Reklama

Nie tylko Kate Winslet i Leonadro DiCaprio mogli tańczyć na pokładzie Titanica! Od przyszłego roku każdy może odwiedzić słynny wrak. Musi tylko zapłacić – bagatela! - sto tysięcy dolarów!

Reklama

Londyńskie biuro podróży Blue Marble Private szykuje ośmiodniowe wycieczki do podwodnego świata, gdzie od 14 kwietnia 1912 roku spoczywa największy statek zatopiony przez górę lodową. Z pokładu jachtu pływającego nad miejscem katastrofy wybrańcy zostaną opuszczeni na dno w specjalnie zbudowanej na tę okazję łodzi podwodnej. Podróż do leżącego na głębokości prawie czterech kilometrów wraku i powrót zajmą dobę. Za wielkie pieniądze, które zapłacą uczestnicy wyprawy będą mogli zobaczyć wnętrze Titanica, zwłaszcza nigdy wcześniej nie widziany szkielet legendarnej klatki schodowej pierwszej klasy. Wykończona w stylu króla Wilhelma i królowej Marii, otoczona balustradą w stylu Ludwika XIV była symbolem najbardziej luksusowego statku swojej epoki.

Polecamy też: Poczuj się jak na pokładzie Titanica! Wyjątkowa okazja, by obejrzeć wnętrza zatopionego statku

Niestety, podwodni podróżnicy mogą poczuć się trochę zawiedzeni, gdyż od momentu odnalezienia wraku w 1985 roku, wydobyto z niego wiele tysięcy wartościowych przedmiotów. A nawet kawał kadłuba ważącego 17 ton. Jednak legenda Titanica jest wciąż żywa, zwłaszcza po oszołamiającym sukcesie superhitu kinowego Jamesa Camerona sprzed dwudziestu lat. Dlatego projekt biura podróży Blue Marble Private nie powinien pójść na dno z powodu braku chętnych.

Chyba, że fatum wiszące nad Titanikiem dosięgnie i tę wyprawę. Titanic, jeden z trzech największych w swojej epoce statków pasażerski był reklamowany, jako „praktycznie niezatapialny”. Niestety, praktycznie, robi różnicę. Już w trakcie budowy zginęło kilkanaście osób. A w czasie wodowania kolejna. Super nowoczesny statek podzielony wodoszczelnymi grodziami miał przetrwać wszystko. Co z tego, skoro robotnicy odpowiedzialni za nitowanie stalowych blach, z których zrobiono korpus, oszukiwali. Ponieważ płacono im na akord, produkowali nity z gorszej stali, żeby były miększe i szybciej dawały się montować. Dlatego, gdy statek otarł się o górę lodową, blachy wytrzymały, ale nity puściły. I półtorej godziny później okręt poszedł na dno. Przez brak wyobraźni i przestarzałe przepisy na pokładzie było za mało szalup ratunkowych. Dlatego z ponad dwóch tysięcy dwustu pasażerów ocalało tylko 730. Ludzie walczyli o dostęp do łodzi. Niektórzy mężczyźni bezwzględnie starali się dostać do szalup przed kobietami. Nie mogąc powstrzymać paniki jeden z oficerów zastrzelił trzynastu podróżnych.

Polecamy też: Titanic nie poszedłby na dno po uderzeniu w górę lodową, ale... Zaskakująca teoria na temat legendarnego transatlantyku

Jeżeli masz do wydania sto tysięcy, już w przyszłym roku zobaczysz wrak. Pamiętaj jednak, że odkrywca Titanica, dr Robert Ballard, był głęboko przekonany, że wrak powinno się pozostawić w spokoju jako mogiłę. Dlatego nie zabrał z niego żadnego przedmiotu. Co niestety – w świetle prawa morskiego – otworzyło drogę innym. Wyrokiem amerykańskiego sądu od 1994 roku prawo własności i komercyjnej eksploatacji wraka ma RMS Titanic Inc.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama