Marcello Mastroianni miał mnóstwo kochanek, nigdy jednak nie rozwiódł się z żoną. Kim była Flora Carabella?
Uważał małżeństwo za „kotwicę bezpieczeństwa”. Ale nie tylko...
Marcello Mastroianni był jednym z najpopularniejszych włoskich aktorów i amantów, choć on sam nie znosił, gdy nazywano go symbolem seksu. Sławę i uznanie przyniósł mu legendarny film „La dolce vita” z 1960 roku, a trzy lata później „Osiem i pół”. Włosi go uwielbiali, gdy zmarł, na ulice Rzymu wyszło 300 tysięcy ludzi wołając „ciao Marcello”, a burmistrz Rzymu zamknął fontannę Di Trevi i obłożył ją czarnym kirem. W tej fontannie Mastroianni zagrał ikoniczną scenę z Anitą Ekberg. Aktor słynął z romansów, a jednak przez całe życie był mężem jednej kobiety. Wdowa po Marcello Mastroiannim była jedna – to włoska aktorka Flora Carabella. Jaki był ich związek?
Marcello Mastroianni i Flora Carabella: historia miłości
Marcello Mastroianni i Flora Carabella poznali się w 1950 roku podczas nagrywania dla radia sztuki Pirandellego „Sześć postaci w poszukiwaniu autora”. Flora była od niego o dwa lata młodsza. Mieli zupełne inne historie. Ona urodziła się w 1926 roku w Rzymie, była córką kompozytora Ezio Carabelli, uczyła się aktorstwa w szkole Dramatycznej w Rzymie. Marcello Mastroianni – urodzony w 1924 roku pochodził z małej miejscowości Fontana Liri. Jego ojciec miał kłopoty, bo nie chciał wstąpić do faszystowskiej partii Mussoliniego. Przenosili się z miejsca na miejsce, Mastroianni w Rzymie zdobył zawód technika budowlanego, marzył o architekturze.
W czasie wojny uciekł z obozu, ukrywał się w Wenecji, malował za pieniądze obrazy. Grał od dziecka, ale jako aktor dojrzewał pod okiem wielkich włoskich reżyserów m.in. Luciano Viscontiego i Federico Felliniego, którego był ulubionym aktorem. To Fellini wybrał go do filmu „La dolce vita”. I choć jak powiedział, zrobił to, bo Mastroianni miał przeciętną twarz, to przez kilkadziesiąt lat stanowili wielki duet aktorsko-reżyserski. Mastroianni grał w takich klasykach Felliniego, jak "Noce Cabirii", "Rzym", "Ginger i Fred". Grał też u innych reżyserów m.in. w słynnym filmie "Wielkie żarcie", w "Casanowie 70".
Marcello Mastroianni i słodka kobieta
Nie ma sensu wymieniać sztuk i filmów, w których grał Marcello Mastroianni, bo ta lista jest ogromna. Jako aktor miał dużą skalę umiejętności. Potrafił zagrać role komediowe ("Rozwód po włosku"), nostalgiczne ("Pret-a-Porter"), był słodkim draniem albo zblazowanym intelektualistą, jak w "Osiem i pół". Ktoś napisał, że w jego kasztanowych oczach widać było talent do komedii i niewysłowionego smutku. W latach 60. i 70. stał się także jednym z największych filmowych amantów. Jego żona nigdy nie zrobiła takiej kariery, jak mąż.
Wspominano ją jako słodką kobietę, w której można się było zakochać. Ich pierwsze randki? Tak mówiła o nich Flora: „Marcello od razu mnie zachwycił, był nie tylko bardzo przystojny, ale także przyjacielski i czarujący. Mimo że zaczął pracować z Viscontim, nie miał pieniędzy, zaproponowałam pizzę”. Ślub wzięli w sierpniu 1950 roku, rok później na świat przyszła ich córka Barbara, która została znaną kostiumografką.
Zobacz też: "Małżeństwo to hazard", mawiał Jerzy Bińczycki. Wybitny aktor dwa razy stawał na ślubnym kobiercu
Byli inni, Mastroianni żył z rozmachem, uwielbiał kobiety, wino i… samochody. Miał ich tyle, że tracił rachubę. O tych różnicach między nimi mówiła sama Flora: „Być może nikt mi nie uwierzy, ale mieliśmy z Marcellem niewiele wspólnego. Ja bałam się samolotów, on je uwielbiał. Ja byłam trochę przesądna, on w ogóle. Kochał samochody, czarne lub ciemnozielone wyścigowe bolidy, takie jak ferrari, maserati. Mnie to wszystko niewiele obchodziło. Kolekcjonował buty, najchętniej angielskie. (…) Nasz dom przypominał sklep obuwniczy na via dei Condotti lub via Veneto”.
