Magdalena Cwenówna i Adam Hanuszkiewicz spędzili ze sobą ponad 30 lat, była jego czwartą żoną
Ukochana aktora odeszła po walce z chorobą
Kiedy przyrzekał miłość i wierność swojej młodszej o 30 lat czwartej wybrance, miał 66 lat. Jego koledzy odchodzili już na emeryturę, a on zaczynał nowy etap życia. "Był taki pełen życia, energii, młody i piękny. Wzbudzał zazdrość", wspominała Magdalena Cwenówna w wywiadzie dla magazynu VIVA!.
Media obiegła dziś smutna wiadomość o śmierci wdowy po Adamie Hanuszkiewiczu. Magdalena Cwenówna zmarła w wieku 69 lat. Od roku zmagała się z chorobą nowotworową. Jak wyglądał jej związek z jedną z największych postaci polskiej sceny teatralnej?
Magdalena Cwenówna i Adam Hanuszkiewicz: jak się poznali?
Dzieliło ich pokolenie, dorastali w innych miastach i środowiskach, ale czwarta żona aktora lubiła wspominać, że poniekąd łączył ich Lwów, skąd też pochodzą jej rodzice, a które było też miejscem urodzenia Hanuszkiewicza. Mama Magdaleny Cwenówny była starsza od swojego zięcia tylko o pięć lat.
Jak Adam Hanuszkiewicz poznał swoją czwartą wybrankę? W jego ukochanym środowisku - w Teatrze Narodowym, którego był wówczas dyrektorem. Ona miała 20 lat, była studentką PWSFTviT w Łodzi. Kiedy usłyszała, że w Narodowym w Warszawie potrzebują zastępstwa za Halinę Rowicką grającą Zosię w „Weselu” Wyspiańskiego, pojechała do stolicy jak na skrzydłach. Uprzednio poleciła ją do tej roli Barbara Fijewska, która pracowała u Hanuszkiewicza, a jednocześnie uczyła w Łodzi.
"Wchodzę do gabinetu dyrektora Hanuszkiewicza, oczywiście na miękkich nogach, i przedstawiam się: . . I tak zmieniłam nazwisko i tego się będę do końca życia trzymać!", opowiadała w wywiadzie z Krystyną Pytlakowską dla magazynu VIVA!.
Zobacz też: Kazimierz Rudzki błagał, by z nim była. Danuta Szaflarska dwukrotnie odrzuciła jego zaręczyny
Magdalena Cwenówna i Adam Hanuszkiewicz
Magdalena Cwenówna i Adam Hanuszkiewicz: historia miłości
Magdalena Cwenówna jako młodziutka aktorka dostała wówczas szansę na zagranie w „Weselu” u boku największych nazwisk. W tym samym spektaklu gospodynię grała Zofia Kucówna – trzecia żona Hanuszkiewicza, a gospodarza Jan Łomnicki.
Mówiło się, że to przez Cwenównę rozpadło się trzecie małżeństwo Adama Hanuszkiewicza. Czwarta wybranka aktora stanowczo temu zaprzeczała. "Ono już musiało być w jakimś sensie rozbite, kiedy spotkałam Adama osiem lat później w Łodzi, gdy po wyrzuceniu z Narodowego przyjechał do Opery, żeby reżyserować balet", wspominała na łamach VIVY!.
Adam Hanuszkiewicz mawiał, że nigdy nie był kawalerem. Pierwszy ślub wziął jeszcze jako nastolatek. Jego trzy kolejne żony były aktorkami. Połączone przez tego samego mężczyznę i końcówkę w nazwisku: "ówna". "Popatrz, jaki paradoks. Ryś, Kuc, Cwen. Rysiówna, Kucówna, Cwenówna. Trzy jednosylabowe nazwiska. Trzy kobiety urodzone pod znakiem Byka. Trzy aktorki 164 centymetry wzrostu. Trzy żony i jeden facet! Czy to nie jakaś metafizyka?", mówiła w rozmowie z Krystyną Pytlakowską Magdalena Cwenówna.
Sam aktor i reżyser mówił o sobie: „Jestem z rozbitej rodziny. Sam rozbiłem niejedną". I dodawał: „Nie wszyscy są zdolni do miłości. Pytanie, czy jak się uczucie kończy, rozejść się, czy na siłę utrzymywać fikcję, dla dobra dzieci? Ja chyba nie nadaję się na ojca”.
Jego małżeństwo z Zofią Kucówną trwało niemal 30 lat, rozwiedli się w 1989 roku, a rok później aktor poślubił swoją czwartą i ostatnią już muzę. Od plotek huczało, mówiono, że młoda aktorka wzięła sobie dyrektora teatru dla pieniędzy, ale para przez trzy lata mieszkała w teatralnej garderobie, nie mieli swojego mieszkania ani samochodu. Cwenówna mówiła o ukochanym, że pieniądze się go nie trzymały. Rozdawał je lekką ręką. "Gdybym chciała wyjść za mąż dla pieniędzy, to na pewno za Adama bym nie wyszła", podkreślała.
Aktorka została nie tylko czwartą żoną Hanuszkiewicza, ale także panią dyrektorową. Zanim tak się stało, usłyszała od niego: „Tylko żebyś nie miała pretensji, że nie zrobisz kariery. Będziesz miała bardzo trudną sytuację”. Po latach przyznała, że jej mąż się nie pomylił. Stanowisko żony dyrektora było dla niej zadaniem bardzo niewdzięcznym, wielu ludzi demonizowało tę funkcję i czyniło z małżonki "tę złą". "Swoje marzenie o karierze świadomie poświęciłam dla Adama. Coś za coś", podkreśliła Magdalena Cwenówna.
Czytaj także: Wzdychał do jej urody, nie wiedział, że jest mężatką. Daniel Olbrychski przed laty kochał się w Barbarze Brylskiej
Magdalena Cwenówa i Adam Hanuszkiewicz: kryzysy w związku, ostatnie chwile
W trzecim roku ich małżeństwa aktorska para przeszła przez bardzo trudne chwile. Magdalena Cwenówna zakochała się w innym mężczyźnie i w pewnym momencie musiała wybierać. W wywiadzie dla VIVY! przyznała otwarcie, że nie była w stanie zostawić męża. Zobowiązywała ją do tego przysięga. "Wyszliśmy z niego bardzo pokaleczeni, ale myślę, że mądrzejsi. W każdym razie ja na pewno. I zostaliśmy razem", wspominała żona Hanuszkiewicza.
Aktor w kolejnych latach małżeństwa także nie stronił od romansów. Miał miłostki, bywał zakochany. Wówczas jego żona mówiła mu, że powinien iść za głosem serca i wyprowadzić się z domu. Pewnego razu to ona chciała być tą, która opuszcza ich wspólne miejsce. Dochodziło wówczas do dramatycznych scen z wyrywaniem kluczyków i kładzeniem się przed autem. "Bywało to mało zabawne! Ale się nie dałam. Może to był rewanż za ból, który mu zadałam?", podsumowała ze smutkiem Cwenówna.
W ostatnich latach życia Adam Hanuszkiewicz mocno podupadł na zdrowiu. Aktorka wspominała, że bez pracy w teatrze znikał w oczach i stracił całą radość życia. Opiekowała się nim żona, choć i z tego zrodziło się wiele plotek, m.in. o tym, że Cwenówna wysłała męża na stałe do Domu Aktora w Skolimowie, podczas gdy chodziło wówczas jedynie o dwutygodniową opiekę nad aktorem. W tym samym czasie ona dochodziła do zdrowia po złamaniu ręki. Na co dzień to żona sprawowała nad aktorem opiekę. "Stał się jakby moim dzieckiem, które podnosiłam, myłam, karmiłam. Bezradnym i kochanym".
Kiedy Adam Hanuszkiewcz zmarł, Magdalena Cwenówna była na scenie. "Ze szpitala wyjechałam dwie godziny przed jego śmiercią. Do pracy. O 15.00 odebrałam telefon: „Czy pani Kucówna?”. „Nie”. „Ale żona pana Hanuszkiewicza?”. Telefon się rozładował. Na szczęście. Pobiegłam na scenę. Po spektaklu w garderobie zastałam naszego przyjaciela Andrzeja Golimonta. Nic nie musiał mówić. Wiedziałam. Nie byłam przy Adamie, nie trzymałam go za rękę. Nie pożegnaliśmy się. I tak już zostanie", opowiadała na łamach magazynu VIVA!.