„Tak, robiłam to dla pieniędzy. Za marzenia zawsze warto płacić”, Martyna Wojciechowska szczerze o zdobywaniu szczytów
Co robić, by przetrwać w górach? O zdobywaniu szczytów, pokonywaniu własnych słabości i ograniczeń opowiedzieli na antenie TVN24 Piotr Pustelnik, prezes Polskiego Związku Alpinizmu oraz Martyna Wojciechowska, podróżniczka i zdobywczyni Korony Ziemi. Czym są dla niej góry i dlaczego bierze udział we wspinaczkach wysokogórskich?
Martyna Wojciechowska o Tomaszu Mackiewiczu
Akcja ratunkowa na Nanga Parbat przeszła do historii himalaizmu. Niestety polskiego himalaisty, Tomasza Mackiewicza, nie udało się uratować. Wśród osób krytykujących samą ideę himalaizmu oraz osób wspierających pasję Mackiewicza, głos zabrała również Martyna Wojciechowska. „Umiera się wyłącznie za to, dla czego warto żyć…Tam, w górach jest cicho, więc i teraz ciszę zachowajmy. Nie oceniając, nie próbując na siłę zrozumieć (…). Został na tej Górze na zawsze. Na własnych zasadach”, napisała o Tomaszu. Martyna Wojciechowska, będąc gościem w programie TVN24 w Faktach po Faktach, została poproszona o komentarz dotyczący polskiej wyprawy na K2. Podróżniczka opowiedziała czym jest dla niej wspinaczka i czy uważa, że człowiek jest w stanie w ogóle wygrać z górą? „Góry pozwalają na siebie wejść. Człowiek potrafi dokonać rzeczy niemożliwych. Kiedy w 1980 roku Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy zdobyli Mount Everest to było przecież coś niemożliwego. W przypadku K2 tam są bardzo porywiste wiatry, jet streamy, bardzo niskie temperatury, bardzo trudne warunki techniczne. I to się w jednym momencie musi zgrać, łącznie z kondycją ludzi, którzy muszą być na miejscu”, mówiła podróżniczka.
Zobacz również: Czy jej winą jest to, że przeżyła? Polscy internauci nie zostawiają na Elisabeth Revol suchej nitki
Martyna Wojciechowska zdobyła Koronę Ziemi. Czym jest dla niej wspinaczka?
Martyna Wojciechowska ma na swoim koncie wszystkie szczyty Korony Ziemi, czyli najwyższe góry każdego z kontynentów. Swoją przygodę ze zdobywaniem wysokości rozpoczęła w 2002 roku od szczytu Mont Blanc (4808,72 m n.p.,m.). Na Mount Evereście (8848 m n.p.m.), najwyższej z gór, stanęła w maju 2006 roku. Dlaczego się wspina? „Kiedy czytam, że zrobiłam to dla pieniędzy, to stwierdzam, że to był główny powód! Przecież gdzieś pieniądze trzeba wydawać! A tak poważnie to NIGDY nie udało mi się na jakiejkolwiek wyprawie nie tyle nawet zarobić, co „wyjść na zero”. Zawsze dokładam i to sporo, ale za marzenia zawsze warto płacić. Inni mówili, że pojechałam tam dla popularności, żeby zwrócić na siebie uwagę… No cóż, szkoda gadać…”, mówiła w 2006 roku po zdobyciu Mount Everestu dla gazety Góry. Czy jest świadoma ryzyka, jakie niesie za nią wspinaczka? Na to pytanie odpowiedziała kilka lat temu: „Życie jest ryzykiem! Ja mogę stąd wyjść i może się zdarzyć rzecz nieodwracalna. Tak, góry generują większe ryzyko niż inne zajęcia. Ale każdy, kto idzie w góry, dobrze o tym wie. A jeśli nie wie, to rzeczywiście nie powinien tam pójść. Ci, którzy zdobywają wierzchołki, robią to na własną odpowiedzialność. To są dorośli ludzie. Pozwólmy ludziom podejmować ich wybory – i rozstrzygać to we własnym sercu. Czy ktoś może narazić swoją żonę i dzieci na to, żeby ich zostawić – na przykład… Czy – jak to było w moim przypadku – mogę zostawić rodziców? Ale ja podjęłam tę decyzję i to ryzyko zupełnie świadomie. Aczkolwiek oczywiście – tak, czuję się nieśmiertelna jak pewnie większość z nas. Każdy myśli, że to nas nie dotyczy, że to się może wydarzyć każdemu innemu, ale nie mi. Tak to jest”, mówiła na spotkaniu promocyjnym książki „Przesunąć horyzont”.
Choć można powiedzieć, że jest zapaloną alpinistką, sama Martyna nie lubi być porównywana do profesjonalnych himalaistów. „Nie można porównać tego, co ja robiłam, wspinaczki na Mount Everest latem do wspinaczki w Himalajach czy Karakorum zimą. To jest zupełnie inna liga i poziom. Każdy oddech na wysokości 8000 m to jest coś, o co się walczy. Bierzesz oddech i wciąż masz wrażenie, że nie możesz tych płuc wypełnić tlenem. Każdy krok, o który się walczy, rozmawia się o nim. Jeszcze jeden i jeszcze jeden”.
Zobacz także: „Gdybyśmy poszli po Tomka Mackiewicza, Revol by umarła’’. Poruszające słowa Adama Bieleckiego o akcji na Nanga Parbat
Partnerstwo liny, czyli przyjaźń w górach
Według Piotra Pustelnika jedną z najważniejszych rzeczy oprócz odpowiedniego przygotowania do wspinaczki jest jednak... poczucie bezpieczeństwa, które gwarantuje nam wspinaczka w towarzystwie zaufanych osób: „Jak jesteśmy mocno z kimś zaprzyjaźnieni, to się bardziej boimy o niego niż o siebie. Gdyby jemu miało się coś stać, to dla mnie by to było straszne przeżycie. Jest delikatna różnica między kimś z kim łączy nas nić wspaniała, jaką jest przyjaźń”, mówi Pustelnik. Jego słowa podsumowała sama Martyna: „Idąc z partnerem, mówi się o partnerstwie liny. W sytuacji ostatecznej, ekstremalnej człowiek jest zdany na siebie, na tyle ile zna granice swoich możliwości”.