Krzysztof Baranowski: „Tęsknię za Bogusią taką, jaką była kiedyś. Teraz stała się niedostępna, jak obca osoba”
„Boli mnie tylko, że dla niej już nie ma znaczenia, czy będę u niej za tydzień, czy za miesiąc. Ona nie tęskni”
- Krystyna Pytlakowska
Trwa przy jej boku niezmiennie od 43 lat... W zdrowiu i w chorobie. Bogumiła Wander cierpi na Alzheimera. Żeglarz nie ukrywa, że to dla niego potworny cios. Legendarna spikerka przebywa w specjalnym ośrodku, gdzie może liczyć na najlepszą pomoc i opiekę. "To już trwa parę lat, pogodziłem się z takim życiem i z tym, że muszę cierpieć. Chcę ją odwiedzać, chociaż widzę, że to nie ma już wielkiego sensu", mówi Krzysztof Baranowski. Jego ukochana żyje w innym świecie, a kapitan jachtowy ma nadzieję, że został w jej wspomnieniach. "Czasem się tylko uśmiechnie, więc mam nadzieję, że to uśmiech dla mnie, a nie dla jakiegoś dobrego znajomego, którego kiedyś poznała, ale nie kojarzy, jak się nazywa i kim jest", zwierza się Krystynie Pytlakowskiej. Krzysztof Baranowski regularnie odwiedza ukochaną w domu opieki. W nowym wywiadzie żeglarz opowiedział o miłości do żony. Bardzo za nią tęskni...
Krzysztof Baranowski o miłości do żony, Bogumiły Wander
Krzysztof Baranowski: Dobrze tylko, że stan Bogusi się nie pogarsza. Kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i wiem, że nie spodziewała się takiej choroby. Zapewniała mnie i siebie, że z nią wszystko w porządku. A teraz mogę się tylko rozpłakać. Ale ponieważ to już trwa parę lat, pogodziłem się z takim życiem i z tym, że muszę cierpieć. Chcę ją odwiedzać, chociaż widzę, że to nie ma już wielkiego sensu. Dzięki tym odwiedzinom może tylko usprawiedliwiam sam siebie? Może daję sobie alibi? Próbuję jednak zapewnić jej taki komfort, jaki ma teraz, co nie jest łatwe.
Dlaczego?
Chodzi o pieniądze. Te ze sprzedaży domu już się skończyły. Dom zresztą musiałem sprzedać tanio, a małe mieszkanie dla siebie kupiłem drogo, licząc się z tym, że to byłoby również miejsce dla Bogusi, gdyby nadawała się do wspólnego życia. Ale lekarze to wykluczają.
Co się dzieje z miłością, kiedy partner tak ciężko zachoruje?
Miłość zostaje. Cóż mogę więcej powiedzieć? Zresztą mnie też czasami, gdy mam wykład, brakuje słowa, ale bardzo szybko znajduję odpowiednik i mam nadzieję, że nikt tego nie zauważa.
Część komórek mózgowych z wiekiem obumiera. Ale to jeszcze nie choroba. Nie obawiaj się więc, bo cierpią na to prawie wszyscy po pięćdziesiątce. A mózg trzeba ćwiczyć. I pamięć również.
To prawda. Boli mnie tylko, że dla Bogusi już nie ma znaczenia, czy będę u niej za tydzień, czy za miesiąc. Ona nie tęskni.
Zobacz też: Ewa Wachowicz: „Młode piękno niesie inną energię, inną wibrację, ale to dojrzałe też jest niczego sobie”
Krzysztof Baranowski, Bogumiła Wander w archiwalnej sesji VIVY, 2018 rok
A Ty?
Nie wiem, jak to nazwać – tęsknię za Bogusią taką, jaką była kiedyś. Teraz stała się dla mnie niedostępna, jak obca osoba.
Mieliście bardzo bliskie relacje, razem podróżowaliście.
Tak, żeglowała ze mną i była świadkiem wszystkich moich zabiegów o budowę żaglowców. A gdy tylko nadarzyła się okazja, to ją na nie zabierałem. Lubiła podróżować, więc co roku gdzieś bywaliśmy. Chociaż dla mnie było to dość męczące. Ja nie lubię słońca i leżaków, a Bogusia to uwielbiała. Wiedziałem więc, że muszę dla niej ten tydzień na leżaku przeleżeć. Trochę też zwiedzaliśmy świat, chociaż to nie był mój ulubiony sposób na poznawanie różnych miejsc.
A jaki jest Twój?
Na morzu. To trudne do wyjaśnienia, ale zawsze męczyło mnie, gdy dopływaliśmy do portu i załoga koniecznie chciała wyjść na ląd. A mnie ciągnęło, żeby jak najszybciej wyjść znowu w morze.
Jest takie powiedzenie, że co port, to dziewczyna, więc nie dziw się Twojej załodze.
Przede wszystkim to nieprawda, nie tak łatwo znaleźć dziewczynę w nowym kraju i w nowym otoczeniu. Port jednak to są same trudności, to są kłopoty z załogą, która się albo upije, albo wpadnie w złe towarzystwo. Pójdzie do domu publicznego. Ostrzegam więc ludzi z załogi i staram się dawać im dobry przykład. Zwłaszcza gdy płynę z młodzieżą, nie mogę sobie pozwolić na jakieś balangi.
Bo masz wrodzone poczucie lojalności.
Nie będę się przechwalał. Jesteśmy z Bogusią 43 lata. Jedenaście z nich byliśmy kochankami i ja wtedy zdradzałem z nią moją żonę, a ona zdradzała męża, więc co tu mówić o wierności. Na szczęście z pierwszą żoną mam dobre kontakty. Niedawno do mnie dzwoniła, że trzyma kciuki za moje rejsy i za zdobywanie pieniędzy, które są mi teraz bardzo potrzebne. Jak trzeba, to jej też pomagam. Nieprzymuszony przez żadne sądy wspieram ją finansowo. Właśnie szukam sponsorów, chociaż z tym jest coraz trudniej. Muszę znaleźć kogoś, kto zapłaci ubezpieczenie za regaty, czyli za coś ryzykownego. Na szczęście moje książki nieźle się sprzedają. Po wywiadzie w „Dzień dobry TVN” z Dorotą Wellman od razu przybyło zamówień na „Żagle na sztalugach”.
Czytaj też: Mąż Bogumiły Wander przekazał smutne wieści na temat jej zdrowia. Ich spotkania „niczemu nie służą"
Cały wywiad z Krzysztofem Baranowskim w nowej VIVIE! Numer dostępny od 5 maja