"Za przemoc odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie jej sprawca" - Małgorzata Rogala o nowej powieści
Z autorką rozmawiamy tuż przed premierą jej najnowszego kryminału – „Kwestii winy”.
Piszę o tym, co budzi we mnie gniew – zdradza w wywiadzie dla "Vivy!" Małgorzata Rogala, pisarka powieści kryminalnych, uznawana za mistrzynię kryminału psychologicznego.
Już za chwilę premiera najnowszej powieści Pani autorstwa, ósmy tom serii z Agatą Górską. O czym jest „Kwestia winy”?
Małgorzata Rogala: O tym, że przeszłości nie da się zostawić za sobą – to, co się wydarzyło kiedyś, ma wpływ na to, co robimy teraz, jacy jesteśmy. „Kwestia winy” jest także historią o ranach, które się nie goją, ponieważ wciąż zdzieramy z nich strupy. To również opowieść o przemocy domowej.
W Pani książkach znajdziemy intrygę kryminalną, ale porusza też Pani ważne problemy społeczne – w przypadku „Kwestii winy” problem przemocy domowej. Takie połączenie wymaga wielkiego kunsztu. Czy zdradzi nam Pani przepis na to, jak dawkować poszczególne składowe tej mieszanki, jak wyważyć te dwa elementy, żeby powstała tak spójna całość, jak jest to w przypadku każdej kolejnej Pani książki?
Piszę o tym, co budzi we mnie gniew, niezgodę na zastaną rzeczywistość, w ten sposób wyrzucam z siebie emocje. Temat dawkuję intuicyjnie, dbam, by nie znużyć czytelnika i nie przytłoczyć go nadmiarem fachowej treści. Raczej wplatam zebrane wcześniej informacje w kryminalną opowieść, przetwarzam tak, żeby były ciekawe dla odbiorcy, wkładam w usta bohaterów lub w ich myśli, dodaję do opisów.
Czy poruszanie w książkach ważnych tematów społecznych możemy nazwać wyrazem sprzeciwu wobec pewnych zachowań?
W wielu przypadkach na pewno tak, ale jest tyle samo sytuacji, gdzie, mimo intencji autora, utrwalane są szkodliwe mity i stereotypy, między innymi na temat przemocy domowej. Wśród nich jest przekonanie, że w sprawy rodzinne nie należy się wtrącać, że przemoc jest winą maltretowanej kobiety, że gdy brak jest siniaków, przemoc nie miała miejsca, albo że obecność mężczyzny w życiu kobiety podnosi jej wartość, więc dla tej wartości powinna znosić maltretowanie. Szkodliwe jest również twierdzenie, że przemoc domową można przerwać z dnia na dzień, wynikające z braku świadomości, na czym polega cykl przemocy i w jaki sposób faza miodowego miesiąca zatrzymuje ofiarę w tym cyklu. Konieczna jest nieustająca edukacja społeczna związana z tematem znęcania się nad bliskimi, by ludzie zrozumieli, że za przemoc odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie jej sprawca.
Czy może nam Pani zdradzić, jak powstał pomysł na fabułę „Kwestii winy”?
Trudno mi wyjaśnić bez zdradzania istotnych szczegółów. Może więc powiem tak: zdarzył się wypadek. Rozmawiałam o nim z bliską osobą i ona w pewnym momencie zadała pytanie, którego nie zadał nikt z komentujących zdarzenie w internecie. Ponieważ ja również sformułowałam takie pytanie, zaraz więc postawiłam drugie: Co by było, gdyby? Następnie wymyśliłam inne zdarzenie podobnego kalibru i wokół niego zaczęłam budować fabułę.
Jak to jest być rozpoznawaną pisarką? Czy zawsze Pani o tym marzyła?
Możliwe, że jestem trochę rozpoznawalna, ale nie myślę o sobie w taki sposób. Staram się pisać dobre książki, na tym się skupiam. Jestem introwertyczką, niechętnie się otwieram, unikam robienia szumu wokół siebie. Wolę, żeby czytelnik rozpoznawał moje książki, a nie mnie :).
A co podpowiedziałaby Pani kobietom, które chciałyby pisać książki, ale z jakiegoś powodu jeszcze nie spróbowały swoich sił?
Jeśli nie spróbują, nie przekonają się, czy mogą, czy potrafią. Pisanie książek wymaga czasu, samodyscypliny, systematyczności, skupienia i pokory. Kilkakrotnego sprawdzania tekstu. Uczciwość wobec czytelnika nakazuje, by nie wpadać w samouwielbienie, lecz rozwijać się i pracować nad warsztatem. Decyzja o pisaniu powinna być poprzedzona wieloletnim czytaniem dobrej literatury. Warto również zdobyć najpierw doświadczenie życiowe, żeby mieć coś istotnego do powiedzenia.
Co robi i czuje pisarka, która właśnie skończyła pisać powieść? Jest to raczej ulga, a może niepokój?
Zależy, o którym końcu rozmawiamy :). Pierwszy z nich zwiastuje początek szlifowania gotowego tekstu (wersji roboczej), czas kilkakrotnego czytania, wyłapywania niezgrabności językowych i wpadek fabularnych. Drugi koniec oznacza wysyłkę pliku do wydawcy. Czuję wtedy ulgę, choć wiem, że niedługo czeka mnie praca z redaktorem. W przeciwieństwie do wielu autorów nie narzekam na ten etap pracy, lubię go, ponieważ służy mojej książce, sprawia, że staje się lepsza. Każda redakcja to nauka. I wreszcie ostateczny koniec: tekst wraca z powrotem do wydawcy, do dalszej obróbki. Wtedy czuję pustkę. Na początku nie wiem, co ze sobą zrobić. Czytam, oglądam filmy, zaczynam nową powieść. Niepokój pojawia się tuż przed premierą. Myślę o tym, czy książka spodoba się czytelnikom.
Który element bycia pisarską lubi Pani najbardziej? Czy są to spotkania z czytelnikami, a może moment, kiedy przychodzi Pani do głowy pomysł na kolejną książkę?
Niezwykle miłe są wiadomości od czytelników z informacją, że czekają na moją następną powieść, z pytaniami o kolejne tomy danej serii. Lubię, gdy ludzie piszą do mnie po skończonej lekturze, dzielą się przemyśleniami, przeżywanymi emocjami lub postanowieniami, dziękują mi za napisane książki. Wszak właśnie dla nich piszę, dla tych, którzy chcą więcej. Piękna jest również chwila, gdy pierwszy raz trzymam w rękach egzemplarz nowej powieści. Wtedy pojawia się myśl, że znów to zrobiłam ;-).
Materiał powstał z udziałem wydawnictwa Czwarta Strona.