Romanse i podziw za utrzymanie za małżeństwa
Mimo wielu romansów to on nie chciał się rozwieść. Mastroianni mówił: „Prawda jest taka, że zawsze odsuwałem od siebie problemy, nie chciałem dokonywać wyborów. Bałem się ranić czyjeś uczucia”. Miał wiele kobiet, ale wielkie romanse — trzy. Pierwszy z amerykańską gwiazdą Faye Dunaway (znaną z „Chinatown”, „Sześciu dni kondora”). Poznali się na planie melodramatu „Kochankowie” w 1968 roku, reżyserem był wielki Vittorio de Sica. Faye była nieprzytomnie zakochana, mówiła, że dla Marcello zrobi wszystko. Wierzyła, że zostawi żonę i będą mogli wziąć ślub. Marzyła o rodzinie i dzieciach. Szpiegowała Marcello, wspominała po latach: „Robiłam wszystko, czego nienawidzę, dla którego mężczyzny kochałam”.
Załamała się, gdy przypadkowo zobaczyła Marcello i Florę na kolacji, w czułych objęciach. Zrozumiała, że Mastroianni będzie ją zwodził, ale nigdy nie rozwiedzie się z żoną. Chciał, żeby ich związek była taki, jak Katherine Hepburn i Spencera Tracy - długo ukrywali go w sekrecie, o swoich uczuciach wiedzieli tylko oni. Faye Dunaway miała do Marcello żal przez lata, był miłością jej życia.
W „Los Angeles Times”, w 1970 roku Marcello Mastroianni powiedział: "Nie mogę obejść się bez bodźca w postaci romansu". Drugim wielkim romansem aktora był związek z Catherine Deneuve. Uchodzili za najpiękniejszą parę ówczesnego filmowego świata, Byli zjawiskowi. Poznali się w 1970 roku na kolacji u Romana Polańskiego. Nie byli wtedy oboje w najlepszej formie. Marcello Mastroianni lizał rany po rozstaniu z Faye Dunaway, Catherine miała za sobą kolejny nieudany romans. Ale rok później wybuchło między nimi uczucie. Wydawało się, że aktor tym razem rozstanie się z żoną, tym bardziej, gdy Catherine Deneuve urodziła ich córkę Chiarę.
Mastroianni do żony: Niech będzie, jak jest
Podobno Flora spytała go wtedy, czy chce rozwodu, a on miał powiedzieć: „Zostaw, niech będzie, jak jest”. Dlaczego? Kochał ją? Pewnie tak, bo w ogóle kochał kobiety. Uwielbiała go matka, spał obok niej w łóżku, co dawało mu poczucie bezpieczeństwa. W dorosłym życiu zawsze pragnął mieć u boku kobietę. Cenił przywiązanie. Flora była jedyną stałą osobą w jego burzliwym życiu męsko-damskim. O małżeństwie mówił, że jest kotwicą bezpieczeństwa. Poza tym Mastroianni był katolikiem, może też z tego powodu nie chciał rozwodu. Podczas związku z Catherine Deneuve dzwonił często do żony i córki, jeździł do nich do Rzymu. Federico Fellini mówił, że Marcello powinien dostać Oscara za wytrwałość i inteligencję, dzięki którym potrafił tyle lat utrzymać swoje małżeństwo.
Kiedy Catherine Deneuve zaszła w ciążę, Marcello Mastroianni sam zadzwonił do żony, by jej o tym powiedzieć. „Nie zrobiłam mu jak zwykle awantury. Odparłam tylko: Wiem, przyśniło mi się to. I dodałam: Marcello jak chcesz dam ci rozwód. Ale on jak zwykle powiedział: Dajmy temu spokój, tak jest dobrze”. Deneuve szalała, nazywała ukochanego tchórzem. Ale niczego nie zmieniła, w końcu zaprzyjaźniła się z Florą. On mówił: „Obie są mi bliskie. Nie potrafię wyobrazić sobie dnia, w którym jednej z nich zabraknie w moim życiu”.
Marcello Mastroianni i Flora Carabella formalnie byli razem 46 lat, do śmierci aktora
Ich uczucie przerodziło się w przyjaźń, na pewno niełatwą dla Flory. W 1970 roku zamieszkali osobno, ale cały czas się widywali. Flora Carabella mieszkała z córką Barbarą w rzymskiej dzielnicy Pratti. Marcello Mastroianni dzielił życie między Rzymem i Paryżem, gdzie mieszkała Catherine Deneuve z Chiarą. Dużo podróżował, grał niemal do końca, chory już na raka trzustki. Ostatnie 20 lat Mastroianni spędził z reżyserką Anną Marią Tatò - to był ten trzeci wielki związek aktora. Zapisał jej wszystkie filmowe prawa, co zjednoczyło Florę i Catherinę w walce o zmianę testamentu. Marcello Mastroianni zmarł w 1996 roku, podobno Flora Carabella nie mogła znieść bólu po jego stracie.
Przez całe życie była żoną Marcello Mastroianniego. Tymczasem, jak wspominała jej dobra znajoma Sophia Loren, była pogodną kobietą, niezależną i pełną inicjatywy. Flora Carabella zmarła w 1999 roku w wieku 73 lat na nowotwór kości. Kiedy córka aktora - Barbara umierała, także na raka w 2018 roku, Catherine i Chiara czuwały nad nią do końca. "Wiem, że Marcello, by tego chciał”, powiedziała Catherine Deneuve