Właśnie skończył 34 lata, działa charytatywnie i skupia się na rodzinie. Jan Mela dwadzieścia lat po wypadku, w skutek którego stracił rękę i nogę, opowiedział nam o udziale w najpopularniejszym show Polsatu. W 2014 roku podróżnik wziął udział w Tańcu z gwiazdami. Jakie dziś widzi tego plusy, a jakie minusy?

Reklama

Jan Mela o Tańcu z gwiazdami. Przed startem programu zauważył falę hejtu

Magdalena Soszyńska i Jan Mela zajęli piąte miejsce w Tańcu z gwiazdami. Jurorzy doceniali poczucie rytmu, sprawność i kreatywność podróżnika i jego programowej partnerki. Ale 34-letni tata trójki dzieci nie wystąpiłby w Polsacie drugi raz. „Kiedy człowiek siedzi przed telewizorem i widzi znanych ludzi, to myśli, że tak by tak chciał. Pewnie wydaje się, że to przynosi tylko pozytywne strony. […] A ja drugi raz bym w tak poważny medialny projekt nie wszedł”, powiedział VIVIE.pl Jasiem Mela.

Dodał też, że chciał swoją obecnością na ekranie pokazać widzom, że jest taki jak oni. „Najmocniejszą motywacją, by wziąć udział w Tańcu z gwiazdami było to, by jako osoba niepełnosprawna pojawić się w show-biznesie. Może wolałbym, żeby to ktoś inny był tam zamiast mnie, ale chciałem troszeczkę zamieszać”, usłyszeliśmy przed kamerą.

Nauka dana publiczności opłaciła się, ale zanim to Jan Mela przeczytał na swój temat wiele krzywdzących słów. „Po samej decyzji o starcie zauważyłem falę hejtu. Ludzi, którzy nie życzą sobie, by oglądać w telewizji niesymetrycznych, niepełnosprawnych, brzydkich ludzi – bo tak o sobie czytałem. I właśnie wtedy jakiś impuls podpowiedział mi, że to była dobra decyzja. Najważniejsze jest to, jak patrzymy na siebie wzajemnie. Trzeba zmieniać świat od siebie”, podkreślił.

Zobacz też: „Wszelkie ograniczenia są w głowie, nie w nogach”, mówił kiedyś Jan Mela. Udowadnia to od wielu lat

Zobacz także
Tomasz Urbanek/East News

Co było trudniejsze dla Jana Meli: taniec na żywo czy realia show-biznesu?

Na to pytanie także poznaliśmy odpowiedź… „To było dla mnie trudne doświadczenie. Dzielę je na taniec i na „z gwiazdami”. To pierwsze było dla mnie wyzwaniem, ale nie tylko z powodu niepełnosprawności, a także dlatego, że już w szkole zawsze podpierałem ściany na dyskotekach. Dużo trudniejsze było jednak życie na świeczniku, kontakt z paparazzi, którzy mają bardzo mieszane intencje… Także czytanie newsów na swój temat, gdzie 95% było wyssanych z palca”, podsumował bohater nowej VIVY!.

Co nam jeszcze zdradził? Obejrzyj całe wideo.

Reklama

Czytaj także: Jasiek Mela z żoną doczekali się córki i syna. Ale podróżnik jest ojcem jeszcze jednego dziecka

Zuza Krajewska/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama