Reklama

Wypuściła spod swoich skrzydeł córkę, a przyjęła mamę. Żyje aktywnie, prowadzi dom, firmę, restaurację, program telewizyjny, zdobywa szczyty wulkanów. Wytchnienia szuka w naturze, w ukochanej Zawoi pod Babią Górą. O zmianach w życiu, dojrzałości, małych radościach i o tym, w co wierzy, Ewa Wachowicz opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej.

Reklama

Jeszcze nigdy nie widziałam zdjęcia, na którym nie byłabyś uśmiechnięta.

I zawsze wstaję prawą nogą (śmiech). Uśmiechnięty świat jest fajniejszy, dlatego co rano dokonuję świadomego wyboru. To wynika z charakteru, który odziedziczyłam po mamie, ale też z uważności na to, co dzieje się wokół mnie. Mój tata zawsze mówił, że jeżeli nie wierzysz w przesądy, to one się ciebie nie imają. To ja decyduję, czy to będzie dobry, czy zły dzień. Nigdy nie zawróciłam, gdy czarny kot przebiegł mi drogę. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, myślę, że spotka mnie coś dobrego. A poza tym… mam czarnego kota w domu.

Ta uważność przyszła z wiekiem?

Z wiekiem, z doświadczeniem. Można wierzyć w przesądy, można wstawać lewą nogą, można przejmować się czarnym kotem, ale równie dobrze można sobie powiedzieć: „mnie to nie dotyczy” i obrócić to w coś dobrego. Istotne jest, w co wierzymy. Przeczytałam w jakiejś książce, że wszystko zależy od tego, o czym myślimy. Myśli się materializują – wiele razy tego doświadczyłam. Na mnie czarny kot nie działa, bo to jest mój wybór, czy wierzę, że przynosi pecha, czy nie.

A w co wierzysz?

W Boga wierzę. W miłość wierzę. I wierzę w dobrych ludzi. Żyjemy w bardzo trudnych czasach. Najpierw był covid, teraz wojna w Ukrainie… Trudno z tym żyć, ale wierzę, że na samym końcu dobro i tak zwycięży. Staram się cieszyć drobiazgami, bo życie jest jak puzzle. Składa się z drobnych elementów, które gdy trafią na swoje miejsce, sprawiają radość.

[...]

Czytaj też: Ewa Wachowicz wybudowała swój wymarzony dom! Robi wrażenie?

Filip Zwierzchowski/Das Agency

Jak smakuje życie po pięćdziesiątce?

Jak dojrzały owoc. Pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy, to awokado. Może dlatego, że jak jest niedojrzałe, jest twarde i cierpkie. Gdy jesteśmy młodsi, spotyka nas dużo rzeczy, które odbieramy jako cierpkie, twarde. Reagujemy na nie bardzo mocno. Później, gdy awokado dojrzeje, staje się miękkie i można tyle dobrych rzeczy z niego zrobić. Pastę do smarowania, guacamole, można ułożyć plasterki na chlebie, skropić sokiem z cytryny, na to dać pstrąga zawojskiego, jajko sadzone na wierzch i zrobić kanapkę, która powala na kolana wszystkich domowników. Albo jabłko. Z dojrzałego wyciśniesz więcej soku. Po pięćdziesiątce, jak z tego jabłka, można wycisnąć z nas trochę więcej.

Jesteś przykładem na to, że życie dojrzałej kobiety to nie powolne czołganie się do cmentarza, jak mówiła w wywiadzie Ewa Kasprzyk, ale życie na pełnych obrotach.

Bycie dojrzałą kobietą ma wiele zalet. Bardzo wiele możesz, bo masz świadomość, doświadczenie życiowe, pracę, ale niczego już nie musisz. Inne rzeczy zaczynają być ważne. Inaczej zaczyna się postrzegać świat. Chodzę po górach, więc użyję górskiej analogii. Jeżeli stoisz pod samą górą, widzisz tylko najbliższe otoczenie, ale jeżeli wchodzisz na nią, pojawia się coraz szersza perspektywa. Tak jest z wiekiem. Im więcej masz lat, tym szerszy jest twój horyzont. Fajne jest wchodzenie na szczyt do końca życia, bo cały czas powoduje zmianę. Oczywiście wiąże się to z wysiłkiem, z koniecznością akceptacji, że pojawiają się trudności. Najistotniejsze jest teraz to, że sama siebie lepiej poznaję. To właśnie góry mnie tego nauczyły. Bardzo łatwo jest się zapędzić w pracę, rodzinę, obowiązki, media społecznościowe. I wszędzie musisz coś robić. W górach jest inaczej. Ma się duży kontakt ze sobą, swoim ciałem, emocjami. Buduje się wewnętrzny, emocjonalny dystans do wszystkiego.

To właśnie daje Ci chodzenie po górach?

Tak. Lubię w nie wyjechać i się zmęczyć. Wtedy sobie przypominam, że po pięćdziesiątce na przykład spowalnia się metabolizm (śmiech). W związku z tym muszę zadbać inaczej o ułożenie posiłków, a wędrówka musi być dostosowana do tego, że już jestem w takim, a nie innym wieku. Ale to, że skończyłam pięćdziesiąt lat, nie oznacza, że mam zasiąść na kanapie. Cały czas chcę chodzić na tę moją Babią Górę, na wulkany, które uwielbiam zdobywać, tylko może w innym tempie. Na szczęście czasy i układy społeczne się zmieniły. My, kobiety, możemy mieć własne firmy, realizować się zawodowo, być aktywne. Dużo rzeczy możemy robić same, bo mamy do tego narzędzia. Możemy zainwestować w siebie, w swój rozwój, w pasje. Mam przyjaciółkę, która stwierdziła, że całe życie marzyła, żeby się uczyć języków. Teraz, gdy dzieci się wyprowadziły z domu, nauczyła się już francuskiego, uczy się hiszpańskiego, a myśli jeszcze o portugalskim.

[...]

Lubisz moment, w którym jesteś teraz?

Uwielbiam! Nauczyłam się siebie bardziej dopieszczać. I to nie tylko tym, że stosuję superkremy. Dopieszczam się wysypianiem, czasem dla siebie, codziennie czytam książki. Celebruję ten czas. W życiu musi być różnorodność. Młode piękno niesie inną energię, inną wibrację, ale to dojrzałe też jest niczego sobie. Patrzę na pomarszczoną twarz mamy i widzę piękną kobietę, bo wiem, że każda zmarszczka to jest jakieś przeżycie.

Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 5 maja

Zobacz też: Tak dziś wygląda jedyna córka Ewy Wachowicz. Aleksandra to już dorosła kobieta

Filip Zwierzchowski/Das Agency

Co jeszcze w nowej VIVIE! 9/2022?

Mika Urbaniak i Victor Davies : Ona – wokalistka, malarka, córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. On – ceniony brytyjski kompozytor. Opowiadają o niełatwej relacji.

Olga Majrowska

Życie nie szczędziło mu ciosów, ale wszystkie przetrwał, czerpiąc siłę z miłości – do morza i do kobiety.
I nadal marzy i działa. O czym opowiedział nam Krzysztof Baranowski?

Szymon Szcześniak/Visual Crafters

Joanna Jakubas - utalentowana polska sopranistka i aktorka o świecie śpiewaków operowych, swojej muzycznej drodze i pierwszej płycie.

marlena bielinska
Filip Zwierzchowski/Das Agency

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama