Hillary Clinton kończy dziś 74 lata! Jej życie to gotowy scenariusz na hollywoodzki film
Zdrady, porażki, bomby w paczce…
Polityczka Hillary Clinton kończy dziś 74 lata. Jej życie to materiał na film szpiegowsko-erotyczny. Jako żona prezydenta Billego Clintona, musiała mierzyć się z jego publicznymi romansami i oskarżeniami o molestowanie seksualne stażystek. Wtedy chciała się rozwieść, ale dziś broni męża. „Monika Lewinsky była dorosła”, przekonuje. W 2016 roku przegrała wyścig do fotela prezydenta Stanów Zjednoczonych z Donaldem Trumpem. Negatywny wpływ na jej kampanię miał rosyjski wywiad. Porażki i upokorzenia nie załamały jej. Wciąż ma energię do działania. Wydała książkę Co się stało, w której opisała kulisy swoich nieudanych wyborów. Z firmą Stevena Spielberga chce wyprodukować serial o amerykańskich sufrażystkach. Będzie to adaptacja powieści The Woman's Hour: The Great Fight to Win the Vote. Powieść opowiada o walce amerykańskich sufrażystek o ustanowienie prawa do głosowania przez kobiety prawem federalnym. A jakie tajemnice skrywa życie Hillary Clinton? Zobaczcie nasze wideo! A poniżej przypominamy tekst Magdy Łuków o Hillary Clinton, który na chwilę przeniesie nas do 2013 roku. Co działo się wtedy w życiu żony Billa Clintona? ZObaczcie sami!
Historia Hillary Clinton
Wydawała się niezniszczalna. Odporna na każdą zdradę, każdy cios. Niedawno cały świat zobaczył ją w szpitalu, chorą i bezradną. Czy to koniec kariery 65-letniej Hillary Clinton, czy była pierwsza dama Ameryki znów się podniesie i w 2016 roku powalczy o władzę?
Jest 3 stycznia, gdy 65-letnia Hillary pojawia się w drzwiach Szpitala Prezbiteriańskiego w Nowym Jorku. Jest nie do poznania. Od dawna wyglądała na bardzo zmęczoną. Teraz jednak bez makijażu, z posiwiałymi włosami związanymi w kucyk wygląda o 10 lat starzej. Ledwie idzie do samochodu, podtrzymywana przez córkę Chelsea. Dwa kroki z tyłu Bill. Według oficjalnych informacji w weekend z 8 na 9 grudnia pani Clinton zachorowała na grypę żołądkową, która doprowadziła do odwodnienia i omdlenia. W wyniku upadku doznała wstrząśnienia mózgu i gdy wydawało się, że sytuacja jest już stabilna, podczas rutynowych badań 15 grudnia między mózgiem a czaszką, za lewym uchem, wykryto u niej niebezpieczny dla życia zakrzep.
Zobacz: Historyczne kreacje pierwszych dam na zaprzysiężeniu. Jak wyglądały Obama, Kennedy czy Clinton?
Dzięki szybkiej interwencji lekarzy wraca do zdrowia. Niektórzy twierdzą jednak, że szefowa amerykańskiej dyplomacji doznała poważnego stłuczenia mózgu w czasie wypadku helikoptera, jaki miał miejsce niedawno na pograniczu iracko-irańskim, i kłopoty tak szybko nie miną. „The National Enquirer” posuwa się nawet do twierdzenia, że może chodzić o raka mózgu. A stan Hillary jest dużo gorszy niż Billa Clintona, który od lat boryka się z chorobami serca.
Z tylnego siedzenia
Jednak już 7 stycznia szefowa dyplomacji wraca do pracy, by zgodnie z wcześniejszymi obietnicami przygotować się do odejścia z urzędu po inauguracji drugiej kadencji Baracka Obamy. Chce pokazać, że tym razem też pokona trudności. Nie odpuści nawet na moment. Szczególnie teraz, gdy jest już tylko o krok od spełnienia marzenia życia.
