Blanka Lipińska o filmie „365 dni”: „byłam w łóżku z całą ekipą!”
Pisarka szczerze o przygotowaniach
To będzie najgłośniejsza premiera 2020 roku. Już 7 lutego na ekrany kin wejdzie długo oczekiwana ekranizacji erotycznej powieści Blanki Lipińskiej „365 dni” o tym samym tytule. W rolach głównych obsadzono nieziemsko przystojnego Włocha Michele Morrone (zagra Massimo) oraz debiutującą na dużym ekranie Annę Marię Sieklucką (jako Laurę). Jak sama autorka kontrowersyjnej serii książek wspomina pracę na planie i co ma na myśli, mówiąc, że „była w łóżku z całą ekipą filmową”?
Blanka Lipińska o filmie „365 dni”
W szczerej rozmowie z Romanem Praszyńskim Blanka Lipińska przyznała, że zbliżająca się premiera to dla niej ogromne przeżycie, ponieważ była przy każdym etapie powstawania dzieła.
– To jest kolejne dziecko wydawane na świat. O ile w powieści bazujemy na wyobraźni, o tyle w filmie nie ma na nią miejsca. Tam jest obraz – podkreśla pisarka.
Co uważa za najmocniejszy punkt filmu? – Seks jest świetny! – odpowiada bez wahania. Dodaje jednak, że nie potrafi podniecać się, oglądając gorące sceny, ponieważ patrzy na wszystko z perspektywy twórcy.
– Patrzę, że tu moglibyśmy jeszcze trochę ujęcie pociągnąć, o sekundę przedłużyć. Powiedzieli mi moi specjaliści, czyli produkcja, że zacznę ten film oglądać za parę lat jako film. Na razie patrzę i myślę: „kurde, tutaj byśmy mogli inaczej”. Cały czas tak mam! Dlatego właśnie nie czytam swoich książek, bo za każdym razem chcę je poprawiać – deklaruje autorka „365 dni”.
Zobacz również: Seks, namiętność i... Mamy pierwsze zdjęcia z planu „365 dni”!
Blanka Lipińska o erotycznych scenach, gwałcie i stewardessie
W rozmowie z dziennikarzem „VIVY!” zadeklarowała również, że... była w łóżku z całą ekipą filmową! Wszystko za sprawą pytania o to, z kim chętniej by się przespała: odtwórcą roli Massimo czy Anną Marią Sieklucką, wcielającą się w Laurę.
– Byłam z nimi w łóżku nieraz! Jak się kręci sceny erotyczne, najpierw trzeba się do nich przygotować. A oni biedni nigdy nie byli sami. Zawsze byłam tam ja i ktoś z produkcji, także mieliśmy raczej grupowe starcia. Więc ja byłam już w łóżku praktycznie z całą ekipą filmową – wyznała odważnie Blanka Lipińska.
Opowiedziała również o scenie, która oburzyła środowiska feministyczne, ponieważ odczytały ją jako gwałt na stewardessie.
– W filmie będzie można zobaczyć czy to faktycznie był gwałt, o którym tak krzyczały moje ukochane feministki czy jednak był to po prostu dobry seks oralny. To jest w ogóle jedna z moich ulubionych scen – zwierzyła się pisarka Romanowi Praszyńskiemu.
Co więcej Blanka Lipińska zdradziła, że miała plan wystąpienia w niej!
– Tak, bardzo chciałam zagrać stewardessę, ponieważ uważałam, że tylko ja pokażę, o co chodziło w tej scenie. Natomiast moja produkcja stanowczo się na to nie zgodziła i mamy aktorkę, która ją zagrała – ujawniła.
Blanka Lipińska o ślubie i życiu singielki
Przed naszą kamerą Blanka Lipińska przeprosiła także media za zamieszanie wokół fikcyjnego ślubu, które wywołała. Przyznała, że była to dla niej duża lekcja pokory i podziękowała dziennikarzom za ich postawę.
Dodała również, że jest obecnie singielką. Jak czuje się w tej roli? Czy płacze w poduszkę?
– Nie mam czasu nawet głowy umyć, a co za tym idzie popłakać i zastanowić się, że czegoś mi może brakuje. A jak się nad tym zastanowię w środku nocy jak się obudzę, to sięgam ręką do szuflady a tam jest... wsparcie emocjonalne (śmiech) – wyjawiła tajemniczo pisarka.
Całą rozmowę możesz zobaczyć w wideo powyżej!