Reklama

Za nami kilka uroczystych premier filmu ANIA. W dwóch z nich uczestniczył dobry znajomy Anny Przybylskiej – Andrzej Piaseczny. Przy okazji spotkania piosenkarza w Tańcu z gwiazdami, zapytaliśmy, ile emocji kosztowało go obejrzenie produkcji. Artysta stanął też sam z siebie w obronie bliskich aktorki, którzy muszą mierzyć się teraz z nieprzychylnymi komentarzami. A czy zdziwiło go zaproszenie do tego projektu wystosowane od Telewizji Polskiej?

Reklama

Andrzej Piaseczny ocenia film ANIA

W rozmowie z Rafałem Kowalski z VIVA.pl wokalista opowiedział o pierwszych wrażeniach związanych z projekcją filmu dokumentalnego o swojej dobrej znajomej. Nie zabrakło wzruszeń… „Każdy, kto pamięta Anię, powinien ten film zobaczyć. Emocjonalnie to dla mnie bardzo ważna sprawa, bo ją znałem, lubiłem i troszkę towarzyszyłem w życiu. Natomiast do pierwszej premiery nie widziałem filmu i w Warszawie miałem w sobie bardzo dużo emocji. Myślałem, że uodpornię się trochę tym pierwszym obejrzeniem, ale później, gdy dzień później mieliśmy premierę w Gdyni – mieście rodzinnym Ani – to wszystko się powtórzyło. Także muszę zrobić sobie teraz przerwę od tego filmu”, wyznał nam Andrzej Piaseczny.

Dodał też, że w produkcji poruszono bardzo ważny temat, z którego każdy z nas może wyciągnąć lekcję. „Dotykamy też w filmie czegoś bardzo ważnego – choroby, chorowania. Dowiecie się z tej produkcji, jak bardzo ważne są badania. Co prawda Ani udało się przejść choroby, mimo że została wykryta dosyć wcześnie, ale my wszyscy – chociaż jesteśmy tylko myślącą kupą mięsa – powinniśmy częściej dbać o swoje zdrowie”, usłyszeliśmy.

Zobacz: Andrzej Piaseczny o ostatnim spotkaniu z Anną Przybylską. Ma do siebie żal

Andrzej Piaseczny z Anną Przybylską w Złotopolskich

Krzysztof Jarosz / Forum

Krytyka filmu Ania i zaproszenie od TVP – komentarz Andrzeja Piasecznego

Jak zauważył sam juror Tańca z gwiazdami jest pewna grupa osób, która pamięta wypowiedzi Anny Przybylskiej na temat prywatności. Gwiazda mocno jej chroniła i nigdy w tym temacie nie przesuwała granic. Teraz z kolei podglądamy w filmie dużą część jej rodzinnych chwil. Czy to źle? „Wiem, że jest taki podnoszony czasem zarzut, że Ania dbała o to, by nie pokazywać prywatności, a teraz pokazujemy ją dwa razy więcej. Ale na Boga! To rodzina ma prawo decydować, co chcą pokazać. Szczególnie, że zależy nam na tym, żeby ta pamięć przeżyła nas”, ocenił Andrzej Piaseczny.

Czytaj także: Dlaczego na premierze filmu o Annie Przybylskiej zabrakło Jana Bieniuka? Znamy powód jego nieobecności w Warszawie

Piosenkarza do udziału w filmie i do nagrania piosenki promującej produkcję zaprosiła Telewizja Polska. W ostatnich latach TVP unikało projektów z wokalistą. Czy tak miły telefon z Woronicza go zaskoczył? „Nie zdziwiło mnie to zaproszenie, bo wydaje mi się, że byłem kimś ważnym dla Ani. A to oznacza, że wszelkie niesnaski i wszystko, co poróżniło mnie z tą instytucją, musi chyba zejść na drugi plan. Tutaj Ania jest ważniejsza od wszelkich nieporozumień”, powiedział wokalista.

Reklama

Co jeszcze nam zdradził? Zachęcamy do obejrzenia całego wideo.

WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama