Syn Eryka Kulma związał swoje życie z aktorstwem. Od rodziców nauczył się artyzmu i wrażliwości na sztukę
Zdjęcia do filmu "Filip" rozpoczęły się tuż po śmierci jego ojca...
Eryk Kulm jr od dawna buduje swoją pozycję w świecie show-biznesu. Kariera 32-letniego aktora nabrała rozpędu wraz z filmem "Filip", gdzie wcielił się w tytułowego bohatera. Jednak jako dziecko był przekonany, że idąc śladami sławnego ojca, swoją przyszłość zwiąże z muzyką. Gdy w 2019 roku Eryk Kulm zmarł po walce z chorobą, jego syn bardzo to przeżył. Nagrania do "Filipa" zbiegły się w czasie z dwiema osobistymi tragediami... "Dla mojego zdrowia psychicznego to był bardzo duży koszt" — mówił aktor w jednym z wywiadów.
Eryk Kulm jr. — jego ojciec był słynnym muzykiem. Relacje z Erykiem Kulmem
Urodził się 19 października 1990 roku w artystycznej rodzinie. Mama Eryka Kulma jr, Alina Gorbatowska-Kulm, była utalentowaną malarką, z kolei ojciec — legendarnym muzykiem oraz perkusistą jazzowym. Eryk Kulm rozpoczynając swoją karierę w latach 70., szybko zapracował sobie na miano ikony jazzu. Występował najpierw w Polsce, a później na ulicach Nowego Jorku i doskonalił swój talent. Rodzina pałała szczególną miłością do podróżowania... "Prawie wszystkich w rodzinie nosiło po świecie. Mama mieszkała w Maroku, tata w Ameryce. Moja starsza o 12 lat siostra też tam mieszka. Tylko ja zostałem w Polsce. Ale cóż, kocham ten kraj. I kocham nas, kocham Polaków" — mówił młodszy Kulm w rozmowie z Wysokimi Obcasami.
Eryk Kulm, Warszawa, 18.05.2006
Z kolei w wywiadzie dla VIVY! opowiedział o podejściu ojca do życia i muzyki. To, co nauczył się od niego w przeszłości, dziś przekłada na własne życie zawodowe. Nie wyobraża sobie, aby przyjąć rolę w filmie tylko dla pieniędzy. Dzięki tacie przestał robić rzeczy wbrew sobie. Nie ukrywa jednak, że w przeszłości ich rodzinie bywało z tego powodu naprawdę trudno. Sytuacja finansowa nie należała do stabilnych.
"Tata był przecudnym gościem z sercem na dłoni. Miał w sobie niesamowitą prawdę i odwagę w trwaniu w swoich postanowieniach. Był wybitnym muzykiem jazzowym i postanowił, że nigdy nie zagra niczego innego niż jazz. Miał propozycję dołączenia do znanego zespołu. Gdyby to zrobił, pewnie dzisiaj byłbym milionerem. Ale tata powiedział, że nie interesują go pieniądze. Mógł grać na weselach, dla jakichś firm, robić tak zwane fuchy. Nie złamał się nigdy, co znacząco wpływało na nasz rodzinny budżet" — wspominał syn artysty.
CZYTAJ TAKŻE: Maciej Musiał zacięcie artystyczne ma po mamie. Łączy ich wyjątkowa więź, przez fanów brani są za rodzeństwo
Jednak choć nie zawsze było kolorowo, to właśnie rodzicom zawdzięcza smykałkę artystyczną. W Wysokich Obcasach zwracał uwagę na atmosferę w rodzinie. "Mój ojciec ją [mamę — przyp.red.] bardzo kochał, ona była mniej wylewna w uczuciach, chociaż bardzo go kochała. Była malarką, ale oprowadzała też wycieczki po Warszawie, skończyła Instytut Francuski i została lektorką, uczyła francuskiego. Rodzice nauczyli mnie artyzmu. Nauczyli, jak z nim funkcjonować. Dlatego nie frustruję się, kiedy przez jakiś czas nie mam pracy, bo zawsze znajdę sobie zajęcie. Cały czas coś robię – tworzę muzykę, gram, czytam, piszę, ćwiczę. Chciałbym pisać powieści, a potem je ekranizować".
Eryk Kulm jr, Viva! 4/2023
Eryk Kulm chciał pójść w ślady ojca. Związał życie z aktorstwem
Ojciec był jego największym idolem i inspiracją. Do pewnego czasu młodszy Kulm był nawet przekonany, że w przyszłości sam zostanie muzykiem. Jednak los chciał, że swoją przyszłość związał z aktorstwem. Po drodze napotkał pewne przeszkody — do Akademii Teatralnej w Warszawie dostał się dopiero za trzecim razem. Był zawzięty, nie poddawał się. Dziś jego aspiracją jest zostanie pierwszym polskim aktorem, który dostanie amerykańskiego Oscara. Po raz pierwszy na ekranie wystąpił w 2004 roku. Kolejne role przyniosły mu rozpoznawalność i uznanie w świecie filmu, lecz na przełomowy moment w karierze musiał jeszcze poczekać. A wydarzyło się to wraz z angażem do filmu "Filip", gdzie Eryk Kulm jr wcielił się w głównego bohatera.
Zdjęcia zbiegły się w czasie z osobistymi dramatami w życiu młodego aktora. Zaledwie chwilę wcześniej, w krótkim odstępie czasu, stracił swoich ukochanych rodziców. "Zdjęcia do 'Filipa' zaczęły się krótko po śmierci moich rodziców, którzy odeszli w odstępie kilku miesięcy. Ostatnie dwa lata z nimi są nie do wyjęcia z głowy. Ale bez tych przeżyć Filip wyglądałby zupełnie inaczej. Dopiero teraz zamykam te rzeczy, wracam do domu i płaczę, chodzę też na terapię. Dla mojego zdrowia psychicznego to był bardzo duży koszt" — wyznał na łamach Wysokich Obcasów.
ZOBACZ TAKŻE: Kasię Moś łączy z tatą wyjątkowa więź. Po nim odziedziczyła pasję i miłość do muzyki
Żałoba po bliskich wpłynęła na kolejne decyzje zawodowe. Aktor zrezygnował z udziału w zagranicznej produkcji.
"Dlatego odmówiłem dużego filmu zagranicznego, nie chciałem znów wchodzić w sytuację, że gram Żyda, który wszystkich stracił, że znów to cierpienie i samotność mam odgrywać i przeżywać. Zresztą ojciec poza tym, że od małego mi powtarzał, że mam się nie bić, 'bo mam mózg', uczył mnie, żeby nie robić rzeczy dla pieniędzy. Był idealistą całkowicie oddanym jazzowi. Do tego stopnia, że nie liczyły się dla niego pieniądze, że w naszym domu często ich nie było. Ojciec mówił, że może przymierać głodem, ale nigdy nie przestanie grać jazzu, nigdy nie zagra nic innego niż to, co kocha", dodawał w tej samej rozmowie.
Eryk Kulm jr, Viva! 4/2023
Eryk Kulm jr gorzko rozpaczał po śmierci taty
Eryk Kulm zmarł 3 listopada 2019 roku po długiej walce z nowotworem. Kilka lat wcześniej u muzyka wykryto nowotwór. Śmierć była trudnym momentem dla całej rodziny. Jego syn nie krył żalu i ogromnego smutku. Tuż po śmierci ojca opublikował poruszający wpis, zadedykowany jego osobie. Padły piękne słowa oraz osobiste podziękowania. To najadekwatniejsze podsumowanie niezwykłej więzi między panami...
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Syn Darii Trafankowskiej był przy niej do końca. Gdy odeszła, mierzył się ze złośliwymi plotkami
"Pa Tatuś. Mam nadzieję, że nauczyłeś mnie jednego — miłości. Ty byłeś miłością. Kochałeś jak nikt inny. Mamę, mnie i Jazz. I parę innych rzeczy. Byłeś nie do zaje*ania. Twoja wiara była tak niesamowita, że aż absurdalna. Byłeś prawdą. Twoje życie było jednym wielkim sprawdzianem i nigdy nie było łatwo, a ty zawsze dawałeś radę. Zawsze wiedziałeś, że będzie dobrze. Po prostu wiedziałeś. Zawiść i zazdrość innych nie wygrały z Tobą. Byłeś najlepszy i wszyscy o tym wiedzieli. Przyjechał Kulm ze stanów, który swinguje po nowojorsku. Wszyscy wiedzieli, że trzeba Cię albo zniszczyć, albo uznać. Ale nie dałeś się. 10 lat siedzenia w piwnicy i ćwiczenia z czystej miłości do grania. Tego nikt Ci nie zabrał. I nadziei też. Ty byłeś Jazzem.
Byłeś najlepszym ojcem, jaki mógł mi się trafić. Nauczyłeś mnie, że serce to jedyny drogowskaz i tylko nim kierowałeś się w życiu. Twoja intuicja była nieomylna. Obym był chociaż w małej części podobny do Ciebie. Widzimy się tatku. Czuję, że rzeczy, które mi mówiłeś, zrozumiem dopiero za jakiś czas. It’s better to understand than to be understood. Czy jakoś tak."
Eryk Kulm, Zielona Góra, 17.06.2005