznał Szymon Sipowicz.
Kora z synami: Mateusz Jackowski i Szymon Sipowicz, VIVA! 2004 rok
Kamil Sipowicz o artystce. Ostatnie chwile Kory
"Potrafiła powiedzieć człowiekowi, przed którym wszyscy padali na kolana, żeby spieprzał, powiedzieć, że jej nie interesuje albo powiedzieć mu jakąś prawdę o nim" — tak wspomina ją ostatni mąż, Kamil Sipowicz. To on był przy niej, gdy piosenkarka chorowała na raka. Nowotwór był impulsem do zawarcia związku małżeńskiego po ponad 40 latach wspólnego życia... A później wystawieniem ich miłości na ciężką próbę.
"W normalnym okresie kłóciliśmy się o drobiazgi, szczegóły. Ale jak już chorowała, to były straszne napięcia. Jak jechała do szpitala, to atmosfera w samochodzie była taka, że musiała być awantura, bo inaczej zabilibyśmy się na drodze — mówił mąż Kory w reportażu. — Najczęściej ja ustępowałem, właściwie tylko ja, Kora nigdy nie ustąpiła. To nie było w jej charakterze, żeby ustąpić, przyznać się do czegoś".
CZYTAJ TAKŻE: Katarzyna Skrzynecka przeszła prawdziwe piekło. Przez uczucie do zagranicznego muzyka trafiła do szpitala
Artystka zmarła w jeden z ostatnich dni lipca 2018 roku. W relacji z Sipowiczem wiele słów pozostało niewypowiedzianych. "Jest bardzo dużo rzeczy, których sobie nie powiedzieliśmy. Wzięło się to z tego powodu, że walka o życie, wędrówki po szpitalach i lekarzach zmuszały mnie do pełnej mobilizacji. Gdybym pochylał się nad śmiercią, to nie miałbym siły, popadłbym w rozpacz i nic bym nie załatwił, a w Polsce leczenie to 90 proc. załatwiania. Kora nienawidziła słowa „załatwianie”, ale niestety było załatwianie", tłumaczył.
I dodał, że nigdy nie zdążyli się pożegnać.
Kamil Sipowicz, Kora, 2003 rok