Mało kto przeszedł przecież tyle prób w drodze na szczyty władzy, co ona. Gdy w 1993 roku zaczynała przygodę z wielką polityką, prezydentura wydawała się czymś zupełnie nierealnym. Hillary była jedną z najbardziej znienawidzonych pierwszych dam w historii USA. „Rola pierwszej damy nie jest ściśle określona. Na przykład Eleonora Roosevelt była prawą ręką swego męża i zagorzałą działaczką na rzecz postępu społecznego i ochrony praw człowieka”, usiłowała przekonać Amerykanów. Miała jednak przeciw sobie administrację Billa Clintona, która uważała, że próbuje być współprezydentem, choć nikt na nią nie głosował.
Zobacz także: „Tak bardzo bolało. Nie mogłam uwierzyć, że mnie okłamał”, ujawnia Hillary Clinton
Amerykanie też nie chcieli pierwszej damy z ambicjami wykraczającymi poza kuchnię, sypialnię i pokój dziecięcy. A im bardziej się starała ingerować w politykę, tym było gorzej. Szczególnie wtedy, gdy w 1994 roku zaczęła reformować system opieki zdrowotnej i wysuwać się na pierwszy plan przed prezydenta. Nazywano ją wiedźmą z Arkansas. Opowiadano niewybredne żarty o tym, że wyniosła fortepian z Białego Domu pod spódnicą, żeby nikt nie zauważył. A mąż po przebudzeniu mówi do niej: „Kochanie, będę w domu za 20 minut”. Przetrwała wszystko.
Własnym głosem
Zniosła nawet poniżenie po aferze rozporkowej z Monicą Lewinsky. Godnie stała u boku męża, a współczucie i sympatię, jakie wtedy zyskała, wykorzystała, by wyjść z cienia Billa i rozpocząć własną karierę. Schudła, obcięła włosy, udzieliła poruszającego wywiadu „Vanity Fair” i w jednej chwili ze znienawidzonej pierwszej damy zmieniła się w jedną z najbardziej podziwianych kobiet w USA. W 1999 roku, na dwa lata przed odejściem Billa Clintona z Białego Domu, kupiła wraz z nim piękny dom w Chappaqua, 50 kilometrów na północ od Manhattanu, by po zakończeniu drugiej kadencji… ubiegać się o fotel senatora z tego okręgu. Nikt bez stałego meldunku nie ma bowiem do tego prawa. Mało kto dawał jej wtedy szanse. Kiedy jednak ulubieniec nowojorczyków Rudy Giuliani wycofał się z wyścigu, Hillary pewnie sięgnęła po zwycięstwo. Została pierwszą kobietą senatorem 18-milionowego stanu i pierwszą żoną byłego prezydenta, która objęła tak wysokie stanowisko w państwie. „Po raz pierwszy mówię własnym głosem. To dla mnie szok”, mówiła wtedy. Szybko udowodniła jednak, że oprócz ambicji ma także kompetencje do kierowania stanem. W ciągu ośmiu lat pracy na stanowisku senatora zdobyła taką sympatię i zaufanie, że w 2008 roku mogła ubiegać się o nominację partii demokratycznej w wyborach prezydenckich.
Na kłopoty Hillary
Prawdopodobnie Hillary już byłaby prezydentem, gdyby nie nagłe pojawienie się Baracka Obamy, który uwiódł tłumy. Nie znosiła go. Ale i tym razem zacisnęła zęby, by pójść o krok dalej. Schowała dumę do kieszeni i przyjęła stanowisko sekretarza stanu – czwartej osoby w państwie. Bill zaś przystał na wszystkie wymogi Baracka Obamy związane z prowadzeniem interesów i fundacji, by w żaden sposób nie kolidowały z działaniami żony. „Zgodzę się na wszystko, czego zażądają”, mówił w wywiadach. Sukces Hillary był tak duży, że „The Washington Post” złożył jej gratulacje z okazji „trzeciej kadencji w Białym Domu”, choć i tym razem nikt na nią nie głosował. Nie było łatwo. Administracja prezydenta próbowała zepchnąć ją na boczny tor. Przez pierwszy miesiąc to inni latali za granicę z ważnymi misjami, doradzali prezydentowi. Jedna z doradczyń Samantha Power mówiła o Hillary: „To monstrum”. Ona jednak szybko nadrobiła braki i stała się jednym z najsprawniejszych szefów dyplomacji amerykańskiej, jastrzębiem w polityce zagranicznej u boku ugodowego Baracka Obamy. Najbardziej lubianą osobą w ekipie rządzącej. Zyskała taką siłę, że po powrocie z Meksyku, jak opowiadał sam Barack, zachęcała go bardzo do jak najszybszego wyjazdu, dopóki szaleje tam świńska grypa.
Domowe pielesze?
Już dwa lata temu zapowiadała, że w razie reelekcji prezydenta pożegna się z rządem. Oficjalnie po to, by nacieszyć się życiem rodzinnym, wnukami. „Będę spała i oglądała program dla majsterkowiczów »Love It or List It«, bo mnie uspokaja”, twierdziła. Odrzuciła stanowisko szefa Banku Światowego i burmistrza Nowego Jorku.
Tylko o jakie pielesze mogłoby chodzić? Małżeństwo Clintonów trwa wprawdzie i, jak twierdzą niektórzy, jest między nimi tak silna więź, że nie byłaby jej w stanie zniszczyć żadna stażystka. „To jednak nie tylko biznes. Nawet z dala od siebie są ze sobą w nieustannym kontakcie”, pisze w swojej książce „Bill and Hillary: Politics of the Personal” profesor William Chafe z Duke University. Była przy nim zawsze, gdy chorował. Teraz on wspiera ją w powrocie do zdrowia. Ale od czasu, gdy Hillary została senatorem, a Bill zajął się prowadzeniem Clinton Foundation, widują się po dwa, trzy razy w miesiącu. Na początek muszą nauczyć się znowu żyć pod wspólnym dachem. Małżeństwo 32-letniej Chelsea z Markiem Mez-
vinskym przetrwało kryzysy, jednak córka Hillary na razie skupiona jest na karierze, a nie powiększaniu rodziny. Co zostaje? Szydełkowanie i smażenie konfitur? Absurd. Co potwierdza Bill Clinton. „Dajmy jej trochę odpocząć, uporządkować życie i zastanowić się, co dalej”, stwierdził, z naciskiem na… „trochę”.
Na ostatniej prostej
Według znawców polityki amerykańskiej decyzja o starcie w wyborach już zapadła. Hillary chce zebrać siły i dobrze przygotować się do ostatecznej bitwy o Biały Dom. I ma teraz jeszcze większe szanse niż w 2008 roku. Według sondaży Ameryka jest już gotowa na kobietę prezydenta. A żadna inna kobieta nie ma takiego potencjału, jak ona.
Jest bardzo doświadczona. Nawet Bill Clinton, pytany o Hillary, stwierdził, że choć jest w tej sprawie stronniczy, jego zdaniem nikt nie nadaje się tak dobrze do służby publicznej, jak ona. Hillary ma ogromne pieniądze i wpływy. Poparcie takich osobistości, jak doradca wielu prezydentów w sprawach międzynarodowych Henry Kissinger czy premier Izraela Beniamin Netanjahu. Według sondażu telewizji ABC News i gazety „The Washigton Post” aż 57 procent chętnie zobaczyłoby Hillary w wyścigu do Białego Domu. Wśród kobiet ten odsetek jest jeszcze wyższy i sięga 66 procent, wśród demokratów 82 procent kibicuje Hillary. Pani Clinton wygrała też ranking Gallup Poll na najbardziej podziwianą kobietę świata wszech czasów. Była na szczycie aż 17 razy – przed Eleonorą Roosevelt (13) i Jackie Kennedy (5). W 2016 roku będzie miała jednak 69 lat. Starszy od niej w chwili obejmowania urzędu był tylko 70-letni wówczas Ronald Reagan. Może więc powtórzyć za nim: „Wiek nie powinien być przedmiotem dyskusji. Uważam za nieuczciwe wykorzystywanie niedojrzałości i braku doświadczenia mojego oponenta”. Byle tylko starczyło jej sił i zdrowia.
Tekst Magda Łuków